Reklama

Bo człowiek piękny jest

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reakcje niektórych środowisk społeczno-politycznych po liście skierowanym do głównych postaci naszej sceny politycznej sugerowały próby nieuzasadnionej ingerencji Kościoła w życie społeczne, a argumentacja posuwała się także do stwierdzeń, że biskupi stają na drodze do szczęścia ludzi, którzy nie mogą mieć własnych dzieci. Nic bardziej fałszywego. Kościół, opierając się na Bożej nauce, stara się wskazać zasady trwałego i pełnego szczęścia - nie tylko na dziś, nie tylko dla mnie, ale w perspektywie znacznie szerszej, trwalszej i z uwzględnieniem praw innych ludzi. Stąd dzisiejszą refleksję chciałbym poświęcić temu tematowi, poszerzając ją o refleksję na temat nowych świętych, w których kanonizacji uczestniczyłem 17 października br.

Świętość się nie starzeje

Kościół ceni świętość, dobro, dokonania, miłość zaistniałą w pewnym czasie historycznym, która się nigdy nie kończy, bo każdy dobry czyn, każda miłość czysta, niewinna - trwa wiecznie, jest wpisana w Boga. To jest właśnie coś pięknego, że Kościół „wydobywa” świętych, nawet po upływie wieków od ich śmierci, i chce pokazać światu, że warto dobrze czynić, realizować pewne formy życia prowadzące do zjednoczenia z Bogiem, prowadzące do świętości. Św. Stanisław Kazimierczyk odznaczał się kultem do Najświętszego Sakramentu, w którym żyje ze względu na nas sam Jezus - Bóg Zbawiciel. Dzisiaj Kościół ukierunkowuje nas na to źródło świętości poprzez przykład życia św. Stanisława.
Św. André (Alfred) Bessette, brat zakonny, bardzo prosty człowiek - żył długo, 90 lat, i przez całe swoje życie promieniował na ludzi swoją dobrocią. Pan Bóg był przy nim ze swoją łaską, przez co on sam swoją modlitwą mógł pomagać ludziom w uzyskiwaniu tej łaski. Byłem zdumiony, widząc wielotysięczne rzesze Kanadyjczyków, którzy przybyli, żeby uczcić swojego świętego, tego brata zakonnego, który - mimo że umarł w połowie XX wieku - pozostał w ich pamięci kimś bliskim, ważnym punktem odniesienia. Cztery siostry zakonne, które były kanonizowane tego samego dnia, to założycielki. Świętość się nie starzeje, ciągle trwa, jest atrakcyjna, pokazuje, że święty człowiek to człowiek szczęśliwy, duchowo bogaty.
Szczególnie ważnym punktem tejże wyprawy była Msza św. i modlitwa przy grobach św. Piotra i sługi Bożego Jana Pawła II. A potem odbyło się spotkanie z Ojcem Świętym, podczas którego otrzymał księgę, przygotowaną przez tarnowskich kleryków. Przepisali oni ręcznie nazwiska trzech tysięcy polskich księży zamordowanych przez agresorów w okresie drugiej wojny światowej i w okresie powojennym przez polskich ubeków. To księża męczennicy. Są tam nazwiska o. Maksymiliana Kolbego i ks. Jerzego Popiełuszki. Kiedy wręczałem tę księgę Ojcu Świętemu, on wziął ją do ręki, przerzucił kartki i powiedział: - Macie trzy tysiące męczenników, świętych, którzy modlą się w niebie za polski Kościół. To jest znak, szansa i skarb - ich życie, ich świadectwo. Na pewno byli to ludzie, którzy mieli swoje słabości, jednak w trudnym momencie oddali życie za to, że wybrali Chrystusa, nie zdradzili Go; zostali powołani na świadków.
Kapłan, jak każdy człowiek, przechodzi przez różne etapy życia. Ważne jest jednak nastawienie do Boga. Zakochanie się w Kochającym to grunt, fundament, który pozostaje, trwa. Mimo że człowiek niekiedy upada w swojej słabości, z mocy Ducha Świętego zdobywa się na heroiczne czyny. To jest właśnie świadectwo tych kapłanów, którzy oddali życie w imię wiary.

List dotyczący kwestii zapłodnienia in vitro

List skierowany do głównych postaci życia politycznego w Polsce, noszący datę 18 października 2010 r., powstał z inspiracji życzliwych ludzi ze środowiska dziennikarskiego w Warszawie, którzy zasygnalizowali, czym oddycha dzisiaj rzeczywistość społeczna, polityczna, medialna. Zasugerowali też, że taki list jest obecnie potrzebny. Natychmiast podjąłem tę myśl, został przygotowany projekt tekstu. Potem nastąpiły konsultacje z biskupami, a także z Radą ds. Rodziny i Zespołem ds. Bioetyki. Byłem zdecydowany na formę listu otwartego, ponieważ w sprawie in vitro jest wiele propagandy, a mało wiedzy. Polska za mało wie o procedurach in vitro, za mało wie żywy Kościół, ludzie świeccy - wszyscy wiemy za mało na ten temat. Mamy nadzieję, że wraz z poznaniem prawdy o tej sprawie obudzą się sumienia, ale niezależnie od tego, jaki będzie wynik głosowania w Sejmie, naszym obowiązkiem jest przypominać zasady moralne - to jest ważniejsze niż jakiś sukces zewnętrzny. Ponieważ zaistniał pewien podział opinii publicznej w kwestii in vitro, głos biskupów był bardzo potrzebny. Zdecydowaliśmy się na formę listu do prezydenta, premiera, marszałków izb i szefów klubów parlamentarnych w przekonaniu, że przemyślą sprawę i poważnie ją potraktują. Bardzo się cieszę, że dziennikarze podjęli ten temat. Ludzie próbujący robić karierę polityczną na walce z moralnością, z Ewangelią, z Dekalogiem, z Kościołem nie mogli milczeć i także zareagowali, oczywiście, zgodnie ze swoimi przekonaniami. To są największe działa, jakie wytaczają - przekreślając prawo do życia człowieka poczętego. Jeśli ktoś twierdzi, że podczas prób zapłodnienia in vitro nie niszczy się istnień ludzkich, to sam się ośmiesza. Problem z in vitro wpisuje się w szerszy problem dotyczący wszelkich eksperymentów bioetycznych. Już dzisiaj są one na takim etapie, że zarodkami ludzkimi leczy się chore zwierzęta. Jest to przecież oburzające podeptanie prawa człowieka do życia i godności, dla zdrowo myślących ludzi zupełnie niedopuszczalne! Trzeba uszanować godność człowieka i uszanować godność zwierzęcia, zgodnie ze stwórczym planem Bożym, zgodnie z wyznaczonym nam miejscem. Podobnie nie do przyjęcia jest leczenie jednego człowieka przez „produkowanie” i zabijanie innego. Trzeba pamiętać także o tym, że samo poczęcie człowieka poza intymną relacją między kobietą a mężczyzną jest także przekroczeniem porządku natury. Postęp cywilizacyjny i rozwój nauki jest nadzieją przyszłości, ale przecież nie każdy postęp naukowy jest postępem moralnym. Niekiedy jest on destrukcyjny. Mieliśmy przecież już tego przykłady - dynamit, bomba atomowa...
Pan Bóg nikogo siłą nie zmusza do cnoty, mówi jedynie o konsekwencjach. Abp Henryk Hoser nie powiedział nic nowego, powtórzył i podkreślił jedynie to, co zadeklarowaliśmy wcześniej w komunikacie Episkopatu - że jeśli ktoś głosuje w sprawach etycznych (a taką sprawą jest zapłodnienie in vitro), przekreślając prawo moralne, musi mieć świadomość, że obciąża sumienie i sam się przez to wyłącza z Kościoła. Wszyscy wiemy, że człowiek, który zgrzeszył ciężko, nie może przystępować do Komunii św., dopóki nie naprawi swojej relacji z Bogiem - dla katolika drogą do tej naprawy jest spowiedź, pokuta, postanowienie poprawy. To nie jest przecież nic nowego, to jest konsekwencja bycia katolikiem i trzeba to uświadamiać nie tylko parlamentarzystom, ale wszystkim wierzącym. Jeśli popieram człowieka, który lansuje swobodę np. w dziedzinie podatkowej, to biorę odpowiedzialność za to, co się stanie, kiedy on będzie o tej sferze naszego życia decydował - ponieważ to ja na niego głosowałem, przyczyniłem się do tego, że go wybrano. Jeśli ktoś lansuje swobodę moralną, np. eutanazję, aborcję czy in vitro, biorę odpowiedzialność za to, jakie działania przeprowadzi, mając moje poparcie. Jeśli mam pełną świadomość, rozeznanie i w poważnej sprawie popieram zło, to grzeszę ciężko, wyłączam się z komunii z Kościołem, z Chrystusem. Kościół jest zawsze gotów pomóc w naprawieniu tego zła, w powrocie do Boga, ale najpierw przestrzega, próbuje zapobiegać nieszczęściu grzechu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Z Biskupem Wojtyłą szła do chorych

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 14-16

[ TEMATY ]

wywiad

Hanna Chrzanowska

www.hannachrzanowska.pl

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Hanna Chrzanowska uświadamia nam, że nasze życie to przede wszystkim służba drugiemu człowiekowi. Świadectwem życia wzywa nas do bezinteresownego otwarcia się na potrzeby bliźnich, zwłaszcza chorych i cierpiących – mówi dyrektor Domu Polskiego Jana Pawła II w Rzymie ks. Mieczysław Niepsuj, rzymski postulator procesu beatyfikacyjnego krakowskiej pielęgniarki, w rozmowie z Marią Fortuną-Sudor.

Maria Fortuna-Sudor: – Proszę powiedzieć, jak Ksiądz Dyrektor został postulatorem w procesie beatyfikacyjnym Hanny Chrzanowskiej.

CZYTAJ DALEJ

Ks. dr hab. Sławomir Zych - zasłużony dla Powiatu Kolbuszowskiego

2024-04-28 22:10

Bartosz Walicki

Zasłużeni dla Powiatu Kolbuszowskiego

Zasłużeni dla Powiatu Kolbuszowskiego

Przyznaje się je osobom fizycznym lub prawnym, a także instytucjom państwowym, jednostkom samorządu terytorialnego oraz organizacjom społecznym i zawodowym, które poprzez swoją działalność zawodową i społeczną przyczyniły się do gospodarczego, kulturalnego i społecznego rozwoju powiatu kolbuszowskiego. Zaznaczyć należy, że wzór odznaki został zaopiniowany przez Komisję Heraldyczną działającą przy Ministrze Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz uzyskał zgodę Prezydenta RP Andrzeja Dudy.

Jednym z wyróżnionych odznaką został kapłan diecezji rzeszowskiej, ks. dr hab. Sławomir Zych, dyrektor Ośrodka Badań nad Polonią i Duszpasterstwem Polonijnym KUL. Po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku przez Komisję Odznaki Honorowej Powiatu Kolbuszowskiego postanowienie o przyznaniu odznaki podjął w dniu 27 marca br. Zarząd Powiatu w Kolbuszowej. Razem z ks. S. Zychem uhonorowani zostali: Józef Kardyś, Zbigniew Chmielowiec, Władysław Ortyl, Maciej Szymański, Zbigniew Strzelczyk i Andrzej Jagodziński.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję