Flaga nie jest rosyjska tylko słoweńska. Nie na każdym zdjęciu jest to bardzo widoczne. Niesie ją rodowity Słoweniec Urh Coltman student z Ljublany. Pielgrzymuje on razem z franciszkanami czarnymi. - Wszystko zaczęło się od europejskich spotkań Taize. To tam poznałem polskich franciszkanów, z którymi się zaprzyjaźniłem. Była Ryga, Madryt i Bazylea - zaznacza Urh i dodaje, że należy do skautingu słoweńskiego, a na pielgrzymce rozeznaje swoje powołanie.
Nasz przyjaciel ze Słowenii ma z nami kontakt od wielu lat. Gdy jednego roku jechaliśmy do Taize przyjechał do nas z Ljublany, gdzie na co dzień mieszka i pojechał z nami. Nie miał po drodze, ale bardzo chciał - podkreśla o. Martin Buntov, przewodnik gr. 13.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Trudnością w komunikacji może być bateria językowa. - W jego rodowitym języku nie możemy porozmawiać, ale świetnie dogadujemy się po angielsku i … po polsku - mówi o. Martin, który we Wrocławiu prowadzi Duszpasterstwo Anglojęzyczne.
Urh Coltman na pielgrzymce jest po raz pierwszy. Angażuje się w działania grupy. Otrzymał także pielgrzymkowy pseudonim. - Pielgrzymi nazywają mnie Pinokio. Podczas drogi zdarzyło się, że leciała mi krew z nosa i ratownicy medyczni zrobili mi tak opatrunek, że miałem długi nos - mówi z uśmiechem student ze Słowenii