Reklama

Kościół

Massimiliano Signifredi: synod okazją do znalezienia nowego języka przekazywania Ewangelii

Synod o synodalności jest okazją, żeby znaleźć nowy język przekazywania Ewangelii – mówi w rozmowie z KAI Massimiliano Signifredi ze Wspólnoty Sant’Egidio (św. Idziego). Z jej ramienia jest on koordynatorem synodalnym w diecezji rzymskiej. Podkreśla on, że w Kościele potrzebny jest „ekumenizm wewnętrzny”, czyli ćwiczenie słuchania, rozumienia wartości, świadectwa, głosu innych. Konieczna jest także nowa ewangelizacja, przekazywanie nauczania Kościoła „prostymi słowami” i otwarcie drzwi kościołów. Jego zdaniem wkład katolików świeckich w ewangelizację polega na świadczeniu, że można żyć Ewangelią w świecie. „I to świadectwo jest przekonujące. Przyciąga” – zauważa Signigfredi.

[ TEMATY ]

synod

pokój

papież Franciszek

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rozmowa z Massimilianem Signifredim koordynatorem synodalnym ze Wspólnoty Sant’Egidio (św. Idziego) w diecezji rzymskiej

KAI: Jakie są oczekiwania Wspólnoty Sant’Egidio (św. Idziego) związane z trwającą w Watykanie pierwszą sesją Zgromadzeniem Synodu Biskupów na temat synodalności?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Wspólnota ma wielkie oczekiwania wobec synodu. Wszystkie wydarzenia w Kościele katolickim na tym szczeblu, które wyznaczają, jaki będzie on w przyszłości, budzą pewne nadzieje. Wszędzie, gdzie jest obecna na całym świecie, Wspólnota brała udział w przygotowaniach do synodu, szczególnie w tych krajach, gdzie głos papieża był mało słyszany. Mam na myśli kraje w Azji, w Afryce, ale również niektóre diecezje we Włoszech i w Europie.

Każde wydarzenie kościelne jest wyzwaniem, bo w dynamice Kościoła katolickiego zawsze istnieje dialektyka pomiędzy przetrwaniem, powtarzaniem się i światem, który idzie innym tempem. Kilka dni temu, 11 października, wspominaliśmy rozpoczęcie Soboru Watykańskiego II. Nasza Wspólnota, która jest jego owocem, bo powstała w latach posoborowych, czuje, że to, co dzieje się w Kościele, może być bardzo ważne i przydatne dla świata, który zgubił kierunek. Podczas pandemii cały świat czekał na głos papieża Franciszka, bo był to jedyny sensowny głos w tym czasie. Kościół ma więc wiele do powiedzenia światu. I co robi Kościół katolicki? Przez prawie miesiąc ludzie na co dzień zapracowani i zmagający się z wieloma problemami zatrzymują się i siadają, żeby słuchać siebie nawzajem i rozmawiać ze sobą. Jest to przykładem dla świata, jak rozwiązywać problemy.

Ten synod jest okazją, żeby znaleźć nowy język przekazywania Ewangelii. Z naszego doświadczenia widzimy, że tego najbardziej brakuje. Kiedy Kościół staje się wiarygodny? Wtedy, kiedy to, co ma do powiedzenia, przekazuje prostymi słowami. A ludzie chcą słuchać głosu mądrości, bo mają wiele problemów w rodzinie, w pracy, w społeczeństwie.

Reklama

Niektórzy banalizowali sam temat synodu o synodalności. Wielkiej pracy wymaga znalezienie wspólnego języka w tej największej organizacji globalnej – bo Kościół jest przykładem globalizacji, oczywiście duchowej. Synod jest okazją, by pokazać światu, co Kościół może oferować: jakie są propozycje, przykłady, dobre praktyki. Synod o synodalności zaproponowałbym chętnie politykom w naszych krajach, gdzie zdarza się, że walczą ze sobą nawet ludzie należący do tej samej partii. Kościół chce znaleźć wspólny język. Nie jest to łatwe, bo wiadomo, że między episkopatami są różne poglądy, bywają podziały również w ramach jednej konferencji biskupiej. Odnoszę wrażenie, że katolicy żyją w tym samym Kościele, w każdą niedzielę słuchają tej samej Ewangelii i modlą się tymi samymi słowami, ale myślą zupełnie inaczej i czasami żyją jak rodziny po rozwodzie: nie słuchają się wzajemnie, nie słuchają papieża, kontestują biskupów. Potrzebny byłby w Kościele „ekumenizm wewnętrzny”, czyli ćwiczenie słuchania, rozumienia wartości, świadectwa, głosu innych.

KAI: A czy sama idea synodu o synodalności jest we Włoszech rozumiana przez katolików? Bo w Polsce są z tym problemy, zarówno wśród wiernych świeckich, jak i wśród duchownych, którzy niekiedy pytają: o czym właściwie jest ten synod?

- To jest problem tłumaczenia, na czym polega dyskusja o synodalności. Jak wygląda synod w Polsce – nie wiem.

KAI: W synod na szczeblu lokalnym w jakiejś formie zaangażowało się sto tysięcy katolików. Dotyczył więc pewnej elity, która troszczy się o Kościół i chciała na jego temat się wypowiedzieć.

- Podobna sytuacja była we Włoszech. Synodem interesowali się szczególnie ci, którzy byli już obecni w Kościele, członkowie parafialnych rad duszpasterskich, ludzie aktywni. Ale nawet dla nich była to niepowtarzalna okazja, żeby spotkać się z innymi. W diecezji rzymskiej nasza Wspólnota proponowała przez minione dwa lata różne działania, pomagające zbliżyć się do synodu. Tym, co potwierdziło fakt, że Kościół ma coś do powiedzenia i że metoda synodu jest słuszna było organizowane przez nas spotkanie, na które zaprosiliśmy również ludzi, którzy czują się wykluczeni z Kościoła z różnych powodów. Byli to ubodzy, bezdomni, migranci, osoby z uzależnieniami, ludzie po rozwodzie, którzy zawarli nowe niesakramentalne małżeństwa – ci, o których Kościół czasami zapomina. I widziałem owoce tego spotkania. Widziałem jak ludzie, którzy patrzyli na te osoby z dystansem, zaczęli słuchać ich głosu, gdy mówiły o Kościele, o jakim marzą. Widzę, jak jest potrzebny Kościół. Mówię o Rzymie, gdzie prawie co druga rodzina jest mononuklearna, czyli składa się z jednej osoby, co jest sprzecznością samą w sobie, bo aby być rodziną, potrzeba przynajmniej dwóch osób, choćby brata i siostry. Problemem jest to, że społeczeństwo idzie w kierunku izolacji i samotności. A Kościół mówi coś innego: zbawiamy się razem. Po Soborze Watykańskim II nie powinno się nawet sprawować Eucharystii samotnie. Słowo „ekklesia” znaczy „zgromadzenie”. Kościół proponuje wspólnotę.

Reklama

Nie tylko przy okazji synodu, ale przez całe dziesięć lat pontyfikatu Franciszka z jego nowym językiem mówienia o ubogich, widziałem, że teraz służba ubogim, czyli działania charytatywne w Kościele katolickim są rozumiane inaczej, niż wcześniej. Nie jest to domena niektórych instytucji kościelnych, takich jak Caritas, ale stanowi część chrześcijańskiego powołania wszystkich ochrzczonych, bo wszyscy są odpowiedzialni za posługę miłosierdzia.

W ramach synodu ludzie słuchali ubogich z zainteresowaniem i powstały nowe inicjatywy w naszej diecezji. Niektóre parafie po spotkaniach synodalnych zaczęły przyjmować bezdomnych, ofiarowały mieszkania dla uchodźców, zaczęły zauważać prostytutki na ulicach, którymi rano dzieci chodzą do szkoły, i postanowiły coś dla nich zrobić jako parafia, jako wierzący. Spotkania synodalne stały się prowokacją, żeby zrobić krok do przodu. Abstrakcyjne stwierdzenie: „Synod o synodalności” nic nie znaczy, ale jest okazją, żeby zobaczyć, co robią inni i zapytać siebie, czy dowartościujemy nasz dar chrztu świętego, żyjąc nim w pełni.

Reklama

KAI: Jest to więc okazja, żeby nie ograniczać Kościoła do sprawowaniem liturgii i głoszenia pięknej teologii, ale żeby wiara rzeczywiście zaczęła kształtować nasz stosunek do innych ludzi? Żeby obok wymiar kultycznego miała wymiar praktyczny?

- To pytanie stoi przed Kościołem od czasów Soboru Watykańskiego I: jak zbliżyć się do społeczeństwa, które go nie chce. Papież Leon XIII spróbował odpowiedzieć na nie encykliką „Rerum novarum” z 1891 roku. Problemem jest relacja Kościoła katolickiego z nowoczesnością, z globalizacją. Świat, społeczeństwo są daleko od Kościoła, nie rozumieją słów liturgii. Widzimy to nawet w naszych grupach. Trzeba tłumaczyć wszystko. Niedawno miałem rozmowę z chłopakiem, który siedząc na modlitwie w kościele, usłyszał „Pieśń słoneczną” św. Franciszka i powiedział: „Jakie to piękne! Kto to napisał? Który poeta?”. Osłabł łańcuch przekazywania wiary od dziadków do wnuków. Nie mówię nawet o rodzicach, bo są w kryzysie. Edukacja religijna zawodzi.

KAI: Mimo że religia jest w szkole?

- Ale uczniowie nie chcą na nią chodzić. Mówią o tym statystyki. Jak więc odpowiadać na tę potrzebę, która ewidentnie jest, choć trochę ukryta? Trzeba znaleźć nowe sposoby, nowy język, trzeba podejmować nowe inicjatywy. Myślę o latach osiemdziesiątych, kiedy Jan Paweł II zapoczątkował Światowe Dni Młodzieży. Komentatorzy-watykaniści wyśmiewali „pomysł tego Polaka”. A kiedy w 1980 roku w Paryżu papież do miliona ludzi, którzy go słuchali, mówił o chrzcie króla Chlodwigu, pukali się w czoło: „Ten Polak chyba żartuje”.

Reklama

W Kościele już istnieją różne sposoby nowej ewangelizacji. Istnieją w Europie, istnieją w Afryce, istnieją w Azji… Ale nie wszystkie są skuteczne. Widzieliśmy sukces (choć nie jest to słowo z języka kościelnego) Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie. Wszyscy „prorokowali”, że chory papież jest zmęczony, że Portugalia to świeckie państwo socjalistyczne, że Lizbona jest daleko i wyjazd drogo kosztuje, że przyjedzie mało Polaków, mało Włochów, a jednak zakończyły się sukcesem. Młodzi czekali na głos papieża w obliczu problemów, z którymi się zmagają na co dzień.

Tak więc potrzebna jest nowa ewangelizacja, nowy język, otwarcie drzwi kościołów – nie tylko bazyliki św. Piotra w Watykanie, ale również w parafiach. Bazylika św. Bartłomieja w Rzymie, którą opiekuje się Wspólnota Sant’Egidio, też jest „misjonarką”, bo ludzie, którzy odwiedzają kościół i Memoriał Nowych Męczenników w podziemiach odbywają pielgrzymkę przez bolesną historię Kościoła i jego bolesną teraźniejszość, bo tymi współczesnymi męczennikami są ludzie z naszego pokolenia. Widzimy, co ludzie piszą w księdze pamiątkowej. To są modlitwy, bardzo głębokie słowa, wyrażające doświadczenia duchowe, które czasami zmieniają ich postawę. Zawsze chrześcijanie pielgrzymowali do sanktuariów w Lourdes, Loreto, San Giovanni Rotondo, Częstochowie, teraz mamy sanktuarium w Wiecznym Mieście – miejsce otwarte, gdzie ludzie mogą doświadczyć prawdziwego świadectwa chrześcijan w naszych czasach. To też jest nowa ewangelizacja.

Ale nowa ewangelizacja nie jest pomysłem kreatywnych ludzi. Jest pasją, która rodzi się w sercu. Zajmują się nią ruchy kościelne. Mogę powiedzieć o ścisłej relacji, która przez lata powstała między Wspólnotą Sant’Egidio i ruchem oazowym w Polsce. Co roku przyjmujemy około dziesięciu grup oazy trzeciego stopnia, które przyjeżdżają z dwutygodniową pielgrzymką do Rzymu. W lipcu mieliśmy bardzo głębokie spotkanie z grupą oazową z Łodzi. Są to ludzie żyjący w świecie – bo takie jest znaczenie słowa „świecki” (laikat, z greckiego „laos”, znaczy „lud”). Mają rodziny, dzieci z problemami, kłopoty w pracy, ale mają też wynikające z chrztu powołanie do ewangelizacji i stawiają pytanie, jak rozmawiać z kolegą, który źle traktuje albo który nie lubi Kościoła. Na czym polega wtedy świadectwo katolika żyjącego w świecie? Na rozmowach z ludźmi. To jest nowa ewangelizacja. Nowa ewangelizacja w pracy. Mówię o relacji z oazowiczami, ponieważ kiedy spotykamy się w Rzymie, to nie robię „wykładu dla Polaków”, tylko chcę ich słuchać. Znajdujemy te same problemy. Na czym więc polega wkład katolików świeckich w ewangelizację? Na świadczeniu, że można żyć Ewangelią w świecie z jego problemami. I to świadectwo jest przekonujące. Przyciąga.

Reklama

KAI: Czyli ten synod o synodalności, który w Watykanie może odbywać się na poziomie trochę teoretycznym, powinien zejść teraz na poziom lokalny, parafialny, w życie konkretnych ludzi i wtedy synodalność przyniesie owoce?

- W dynamice Kościoła jest to możliwe. Jeśli patrzymy z perspektywy lat, ten proces już następuje. Czy ci, którzy chcieli, żeby Sobór Watykański II stał się ciałem, czyli wchodził w realia życia Kościoła, byli większością? Wydaje mi się, że nie. Było wiele oporów, nie tylko ideologicznych, takich jak w przypadku abp. Marcela Lefebvre’a, ale także wynikających ze „świętego spokoju” albo z postawy: „róbmy to, co zawsze”, bo wystarczy, że kościelny dzwon zabije, ludzie przyjdą i wystawimy Najświętszy Sakrament. Nie, dziś to już nie wystarczy. Dziś trzeba szukać ludzi, którzy są poza Kościołem.

Reklama

Wiele grup w Kościele, w tym nasza Wspólnota, podejmuje służbę ubogim, która jest czymś więcej niż działalnością charytatywną. Ta przyjaźń z ubogimi pomaga ludziom, którzy są daleko pod Kościoła, zbliżyć się do rodziny uczniów Jezusa. A wtedy zaczynają oni patrzeć na świat innymi oczami.

Istnieje ryzyko, że Kościół będzie szedł swoją szlachetną, tradycyjną drogą, ale tracąc coraz więcej ludzi, jednak w tradycji Kościoła są przykłady wielkich nowatorów na trudne czasy. Mamy w niej św. Franciszka z Asyżu, tutaj w Rzymie pamiętamy o św. Ignacym Loyoli, św. Filipie Nerim, którzy zrewolucjonizowali Kościół.

KAI: Jest św. Wincenty Pallotti, który w XIX wieku zaangażował świeckich do apostolstwa.

- Tak jest. W Kościele tradycja nie oznacza muzeum. Tradycja nie śmierdzi stęchlizną. Z tradycji Kościoła można czerpać drogę mądrości, która przeciwstawia się banalności i rutynie. Wiele razy czytamy w Biblii, że trzeba opowiadać o tym, czego doświadczyliśmy swoim dzieciom. W tym jest mądrość, w tym jest szczęśliwe życie. Ale trzeba opowiadać językiem zrozumiałym.

A propos języka. Co się stało w Europie, kiedy wybuchła wojna na Ukrainie po agresji Rosji? Narracja o uchodźcach z Ukrainy była zupełnie inna niż narracja o uchodźcach uciekających z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu. Pokazywano ukraińskie dzieci z misiami i małymi walizkami. Bardzo dobrze. Ale dlaczego nie robiono tego samego, kiedy pokazywano uchodźców z Afryki i Azji? Narracja pogodna, konstruktywna pomagała ludziom otworzyć swe domy dla uchodźców. Byłem wtedy w Polsce, żeby pomagać członkom naszej Wspólnoty, byłem na granicy. Widziałem, że nawet społeczeństwo, które od lat słyszy, że lepiej nie przyjmować uchodźców, miało tak głęboką chęć ich przyjmowania i było tak hojne, że stało się przykładem dla świata. Tak było nie tylko w Polsce, również w innych krajach. Europa w ciągu półtora roku ofiarowała pomoc 5,5 mln Ukraińców. A teraz podnosi krzyk z powodu 150 tys. Afrykanów, którzy przypłynęli na Lampedusę, na Cypr i przebywają w obozach w Hiszpanii i w Grecji. Jest narracja – nie mówię, że pozytywna, ale przynajmniej pogodna, która pokazuje prawdę i narracja, która chce budzić negatywne emocje, prowadzące do nieszczęścia.

Rozmawiał Paweł Bieliński (KAI)

2023-10-24 17:34

Ocena: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozpoczyna się Tydzień Modlitwy o Pokój w Syrii

[ TEMATY ]

modlitwa

pokój

a.anis / Foter.com / CC BY-ND

W dniach od 30 sierpnia do 6 września w 17 krajach, w których obecne jest dzieło „Pomoc Kościołowi w Cierpieniu” (ACS), trwać będzie Tydzień Modlitwy o Pokój w Syrii. Początkowo był on planowany na październik, jednakże wydarzenia ostatnich dni w tym kraju sprawiły, że nie można czekać – stwierdza komunikat francuskiej sekcji dzieła, przesłany do watykańskiej agencji misyjnej FIDES.

CZYTAJ DALEJ

Kościół czci patronkę Europy - św. Katarzynę ze Sieny

[ TEMATY ]

św. Katarzyna

pl.wikipedia.org

Kościół katolicki wspomina dziś św. Katarzynę ze Sieny (1347-80), mistyczkę i stygmatyczkę, doktora Kościoła i patronkę Europy. Choć była niepiśmienna, utrzymywała kontakty z najwybitniejszymi ludźmi swojej epoki. Przyczyniła się znacząco do odnowy moralnej XIV-wiecznej Europy i odbudowania autorytetu Kościoła.

Katarzyna Benincasa urodziła się w 1347 r. w Sienie jako najmłodsze, 24. dziecko w pobożnej, średnio zamożnej rodzinie farbiarza. Była ulubienicą rodziny, a równocześnie od najmłodszych lat prowadziła bardzo świątobliwe życie, pełne umartwień i wyrzeczeń. Gdy miała 12 lat doszło do ostrego konfliktu między Katarzyną a jej matką. Matka chciała ją dobrze wydać za mąż, podczas gdy Katarzyna marzyła o życiu zakonnym. Obcięła nawet włosy i próbowała założyć pustelnię we własnym domu. W efekcie popadła w niełaskę rodziny i odtąd była traktowana jak służąca. Do zakonu nie udało jej się wstąpić, ale mając 16 lat została tercjarką dominikańską przyjmując regułę tzw. Zakonu Pokutniczego. Wkrótce zasłynęła tam ze szczególnych umartwień, a zarazem radosnego usługiwania najuboższym i chorym. Wcześnie też zaczęła doznawać objawień i ekstaz, co zresztą, co zresztą sprawiło, że otoczenie patrzyło na nią podejrzliwie.
W 1367 r. w czasie nocnej modlitwy doznała mistycznych zaślubin z Chrystusem, a na jej palcu w niewyjaśniony sposób pojawiła się obrączka. Od tego czasu święta stała się wysłanniczką Chrystusa, w którego imieniu przemawiała i korespondowała z najwybitniejszymi osobistościami ówczesnej Europy, łącznie z najwyższymi przedstawicielami Kościoła - papieżami i biskupami.
W samej Sienie skupiła wokół siebie elitę miasta, dla wielu osób stała się mistrzynią życia duchowego. Spowodowało to jednak szereg podejrzeń i oskarżeń, oskarżono ją nawet o czary i konszachty z diabłem. Na podstawie tych oskarżeń w 1374 r. wytoczono jej proces. Po starannym zbadaniu sprawy sąd inkwizycyjny uwolnił Katarzynę od wszelkich podejrzeń.
Św. Katarzyna odznaczała się szczególnym nabożeństwem do Bożej Opatrzności i do Męki Chrystusa. 1 kwietnia 1375 r. otrzymała stygmaty - na jej ciele pojawiły się rany w tych miejscach, gdzie miał je ukrzyżowany Jezus.
Jednym z najboleśniejszych doświadczeń dla Katarzyny była awiniońska niewola papieży, dlatego też usilnie zabiegała o ich ostateczny powrót do Rzymu. W tej sprawie osobiście udała się do Awinionu. W znacznym stopniu to właśnie dzięki jej staraniom Następca św. Piotra powrócił do Stolicy Apostolskiej.
Kanonizacji wielkiej mistyczki dokonał w 1461 r. Pius II. Od 1866 r. jest drugą, obok św. Franciszka z Asyżu, patronką Włoch, a 4 października 1970 r. Paweł VI ogłosił ją, jako drugą kobietę (po św. Teresie z Avili) doktorem Kościoła. W dniu rozpoczęcia Synodu Biskupów Europy 1 października 1999 r. Jan Paweł II ogłosił ją wraz ze św. Brygidą Szwedzką i św. Edytą Stein współpatronkami Europy. Do tego czasu patronami byli tylko święci mężczyźni: św. Benedykt oraz święci Cyryl i Metody.
Papież Benedykt XVI 24 listopada 2010 r. poświęcił jej specjalną katechezę w ramach cyklu o wielkich kobietach w Kościele średniowiecznym. Podkreślił w niej m.in. iż św. Katarzyna ze Sieny, „w miarę jak rozpowszechniała się sława jej świętości, stała się główną postacią intensywnej działalności poradnictwa duchowego w odniesieniu do każdej kategorii osób: arystokracji i polityków, artystów i prostych ludzi, osób konsekrowanych, duchownych, łącznie z papieżem Grzegorzem IX, który w owym czasie rezydował w Awinionie i którego Katarzyna namawiała energicznie i skutecznie by powrócił do Rzymu”. „Dużo podróżowała – mówił papież - aby zachęcać do wewnętrznej reformy Kościoła i by krzewić pokój między państwami”, dlatego Jan Paweł II ogłosił ją współpatronką Europy.

CZYTAJ DALEJ

Francja: siedmiu biskupów pielgrzymuje w intencji powołań

2024-04-29 17:49

[ TEMATY ]

episkopat

Francja

Episkopat Flickr

Biskupi siedmiu francuskich diecezji należących do metropolii Reims rozpoczęli dziś pięciodniową pieszą pielgrzymkę w intencji powołań. Każdy z nich przemierzy terytorium własnej diecezji. W sobotę wszyscy spotkają się w Reims na metropolitalnym dniu powołań.

Biskupi wyszli z różnych miejsc. Abp Éric de Moulins-Beaufort, który jest metropolitą Reims a zarazem przewodniczącym Episkopatu Francji, rozpoczął pielgrzymowanie na granicy z Belgią. Po drodze zatrzyma się u klarysek i karmelitanek, a także w sanktuarium maryjnym w Neuvizy. Liczy, że na trasie pielgrzymki dołączą do niego wierni z poszczególnych parafii. W ten sposób pielgrzymka będzie też okazją dla biskupów, aby spotkać się z mieszkańcami ich diecezji - tłumaczy Bénédicte Cousin, rzecznik archidiecezji Reims. Jednakże głównym celem tej bezprecedensowej inicjatywy jest uwrażliwienie wszystkich wiernych na modlitwę o nowych kapłanów.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję