Reklama

Jak rozmawiać z dziećmi o tym, o co warto walczyć w życiu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jaki jest Państwa, jako rodziców, cel wychowawczy?
Czego Państwo życzą swojemu dziecku, aby osiągnęło w życiu?
Niepotrzebne skreślić i ustawić w kolejności ważności: wysoka pozycja społeczna, wykształcenie, zdrowie i uroda, życie wieczne, sukces zawodowy, świętość, szczęście rodzinne, zbawienie, dobra materialne, pewność siebie i inne (dopisać według uznania).

Jakiś czas temu nasz dom odwiedziła studentka pedagogiki, która w związku z pisaniem swojej pracy magisterskiej przeprowadzała wywiady z rodzicami na temat celów wychowawczych. W przeciwieństwie do wielu prac, które przedstawiają patologiczny, dysfunkcyjny, zaburzony obraz rodziny, pragnęła w swojej pracy pokazać pozytywne wzorce. Świadomie szukała rodzin, którym zależy na chrześcijańskich wartościach, gdzie oboje rodzice dzielą się obowiązkami wychowawczymi i zwykle jest więcej niż dwoje dzieci. Pod koniec rozmowy z nami, jednymi z ostatnich rodziców, z którymi planowała przeprowadzić wywiady, podzieliła się ciekawą refleksją. „Nie wiem, czy moja pani promotorka to przyjmie, rodzin szukałam przez znajomych, nie miałam pewności, czy moje wstępne wymagania są spełnione, a wyniki są zaskakujące. Zawsze kiedy pytałam o cele wychowawcze i czego rodzice życzą swoim dzieciom, słyszałam jedną odpowiedź: ZBAWIENIA. Różnie to było formułowane w kontekście świętości czy wieczności, ale zawsze chodziło o jedno. Chciałam napisać pozytywną pracę, ale teraz nie wiem, czy takie treści zostaną na świeckiej uczelni zaakceptowane”. Chętnie usłyszałabym jak potoczyły się losy tej pracy i jej autorki. Czy udało się jej, dorosłej osobie u progu zdobycia wyższego wykształcenia, zawalczyć o swoją wizję i przedstawienie prawdy, którą usłyszała?
A jak to jest z naszymi dziećmi? Jak to jest z nami? Czy rozmawiamy w naszych domach o tym, o co warto walczyć w życiu? Co warto zdobywać i jakim kosztem? O co nie warto się „zabijać”, bo jest okupione kłamstwem, oszustwem, nieprawością?
Dzieci mogą być świadkiem wypominania przez mamę tego, że tato nie przyjął intratnej propozycji posady. Mąż przez lata nie wtajemniczał żony w niuanse jego kontaktów zawodowych. Nikt w domu nie rozumie, że taka gratka okupiona jest innymi wyrzeczeniami i wchodzeniem w niedobre zobowiązania. Jakże byłaby to ciekawa lekcja dla dzieci, gdyby mogły przysłuchać się rozmowie rodziców, dlaczego czasem nie warto przyjąć czegoś, co da: pozycję społeczną popartą sukcesem zawodowym, dobra materialne i idące za tym „szczęście” rodzinne (luksusowy dom, drogie wakacje itp.), ale będzie wyrzutem sumienia, wejściem w niezdrowe układy, a tym samym oddali mnie od tego, co jest najważniejsze - od Boga.
Jeśli dzieci słyszą, że cieszymy się z tego, iż dobrze postępują, że są dla innych dobrym przykładem, że potrafią się przeciwstawić złu, a nie tylko, że dobrze się uczą, że są w czymś najlepsze, że dobrze sobie radzą i kombinują w życiu („ten to sobie zawsze poradzi”, „cwany”, „sprytny”), to od razu takimi komunikatami sugerujemy naszym dzieciom, co warto zdobywać w życiu.
Dzieci mogą też słyszeć smutne rozmowy na temat śmiertelnej choroby kogoś z bliskich. Ciągle powtarzające się życzenia zdrowia, oczekiwania na cud. Czują lęk otoczenia przed śmiercią i równocześnie powtarzane: „Może to pomoże, może w końcu się uda”. Nawet wspólne modlitwy o uzdrowienie z choroby mogą się okazać pułapką („jak to, przecież tak się modliłam, a dziadek i tak umarł”). Musimy jako bliscy robić wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc i niczego nie zaniedbać, ale jakże kształcące dla dzieci byłoby danie świadectwa, że zadbanie o pojednanie z Bogiem i rodziną, zgodzenie się z Jego wolą i wyrażanie nadziei nie tyle na wyzdrowienie, ile kiedyś na wspólne spotkanie w niebie jest tym, o co warto zawalczyć.
Jeśli w głowach naszych dzieci zakiełkuje myślenie, że wszystko, co mam robić w życiu, ma mnie przybliżać do Boga, że jeśli osiągane sukcesy, nawet bogactwa (intelektualne czy materialne), prowadzą mnie ku zbawieniu, to znaczy, że jestem na dobrej drodze - uposażymy nasze potomstwo w mądry drogowskaz życiowy. Ten drogowskaz też pozwoli im wybrać, kiedy, jak bogaty młodzieniec, „staną” przed Chrystusem i zapytają: Co powinienem uczynić, aby osiągnąć życie wieczne? I staną przed dylematem, jak pozbyć się tego wszystkiego, co mnie oddala od Boga, a czyni taką wygodę i przyjemność w życiu. Można powątpiewać, czy jest to współcześnie możliwe? Cóż, już w czasach Chrystusowych poglądy hedonistyczne, walki o pozycję społeczną były bardzo powszechne, widać, że od 2000 lat nic się nie zmieniło. Czasem nawet dzisiejszym chrześcijanom równie trudno przebić się ze swoim świadectwem i apostolstwem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Trwam w Winnym Krzewie

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

rozważanie

Adobe Stock

Jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który po wielu latach przeżytych z dala od Boga i Kościoła odnalazł skarb wiary i utracony całkowicie sens życia. Urodził się w dobrej katolickiej rodzinie. Rodzice zadbali o jego religijną formację. Pokazali mu prawdziwe rodzinne życie, jednak już jako nastolatek zaczął się od tego wszystkiego odcinać. Spotkał takie osoby, które przekonały go, że religia to ludzki wymysł, że Boga nie ma, a Kościół i jego ludzie to zwykli hipokryci. Począł się zatracać, zaczął bowiem nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki, prowadzić rozwiązłe życie, w niczym nieskrępowanej wolności. Porzucił dom, zrozpaczonych rodziców i związał się z towarzystwem, które wyznawało podobne „wartości”. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Zawarli nawet sakrament małżeństwa, bo ktoś ich przekonał, że to fajna „impreza”. Dali życie trzem córkom, których nawet nie ochrzcili. Małżeństwo tego człowieka rozpadło się, a córki totalnie pogubiły się w życiu. Został sam z poczuciem przegranego życia. Postanowił ze sobą skończyć. I wtedy spotkał kogoś, kto przypomniał mu o Bogu, o sakramentach świętych, o Różańcu i zaprowadził do wspólnoty działającej w parafii, która otoczyła go miłością i modlitwą. Dzisiaj odbudowuje swoje życie, porządkuje swoje sprawy. Na jego dłoni widziałem owinięty różaniec, z którym, jak powiedział, nigdy się już nie rozstaje. Na pożegnanie przyznał, że nareszcie czerpie pełnymi garściami z Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Z Biskupem Wojtyłą szła do chorych

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 14-16

[ TEMATY ]

wywiad

Hanna Chrzanowska

www.hannachrzanowska.pl

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Hanna Chrzanowska uświadamia nam, że nasze życie to przede wszystkim służba drugiemu człowiekowi. Świadectwem życia wzywa nas do bezinteresownego otwarcia się na potrzeby bliźnich, zwłaszcza chorych i cierpiących – mówi dyrektor Domu Polskiego Jana Pawła II w Rzymie ks. Mieczysław Niepsuj, rzymski postulator procesu beatyfikacyjnego krakowskiej pielęgniarki, w rozmowie z Marią Fortuną-Sudor.

Maria Fortuna-Sudor: – Proszę powiedzieć, jak Ksiądz Dyrektor został postulatorem w procesie beatyfikacyjnym Hanny Chrzanowskiej.

CZYTAJ DALEJ

64. rocznica obrony krzyża w Nowej Hucie

2024-04-28 09:40

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Dokładnie teraz mija rocznica wydarzeń które przed laty poruszyły katolicką Polskę . Chodzi o obronę krzyża, którego mieszkańcy nowej, przemysłowej dzielnicy Krakowa postawili na miejscu budowy przyszłego kościoła. Zgoda na jego powstanie została wymuszona na komunistach w wyniku dwóch petycji , podpisanych w sumie przez 19 tysięcy osób.

Gdy rządy „komuny” trochę chwilowo zelżały nowy „gensek” kompartii Gomułka obiecał delegacji z Nowej Huty, że kościół powstanie. Jednak komuniści , jak zwykle nie dotrzymali słowa : cofnięto pozwolenie na budowę, a pieniądze ze składek mieszkańców Nowej Huty (a właściwie Krakowa bo dawali pieniądze również ludzie spoza nowego „industrialnego"osiedla”) zostały skonfiskowane.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję