Reklama

Kłaniamy się cieniom zmarłych

Bielska Nekropolia

Niedziela podlaska 43/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Od zarania dziejów ludzkości, zwłaszcza w społeczeństwach pierwotnych i antycznych, kult zmarłych przodków był ważnym elementem życia religijnego. Oddawanie im czci ściśle wiązało się z wiarą w istnienie duszy i życie pozagrobowe. Od dawna budowano grobowce i cmentarze. Najwspanialsze monumentalne nekropolie znajdowały się w starożytnym Egipcie (piramidy faraonów), zakładane na pustyni, obejmowały także świątynie. W starożytnym Rzymie znane były katakumby, w których ukrywali się przed prześladowaniami pierwsi chrześcijanie. Rzymskie prawo tzw. dwunastu tablic już ok. 451 r. przed Chrystusem pozostawiało swobodę w sposobie chowania zwłok, ale nakazywało zakładanie cmentarzy poza obrębem miast, uznając je za miejsca święte i nietykalne.
W Polsce, szczególnie na wschodnich połaciach państwa, powszechny był pogański zwyczaj grzebania zwłok na polach i w lasach. Z chwilą przyjęcia chrześcijaństwa, miejscem grzebania zmarłych stały się kościoły i przyległe do nich bezpośrednio tereny. Od XVII w., na tych poświęconych obszarach, zakładano również "szczelnie okratowane ossoria (kostnice), w których składano kości zmarłych" (Encyklopedia Katolicka).
Bielsk Podlaski, leżący na skrzyżowaniu dróg różnych kultur, był miejscem, w którym przenikały się i nierzadko antagonizowały dynamiczne społeczności: polska, białoruska, ukraińska, a z czasem także niemiecka i rosyjska. Ten czynnik wpływał istotnie na powstanie niezwykle trudnej do zdefiniowania swoistości tego miasta. Wiadomo o dawnych bielskich cmentarzach wyznaniowych, np. po kościele św. Marcina u zbiegu dzisiejszych ulic Mickiewicza i Kazimierzowskiej (obecnie sklepy i bloki mieszkalne), po cerkwi Świętej Trójcy przy skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Widowskiej (obecnie stoi tu Szkoła Podstawowa nr 4), po spalonym w okresie ostatniej wojny klasztorze i cerkwi św. Mikołaja przy ul. Księcia Poniatowskiego i ul. Zamkowej (teraz stoi tu Szkoła Podstawowa nr 3 i pamiątkowa kapliczka) oraz po przeniesionej cerkwi Zmartwychwstania Pańskiego przy ul. Dubicze (na tym miejscu wybudowano pamiątkową kapliczkę). W zachodniej części miasta, w pobliżu ul. Brańskiej, zachował się dawny cmentarz żydowski.
W końcu XVIII w., przede wszystkim ze względów sanitarnych, ówczesne władze pruskie nakazały zamknięcie dotychczas użytkowanych cmentarzy przykościelnych i wyznaczyły nowy teren na cmentarz - poza miastem, przy drodze do Siemiatycz. Między obecną ul. Wojska Polskiego i ul. Dubiażyńską, na piaszczystym wzniesieniu powstała trójwyznaniowa nekropolia. Dawniej miejsce odosobnione, dziś jest wokół szczelnie zabudowane. W kronice kościoła parafialnego pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i św. Mikołaja, obecnie bazyliki mniejszej, udostępnionej dzięki uprzejmości jej kustosza, a zarazem dziekana bielskiego - ks. prał. dr. Ludwika Olszewskiego, czytamy: "Inwentarz z 1828 r. podaje, że cmentarz nazywa się Lubka i że na cmentarzu jest duży czerwony krzyż, nagrobek murowany oraz 8 nagrobków otoczonych drewnianymi sztachetami. Nie był wówczas ogrodzony, tylko okopany rowem".
Ówcześni mieszkańcy, jak zwykle zresztą w takich przypadkach, prawdopodobnie dość niechętnie korzystali z nowego miejsca pochówku swoich bliskich. Nakazy władz administracyjnych i działania duchownych sprawiły, iż cmentarz ten stał się od początku XIX w. aż do początku lat 90. XX w. jedynym miejscem pochówku Zmarłych. Coraz więcej pojawiało się trwałych, najpierw kamiennych, potem żeliwnych, marmurowych, granitowych i betonowych nagrobków. Można chyba śmiało powiedzieć, iż ten 200-letni cmentarz stał się zabytkową bielską nekropolią.
Miasto przeżywało burzliwe lata wojen światowych, zmiany władz administracyjnyjno-politycznych. Wielu dawnych mieszkańców nie wróciło z "bieżeństwa" w głąb carskiej Rosji, wielu zginęło na wojnie i pozafrontowych walkach, umarło w nieludzkich warunkach w sowiecko-stalinowskich łagrach, przy budowie Kanału Białomorskiego, w niemieckich obozach koncentracyjnych, w katowni przy ul. Hołowieskiej, gdzie dziś w podziemiu Zespołu Szkół Rolniczych mieści się Muzeum Martyrologii. Ludność cywilna ginęła od różnego rodzaju band rabunkowych i prowokatorów. Powstawały nagrobki symboliczne, na których tylko skromna inskrypcja przypominała o tych często bezimiennych mogiłach bohaterów rozsianych na całym świecie.
A potem? Potem trwał opór podziemia patriotycznego przeciwko przyniesionej sowieckimi bagnetami władzy. Na przełomie lat 40. i 50. minionego wieku nastąpił okres rozrachunku, zależnej od Moskwy, władzy ludowej z ludźmi walczącymi o wolną i niepodległą Polskę. W katowni, mieszczącej się w murach klasztoru pokarmelickiego, gdzie wcześniej cierpieli i ginęli powstańcy styczniowi ziemi bielskiej, słychać było strzały ubeków i enkawudzistów. Zapanował strach. Wielu musiało opuścić rodzinne strony, swoje miasto i wyjechać.
Niektóre mogiły na najstarszym bielskim cmentarzu między ulicami Wojska Polskiego a Dubiażyńską, pozostawione bez opieki, niestety, popadły w ruinę. Na ich miejscu powstają nowe. Obecnie, mimo powstawania nowych cmentarzy, nekropolia ta jest nadal najbardziej popularnym miejscem składania doczesnych szczątków. Zapobiegliwsi, korzystając ze zwyczajowego prawa miejscowego, iż za miejsce na grób na cmentarzu katolickim i komunalnym nadal nikt nie pobiera opłat, stawiają nagrobki z wyprzedzeniem. Brak jest już miejsca na nowe groby, ale wierni tradycji mieszkańcy wykorzystują przepis zezwalający na powtórne chowanie zwłok po 20 latach od poprzedniego pochówku na grobach rodzinnych i opuszczonych oraz zaniedbanych. Na skutek nieraz nieprzemyślanego, bezmyślnego, a nawet przestępczego działania, najstarsze nagrobki zaginęły, a inne, nieraz wysokiej sztuki kamieniarskiej dzieła z poł. XIX w., giną na naszych oczach. W niebyt odchodzi przeszłość miasta, jego historia... Na renowację tych zabytkowych, cennych nieraz nagrobków nie ma, jak zwykle gdy chodzi o ratowanie przeszłych dziejów, funduszy.
Dlatego też kilka lat temu Zarząd poprzedniej kadencji Towarzystwa Przyjaciół Bielska Podlaskiego podjął uchwałę, aby utrwalić na przełomie wieków i tysiącleci, przynajmniej w wydaniu książkowym, obecny stan ciągle zmieniającej się bielskiej nekropolii. Letnie miesiące ostatnich lat, autorzy przyszłego opracowania: Henryk Kosieradzki i niżej podpisany Jerzy Piontkowski, wykorzystali na szczegółową inwentaryzację. Była to, nie zawaham się powiedzieć, gigantyczna, wymagająca samozaparcia praca. Do komputera wprowadzono informacje o kilku tysiącach mogił i nagrobków, na których widnieje prawie 10 tys. nazwisk pogrzebanych na tym najstarszym, katolickim, unicko-prawosławnym i dawnym protestanckim, cmentarzu. Wykonano ponad 150 fotografii najstarszych i najciekawszych pomników. Rozpoczęto prace nad wykonaniem szczegółowego, ale jakże pracochłonnego planu z podziałem na umowne kwatery. Alfabetyczny indeks pomoże szybko i łatwo odnaleźć poszukiwany nagrobek, a przy niektórych nazwiskach - krótkie informacje dodatkowe.
Niejako z rozpędu sporządzono również spis nagrobków na nowych cmentarzach przy szosie do Narwi oraz sąsiadującego z nekropolią cmentarza komunalnego, na którym trwają obecnie również pochówki wyznaniowe. Tu, obok siebie, zgodne miejsce wiecznego spoczynku znaleźli wierzący i niewierzący, katolicy i prawosławni, Polacy, Białorusini i Ukraińcy.
Wszystkie cmentarze są bardzo licznie odwiedzane, a wielu odwiedzających odnawia i uporządkowuje groby nie tylko swych najbliższych, ale nawet i znajomych. Śmiem twierdzić, że i prowadzone prace inwentaryzacyjne wpłynęły dopingująco na taką działalność bielszczan. Szkoda tylko, iż niektórzy, zmieniając pomniki, niszczą stare. Tylko nieliczni starają się zachować stare pomniki, wkomponowując je w tworzone kwatery rodzinne. Podczas prac inwentaryzacyjnych przeprowadzono dziesiątki rozmów z krewnymi i znajomymi Zmarłych. Zdarzyło się kilka przypadków, iż potomkowie zamieszkali dziś np. w Warszawie, Łodzi czy Poznaniu odnaleźli dzięki tej właśnie inwentaryzacji mogiły swoich przodków. Również turyści odwiedzający coraz liczniej nasze miasto będą mogli łatwiej znaleźć interesujące ich nagrobki. Dzięki temu utrwalone też zostaną niektóre najciekawsze wydarzenia przeszłych dziejów miasta i życia jego mieszkańców, jak np. morderstwo urzędnika starostwa w 1935 r. Odnaleziono grób powstańca styczniowego i przedwojennych policjantów, nagrobki żołnierzy Armii Krajowej, lotnika zamordowanego przez policjanta w służbie niemieckiej itd.
Brak miejsca nie pozwala na szersze opisanie w tym artykule już pozyskanego materiału, który jednakże byłby jeszcze bogatszy, gdyby Szanowni Czytelnicy Niedzieli, a szczególnie Ci, którzy są lub byli związani z Bielskiem, zechcieli skontaktować się z autorami tego przygotowywanego unikalnego opracowania, udostępniając posiadane informacje. Jest to chyba ostatnia okazja, by utrwalić pamięć naszych przodków, o których jakże mało wiemy. Mam również nadzieję, że i Rada Miasta zrozumie wreszcie unikalne znaczenie opracowania i pomoże finansowo w jego wydaniu książkowym.
Zainteresowanych historią bielskich cmentarzy prosimy o kontakt: Henryk Kosieradzki - tel. (0-85) 730-94-87 i Jerzy Piontkowski - tel. (0-85) 730-54-31 (w godz. od 7.00 do 9.00 rano).
Autorzy opracowania chcą też zamieścić krótkie notki biograficzne wybitniejszych bielszczan, a także informacje o ciekawszych wydarzeniach związanych z tematem. Dlatego też zwracają się z prośbą o kontakt telefoniczny lub bezpośredni do tych wszystkich, którzy mają na ten temat jakieś wspomnienia lub informacje.
Jest to, być może, jedyna i niepowtarzalna sposobność, aby uwiecznić swych bliskich, przyjaciół lub znajomych. Skorzystaj z okazji, bo przecież: "Człowiek żyje tak długo, jak długo żyje o nim pamięć".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. prof. Stanisz: Propozycja minister Nowackiej to wstęp do usunięcia religii ze szkół

2024-05-17 12:47

[ TEMATY ]

wywiad

religia w szkołach

Karol Porwich/Niedziela

Projekt nowego rozporządzenia Ministra Edukacji jest to inicjatywa mająca się przyczynić do wypchnięcia nauki religii z polskich szkół i przedszkoli - mówi w rozmowie z KAI ks. prof. Piotr Stanisz z Katedry Prawa Wyznaniowego Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Ekspert zwraca uwagę, że w świetle obowiązującego prawa, decyzje związane ze zmianą warunków nauczania religii w publicznym systemie oświaty powinny być dokonane „w porozumieniu” z Kościołem katolickim i innymi związkami wyznaniowymi, a nie jedynie po przeprowadzeniu konsultacji publicznych.

Marcin Przeciszewski, KAI: W ostatnich dniach kwietnia do konsultacji publicznych skierowany został projekt rozporządzenia MEN zmieniającego rozporządzenie w sprawie warunków i sposobu organizacji nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach (https://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/123 84702/katalog/13056494#1305649). Projekt ten zakłada dużo większe niż do tej pory możliwości łączenia uczniów uczęszczających na lekcje religii w grupy międzyoddziałowe, obejmujące uczniów na tym samym poziomie nauczania oraz w grupy międzyklasowe, zbierające uczniów z różnych poziomów kształcenia. Co Ksiądz Profesor na to?

CZYTAJ DALEJ

Święty od trudnych spraw

Nie ma tygodnia, żeby na Marianki, do Wieczernika, nie trafiło świadectwo cudu lub łaski za sprawą św. Stanisława Papczyńskiego

Ten list do sanktuarium św. Stanisława Papczyńskiego na Marianki w Górze Kalwarii nadszedł z jednej z okolicznych miejscowości. Autorem był kompozytor i zarazem organista w jednej z parafii. Załączył dwie pieśni ku czci św. Stanisława, jako wotum dziękczynne za uzdrowienie żony. Oto, gdy dowiedzieli się, że jeden z guzów wykrytych u żony jest złośliwy, od razu została skierowana na operację. „Rozpoczęły się modlitwy. Nasze rodziny, zaprzyjaźnieni ludzie i ja osobiście polecałem zdrowie żony nowemu świętemu, o. Papczyńskiemu. Nowemu, a przecież staremu, bo znam go od dzieciństwa, pochodzę z parafii mariańskiej” – napisał w świadectwie.

CZYTAJ DALEJ

Papież do dzieci w Weronie: nie bój się iść pod prąd, jeśli chcesz zrobić coś dobrego,

2024-05-18 12:59

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Grzegorz Gałązka

Nie bój się iść pod prąd, jeśli chcesz zrobić coś dobrego - radził wezwał Franciszek podczas spotkania z dziećmi na placu św. Zenona w Weronie. Papież odpowiedział na trzy pytania dzieci.

Pierwsze dotyczyło tego, jak rozpoznać, że wezwanie Jezusa do pójścia za Nim. Franciszek w dialogu ze swymi młodymi słuchaczami wskazał, że kiedy Jezus do nas mówi, czujemy w sercu radość. Gdy zaś mówi do nas diabeł lub gdy robimy coś złego, czujemy się źle.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję