Reklama

Zabłocony mundur generała

23 marca 2012 r. na Jasnej Górze modliła się rodzina śp. generała broni Bronisława Kwiatkowskiego, dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych RP, który zginął w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 r.
Był on jednym z najbardziej doświadczonych polskich dowódców, cieszących się autorytetem zarówno wśród żołnierzy, jak i wśród dowódców NATO

Niedziela Ogólnopolska 19/2012, str. 38-39

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anna Przewoźnik: - Nagła śmierć osoby bliskiej to ogromny cios. Czy po dwóch latach ten ból jest nieco mniejszy?

Krystyna Kwiatkowska: - Ten ból jest taki sam albo nawet mocniejszy. Dla mnie to był ogromny szok, bo mąż służył Ojczyźnie 41 lat. 5 maja 2010 r. miał odejść na emeryturę. Nie zdążył. Bardzo dużo pracował, wiele wyjeżdżał. Na prawie 40 lat małżeństwa ponad 25 lat nie było go w domu. Był 2 lata w Iraku, 5 tys. godzin spędził bojowo w Iraku, Afganistanie i Czadzie. To była jego ostatnia podróż. Odjeżdżając, popatrzył na program i powiedział: "Mamuśka - tak do mnie mówił całe życie - teraz nikt mi nie powie, że nie byłem w Rosji, teraz pojadę, tak na spokojnie, do żołnierzy, którzy tam zginęli w 1940 r., i oddam im hołd". Ból jest niesamowity. Dlatego, że to się stało tak niespodziewanie. Obiecał mi tyle różnych rzeczy, że teraz wszystko będzie dla mnie - bo nigdy nie miał czasu dla nas, dla dzieci. Dzieci nie pamiętają, żeby tatuś poszedł kiedyś z nimi na spacer. I nie mogę w ogóle pojąć, co się dzieje teraz.

- Ma Pani na myśli śledztwo, to, w jaki sposób przez te dwa lata jest prowadzone?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Na pewno każda rodzina inaczej wszystko przeżywa. Ja na początku nie chciałam słuchać tego, co dzieje się wokół śledztwa, nie chciałam oglądać, przyznaję, że bałam się o swoje życie, mój organizm bardzo źle na to wszystko reagował. Teraz pomału zaczynam do tego dojrzewać i dlatego wybieram się do Brukseli z panami Macierewiczem i Kaczyńskim, by tam usłyszeć, co inni mają do powiedzenia w sprawie katastrofy. Dziwne, że rząd nie zadbał i nadal nie dba o tych, którzy zginęli. Pamiętam, że mój mąż jako generał dbał o każdego żołnierza, martwił się i denerwował - to było jego całe życie. Myślę, że nikt nie wie, co przeżywają rodziny na co dzień, w domu. Mąż zawsze robił wszystko dla kraju, 41 lat mu służył i wszystko było na wczoraj. Był bardzo potrzebny. Nagle tych ludzi nie ma i my jesteśmy jak powietrze, nikt do nas nie dzwoni, nie pyta. Na pewno nie pozwolimy, by ta katastrofa tak przeszła bez echa. Chcemy pamiętać i chcemy prawdy.

- Czy przyjazd na Jasną Górę jest związany z przekazaniem pamiątek po mężu?

- Tak. To wotum dla Maryi. Przywiozłam zniszczony w katastrofie smoleńskiej mundur mojego męża, płaszcz i beret generała, obraz Matki Bożej Częstochowskiej podarowany mu w 2008 r. przez biskupa polowego Wojska Polskiego gen. dyw. Tadeusza Płoskiego, szablę, którą w 2009 r. mąż otrzymał od szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksandra Szczygły, flagę państwową, którą owinięta była trumna męża w czasie ceremonii pogrzebowej, osobistą monetę pamiątkową dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych RP, tablice pamiątkowe jednostek z różnych krajów oraz urnę z ziemią ze Smoleńska. Te pamiątki to wyraz służby i wierności Bogu i Ojczyźnie. Mundur w błocie, poszarpany, podziurawiony... Nie czyściłam tego, przywiozłam go, jaki dostałam w Smoleńsku.

Reklama

- Pamiątki po bliskiej osobie to coś bardzo osobistego. Czy nie żal było Pani rozstawać się z nimi?

- Zastanawiałam się przez dwa lata, co z nimi zrobić, myślałam o różnych miejscach, ale uznałam, że to najlepsze miejsce dla nich. Bardzo się cieszę, że te pamiątki zostaną tu na stałe, dla potomnych, osób, które będą odwiedzać sanktuarium, dla naszej historii przede wszystkim, bo to jest bardzo ważne, żeby młodzież wiedziała, jak państwo zadbało o takich ludzi. Jak każdy zobaczy ten mundur, który tutaj przywiozłam, taki podziurawiony mundur polskiego żołnierza, będzie to bardzo wymowne. Kiedy tylko widzę ten mundur, niestety, od razu płaczę, bo przykro mi jest, przykro, że państwo nie dba o takich obywateli.

- Jest Pani obecna tutaj ze starszą córką Kamilą...

- Tak, młodsza córka Edyta musiała jechać na studia do Sydney, ubolewała, że nie mogła być z nami. Jest ze mną córka Kamila z mężem i roczną córeczką Hanią oraz siostra męża Teresa...

Kamila Kwiatkowska: - Jest to bardzo ważny dzień dla całej naszej rodziny. To bardzo wzruszający moment, jedna z ważniejszych chwil w życiu, oprócz pogrzebu taty. Taka, która utkwi mi na pewno głęboko w pamięci. Dlatego przyjechałam tutaj nie tylko z mamą, ale także ze swoją córeczką, bo chciałam, żeby również uczestniczyła w tak ważnych wydarzeniach. Niezwykłe onieśmielenie, ale też w głębi radość, że w takim miejscu możemy uhonorować mojego Tatę. Dwa lata mijają i nie mamy pełnych wiadomości. Ja może nie należę do takich ludzi, którzy to głośno starają się wypowiedzieć, ale pewnego rodzaju frustracja osobista na pewno narasta, i to nie tylko w tych rodzinach, które od dawna proszą o dotarcie do prawdy. Spotykamy się w mniejszych gronach, mniej formalnie z różnymi członkami rodzin, i rośnie w nas niezadowolenie, i pewien brak zaufania. Może to nasze wotum sprawi jakiś cud, że dowiemy się, jak było naprawdę...

Mówi Ewa Kochanowska - wdowa po Januszu Kochanowskim, rzeczniku praw obywatelskich
Wypowiedź z 10 kwietnia 2012 r.

- Jest ciężki dzień, ciężka chwila, bardzo trudno jest ze wszystkim się pogodzić...

- Czy oznacza to, że te dwa lata nie zmniejszyły bólu?

- Nie zmniejszyły, one go przekuły w coś innego, w wielkie rozczarowanie, wielką pustkę, coraz większą, odczuwaną po stracie osób, które zginęły w Smoleńsku. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, a jednak okazuje się, że to właśnie były takie osoby. Moja osobista strata to strata męża, ale trudno mi nie przejmować się Polską, bo tą Polską bardzo przejmował się mój mąż, więc jak widzę taki stopniowy rozpad państwa, jest to dla mnie dodatkowy przyczynek do bólu. Myślę sobie, że gdyby żyły te osoby, które zginęły w katastrofie, sytuacja byłaby zupełnie inna.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

nabożeństwo majowe

loretańska

Majowe

nabożeństwa majowe

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]

W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Św. Józef - Rzemieślnik

Niedziela Ogólnopolska 18/2004

[ TEMATY ]

Święta Rodzina

Ks. Waldemar Wesołowski/Niedziela

Obraz św. Józefa, patrona parafii

Obraz św. Józefa, patrona parafii

Ewangeliści określili zawód, jaki wykonywał św. Józef, słowem oznaczającym w tamtych czasach rzemieślnika, który był jednocześnie cieślą, stolarzem, bednarzem - zajmował się wszystkimi pracami związanymi z obróbką drewna: zarówno wykonywaniem domowych sprzętów, jak i pracami ciesielskimi.

Domami mieszkańców Nazaretu były zazwyczaj naturalne lub wykute w zboczu wzgórza groty, z ewentualnymi przybudówkami, częściowo kamiennymi, częściowo drewnianymi. Taki był też dom Świętej Rodziny. W obecnej Bazylice Zwiastowania w Nazarecie zachowała się grota, która była mieszkaniem Świętej Rodziny. Obok, we wzgórzu, znajdują się groty-cysterny, w których gromadzono deszczową wodę do codziennego użytku. Święta Rodzina niewątpliwie posiadała warzywny ogródek, niewielką winnicę oraz kilka oliwnych drzew. Możliwe, że miała również kilka owiec i kóz. Do dziś na skalistych zboczach pasterze wypasają ich trzody. W dolinie rozpościerającej się od strony południowej, u stóp zbocza, na którym leży Nazaret - od Jordanu po Morze Śródziemne - rozciąga się żyzna równina, ale Święta Rodzina raczej nie miała tam swego pola, nie należała bowiem do zamożnych. Tak Józef, jak i Maryja oraz Jezus mogli jako najemnicy dorabiać przy sezonowym zbiorze plonów na polach należących do zamożniejszych właścicieli.

CZYTAJ DALEJ

„Proboszczowie dla Synodu”- praca proboszczów z całego świat trwa od świtu do zmierzchu!

2024-05-01 18:13

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Wiesław Kamiński

- Jest godzina 22:55 – zakończyły się ostatnie spotkania z serii spotkań synodalnych dzisiejszego dnia, który rozpoczęliśmy zaraz po śniadaniu, po godzinie 8:00. Oczywiście były przerwy na posiłki, ale po za nimi trwały debaty – komentuje ks. Wiesław Kamiński, proboszcz z łódzkiej parafii.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję