W marcu br. rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek w wystąpieniu do ministra edukacji i nauki zwrócił uwagę na kwestie ubóstwa menstruacyjnego. Wskazał, że rozwiązaniu problemu służyłoby zapewnienie darmowych środków higieny osobistej we wszystkich szkołach i placówkach edukacyjnych. Wskazał też na potrzebę edukacji seksualnej uczennic i uczniów, ukazującą rzetelnie nie tylko fizjologiczne przejawy płciowości/seksualności (w tym miesiączkowanie), ale także zwracającą uwagę na ich społeczny kontekst.
W odpowiedzi szef MEiN podkreślił, że dla niego "edukacja zdrowotna dzieci i młodzieży ma znaczenie priorytetowe". Wyjaśnił, że cele kształcenia i treści nauczania są realizowane zgodnie z podstawą programową, a ona podkreśla, że zadaniem szkoły jest kształtowanie postaw prozdrowotnych uczniów, w tym wdrożenie ich do zachowań higienicznych, a także do stosowania profilaktyki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Podał, że wymagania z zakresu edukacji zdrowotnej są uwzględnione na wszystkich etapach edukacyjnych, przy czym ich zakres i stopień trudności odpowiadają wiekowi, potrzebom i możliwościom poznawczym uczniów.
Reklama
"Treści nauczania są uwzględnione w różnych obszarach edukacyjnych i przedmiotach, do których należą w szczególności: fizyczny obszar rozwoju dziecka (wychowanie przedszkolne), wychowanie fizyczne, przyroda, biologia, chemia, edukacja dla bezpieczeństwa, wychowanie do życia w rodzinie i etyka" – czytamy w odpowiedzi ministra.
Wskazał, że w ramach edukacji zdrowotnej uczeń zyskuje wiedzę na temat higieny wynikającej ze zmian zachodzących w organizmie w okresie dojrzewania.
"Także podczas zajęć wychowania do życia w rodzinie uczniowie zdobywają wiedzę na temat organizmu ludzkiego i zachodzących w nim zmian rozwojowych w okresie prenatalnym i postnatalnym oraz akceptacji własnej płciowości. Nabywają umiejętność obrony własnej intymności i nietykalności seksualnej oraz szacunek dla ciała innej osoby" – dodał minister edukacji i nauki.
Czarnek wskazał też na rozporządzenie w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach. Podkreślił, że obowiązkiem dyrektora jest zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pobytu uczniów w szkole, a także podczas zajęć organizowanych przez szkołę poza nią.
"W pomieszczeniach sanitarnohigienicznych zapewnia się ciepłą i zimną bieżącą wodę oraz środki higieny osobistej. Jednocześnie przepisy rozporządzenia nie wskazują wprost obowiązku zapewnienia wyrobów higienicznych dla dziewcząt" – napisał szef MEiN.
Reklama
Przywołał art. 10 ustawy Prawo oświatowe, z którego wynika, że do zadań organu prowadzącego należy m.in. zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków nauki, wychowania i opieki; wyposażenie szkoły w pomoce dydaktyczne i sprzęt niezbędny do pełnej realizacji programów nauczania, programów wychowawczych oraz wykonywania innych zadań statutowych.
"Warto również dodać, że obecny system finansowania zadań oświatowych z budżetów jednostek samorządu terytorialnego pozostawia samorządom swobodę w kształtowaniu szczegółowej polityki wydatkowej" – czytamy w odpowiedzi ministra. Dodał, że z ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, wynika, że o przeznaczeniu środków otrzymanych w ramach subwencji decyduje samorząd.
"Zatem, nic nie stoi na przeszkodzie, by także ze środków pochodzących z subwencji oświatowej finansować wyposażenie szkół/placówek w środki takie jak podpaski czy tampony, jeśli tylko organ stanowiący JST uzna tego rodzaju wydatek za zasadny" – wyjaśnił Czarnek, zaznaczając, że środki finansowe na ten cel powinny zostać wpisane do planu finansowego szkoły. Dodał też, że "rada rodziców może występować do dyrektora i innych organów szkoły, organu prowadzącego szkołę oraz organu sprawującego nadzór pedagogiczny z wnioskami i opiniami we wszystkich sprawach szkoły, zatem także w sprawie dodatkowego wyposażenia toalet szkolnych".
Reklama
Rzecznik praw obywatelskich w wystąpieniu do ministra edukacji i nauki zwrócił uwagę na wyniki badania Difference Market Research "Menstruacja. Raport z badania jakościowo-ilościowego", przygotowanego dla Kulczyk Foundation. Według niego większość nastolatek doświadcza negatywnych sytuacji związanych z miesiączką, wiążących się m.in. się z rezygnacją z aktywności, w tym udziału w zajęciach lekcyjnych.
"Ponad połowa ankietowanych dziewcząt nie poszła do szkoły z powodu miesiączki (54 proc.). Jedna na pięć dziewcząt (21 proc.) musiała wyjść ze szkoły wcześniej z powodu braku środków higienicznych w czasie miesiączki, a co dziesiąta z tego powodu nie wyszła w ogóle z domu" – napisał RPO.
Z badania wynika, że negatywnych konsekwencji niespodziewanego rozpoczęcia miesiączki doświadczyła ponad połowa ankietowanych dziewcząt (54 proc.), ryzyka poplamienia ubrania w miejscu publicznym w czasie okresu (56 proc.), a w związku z tym – zaplamienia mebla (78 proc.). Nakładać się na to mogą trudności w wyjściu w trakcie lekcji do toalety (36 proc.). Dziewczęta doznają też żartów ze strony kolegów z powodu miesiączki (10 proc.), a nawet są przez nich z tego powodu źle traktowane (3 proc.). (PAP)
Autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka
dsr/ joz/