Jak opowiada ksiądz kardynał - pojechaliśmy na granicę z Biskupem Janem z Zaporoża i biskupem Andrzejem z Kościoła Protestanckiego. Załadowaliśmy samochód żywnością i pojechaliśmy przekraczając wszystkie strefy, aż do samej granicy, gdzie trwa wojna, gdzie są tereny okupowane. Przestrzegano nas, że trzeba tam działać bardzo szybko – zostawić żywność ludziom, którzy są poinformowani, w którym miejscu mają stać i czekać. Tak było za pierwszym razem, ale za drugim razem niestety ostrzelano nas. Mówiono nam, że na tamtych terenach jest bardzo dużo ludzi, którzy zdradzają i przesyłają komórką namiary, że coś takiego ma miejsce. Niestety ostrzelano nas. Pierwszy raz w życiu nie wiedziałem, gdzie mam uciekać. Dobrze, że był z nami żołnierz ukraiński, bo oprócz uciekania trzeba wiedzieć też, gdzie uciekać. On nam pokazał, gdzie uciekać i schroniliśmy się, kiedy obok nas leciały rakiety. – tłumaczy.
Reklama
- Dotarliśmy do innych miejsc, ale w wielkim strachu i ciągłą informacją żołnierza, że mamy tylko 10 min., bo tyle jest czasu pomiędzy jednym, a drugim ostrzałem. Udało nam się dostarczyć żywność w trzy miejsca, udzielić błogosławieństwa tym ludziom i rozdać im różańce od Ojca Świętego. Różańce dawaliśmy też napotkanym żołnierzom, którzy natychmiast je wyjmowali i nie ważne jakiego wyznania byli – wszyscy zakładali sobie na szyję różańce Papieża Franciszka. – dodaje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W wyjeździe na front Jałmużnikowi Papieskiemu towarzyszył również Biskup Protestancki - Trochę zawstydził mnie biskup protestancki, który na początku nie tyle zajmował się rozdawaniem żywności - choć w tym celu przyjechaliśmy - ale zbierał wszystkich i mówił im – słuchajcie jutro dzień jest nie pewny, dzisiaj też – możemy za chwilę zginąć, powierzmy się Bogu! Kazał wszystkim – prosił wszystkich – o powtarzanie modlitwy. Wszyscy powtarzaliśmy jego słowa zawierzenia Bogu, wypraszania modlitwy za wstawiennictwem naszych świętych. Biskup protestancki uczył mnie jak należy zaufać Bogu! Ta jego modlitwa była naszą modlitwą. – opowiada.
- Wróciliśmy szczęśliwie jakieś 40 km. do Zaporoża. Gdzie okazało się, że kiedy byliśmy na granicy Zaporoże było bombardowane. Dalej jedziemy z biskupem Janem odwiedzić księży, jutro już do Charkowa, gdzie wiemy, że czeka nas to, o czym cały świat wie. Pojechanie na groby, które są jak groby katyńskie. – kończy kard. Krajewski.
To już czwarta wizyta kardynała Konrada Krajewskiego na Ukrainie od rozpoczęcia konfliktu zbrojnego.