Agnieszka Dziarmaga: - Jest Ksiądz Biskup odpowiedzialny w Episkopacie Polski za duszpasterstwo sportowców. Co oznacza ta funkcja w praktyce?
Reklama
Bp Marian Florczyk: - Trzeba tutaj podkreślić piękną myśl Episkopatu Polski, by oddelegować jednego z księży biskupów, aby zatroszczył się o duszpasterstwo ludzi sportu. Decyzji Episkopatu przyświecała głęboka troska o człowieka, który uprawia sport. Niewiele jest w świecie Episkopatów, które oddelegowały swoich biskupów do takich zadań. W Polsce także było to możliwe dopiero od czasów transformacji ustrojowej. W dawnym ustroju obecność duszpasterza w szeregach ludzi sportu była niewskazana.
Trzeba przyznać, że wszelkie władze sportowe, Ministerstwo Sportu, związki, instytucje sportowe, Polski Komitet Olimpijski, trenerzy, działacze i sami sportowcy dostrzegają potrzebę tego typu duszpasterstwa, a do swoich duszpasterzy odnoszą się z szacunkiem i uznaniem. Wyrażam wdzięczność im wszystkim za taką postawę. Nie jest zadaniem duszpasterzy przejmowanie roli trenerów czy działaczy bądź wchodzenie w ich kompetencje, tylko troska o życie religijne, duchowe ludzi sportu. Ich zadaniem jest zatroszczenie się o to, co dotyczy życia wewnętrznego, religijnego, a także pomoc w rozwiązywaniu trudnych problemów osobistych i rodzinnych.
W organizacji duszpasterskiej obraliśmy dwa kierunki. Po pierwsze - jest to obecność duszpasterzy z reprezentacjami. Do tego celu został mianowany duszpasterz ogólnopolski ds. sportu - ks. Edward Pleń, salezjanin. Jego zadaniem jest towarzyszyć i służyć reprezentacjom oraz zawodnikom podczas zgrupowań, igrzysk, mistrzostw. Dzięki takim ludziom, jak np. Piotr Nurowski, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, ta współpraca odbywa się w sposób bardzo dobry. Dość powiedzieć, że zarówno na olimpiadzie zimowej w Turynie, jak i na ostatniej w Pekinie byli obecni duszpasterze i zawsze są oni mile widziani.
Drugi kierunek to praca w terenie - w każdej diecezji mamy kapelana odpowiedzialnego za sprawy sportu, który koordynuje pracę w obrębie diecezji. Byłoby dobrze, aby każdy klub, szczególnie mający wielu zawodników, miał kapelana. Tak jest w przypadku naszej ekstraklasy czy pierwszej ligi piłki nożnej. Ktoś może powie, że to mała praca... Ale to nie tylko jedenastu piłkarzy - są jeszcze juniorzy, młodzicy, w sumie bywa zrzeszonych kilkaset osób. Duszpasterze muszą zadbać, aby każdy z nich miał zapewnione prawo do praktykowania własnej wiary; by mógł w dzień święty spełnić praktykę religijną, poza porządkiem parafialnym. Zdarza się, że zaabsorbowani wyczerpującymi i trudnymi treningami sportowcy mają problem z normalnym trybem przygotowania się np. do sakramentu bierzmowania czy małżeństwa. Chodzi tutaj o realizowanie zasady pomocniczości w zakresie wiary. Duszpasterz staje się powiernikiem, buduje silne więzi wspólnoty. W wielu diecezjach tego typu duchowa współpraca z klubami odbywa się bardzo pięknie, za co jestem wdzięczny wszystkim duszpasterzom.
- W jaki sposób księża diecezjalni mogą się włączać w promowanie sportu? Czy parafie mają na to czas i środki?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Tak, wychowanie przez sport i budowanie pięknych postaw przez sport należy do zadań parafii, niekoniecznie tylko do zadań mianowanych duszpasterzy sportowców. Księża proboszczowie i wikariusze zazwyczaj dostrzegają wielką rolę sportu w formacji człowieka. W gorszej sytuacji są pod tym względem parafie wiejskie z przewagą ludzi starszych bądź takie, które się wyludniają. Ale parafie, gdzie jest dużo dzieci i młodzieży, powinny uwzględniać sport w duszpasterstwie parafialnym. I tak się dzieje - bardzo wiele jest organizowanych w parafiach zawodów sportowych, olimpiad parafialnych, meczów, rajdów. Są parafialne kluby piłkarskie, w salkach parafialnych gra się w tenisa stołowego, a nawet uprawia zapasy. Nie chodzi tutaj o konkretne sukcesy sportowe, tylko o zdrowy ruch, zabawę i budowanie wspólnoty. Takie pojmowanie sportu w parafiach stwarza wielkie perspektywy. Trzeba wyrazić uznanie wobec księży, którzy rolę sportu doceniają. I warto dodać, że z klubów parafialnych wywodzi się wielu znanych sportowców, m.in. piłkarze Piotr i Paweł Brożkowie. Wybitnych siatkarzy odkrywano w klubach Salosu, kolarzy - wśród ministrantów. Oczywiście, organizacja bazy i zajęć sportowych wymaga środków, a z tym bywa różnie. Parafie utrzymują się z ofiar wiernych. W małych parafiach może być trudno z budową np. parafialnego boiska, ale bardzo dobrze zdaje tutaj egzamin współpraca z władzami lokalnymi, na szczeblu gminnym, powiatowym, wojewódzkim. W gminach budowane są obiekty sportowe, ale też gospodarzom gmin zależy na formowaniu pięknych postaw użytkowników tych obiektów, np. w zakresie gry fair play czy kultury języka. Jest więc potrzeba ścisłej współpracy.
- Co takiego jest w sporcie, że fascynuje, pociąga, a zarazem wzbudza skrajne emocje w postaci dążenia do sukcesu ponad wszystko, obojętnie jakimi środkami?
- Dobry sportowiec, zwycięzca, jest jak bohater. To powoduje ogromne oddziaływanie na psychikę ludzi, szczególnie młodych, bo młodość chce być zauważalna i piękna, najbardziej pod względem zewnętrznym. Tymczasem ta sprawność zewnętrzna wymaga wielkiego wysiłku wewnętrznego. Warto podkreślić wielki wpływ środków masowego przekazu w takim postrzeganiu sportu, prezentowaniu zawodników w sposób, który pozwoli pozyskać dla pięknej idei sportu jak najwięcej osób. Sławny zawodnik, pokazany nie tylko jako sprawny sportowiec, wyczynowiec, ale z całym bogactwem jego wnętrza, staje się ideałem, bohaterem, mistrzem. A taki mistrz w powszechnej świadomości może uczynić bardzo wiele... Ma wielu naśladowców. Potrzebujemy zawodników, którzy będą mistrzami pięknego człowieczeństwa.
- Czy w sporcie i wysiłku fizycznym można odnaleźć jakiś element sprzyjający lepszemu zrozumieniu tajemnic wiary? W samej Biblii odnajdziemy przecież wiele „sportowych” odniesień, jak choćby: „...winniśmy wytrwale biec w wyznaczonych nam zawodach” (Hbr 12, 1).
Reklama
- Kościół, posługując się Pismem Świętym, od dawna doceniał rolę sportu w kształtowaniu piękna człowieczeństwa i jego drogi życiowej. Wysiłek sportowca wiąże się z ciężką pracą mięśni, z wyrzeczeniami - sportowiec dobrze zna smak wyrzeczenia w kształtowaniu silnej woli. Czy nie podobnie jest w sferze wiary? Terminologii zaczerpniętej ze sportu chętnie używał np. św. Paweł, mówiąc o zapasach, o biegu po wieniec zwycięstwa. Teksty biblijne wspominające sport używane są jako ilustracja duchowej prawdy o życiu chrześcijanina. Trzeba ciągle toczyć bój o piękno, prawdę, wolność, miłość. Zwycięstwa nad złem są najpiękniejsze, a tego też uczy sport.
- Tak wiele już powiedziano na temat walorów sportu - jako drogi do formowania nie tylko ciała, ale i duszy - w sumie całego człowieka. Na te inspirujące cechy sportu wskazywał m. in. Ojciec Święty Jan Paweł II. Jak sprawić, aby piękno sportu stawało się najważniejsze, ważniejsze niż spektakularne zwycięstwa, medale i błyski fleszy? I jaka w tym rola Kościoła?
Reklama
- Jan Paweł II, dobrze rozumiejąc człowieka, podkreślał rolę sportu w kształtowaniu osoby i społeczeństwa. W encyklice „Laborem exercens” ujmuje pracę jako drogę, przez którą można się zbawić. A czy sport nie jest formą pracy, i to ciężkiej...? Sport to bardzo określona i wymagająca praca. Sport uczy, sprzyja braterstwu i odkrywaniu świata wartości. Uczy zarówno pokory, jak i radości. Można przypomnieć, co Jan Paweł II mówił na stadionie olimpijskim w Rzymie 29 października 2000 r.: „Sport ma dziś ogromne znaczenie, ponieważ może sprzyjać upowszechnianiu wśród młodych ważnych wartości, takich jak lojalność, wytrwałość, przyjaźń, wspólnota, solidarność. Właśnie dlatego w ostatnich latach sport rozwija się coraz bardziej jako jedno z charakterystycznych zjawisk współczesności, swego rodzaju «znak czasu», wyrażający nowe potrzeby i nowe oczekiwania ludzkości. Sport rozpowszechnił się we wszystkich częściach świata, przekraczając bariery kultur i państw”.
Każdy rodzaj sportu to skarbiec wielu wartości. Kościół to dostrzega, naucza o tym oraz pokazuje przez pozytywne przykłady sportowców, a także towarzyszenie im, dostrzeganie piękna w ich zmaganiach duszy i ciała.
- Podczas ostatniego tygodnia igrzysk olimpijskich w Pekinie towarzyszył Ksiądz Biskup polskiej ekipie sportowców. Jak Ekscelencja skomentowałby organizację olimpiady w Chinach i jak oceniłby jej przebieg?
Reklama
- Należałoby przypomnieć samą ideę olimpiady, podkreślającą piękno i harmonię życia ludzkiego oraz symbolikę ognia. Choć pierwotnie odnosiła się ona do pogańskiego bóstwa, jest także symbolem Boga, który w samej Biblii często ukazuje się pod postacią płomienia. Olimpiada ma być wyrazem szacunku wobec godności człowieka, a tam, gdzie ta godność jest łamana, olimpiada swoją ideą o nią się upomina. Myślę, że to, co się wydarzyło w Pekinie, pokazało światu, że można żyć pokojowo, że człowiek jest najwyższą wartością, a sport nie jest zagrożeniem, tylko absolutnie nie wolno wykorzystywać go politycznie. Sportu nie można używać do walki politycznej - to zawsze kończy się źle... Polityka ma wspierać sport, a nie instrumentalizować go. Olimpiada w Pekinie była zorganizowana sprawnie i z rozmachem - każdy kraj odpowiedzialny za igrzyska chce je przygotować jak najlepiej. Chciałbym podkreślić także sprawność organizacyjną Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Jako duszpasterz pragnąłem towarzyszyć polskim sportowcom, być z nimi podczas ich sukcesów i porażek. Przez tydzień przypatrywałem się zmaganiom sportowców i zdobywałem doświadczenie z dziedziny życia sportowego. Przebywanie ze sportowcami nauczyło mnie bardzo wiele: pokory w sytuacji niepowodzenia, właściwej postawy wobec przegranej, braterstwa, pokojowego współistnienia między ludźmi z różnych narodów. Czuło się to dobrze w olimpijskiej wiosce. Sportowcy jak nikt poznają kres swoich możliwości i dochodzą do prawidłowego pojmowania praw natury, których dawcą jest Bóg. „Dzisiaj jestem mistrzem nad mistrzami, ale przychodzi czas, gdy moje siły witalne się skończą...”. Oni umieją to przyjąć z pokorą. Warto może jeszcze wspomnieć rowerzystę, który na rowerze z „epoki swojej babci”, jak opowiadał, przyjechał do Pekinu, aby wielką cześć dla Jana Pawła II oraz pokojową ideę olimpiady zanieść do narodów, z którymi się spotkał podczas tak pełnej wyrzeczeń drogi, m.in. do Rosji. To piękne przykłady, które zmieniają świat. Dzięki olimpiadzie dla Chińczyków z Pekinu odkryło się niebo, które na co dzień przesłania potężny smog. Ale braterstwo, które podczas tych dni stało się udziałem Chińczyków, być może sprawi, że Chiny będą się powoli stawać innym krajem.
- Czym osobiście dla Księdza Biskupa jest sport?
- Często jestem o to pytany albo o dyscyplinę, którą uprawiam. Tymczasem dla mnie sport to każdy ruch, szczególnie na świeżym powietrzu, najlepiej połączony z odkrywaniem piękna przyrody ojczystej, prowadzący do poprawienia własnej sprawności i kondycji. Lata życia i obowiązki nie pozwalają mi już na bardziej zaawansowane zajęcia sportowe. Z moich ulubionych wymieniłbym rower, marsz, grę w piłkę.
Sport może być uprawiany indywidualnie i grupowo. Gdy jest grupa ludzi, buduje się więzy wspólnoty. Tak dzieje się np. podczas Rodzinnej Majówki Rowerowej w diecezji kieleckiej, w której w tym roku uczestniczyło ponad 500 osób. Wyciągnęliśmy ludzi - całe rodziny - z ich domów, mogli razem podziwiać piękno ziemi świętokrzyskiej, pomodlić się przy kapliczkach, poczuć zdrowe zmęczenie. I taki sport bardzo lubię. Mam wielkie zamiłowanie do idei sportu i wielki szacunek dla ludzi sportu.
Właściwemu uprawianiu sportu musi towarzyszyć umiarkowanie i umiejętność wyrzeczenia; bardzo często wymaga ono ponadto odpowiedniego poczucia przynależności do zespołu, postawy szacunku, docenienia zalet drugiego, uczciwości w grze i pokory potrzebnej do uznania własnych ograniczeń
Z Orędzia Jana Pawła II na XXV Światowy Dzień Turystyki 2004