W tej sprawie „ekologiczny katastrofizm łączy się z antykatolicką propagandą pewnych radykalnych środowisk”. Tak Vittorio Messori na łamach „Corriere della Sera” określa ciągnący się od lat spór mieszkańców okolic nadajników Radia Watykańskiego w miejscowości Santa Maria di Galeria pod Rzymem z jego kierownictwem, a - zdaniem katolickiego publicysty - także z samym Kościołem.
Messori nawiązuje do niedawnego ogłoszenia przez media wiadomości i wynikach kolejnej sądowej ekspertyzy w tej sprawie - oczywiście, na niekorzyść papieskiej rozgłośni.
Przypomina, że w 1952 r. państwo włoskie przyznało Watykanowi 3 km2 terenu, na którym wzniesiono nadajniki; wówczas okolica była niezamieszkana, „z upływem lat wyrosły tam jednak domy, wiele z nich, wykorzystując inercję władz, wzniesiono nielegalnie”. I właśnie mieszkańcy tych nielegalnych domów przypuścili atak na Radio Watykańskie. Radio oskarżone zostało o elektrosmog. Messori przypomniał, że sprawa wydawała się zamknięta, gdy kilka kolejnych komisji orzekło, że nie ma żadnego związku między owym elektrosmogiem a nielicznymi, mieszczącymi się w średniej krajowej, przypadkami białaczki, jakie odnotowano w okolicach Santa Maria di Galeria.
Messori nie wyklucza, że za całą tą sprawą kryją się obecnie „wielkie przedsiębiorstwa, oczekujące sygnału do umieszczenia pod ziemią wszystkich przewodów wysokiego napięcia we Włoszech”.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu