Reklama

Wiara

Michał Koterski: To już moje ostatnie życie - niezwykłe świadectwo popularnego „Miśka”

W pracy też zawaliłem. Poszedłem na całonocną imprezę i spóźniłem się na zdjęcia. Czułem, jak powoli zaciska mi się pętla na szyi. Zaraz coś się stanie, spi***oli i już nigdy nie dostanę kolejnej szansy. Moja dziewczyna postawiła mi ultimatum: „Jeśli nie przestaniesz, to ja odejdę”...

[ TEMATY ]

świadectwo

Materiał prasowy /Znak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z jednej strony to mną wstrząsnęło, z drugiej – Szatan, który siedział w moim chorym umyśle, zacierał rączki: „Niech ona już odejdzie, będziemy mogli w spokoju ćpać. Nikt nam nie będzie siedział na głowie”. Pewnego dnia wróciłem do domu i zobaczyłem, że mojej dziewczyny i dziecka już nie ma. Wyprowadziła się. (…)

Byłem sam, siedziałem przy stole i mówiłem do siebie: „Jezus Maria, jak ja teraz zacznę walić tu kokę i pić, to już się nie zatrzymam”. Przypomniałem sobie historię z ojcem, kiedy przed maturą przyjechałem do Warszawy, wszedłem po balkonach i siedziałem z nim przez kilka dni. Tak jak ci opowiadałem, po latach na pytanie, dlaczego akurat wtedy przestał pić, odpowiedział mi, że przeleciał mu przed oczami film z życia, a na końcu śniło mu się, że zapił się na śmierć i zrobił mi tym największą krzywdę, bo dotarło do niego, że już nigdy w nic nie uwierzę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Mnie też przed oczami przeleciał taki film, przeświadczenie, że jak się dzisiaj nie zatrzymam, to już nigdy w życiu nie powtórzy się taka szansa. Umrę tu samotnie. Zaćpam się, zapiję, zachleję na śmierć. To będzie mój koniec. Posmakowałem życia rodzinnego i zrozumiałem, jakie jest piękne. A równocześnie nie byłem zdolny, żeby coś takiego stworzyć, bo ciągle sam siebie oszukiwałem, żyłem w szponach obłędu, narkotycznej obsesji. Dotarło do mnie, że przez ostatnie tygodnie myślałem wyłącznie o tym, żeby wyjść z domu i się naćpać. Nie mogłem się z tego wyzwolić. To było straszne uczucie.

Nie wiem, co się stało, ale w pewnym momencie padłem na kolana. Zawsze jak trwoga, to do Boga. Ileż razy wcześniej robiłem to samo. Kiedy gangsterzy mi grozili, na kolanach błagałem: „Panie Boże, proszę Cię, niech oni mnie nie zabiją gdzieś tam za rogiem. Już nigdy więcej nie będę robił takich rzeczy, tylko Cię proszę, pomóż mi”.

Podziel się cytatem

Reklama

Nawaliłem w pracy, też się modliłem: „Proszę Cię, żeby to nie wyszło na jaw. Już nigdy czegoś takiego nie zrobię”. Kiedy było mi wstyd, że tyle razy okłamałem Pana Boga, przerzucałem się na Matkę Boską: „Matko Boska, tym razem już naprawdę się opamiętam, tylko niech się nie dowiedzą, że znowu się naćpałem”.

Reklama

Jak było mi głupio, że tyle razy oszukałem Matkę Boską, zwracałem się do Jezusa. W końcu wszystkich okłamałem setki razy.

Reklama

Ojciec mi kiedyś powiedział, że impulsem do napisania scenariusza Wszyscy jesteśmy Chrystusami była dla niego słynna opowieść o tym, jak pewien człowiek we śnie szedł brzegiem morza z Panem Bogiem, oglądając na ekranie nieba swoją przeszłość. Po każdym z minionych dni zostawały na piasku dwa ślady – jego i Boga. Czasem jednak, w najcięższych dniach swojego życia, widział tylko jeden odciśnięty ślad. Zapytał: „Panie Boże, przyrzekłeś być zawsze ze mną. Czemu zatem zostawiłeś mnie samego wtedy, gdy było mi tak ciężko?”. A Bóg odrzekł: „Wiesz, synu, że cię kocham i nigdy cię nie opuściłem. W te dni, gdy widziałeś tylko jeden ślad, niosłem ciebie na moich ramionach”.

Dotarło do mnie, że Bóg rzeczywiście był przy mnie całe życie. Wiele razy mnie ratował.

Podziel się cytatem

Reklama

Przeleciały mi przed oczami wszystkie najtrudniejsze momenty, kiedy gangsterzy mnie gonili i tak dalej. Nie wdałem się w kryminalne afery, nie poszedłem do więzienia, nie zaćpałem na śmierć. Pamiętam, jak po śmierci dziadka szedłem załamany przez park Poniatowskiego. Naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy, stoi kościół, a na nim jest obraz Matki Boskiej.

Miałem wtedy telefon marki Ericsson, na którym można było nagrać dźwięk, i ja sobie nagrałem głos mamy. Kiedy dzwoniła, rozlegało się: „Kocham cię, kocham cię, kocham cię”. Był środek nocy, przeszedłem na drugą stronę, uklęknąłem przed tym kościołem, patrząc na obraz Matki Boskiej, cały w rozpaczy, że dziadka już nie ma, a ja wciąż w szponach nałogu, i nagle słyszę: „Kocham cię, kocham cię, kocham cię”. Mama nigdy do mnie w nocy nie dzwoniła.

Reklama

Przypomniałem sobie to wszystko i – nie wiem, jak to nazwać – poczułem obecność Bożą. Wiedziałem, że On jest ze mną nawet w najtrudniejszych chwilach. Zacząłem się modlić na kolanach: „Panie Boże, proszę Cię z całego serca, zabierz mi tę obsesję, bo ja nie mogę pozbyć się tego głosu, który podjudza i kusi: weź, weź, weź. I nie odstępuje mnie na krok. Zabierz tylko ten głos, a ja obiecuję, przysięgam, że już nigdy w życiu niczego nie zażyję, nie napiję się i zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby Cię nie zawieść”.

Wstałem z kolan, spojrzałem na to wino, na te kreski kokainy… Każdy uzależniony w takiej chwili wziąłby do ręki „ostatnią” butelkę i powiedział: „Dobra, to teraz jeszcze tylko to wypiję, wciągnę ostatnią kreskę i koniec”. A ja pierwszy raz w życiu zgarnąłem te narkotyki i wrzuciłem do kibla, wylałem resztkę wina i spuściłem wodę. Butelki wyrzuciłem do kosza i poszedłem spać.

Możesz wierzyć lub nie, ale po dwudziestu jeden latach picia i brania, obsesji, terapii, ośrodków zamkniętych i otwartych, odtruć obudziłem się wolny, lekki i radosny. Bez tego głosu, który cały czas dudnił w mojej głowie: „Weź, weź, weź, napij się”.

Podziel się cytatem

Reklama

Modliłem się, żeby ten stan nie zniknął. Z jednej strony poczułem ogromną radość, a z drugiej – lęk. Nie byłem przyzwyczajony do tego stanu. Usiadłem na łóżku i czekałem, kiedy nadejdzie znany mi moment trzęsących się rąk i tego okropnego strachu przed życiem, przed każdą chwilą. Siedziałem tak godzinę, a ten stan nie nadchodził. Pomyślałem, że naprawdę jestem wolny. A potem, że teraz o tę wolność muszę zawalczyć i czeka mnie dużo ciężkiej pracy.

Reklama

Był czwarty grudnia 2014 roku, piękny zimowy dzień. Świeciło słońce. Zacząłem drugie życie.

Artykuł zawiera fragment z książki Michał Koterski - "To już moje ostatnie życie" /Znak. Sprawdź więcej: Zobacz

Materiał prasowy /Znak

2023-05-04 11:10

Ocena: +70 -13

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Z Bogiem i muzyką przez życie

Niedziela sosnowiecka 52/2017, str. VI

[ TEMATY ]

świadectwo

Boże Narodzenie

Archiwum rodzinne

Przy wigilijnym stole

Przy wigilijnym stole

Piętrowy, pokoleniowy, zadbany dom w Siewierzu – to właśnie w nim można poczuć tę wyjątkową atmosferę. To atmosfera rodziny – ciepła, szczera, pełna serdeczności i miłości. W pokoju głównym duży stół, przy którym snują rodzinną opowieść dziadkowie, państwo Helena i Wiesław Kolasowie, ich syn Grzegorz z żoną Alą oraz wnuczęta – Ola, Adaś, Dawid i Martusia. W sąsiedztwie zaś stoi dom drugiego z synów państwa Kolasów – Krzysztofa i jego małżonki Grażyny oraz dzieci – Klaudii, Kamila i wnuczki Mai. A w domu państwa Kolasów, w którym mieszkają i seniorzy, i juniorzy na uwagę zasługuje figurka Matki Bożej z Chotyńca, bo to właśnie ona odegrała w rodzinie ogromną rolę, ocalając życie pana Grzegorza

Mieliśmy to szczęście, że od początku do Boga idziemy wspólnie wraz z naszymi dziećmi i wnukami. W ten to sposób sprawdza się również w naszym przypadku odwieczna prawda, że im bliżej Boga, tym bliżej siebie i że bez Boga ani do proga. I to owocuje, czego dowodem jest nasza czteropokoleniowa rodzina, mocno z sobą zżyta, kochająca się i serdeczna – wyjaśniają małżonkowie Helena i Wiesław. Przeżyli razem 52 lata, a poznali się na weselu w pobliskim Winownie. Pani Helena była nauczycielką w Liceum Pedagogicznym. To właśnie tam nauczyła się grać na skrzypcach. Nie wiedziała wówczas, że i jej przyszły małżonek okaże się muzycznym talentem i ze swojego akordeonu wydobywać będzie najpiękniejsze dźwięki. – Muzykalni rodzice to i może muzykalne dzieci będą? – myśleliśmy. Różnie to mogło być, jednak w rodzinie Kolasów to nie tylko dziadkom muzyka w duszy gra, ale również ich synowie, synowe oraz wszystkie wnuczęta muzyką żyją na co dzień i od święta.

CZYTAJ DALEJ

Czy mam w sobie radość Jezusa?

2024-04-15 13:37

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 15, 9-17.

Niedziela, 5 maja. VI niedziela wielkanocna

CZYTAJ DALEJ

Ks. prof. Tomasik: Pierwszą Komunię św. można przyjąć wcześniej niż w wieku 9 lat

2024-05-05 08:31

[ TEMATY ]

Pierwsza Komunia św.

Karol Porwich/Niedziela

W Kościele katolickim istnieje możliwość wcześniejszej Komunii św. niż w wieku 9 lat, jeżeli rodzice tego pragną, a dziecko jest odpowiednio przygotowane - powiedział PAP konsultor Komisji Wychowania Katolickiego KEP ks. prof. Piotr Tomasik. Wyjaśnił, że decyzja należy do proboszcza parafii.

W maju w większości parafii w Polsce dzieci z klas trzecich szkół podstawowych przystępować będą do Pierwszej Komunii św. W przygotowanie uczniów zaangażowane są trzy środowiska: parafia, szkoła i rodzina.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję