Reklama

Turystyka

#DookołaPolski: Łańcut – Przemyśl – Krasiczyn – Kalwaria Pacławska - Wołosate

Cudze chwalicie, swojego nie znacie. A jak znacie, to też posłuchajcie, a najlepiej ruszajcie z nami. Dookoła Polski, w miejsca znane i mniej znane.

[ TEMATY ]

#DookołaPolski

Wojciech Dudkiewicz

Łańcut. Jedna z najpiękniejszych rezydencji arystokratycznych w Polsce

Łańcut. Jedna z najpiękniejszych rezydencji arystokratycznych w Polsce

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zmierzając z Baranowa Sandomierskiego w Bieszczady, w które zawsze nam się spieszy, znów trzeba wybierać. Ominęliśmy Tarnobrzeg (Sanktuarium Matki Bożej Dzikowskiej!) i Rzeszów (Rynek, Zamek!), ale jeszcze tam pewnie wrócimy. Do Sandomierza skręciliśmy na chwilę, choć byłoby tam co oglądać przez kilka dni. Zwabiła nas możliwość zrobienia selfie z Ojcem Mateuszem, który rozsławił to miasto. Tylko częściowo udana, możliwe było selfie z figurą woskową o. Mateusza w galerii przy rynku. Na dłużej zawadziliśmy o Łańcut.

Największa kolekcja

Reklama

Kiedyś to się mieszkało (tzn. mieszkali niektórzy)! Zamek w Łańcucie jest jedną z najpiękniejszych rezydencji arystokratycznych w Polsce. Powstały przed połową XVII wieku jako forteca, przekształcony został potem w zespół pałacowo - parkowy. Dzisiejszy wygląd to efekt przebudowy na przełomie wieków XIX i XX. Zamek wraz z pawilonami i budynkami gospodarczymi otoczonymi malowniczym parkiem, tworzy wyjątkowy zespół zabytkowy. Nas zainteresowały szczególnie zbiory sztuki cerkiewnej, największa tego typu kolekcja w Polsce. Mieści się w Stajniach Cugowych, a oprócz ikon obejmuje chorągwie, krzyże procesyjne, księgi, tkaniny i naczynia liturgiczne. Po zakończeniu II wojny światowej w południowo-wschodniej Polsce było kilkaset cerkwi wykorzystywanych przez mieszkających tu Rusinów i Ukraińców. Po ich wysiedleniu w latach w latach 40. świątynie pozostały bez opieki. W czasach PRL zniszczeniu uległa połowa z nich. Z ikon, znajdujących się we wnętrzach zniszczonych cerkwi, została uratowana tylko niewielka część. W Łańcucie znalazło się ponad tysiąc ikon z XV-XX w., rzemiosło artystyczne oraz zbiór starych druków cyrylickich. To największa kolekcja ukraińskiej sztuki sakralnej w Polsce. W czasach PRL-u zbiory łańcuckie nie były eksponowane. Dopiero po upadku Jaruzelskich, Kiszczaków & co. urządzono wystawę, która jest stale powiększana.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Śladami Szwejka

Reklama

Zanim osiągnie się Przemyśl, przed oczami wyrasta Jarosław, w średniowieczu miasto na styku Małopolski i Rusi Halickiej. Według tradycji, gród mądrze założył książę kijowski Jarosław Mądry, choć pewności nie ma. Warto tu ściągnąć w końcu sierpnia na Festiwal Muzyki Dawnej – Pieśń Naszych Korzeni - jedną z nielicznych tego typu imprez w Europie. Przemyśl, miasto usytuowane w tzw. Bramie Przemyskiej, przez którą wiodły szlaki pomiędzy Wschodem a Zachodem, stanowiące od wieków miejsce przenikania się kultur, wciąż jest pełny kresowego uroku. Wrażenie robi usytuowanie obok siebie archikatedr łacińskiej i grekokatolickiej, godnych nawiedzenia. Ta druga - archikatedralny sobór grekokatolicki św. Jana Chrzciciela – mieści się w dawnym kościele Najświętszego Serca Jezusa wzniesionym dla jezuitów w XVII wieku. W 1991 roku przekazał kościół grekokatolikom papież Jan Paweł II. Z Przemyślem związana jest – chciałoby się powiedzieć – coraz bardziej, postać ordynansa CK Armii, Józefa Szwejka. Według swego rodzica Jarosława Haska, Szwejk był osadzony w twierdzy w Przemyślu w 1915 r. Regularnie latem odbywają się tu Manewry Szwejkowskie, otwarto szlak pieszy Śladami Szwejka; rozpoczynający się przy Bramie Dobromilskiej. O istnieniu Przemyśla, miasta na końcu Polski, wielu przypomniało sobie po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Tutejszy dworzec kolejowy stał się ważnym punktem tranzytowym dla tysięcy ukraińskich uchodźców. Stereotyp o niechęci Przemyślan do Ukraińców wziął w łeb.

Wojciech Dudkiewicz

Przemyśl. Panorama miasta

Przemyśl. Panorama miasta

Cienie Sapiehów

Kto nie był na Zamku w podprzemyskim Krasiczynie, nie powinien go omijać ani wąskim, ani szerokim łukiem. Jego historia dowodzi, że budowa takich obiektów nigdy się nie kończy; niemal bez przerwy był, jeśli nie budowany, przebudowywany, to remontowany. Dość powiedzieć, że szybko - wzniesiony jako drewniano-murowane fortalicjum -stał się murowanym zamkiem, by wkrótce rozbudowany i przebudowany stał się manierystyczną siedzibą rezydencjonalno-obronną, wciąż przebudowywaną i uzupełniana. Gdy w jednym z narożników powstała Brama Papieska, było to mało; zbudowano kolejne baszty: Boską, Królewską i Szlachecką.

Wojciech Dudkiewicz

Krasiczyn. Budowa takich obiektów nigdy się nie kończy

Krasiczyn. Budowa takich obiektów nigdy się nie kończy

Miały, wraz z Papieską, odzwierciedlać wieczny porządek oraz rolę Kościoła, króla, papieża i szlachty. Zamek zmieniał właścicieli, aż trafił do Sapiehów. W ich rękach Krasiczyn pozostał do 1939 r. Urodził się tu m.in. kardynał Adam Stefan Sapieha. Sapiehowie wprowadzili zwyczaj sadzenia drzew w pałacowym parku po narodzinach każdego dziecka: syna – dębu, córki – lipy. Drzewa te rosną do dziś i dają podobno szczególnie duży cień.

Wojciech Dudkiewicz

Krasiczyn. Bardziej od kuchni

Krasiczyn. Bardziej od kuchni

Moc o. Wenantego

Reklama

Jadąc z Przemyśla na południe, nie można ominąć Kalwarii Pacławskiej i tutejszego Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej Kalwaryjskiej. Niektórzy twierdzą nawet, że ładuje się tam akumulatory. Rozpoczęta w latach 60. XVII w. z fundacji kasztelana Andrzeja Maksymiliana Fredry budowa kościoła, klasztoru i kalwarii na szczycie wzgórza miała podłoże religijne; celem było upowszechnianie kultu Męki Pańskiej. Do klasztoru sprowadzono franciszkanów, którzy przywieźli ze sobą z Kamieńca Podolskiego słynący z cudów obraz Matki Bożej potem nazwanej Pacławską. Osnowę sanktuarium stanowi 41 XIX-wiecznych kaplic, wraz z siecią ścieżek wzorowana na modelu jerozolimskim. Ani pierwszy kościół, ani klasztor, ani kapliczki nie dotrwały do naszych czasów.

Wojciech Dudkiewicz

Kalwaria Pacławska. Tu ładuje się akumulatory

Kalwaria Pacławska. Tu ładuje się akumulatory

Kościół pw. Znalezienia Krzyża Świętego zbudowano w latach 1770-1775 roku na planie krzyża łacińskiego. W XIX i XX wieku, przeprowadzono remonty po dwóch pożarach, gdy zniszczeniu uległ klasztor, budynki gospodarcze i zewnętrzne elementy architektoniczne kościoła. Co ciekawe, uszkodzeniu nie uległo wnętrze, co przypisano cudowną opieką Matki Bożej. Niektórych do Kalwarii Pacławskiej ciągnie moc Sługi Bożego Wenantego Katarzyńca; tu znajduje się grób zmarłego 101 lat temu zakonnika. Wierni znają go jako orędownika w problemach finansowych, ale doświadczają jego opieki również w innych sprawach, w których ludzkie możliwości są na wyczerpaniu. O skuteczności pomocy o. Katarzyńca zaświadczał Maksymilian Maria Kolbe, który zabiegał o rozpoczęcie jego procesu beatyfikacyjnego. Zaświadczają też wciąż napływające do Kalwarii świadectwa osób, które odczuły Bożą pomocy przez wstawiennictwo o. Wenantego. Nie wahamy się zwrócić się do Sługi Bożego i my. Wszak jedziemy dookoła Polski.

Wojciech Dudkiewicz

Kalwaria Pacławska. O. Wenantego pamiętamy

Kalwaria Pacławska. O. Wenantego pamiętamy

Pod Tarnicę

Z Kalwarii Pacławskiej w Bieszczady jest jeszcze kilkadziesiąt kilometrów, ale ci, którzy nie mogą się ich doczekać, czują już górskie powietrze. W Ustrzykach Dolnych nie zatrzymamy się; to, na co czekamy zaczyna się tuż za miastem. W Hoszowie (kościół pw. bł. Bronisławy, dawna cerkiew) i Rabem (kościół filialny pw. Świętej Rodziny, dawna cerkiew) warto zrobić krótką przerwę. W Smolniku postój: tutejsza cerkiew z 1791 r. jest nie tylko piękna, ale ważna. To jedyna świątynia typu bojkowskiego, która (cudem, niemal cudem?) ocalała komunistyczne rozbiórki. Wreszcie są Ustrzyki Górne, najlepsze miejsce do eksploracji najwyższej części Bieszczadów. Jak ktoś napisał, panuje tu atmosfera dalekich peryferii. Stałych mieszkańców jest tylko około stu. Poza wakacjami i kilkoma dłuższymi weekendami jest cisza i spokój, nawet na Mszach św. w kościele Św. Anny i domu rekolekcyjnym są pustki. W czasie deszczu można chodzić po asfalcie. Np. z Ustrzyk do Wołosatego, najdalej wysuniętej na południe zamieszkanej miejscowości Polski, w pobliże Tarnicy.

Wojciech Dudkiewicz

Bieszczady. Na Tarnicy

Bieszczady. Na Tarnicy

Idzie się doliną Wołosatego, obok strażnicy osławionej w serialu „Wataha”, parę kilometrów przez pustkę, która kiedyś była sporą wsią. Bojkowską, choć w większości zamieszkaną przez Polaków; przed II wojną światową liczyła ponad 1200 mieszkańców, ponad 200 domów. Po II wojnie światowej wieś została zniszczona i wysiedlona. Władze sowieckie po przesunięciu granicy, wywiozły miejscowych Bojków w okolice Stryja, ludność polską wywieziono w głąb kraju. Zostali leśnicy. Asfalt wiodący do Wołosatego jest nowy; wcześniej przez całe lata bieszczadzkie łaziki zgadywały, kiedy władze wpadną na pomysł wyremontowania drogi. Wreszcie wpadły, jest. Jedzie / idzie się jak po dywanie.

2022-07-13 08:00

Ocena: +6 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#DookołaPolski: Ujanowice – Leskowa – Dębno - Ludźmierz - Sucha Beskidzka

[ TEMATY ]

#DookołaPolski

Wojciech Dudkiewicz

Pieniny. Trzy Korony i okolice

Pieniny. Trzy Korony i okolice

Cudze chwalicie, swojego nie znacie. A jak znacie, to też posłuchajcie i ruszajcie z nami. Dookoła Polski, w miejsca znane i mniej znane.

Znad Jeziora Rożnowskiego jedziemy - nieco naokoło, ale w pięknych okolicznościach przyrody - nad dużo wyżej położone Czorsztyńskie. W Ujanowicach k. Limanowej, w najbardziej pobożnej parafii w Polsce, robimy postój. O pobożności jej i całej diecezji tarnowskiej świadczą także statystyki. W diecezji jest najwięcej księży, na religię uczęszcza najwięcej uczniów, najwięcej osób uczestniczy w praktykach religijnych. Tak było, czy nadal tak będzie – nawet w kurii w Tarnowie mają wątpliwości. W parafii św. Michała Archanioła padł rekord frekwencji na niedzielnych Mszach św.; w dniu, w którym liczy się wiernych w kościołach, była bliska 100%. Ale, jak zaznacza proboszcz ks. Wiesław Dzięgiel, wierni są w kościele nie tylko z okazji obliczeń. - Widać udział ludzi we Mszach św., w sakramentach, całymi rodzinami. Siła tutejszej wiary ma być dziedzictwem ks. Bernardyna Dziedziaka (1900-86), który przez… 51 lat był proboszczem, a o którego wyniesienie na ołtarze modlą się usilnie w parafii.
CZYTAJ DALEJ

Papież odmówi jutro „Anioł Pański" z Domu św. Marty

Ze względu na intensywne zimno, w połączeniu z objawami przeziębienia, które ujawniły się w ostatnich dniach, jutro, w niedzielę 22 grudnia, Papież Franciszek poprowadzi modlitwę „Anioł Pański" z kaplicy Domu św. Marty - poinformował dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni, za pośrednictwem kanału Telegram. Dodał, że jest to związane także ze zobowiązaniami Papieża w najbliższym tygodniu.

Nie jest to pierwszy raz, kiedy Papież przewodniczy modlitwie „Anioł Pański" z Domu św. Marty, który wybrał na swoją rezydencję. Także w grudniu ubiegłego roku, z powodu zapalenia płuc, które zmusiło go do zmiany zobowiązań w swoim programie i rezygnacji z podróży do Dubaju na COP 28, prowadził stamtąd modlitwę.
CZYTAJ DALEJ

Pola Lednickie: 9. rocznica śmierci o. Jana Góry OP

Lednica upamiętniła śp. o. Jana Górę w 9. rocznicę śmierci. Pomysłodawca i twórca lednickich spotkań zmarł 21 grudnia 2015 roku i został pochowany tam, gdzie na jego zaproszenie gromadziły się co roku tysiące młodych ludzi - na Polach Lednickich. W sobotę w jego intencji Mszę św. odprawił Prymas Polski abp Wojciech Polak.

„Żyć z Chrystusem, cierpieć z Chrystusem, umrzeć z Chrystusem. To znaczy również zwyciężyć z Chrystusem” - mówił o. Jan Góra. W pamięci abp. Wojciecha Polaka tak właśnie zapisał się duszpasterz lednicki, jako człowiek i kapłan zakochany w Chrystusie, zakochany w Kościele i zakochany w ludziach młodych, którym był całym sercem oddany. Wspominając go tuż po śmierci Prymas przyznał, że zawsze był urzeczony tym, jak każdego roku, z wciąż nowym entuzjazmem, o. Jan przewodniczył rzeszom młodych ludzi zebranych pod Bramą Rybą w tym - jak sam mówił - metafizycznym akcie wyboru Jezusa, który przecież do dziś się dzieje.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję