Reklama

Pióro z różańca

Zanim został dyrektorem Programu 2 Polskiego Radia, przez lata był wydawcą i redaktorem pism. Przede wszystkim jednak był i jest wziętym filozofem i publicystą, którego teksty wywołują często emocje, a czasem polemiki. W „Niedzieli” gości od niedawna na stronie 26.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Choć Paweł Milcarek jest szefem ważnego programu Polskiego Radia, zawsze jednak jest i pewnie będzie kojarzony przede wszystkim z „Christianitas”, dwumiesięcznikiem, który stworzył i którym przez prawie dziesięć lat kierował. Udało mu się stworzyć wokół siebie grupę podobnie myślących, młodych i starszych osób.
Co ich łączyło? Najogólniej mówiąc, światopogląd. - Wszyscy byliśmy tradycjonalistami, chodziliśmy na Mszę św. trydencką - mówi Paweł Milcarek. - To był - jego zdaniem - klucz do tego środowiska. „Christianitas” to zawsze był mały zespół, otoczony wianuszkiem interesujących współpracowników.
- Nie czytam może wszystkich numerów „Christianitas”, ale wiem, że kiedy sięgnę po nie, zawsze tam znajdę solidne materiały, porządnie i dobrze napisane - mówi Marek Horodniczy, szef „Czterdzieści i Cztery”, pisma związanego z Kościołem. - Pismo, jak i sam jego wieloletni szef, jest błyskotliwe i niebanalne. Także dlatego wywołuje czasem emocje - przyznaje Horodniczy. Sam Milcarek trzyma je na wodzy. - Potrafi dyskutować twardo, ale bez emocji. I co ważne, ma argumenty, którymi potrafi rozłożyć adwersarzy na łopatki - podkreśla.

Przełom językowy

Droga Pawła Milcarka do filozofii i publicystyki wiodła przez historię. Studia historyczne na Uniwersytecie Warszawskim rozpoczynał w połowie lat 80. z przeświadczeniem, że zostanie nauczycielem. - Chciałem uczyć prawdziwej historii - mówi. Jednak gdy kończył studia, historia przyspieszyła. Zaczynała się III RP, pojawiło się sporo możliwości. - Gdy zaczynałem studia, można było o tym tylko pomarzyć. Myślałem, jak wielu innych, że PRL będzie trwać jeszcze długo.
Pierwszy ważny dla siebie tekst napisał już w liceum, na początku lat 80., w założonym przez siebie podziemnym „Harcowniku”, związanym z niezależnym ruchem harcerskim. I w szkole, i już w czasie studiów, był bardzo aktywny: należał do słynnej warszawskiej harcerskiej Czarnej Jedynki, współtworzył konserwatywną Ligę Akademicką i uczestniczył w reaktywowaniu katolickiego Polskiego Związku Akademickiego, zawieszonego po ogłoszeniu stanu wojennego.
W latach 80. współpracował z podziemnymi pismami, ale pisał też w „naziemnym” katolickim tygodniku „Ład”. Pierwszy tekst pojawił się w 1984 r., gdy miał 18 lat. Potem były kolejne teksty, pisma i tematy. Coraz częściej te z najwyższej filozoficznej półki, czasem hermetyczne, z coraz większym dystansem do bieżących wydarzeń.
Za przełom w swojej publicystyce uważa współpracę w końcu lat 90. z miesięcznikiem „Różaniec”. - Musiałem pisać prostym, komunikatywnym językiem, pomogło mi to odzyskać zdolności publicystyczne - ocenia. A procentowało przy tworzeniu „Christianitas”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Głębokie podłoże

Pierwszy numer „Chrystianitas” wyszedł w 1999 r. - To była wielka przygoda, która trwa do dziś - podkreśla. Wymyślił linię redakcyjną pisma, które założył razem z Bogdanem Kiernickim i Pawłem Kulą.
- Przygotowania trwały około roku. Paweł był mózgiem pomysłu - mówi Paweł Kula. - Szybko przekonałem się, że wszystko, co robi, ma głębokie podłoże, jest przemyślane. Od tamtego czasu mam zaufanie do jego wyborów i światopoglądowych, i filozoficznych. Także do jego upodobania do tradycji Kościoła.
Wszak Milcarek nie tylko kierował tradycjonalistycznym pismem, ale był aktywnym uczestnikiem starań o przywrócenie dostępu do tradycyjnej liturgii łacińskiej w Kościele. Był nawet polskim przedstawicielem Centre International d’Etudes Liturgiques, stowarzyszenia badającego rzymski ryt.
Jakim był szefem? - Niczego nie narzucał. On w ogóle nie narzuca swoich poglądów. Potrafi słuchać, woli rozmawiać niż forsować jakąś sprawę - podkreśla Paweł Kula. Do dziś łączy ich przyjaźń, fascynacja filozofią, św. Tomaszem z Akwinu, stosunek do tradycji i miłość do Kościoła.
Grzegorz Górny, szef kwartalnika „Fronda”, ceni i tak po ludzku lubi Pawła Milcarka. - Inteligentny, dobrze wykształcony człowiek, który ma dobrze poukładane w głowie - mówi. - Żyje Kościołem i filozofią, ale nie jest oderwany od rzeczywistości, jak sądzą niektórzy. Jest głęboko wierzący, ale nie manifestuje tego, nie narzuca innym.
„Christianitas” tworzył mały zespół, a redakcja była wirtualna, miała siedzibę w domu Milcarka w Brwinowie. Mieszka w nim z żoną Małgorzatą i pięciorgiem dzieci - dwiema córkami i trzema synami - w wieku od roku do dwunastu lat.
- Małgosia, z wykształcenia antropolog kulturowy i historyk sztuki, nie pracuje zawodowo, przy takiej liczbie dzieci to niemożliwe. Pracowała na UKSW, miała pierwsze publikacje naukowe, ale wybrała dom i, jak lubi mówić, jest gospodynią domową - dodaje Paweł Milcarek.
Od kilkunastu lat mieszkają w podwarszawskim Brwinowie, który stał się ich małą ojczyzną. Milcarek tworzył Akcję Katolicką przy tamtejszej parafii i do dziś, w miarę możliwości, jest aktywny. To on zebrał tam pierwszą grupę chętnych do uczestniczenia we Mszy św. trydenckiej. Przychodzi na nie dziś wiele osób.

Reklama

Teoria ciała

Jeszcze w czasie studiów historycznych zaczął chodzić na zajęcia z filozofii w Akademii Teologii Katolickiej (dziś UKSW). Interesował się filozofią klasyczną. Obronił doktorat.- Wydawało mi się, że także habilitacja pójdzie mi sprawnie - mówi. Ale nie poszła. Książka, która będzie podstawą habilitacji, jest już wydana, ale proces starań o nią jest jeszcze przed nim. Także z powodów aktywności pozanaukowej - wszystko się odłożyło.
Aktywność 43-letniego dziś Pawła Milcarka była imponująca. Jego teksty można było przeczytać w wielu znanych pismach, „Rzeczpospolitej” nie wyłączając, prowadził też blog. Napisał (wraz z innymi autorami) serię podręczników historii „Przez tysiąclecia i wieki” i wydał monografię na temat filozofii średniowiecznej.
Miał coraz bardziej rozpoznawalne pióro. Ale osobą znaną stał się dzięki telewizji. Kilka lat temu bywał częstym gościem w programie Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać”. - Szczególnie dużą widownię miał program o „Pasji” Mela Gibsona - mówi. - Następnego dnia podszedł do mnie na ulicy jakiś człowiek, żeby porozmawiać. Gdy opowiedziałem o tym Pawłowi Nowackiemu - wydawcy programu powiedział: - Nie dziw się, oglądało cię milion osób.

Reklama

W IV Rzeczpospolitej

Po wyborach w 2005 r. dr Milcarek został doradcą Marka Jurka, marszałka Sejmu, bliskiego współpracownika „Christianitas”. - Moja praca zakończyła się z dniem odejścia marszałka, po upadku wniosku o wzmocnienie ochrony życia w konstytucji. Opublikowałem tekst tłumaczący powody tego odejścia - mówi. Oj, źle został odebrany w PiS. - Pojawiła się riposta, wskazano, że to ja zainspirowałem marszałka do odejścia. A to nieporozumienie, bo on wiedział, co robi.
W czasie pracy z Markiem Jurkiem po raz pierwszy czuł, że jest w centrum politycznym kraju, w środku wydarzeń. Aż czuło się pulsowanie życia politycznego. - Polityka działa się na moich oczach. To wciągające - przyznaje. Ale wyjście z centrum nie było zbyt bolesne, bo do polityki wkroczył niedawno i na krótko. Otarł się o nią w komitecie honorowym Lecha Kaczyńskiego. - Znalazłem się w nim z przekonaniem, że potrzebne jest nowe rozdanie, byłem głęboko zaangażowany w projekt IV RP - tłumaczy.
Zanim pół roku temu dr Milcarek wprowadził się do gabinetu w siedzibie Programu 2 Polskiego Radia, przestał kierować „Christianitas” i zawiesił aktywność publicysty. - Cieszę się, że pismo jest kierowane teraz przez młodszych kolegów - mówi. - Kierują nim obecnie m.in. moi studenci i dyskutanci, ci, którzy byli ukształtowani przez „Christianitas”. Moje odejście było pismu potrzebne. Tradycja kojarzy się ze spokojem, zakorzenieniem, ale wolę, żeby kojarzyła się także z ryzykiem i przygodą.

Reklama

Teraz Dwójka

Początki współpracy z zespołem Programu 2 były trudne, atmosfera panowała fatalna. Reakcja liberalnej prasy na informację o jego nominacji była histeryczna. Zanim mógł spotkać się z zespołem, uznano go za ultrakatolickiego publicystę z nożem w zębach. - Radiowcy musieli się spodziewać, że będę reagować emocjonalnie, ale mylili się - ocenia.
Z miejsca przedstawił zestaw spraw do załatwienia. - Niektóre dało się i daje załatwić - ocenia. Ale tylko niektóre. - Na przykład w programach literackich, które także stanowią o marce Dwójki, w większym niż dotychczas sposób przedstawiane są różne nurty ideowe w literaturze. I jest to pilnowane.
To nie był jego debiut w radiu (przez kilka lat był członkiem Rady Programowej PR), ale nie wyobrażał sobie, że zderzy się z tak siermiężną rzeczywistością, z bardzo ograniczonymi możliwościami finansowymi radia.
- Sytuacja finansowa jest bardzo zła. Nie da się przeprowadzić nawet skromnych zmian. Nie możemy robić wielu nowych programów, musimy oszczędzać. Co można zrobić taniej, to robimy, sporo jest powtórek - mówi. Ruchy ogranicza też fatalna atmosfera wokół mediów publicznych.
Doskonale zdaje sobie sprawę, że dyrektorem się nie jest, lecz bywa. Gdy będzie musiał odejść, wróci do pracy naukowej. I pewnie do „Christianitas”. Ale już nie jako szef, lecz publicysta; bo lubił i wciąż lubi pisać.



WARTO SIĘ ZATRZYMAĆ

Jak wspomina Grzegorz Górny, szef „Frondy”, gdy „Christianitas” pojawiło się, mówiono, że to będzie efemeryda, że grono tradycjonalistów jest zbyt szczupłe. - Czarny scenariusz nie sprawdził się. Pismo stworzyło prężne, inteligentne środowisko, które mimo różnych niesprzyjających tendencji w społeczeństwie, ale i nieufności w Kościele, przetrwało i rozwija się - mówi. - Publikują ciekawe teksty, mają interesujących autorów, wydają ważne książki. Wszystko to w czasach, gdy wielu uwodzi idea postępu, ciągłej zmiany, przekraczania norm - podkreśla Górny. „Christianitas” przypominało i przypomina o znaczeniu i roli tradycji, potrzebie zakorzenienia człowieka, etyce, niezmienności norm moralnych.
- Jak żadne inne tego typu pismo, koncentrują się w interesujący sposób na refleksji nad liturgią. Przypominają, że nie jest obojętne, jak ją sprawujemy. Liturgia jest wyrazem naszej wiary, że jak się modlimy, tak wierzymy i żyjemy - mówi szef „Frondy”. - Środowisko „Christianitas”, i Paweł Milcarek osobiście, przypomina nam, że w dzisiejszym świecie, zdominowanym przez aktywizm, warto się zatrzymać, posłuchać wielowiekowej mądrości Kościoła.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świeccy w obronie kapłanów

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 14-16

[ TEMATY ]

kapłan

kapłan

Archiwum organizatorów

"Dziękuję księżom za ich posługę". Plakaty z takim napisem można spotkać w wielu hiszpańskich miastach

„Jedno upadające drzewo czyni więcej hałasu niż las, który rośnie. Dziękujemy za wierną posługę”. Na początku maja mieszkańcy Torunia ujrzą na ulicach miasta kilka wielkich billboardów, stanowiących element kampanii społecznej, której celem jest obrona dobrego imienia polskich księży.

Pomysł został zaczerpnięty z Hiszpanii. Narodził się wśród świeckich działaczy Asociación Católica de Propagandistas – stowarzyszenia zajmującego się krzewieniem wiary na Półwyspie Iberyjskim. „Tą kampanią chcemy uczcić codzienną pracę dla Boga i innych ponad 15,6 tys. hiszpańskich księży. Dziękujemy wam wszystkim za zaangażowanie i lojalność w trudnym czasie, przy nieprzychylnej opinii publicznej, która kładzie nacisk na skandale nielicznych, a nie na codzienne i ciche poświęcenie większości” – czytamy na stronie internetowej ACdP.

CZYTAJ DALEJ

Bóg daje nam miłość, wolność i nieskończenie więcej

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 14, 1-6.

Piątek, 26 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Radosna twarz Kościoła

2024-04-26 16:28

Magdalena Lewandowska

Podczas Cecyliady dzieci wspólne wielbią Boga poprzez śpiew.

Podczas Cecyliady dzieci wspólne wielbią Boga poprzez śpiew.

Już po raz 8. odbyła się Cecyliada – przegląd piosenki religijnej dla przedszkolaków.

Organizatorem wydarzenia jest katolickie przedszkole Lupikowo przy współpracy parafii św. Trójcy na wrocławskich Krzykach. Przegląd ma charakter ewangelizacyjny i integracyjny – nie ma rywalizacji, jest za to wspólny śpiew na chwałę Bogu. W tym roku wzięło w nim udział 80 dzieci z wrocławskich przedszkoli i jedna śpiewająca wspólnie rodzina. – Cecyliada to wydarzenie, które od lat gromadzi najmłodszych członków Kościoła, z czego jesteśmy bardzo dumni. Cieszymy się, że właśnie poprzez tę inicjatywę możemy zachęcać dzieci do wielbienie Boga i uświęcania się poprzez muzykę – mówi Aleksandra Nykiel, dyrektor przedszkola Lupikowo. Podkreśla, że co roku nie brakuje zgłoszeń, a kolejne edycje pokazują potrzebę takich wydarzeń. – Muzyka pięknie potrafi kształtować wrażliwość religijną, patriotyczną, ale też wrażliwość na drugiego człowieka. Śpiew pomaga doświadczyć i opowiadać o miłości Boga, a takie wydarzenia uczą też, jak na tę miłość odpowiadać – dodaje.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję