Reklama

Ks. prał. Józef Obrembski przeżył 105 lat

Patriarcha Polaków Wileńszczyzny

„Patriarcha Polaków Wileńszczyzny” - tak o ks. prał. Józefie Obrembskim pisał kard. Henryk Gulbinowicz w przedmowie do książki Jana Sienkiewicza „Żywot jak słońce”. „Król Polaków na Litwie” - tak mówili o nim księża

Niedziela Ogólnopolska 25/2011, str. 24

Archiwum autora

Ks. prał. Józef Obrembski i kpt. ż. w. Zbigniew Sulatycki

Ks. prał. Józef Obrembski i kpt. ż. w. Zbigniew Sulatycki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

7 czerwca 2011 r. odszedł do domu Ojca „patriarcha Wileńszczyzny” - śp. ks. prał. Józef Obrembski. Wielki Polak i wspaniały Kapłan - niekwestionowany autorytet moralny naszych czasów. Służenie słowem i czynem Bogu, ludziom i ojczyźnie jest najcenniejszym dziedzictwem ponad 100 lat jego ziemskiego życia.

Bohaterowie codzienności

historia zapisała bardzo wiele przykładów bezgranicznego bohaterstwa i całkowitego poświęcenia się dla dobra naszej Ojczyzny. Sławimy bohaterów, którzy oddali za nas życie, stawiamy im pomniki. Natomiast nie zauważamy w sposób należyty tych, którzy nie ginęli za Ojczyznę, ale jej służyli przez całe życie. Ich bohaterstwo rozłożone było na lata, dekady, na całe stulecia. To było bohaterstwo trwania codziennego - o ileż trudniejsze jest to od jednorazowego aktu szaleńczej odwagi, od szlachetnego złożenia życia. Takim bohaterem właśnie jawi się dziś ks. prał. Józef Obrembski.
Urodził się 19 marca 1906 r. w Skarzynie Nowym w ziemi łomżyńskiej. Gimnazjum ukończył w Ostrowi Mazowieckiej. W 1926 r. wyjechał do Wilna. Wstąpił na Wydział Teologiczny Uniwersytetu Stefana Batorego i do seminarium duchownego. Arcybiskup metropolita wileński Romuald Jałbrzykowski udzielił mu wiosną 1932 r. święceń kapłańskich i skierował do pracy w Turgielach. W roku 1932 Mszę św. prymicyjną odprawił w Wysokiem Mazowieckiem. Gdy Sowieci wyrzucili abp. Romualda Jałbrzykowskiego z Wilna, ks. Obrembski zapytał go, co robić. „Pilnuj wiary i Kościoła” - usłyszał. Pozostał na Wileńszczyźnie. Pilnował.
Turgiele to pierwsza jego parafia przed II wojną światową. Zapisał się tu nie tylko jako duszpasterz w szkołach, na ambonie czy w konfesjonale, ale rozwinął szeroką działalność społeczną. Zakładałał spółdzielnie i koła rolnicze, organizował kursy kroju i szycia, nauczał mieszkańców nowoczesnej uprawy roli. Bez reszty oddany młodzieży.
W działaniach tych pomagał mu parafianin - gen. Lucjan Żeligowski.
Niestety, wybuch II wojny światowej nie pozwolił mu na dokończenie tego wspaniałego dzieła, które w Turgielach rozpoczął. Ale ziarna wiary i patriotyzmu, które zasiał w duszach, przyniosły obfite owoce. Klęska upadku nie spowodowała u większości pesymizmu i apatii. Polacy, mimo potęgi militarnej okupanta niemieckiego, nie godzili się być niewolnikami. Natychmiast rodziło się podziemne państwo. Powstała największa podziemna armia świata - Armia Krajowa. Ks. Józef Obrembski, oczywiście, był z nimi, a Turgiele stały się „centrum” dowodzenia wileńskiego odcinka Armii Krajowej.
W 1944 r. na Rezurekcję do Turgiel przyszli żołnierze AK, a pieśń „Wesoły nam dziś dzień nastał” śpiewało kilka tysięcy ludzi. Po Rezurekcji odbyła się wspaniała defilada. Ludzie płakali. Na Wielkanoc przybył gen. Krzyżanowski „Wilk” ze swoim sztabem (mjr. Szendzielarzem „Łupaszką”, „Szczerbcem”) i całe ich wojsko. Byli na nabożeństwie, zaśpiewali w kościele, potem na rynku gen. Krzyżanowski dekorował żołnierzy, a następnie przyjął defiladę.

Czas próby

Plebania była schronieniem dla wielu ściganych żołnierzy AK czy księży, a gestapo zbierało informacje o ks. Obrembskim. Kiedy uznali, że mają wystarczające dowody przeciw jego działalności, postanowili go aresztować i wysłać do Ponar. Gdy po księdza przyszli gestapowcy, zbiegła się cała parafia. Przez rynek, raptem może sto kilkadziesiąt metrów, prowadzili księdza kilka godzin. Ludzie błagali ich, by puścili księdza, padali im pod nogi. Miejscowi chłopcy z AK gotowi byli odbić go siłą, co mogli zrobić z łatwością, lecz on im tego zabronił. Szedł więc dobrowolnie, świadomie na śmierć - byle uchronić swoich parafian.
Okazuje się, że pasterz był po-trzebny Panu Bogu i Ojczyźnie, skoro wyszedł prawie cudem, uratowany z rąk, które tylko uśmiercały. Po zakończeniu II wojny światowej i wkroczeniu bolszewików na Wileńszczyznę ks. Obrembski miał możność wyjazdu do PRL-u, ale nie skorzystał z tego, pozostał wśród swoich.
Niestety, niedługo to trwało, bo już w 1950 r. Sowieci wyrzucili księdza z Turgiel. Znalazł się w starej drewnianej plebanii w Mejszagole, oddalonej od Wilna ok. 30 km. To tu również, tak jak za okupacji niemieckiej w Turgielach, znaleźli u niego schronienie kapłani z Wileńszczyzny, profesorowie z seminarium czy księża greckokatoliccy, poszukiwani przez Sowietów.
Jak mówił, były takie sytuacje, że miał wizytę naczelnika sielsowietu, z którym rozmawiał w jednej izbie, a w drugiej byli schowani księża.
Tu również był prześladowany, bowiem okupant sowiecki nie dawał mu spokoju. Zawsze jednak znajdował sposób na wyjście z trudnych sytuacji. I tak np. gdy zabroniono mu katechizować młodzież - ksiądz zostawał z nimi w kościele „tylko na rozmowę”. Gdy zabroniono organizowania pielgrzymek do Kalwarii, poinformował parafian, że następnej niedzieli wyjeżdża i będzie w Kalwarii. Co więc był winien, że cała parafia przypadkiem też tam się znalazła? Gdy chciano zadusić parafię podatkami - zaprosił i ugościł inspektora podatkowego.
Na plebanii wieczorami odbywały się seminaria dla młodych nauczycieli, studentów, a po zakończeniu mówił: „Wychodźcie parami, mówcie, że dawaliście na zapowiedzi”. Zawsze też znalazł się ktoś życzliwy, kto mu pomógł. Raz np. ostrzegł księdza miejscowy Żyd Zinger: „Panie ksiądz, jutro na Sumie będzie dwóch komisarzy”. Innym razem mieli go wywieźć na Syberię. Ale miłosierdzie Boże było silniejsze. Tak właśnie był uwielbiany przez Polaków na Wileńszczyźnie ks. prał. Józef Obrembski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

nabożeństwo majowe

loretańska

Majowe

nabożeństwa majowe

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]

W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Nikaragua: co się stało z pamiątkami po Janie Pawle II?

2024-05-02 14:02

[ TEMATY ]

Nikaragua

Episkopat Flickr

Ani władze Managui, ani tamtejszy Kościół katolicki nie informują, co stało się z pamiątkami po św. Janie Pawle II, które znajdowały się w muzeum jego imienia w stolicy Nikaragui, zamienionym w ubiegłym roku na centrum kultury.

Walczący od kilku lat z Kościołem katolickim reżim Daniela Ortegi zamknął Muzeum Jana Pawła II, w którym znajdowały się przedmioty, jakich papież używał podczas swoich dwóch wizyt w Nikaragui, w 1983 i 1996 roku. W otwartej z udziałem Ortegi w 2016 roku placówce można było zobaczyć m.in. książkę z homiliami Jana Pawła II, jego buty, szaty liturgiczne, krzyż pektoralny, ręczniki, których używał oraz medal upamiętniający papieską wizytę. Znajdowała się tam również replika ołtarza, przy którym papież sprawował Eucharystię, oraz replika papamobile, z którego korzystał podczas pobytu w Nikaragui.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: moja Matka Jasnogórska tak mnie uzdrowiła

2024-05-02 20:40

[ TEMATY ]

świadectwo

uzdrowienie

Karol Porwich/Niedziela

To Ona, moja Matka Jasnogórska, tak mnie uzdrowiła. Jestem Jej niewolnikiem, zdaję się zupełnie na Jej wolę i decyzję.

Przeszłość pana Edwarda z Olkusza pełna jest ran, blizn i zrostów, podobnie też wygląda jego ciało. Podczas wojny walczył w partyzantce, był w Armii Krajowej. Złapany przez gestapo doświadczył ciężkich tortur. Uraz głowy, uszkodzenie tętnicy podstawy czaszki to pamiątki po spotkaniu z Niemcami. Bili, ale nie zabili. Ubowcy to dopiero potrafili bić! To po ubeckich katorgach zostały mu kolejne pamiątki, jak torbiel na nerce, zrosty i guzy na całym ciele po biciu i kopaniu. Nie, tego wspominać nie będzie. Już nie boli, już im to wszystko wybaczył.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję