Co się dzieje? Spolegliwe do tej pory wobec rządu media zaczynają krytykować ministrów, a nawet premiera! Jeszcze do niedawna rzecz nie do pomyślenia. I nie są to bynajmniej tylko nieśmiałe przytyki. Coraz częściej słychać dziennikarską krytykę spod otwartej przyłbicy. Czyżby ostatnim wiernym miał pozostać „latający Holender” mainstreamowego dziennikarstwa („latający”, bo ostatnio lata od redakcji do redakcji, choć trzeba przyznać, że ciągle są to loty na wysokim poziomie - redaktora naczelnego).
Prawdę powiedziawszy, nie wierzę w nagłe „przejrzenie na oczy” medialnych tuzów. Bardziej byłbym skłonny przypuszczać, że po stu dniach nowego-starego rządu - dniach miałkich i pełnych wpadek, generowanych często na własne życzenie - „Timur i jego drużyna” już tak się zgrali, że... możliwe jest polityczno-medialne „przestawienie wajchy”.
Nie żeby od razu hołubić lidera najpoważniejszego ugrupowania opozycyjnego. Co to, to nie! Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby trwały intensywne, choć dla społeczeństwa jeszcze głęboko zakryte zabiegi, by wykreować nowego lidera. I nie zdziwiłbym się, gdyby maczali w tym palce i „wszyscy ludzie prezydenta”, i wspólni znajomi z kręgów, nazwijmy to, celebrycko-postępowo-antyklerykalnych. A nowy premier miałby twarz „starego” lidera lewicy!
Pomóż w rozwoju naszego portalu