Internet jest bodaj najbardziej ambiwalentnym medium spośród wszystkich funkcjonujących we współczesnej przestrzeni społecznej. Dużo w nim treści dobrych i szlachetnych. Sporo też jednak złych i destrukcyjnych.
W sieci znajdziemy np. poradniki dla terrorystów czy społecznościowe portale dla tych, którzy myślą o popełnieniu samobójstwa.
Wielu rodziców za Oceanem, którzy stracili swoje dzieci, bo internetowy znajomy podpowiedział im, jak mogą łatwo targnąć się na swoje życie, próbowało zablokować strony internetowe poświęcone tej
tematyce, jednak zawsze odbijali się od ściany. Mówiono im, że nie ma w tym nic nielegalnego. To dlatego Mary i Mike Gonzales, rodzice Suzanne, która pięć lat temu odebrała sobie życie, robią wszystko,
aby lobbować za prawem, które przestępstwem stanowiłoby używanie Internetu jako medium instruującego, jak popełnić samobójstwo. O staraniach państwa Gonzales poinformował „The Washington Times”.
Suzanne była wesołą dziewczyną. Nie zdradzała objawów depresji. Nic w jej zachowaniu nie dawało podstaw, aby podejrzewać, że coś z nią nie tak. Ze swoich emocji zwierzała się tylko w Internecie, odwiedzając
często jedną ze stron, która zawierała instruktaż dla potencjalnych samobójców. Jeden z użytkowników strony podpowiedział jej, jak zdobyć śmiercionośny cyjanek. „Trzeba udawać jubilera” -
padła rada. Użytkownik używał nicka „River”. Zapytany później, czy nie ma wyrzutów sumienia, odpowiedział, że nikt nie może brać odpowiedzialności za postępowanie drugich.
Psychologowie twierdzą, że w sytuacji, kiedy młodych ludzi nachodzą samobójcze myśli, każda podpowiedź może być tym krokiem, który ostatecznie zachęci młodą osobę będącą w stanie emocjonalnego rozchwiania
do targnięcia się na własne życie.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu