Okazją do dziękczynienia Bogu za dar kapłana była Msza święta pod przewodnictwem ks. proboszcza Pawła Kuriaty w kościele św. Katarzyny w dniu urodzin, jak i w dniu odpustu parafialnego pod przewodnictwem bp Ignacego Deca, który przypomniał życiorys jubilata.
Droga ziemskiego życia ks. prałata Jerzego zaczęła się 20 listopada 1943 roku w Wierzchosławicach k. Tarnowa. Miejscowość tę rozsławił Wincenty Witos, wielki bohater, przywódca ruchu ludowego. Był premierem po I wojnie światowej. Do dzisiaj są cytowane jego wspaniałe teksty, w których jest wielka mądrość. Był wielkim patriotą i dobrym katolikiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ks. Jerzy był drugim synem Michała i Stefani z domu Biały. Tato był gajowym w Państwowych Lasach w Wierzchosławicach i w1944 roku, zginął z rąk bandy ukraińskiej. Jurek miał wtedy kilka miesięcy życia i tatusia nie pamięta. Cały trud wychowawczy musiała podjąć mama Stefania. Ona prowadziła swoich synów do świątyni i uczyła pacierza. W 1959 roku Jurek przyjął sakrament bierzmowania w kościele parafialnym w Mościcach. Uczęszczał do Szkoły Podstawowej w Wierzchosławicach, a następnie do Liceum Ogólnokształcącego w Tarnowie. Tarnów to najpobożniejsza diecezja w Polsce. Do Kościoła uczęszcza regularnie w niedziele prawie 70% wiernych. Jest to diecezja, z której mamy najwięcej misjonarzy. Jurek przybył na Ziemie Zachodnie, gdyż w tym czasie na Ziemiach Zachodnich było mało kleryków w seminariach.
Przybyliśmy razem do Wrocławskiego Seminarium 10 września 1962 roku. Tak się złożyło, że zamieszkaliśmy we czwórkę w jednym pokoju: trzech nowicjuszy i senior z III roku studiów. Był to pokój na I piętrze w skrzydle wschodnim, numer 92.
Podczas pierwszego roku studiów rozpoczął się w Watykanie, 11 października Sobór Watykański II.
Wtedy, jesienią, w październiku w 1962 roku, zabrano ponad sześćdziesięciu kleryków z naszego seminarium do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Wcielono nas do ludowego wojska polskiego, by nam wybić z głowy kapłaństwo. Wysłano nas do jednostek wojskowych na wschód Polski, Ks. Jerzy służył w Nisku, ja w Lublinie.
Po dwóch latach wróciliśmy wszyscy do seminarium i dołączyliśmy do kolegów z niższego roku. Nasza droga do kapłaństwa, wydłużyła się o jeden rok. Jeden rok nam zaliczono, z tym, że trzeba było zdać egzaminy.
Reklama
Naszym rektorem był biskup Paweł Latusek, bardzo gorliwy biskup, który kierował seminarium dwanaście lat, od 1958 do 1970 roku. Patrząc w niego myśleliśmy i pragnęliśmy przyjąć kapłaństwo i być w kapłaństwie do niego podobni, przede wszystkim w gorliwości. On wiele wycierpiał w Opolu. Zmarł, mając sześćdziesiąt trzy lata. Z takiego kapłana i z innych wzorowych kapłanów braliśmy przykład i taka była myśl, że ja też chciałbym być takim kapłanem. Ostatnie dni przed święceniami, spędziliśmy w Bardzie. Ks. Józef Pazdur, przygotowywał do przyjęcia święceń. Święcenia mieliśmy w sobotę, 21 czerwca 1969 roku o godzinie siódmej rano w Katedrze Wrocławskiej.
Potem przyszła posługa wikariuszowska. Ksiądz Jurek trafił do Jawora i tam był pięć lat: 1969 – 1974. Drugi wikariat, to Szczawienko w Wałbrzychu, gdzie był dwa lata. Następnie przybył do Wrocławia, najpierw na dwa lata do Parafii św. Elżbiety, a potem do Parafii Katedralnej - lata 1978 – 1982. Był to wtedy bardzo ważny czas, bo czas wyboru kard. Karola Wojtyły na papieża w 1978 roku, czas pierwszej pielgrzymki Ojca św. do Ojczyny a następnie powstanie Solidarności”, zamach na papieża, śmierć kard. Stefana Wyszyńskiego, wprowadzenie w Polsce stanu wojennego. Ks. Jerzy pomagał ludziom, prowadził rozmowy, pomagał biednym.
Z katedry został przeniesiony do Lubiąża, gdzie był najpierw wikariuszem, a potem proboszczem - w sumie był tam cztery lata. I następnie od roku 1986 do 2017, czyli trzydzieści jeden lat, był w Nowej Rudzie – Słupcu. Ten czas już znacie lepiej ode mnie - podsumował 25 listopada br. bp Ignacy Dec.