Czterokrotny mistrz globu zaczął - zawsze trudne, a czasem dla niego nieudane - eliminacje od 74,63. W drugiej próbie znacząco się jednak poprawił i wynikiem 80,09 o dwa i pół metra przekroczył kwalifikacyjne minimum (77,50).
"Pierwszy rzut za delikatny i przyplątały się problemy techniczne. Dlatego taki styl. Drugi już normalny, w granicach przyzwoitości. Chyba tak daleko w kwalifikacjach jeszcze nie rzucałem. Zapraszam na finał" - powiedział wyraźnie zadowolony podopieczny trenera Szymona Ziółkowskiego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W jego ocenie w finale pięciu zawodników może przekroczyć granicę 80 metrów.
"To będą na pewno bardzo mocne zawody. Tokio otworzyło jakiś woreczek z wynikami. Miejmy nadzieję, że będzie to kontynuowane i chłopaki będą rzucać daleko. Byle nie dalej od nas..." - nawiązał do Wojciecha Nowickiego, który w grupie A eliminacji już pierwszą próbą na 79,22 wszedł do finału.
W kwalifikacjach Fajdek wyglądał na bardzo skoncentrowanego. Przyznał jednak, że było to raczej... znudzenie.
"Kwalifikacje są dosyć nudne, a jednak stresujące. To najgorszy element startu na każdej dużej imprezie. Największe emocje towarzyszą zawsze kwalifikacjom. Za 25 godziny mamy finał i wystarczy teraz odpocząć i przespać noc" - wskazał.
Mówił o tym, że finał tej konkurencji - rozgrywany w sobotę o 21 czasu polskiego - bardzo mu pasuje, bo stara się żyć w USA według krajowego rytmu.
Reklama
Zapytany o to, czy piąty z rzędu tytuł mistrza świata jest blisko, odparł: "O kwalifikacje bliżej".
Tegoroczną listę światową w rzucie młotem otwiera Nowicki.
"Wiem, że to nieskromnie zabrzmi, ale był to po prostu taki treningowy rzut. Jeszcze tak naprawdę bez czwartego obrotu. Szkoda, że nie dokręciłem do końca" - przyznał Nowicki po bardzo krótkich dla siebie eliminacjach.
Podkreślił, że zgodnie z planem całe siły szykuje na finał.
"Wszystko idzie zgodnie z planem. Jest forma, jestem zdrowy. Jutro nastawiamy się na rywalizację" - podkreślił mistrz olimpijski.
Wrotyński w drugim rzucie uzyskał 73,55 m, co nie wystarczyło do awansu.(PAP)
Z Eugene - Tomasz Więcławski
twi/ pp/