W atmosferze żałoby Wielkiego Postu warto przypomnieć fenomen żałoby narodowej z okresu przed powstaniem styczniowym i w czasie samego powstania, które poprzedzone było dwuipółletnim okresem wrzenia i manifestacji, przynoszących ofiary śmiertelne. Ogłoszono powszechną żałobę narodową. Była ona najbardziej widoczna w Warszawie. Noszono nie tylko czarne stroje, ale odpowiednio zmodyfikowano witryny sklepowe, usuwając elementy złote i kolorowe,
W stroju kobiecym nastąpił okres tzw. czarnej biżuterii, która zyskała także wielką popularność w Europie, solidaryzującej się z cierpiącą Polską. Kosztowną biżuterię rzucano w kościołach na tacę, aby wesprzeć ruch narodowy. Bojkotowano bale, z kawiarń usunięto muzykę, nawet kataryniarzom zabraniano grać na podwórkach. Niestosującym się do tej milczącej umowy kobietom jasne suknie oblewano kwasem. Mężczyźni nie nosili cylindrów, lecz różne zwyczajne czapki i narodowe czamary.
Panie w czarnych sukniach zaczęły nosić brosze o kształcie cierniowej korony, palmy męczeństwa, łańcuchy, krzyże z napisami upamiętniającymi manifestacje. Cała biżuteria wykonana była z surowych, tanich metali. Dopuszczona była czarna emalia i ciemne kamienie półszlachetne. Wśród napisów na biżuterii najczęściej były: „Boże, zbaw Polskę” i „Matko, ratuj nas”.
Po wybuchu powstania władze carskie drastycznymi metodami usiłowały zwalczać oznaki żałoby narodowej. Na normalną żałobę trzeba było mieć zaświadczenie urzędowe.
Pomóż w rozwoju naszego portalu