Żyjący na przełomie III i IV stulecia historyk Kościoła Euzebiusz z Cezarei Nadmorskiej w Palestynie jest przekonany, że to dzięki natchnieniu Bożemu chrześcijanie opuścili Jerozolimę w 66 r. po Chr., gdy wybuchło powstanie Żydów przeciw Rzymianom. W swym dziele „Historia ecclesiastica” opowiada: „Wierni Kościoła jerozolimskiego dzięki wyroczni Bożej, objawionej najpoważniejszym członkom swoim, otrzymali rozkaz, by przed wybuchem wojny miasto opuścili i udali się do jednego z miast Perei, zwanego Pella”. Miasto położone zaledwie cztery kilometry od brzegów Jordanu, w północno-zachodniej części Haszymidzkiego Królestwa Jordanii, stało się więc przyczółkiem chrześcijan uciekających z Judei przed zawieruchą wojenną. Był ponoć wśród nich św. Jan Ewangelista, który mógł bez większego żalu opuścić Jerozolimę. Zanim spotkał Chrystusa, Jerozolima była miastem jego marzeń i tęsknot, miała bowiem świątynię, którą Bóg obrał sobie za mieszkanie. Pobożni Żydzi trzykrotnie w ciągu roku udawali się z pielgrzymką do Świętego Miasta, by tam złożyć Bogu ofiarę. Tymczasem śmierć Jezusa na krzyżu zastąpiła wszystkie ofiary Starego Prawa. Ciekawe, że o ile w pierwotnym Kościele wciąż trwały spory, czy chrześcijanie winni zachować żydowskie przepisy pokarmowe lub choćby praktykę obrzezania - nikt nie miał wątpliwości, że konieczność składania ofiar się skończyła. Tym samym skończyła się rola świątyni. To Jezus przejął jej prerogatywy. Jest tego świadomy sam Jan, gdy zdradza swym czytelnikom: „ON ZAŚ MÓWIŁ O ŚWIĄTYNI SWEGO CIAŁA” (J 2, 21). I właśnie dlatego ani apostoł, ani jego współwyznawcy nie narażali życia w obronie świątyni otoczonej przez wojska Tytusa. Za to ryzykowali życiem, dając świadectwo o nowej świątyni - Jezusie Chrystusie, który z biczem w ręku ukazał los dawnego przybytku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu