To Pan Bóg trzyma GPS
Wyjeżdżają zawsze latem i zawsze autostopem. Nie wiedzą, dokąd dojadą ani kogo spotkają. To Pan Bóg trzyma w swych rękach GPS i wyznacza kierunek. Niczego nie potrzebują oprócz pracy tam, dokąd dotrą.
Pragną w ten sposób spotkać się z drugim człowiekiem w jego codzienności
Ojciec Bernard wypakowywał właśnie rzeczy z samochodu na klasztornym dziedzińcu, gdy podeszły do niego cztery młode osoby z plecakami. Był ciepły sierpniowy wieczór i słońce powoli chowało się już za horyzont, więc zapytał, czy szukają noclegu. Podróżni zaprzeczyli. Nie potrzebowali też jedzenia, za to entuzjastycznie wytłumaczyli, że to, czego szukają, to praca, bo przyjechali do Svetej Trojicy na Słowenii, by pomagać. Pytali, czy ojciec zna miejsce, gdzie mogą się przydać. Wytłumaczyli, że podróżują autostopem i wyruszyli tego ranka z miejscowości Beluša na Słowacji. Okazało się, że grupa była jeszcze większa i że 9 osób było wciąż w drodze. O. Bernard krótką chwilę przyglądał im się ze zdziwieniem, po czym poprosił, aby zaczekali. Kwadrans później wrócił wraz z drugim mieszkającym tu franciszkaninem, o. Damianem. Praca się znajdzie, orzekli, a tymczasem pokazali wędrowcom pokoje, gdzie cała grupa mogła się zatrzymać na noc. Reszta autostopowiczów dojechała niecałe dwie godziny później. W Svetej Trojicy zostali przez dwa dni. Posprzątali sale katechetyczne, zorganizowali też festyn na święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jak się okazało, także tutaj, w kaplicy przy ołtarzu, znajdowała się figurka Czarnej Madonny. Sami upiekli ciasta, przygotowali dekoracje przed kościołem i oprawę muzyczną na wszystkie Msze św. Zadziwieni parafianie chętnie zostali po Mszy św. na poczęstunek oraz by posłuchać pieśni, a jedna pani nawet wróciła wieczorem z torbą pełną serów i jogurtów z własnej farmy. Smakowały wybornie, bo dane ze szczerego serca.
CZYTAJ DALEJ