Paulini? Nikt ich nie zakładał…
Reklama
Podczas Światowego Dnia Młodzieży na Jasnej Górze w 1991r. Jan Paweł II, zwracając się do ogromnej rzeszy młodych ludzi, powiedział żartobliwie: "Widzicie tych białych zakonników, którzy się tutaj wszędzie kręcą? To są pustelnicy św. Pawła Pierwszego Pustelnika. Ale zrobiliśmy im pustelnię! ". W roku ubiegłym Jasną Górę odwiedziło 3,6 mln pielgrzymów. Opiekę nad tym jednym z najważniejszych sanktuariów maryjnych świata pełnią od ponad sześciu wieków „nie specjaliści od pielgrzymek i turystyki”, ale zakonnicy „od ciszy, pustyni, modlitwy i pokuty”. Paulini, tak jak dominikanie i franciszkanie, mają swe początki w XIII w., ale nie mają takiego jak oni założyciela. Ten, od którego wzięli nazwę Ordo Sancti Pauli Primi Eremitae - Zakon Świętego Pawła Pierwszego Pustelnika był anachoretą w Egipcie, żył w latach 228-341. Spędził na pustyni ponad 90 lat, gdzie najpierw znalazł się z powodu prześladowań chrześcijan, a potem pustelnicze życie przyjął jako swoje powołanie. Pozostał na odludziu, świadomie wybierając życie „sam na sam z Bogiem”, modląc się i pokutując za świat. Kościół uroczyście uznał go za pierwszego pustelnika podczas kanonizacji w Rzymie w 491 r., za pontyfikatu papieża Gelazego I. Św. Paweł Pierwszy Pustelnik nie napisał więc paulinom odrębnej reguły, ani nie wyznaczył im specjalnych zadań w Kościele. Jako wspólnota pojawili się dopiero w XIII w. Pierwszą z rozproszonych po lasach i grotach pustelników zgromadził na Węgrzech biskup Peczu Bartłomiej. Zbudował dla niej w 1225 r. konwent na górze Patach. Za ojca zakonu uważa się jednak bł. Euzebiusza z Ostrzyhomia, który założył na górze Pilis klasztor Świętego Krzyża. W czasie modlitwy ujrzał wiele maleńkich płomieni, które połączyły się w ogromny ogień. W 1250 r. klasztory się połączyły. Niebawem zakon rozprzestrzenił się na Węgrzech, Bałkanach, w Polsce, Austrii i Niemczech. Bł. Euzebiusz już jako prowincjał zabiegał o zatwierdzenie zakonu przez Stolicę Apostolską z nadaniem mu Reguły św. Augustyna. Nastąpiło to dopiero w roku 1308, już po śmierci Euzebiusza. W tych staraniach wspierał bł. Euzebiusza św. Tomasz z Akwinu.
Zakonnicy za swego patriarchę, duchowego opiekuna wybrali właśnie żyjącego na przełomie III i IV w. Pawła z Teb. On przykładem swego życia zachęcał, i wciąż to czyni, do wstępowania w jego ślady. Paulini w nim upatrują program życia, ideał duchowości i przykład radykalizmu ewangelicznego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kruk wita pielgrzymów - to możliwe tylko u paulinów
„Pustynne ślady” to znaki rozpoznawcze paulinów. W ich fladze i herbie znalazły się więc barwy i przedstawienia nawiązujące do pustyni (żółta), liści palmy, z której pustelnik miał upleść okrywającą go tunikę (zielona), kruka, który z Bożego posłania dostarczał mu każdego dnia połowę chleba (czerń) czy czystego życia w Bożej Obecności (biel). Są też lwy, bo jak głosi żywot św. Pawła Pustelnika napisany przez św. Hieronima, wykopały grób i pomogły św. Antoniemu pochować św. Pawła.
Wchodząc na Jasną Górę, która stała się w wyniku dziejowych wydarzeń, sercem Zakonu Paulinów, i spojrzawszy w górę wypatrzeć można…kruka. Wieżę jasnogórską wieńczy krzyż, który jest umieszczony nie, jak to bywa tradycyjnie, na złoconej kuli, lecz na grzbiecie kruka. Ptak rozpościera szeroko swe skrzydła (o rozpiętości 1,7 m), w dziobie zaś niesie bochenek chleba. Motywy paulińskie występują w wielu innych miejscach Sanktuarium.
Reklama
- Kruk? - zastanawia się o. Piotr Łoza i przyznaje, że historia kruka karmiącego proroka Eliasza i Pawła Pustelnika zawsze go zatrzymuje. Jego zdaniem ta historia uświadamia nam, że „Boże dłonie są w różnych rękach, nawet takich, których byśmy się nie spodziewali”. - Ile razy propozycje Boga wydają się nam nieprzyjemne, jak kruki, albo nawet jako to, co nas wręcz zabije. Ale gdy człowiek wchodzi na tę drogę wskazaną przez Boga, to okazuje się, że ona nie tylko nie zabija, ale jeszcze człowiek odkrywa tam życie - mówi paulin i zauważa, że „nawet kruk, który kojarzy się nam negatywnie, może być rękami Boga”.
- Najlepszymi naszymi przyjaciółmi są nasi nieprzyjaciele, którzy odkrywają nasze serce, pokazują czy potrafimy kochać, czy mamy w ogóle wiarę, czy mamy miłość. A z drugiej strony pokazują, jak Bóg nas prowadzi, jak jest precyzyjny. Jak chce komuś pomóc, to się posłuży naszym wrogiem, dla Niego nie ma problemu, by pomagać człowiekowi takimi narzędziami, jakimi On chce. Najważniejsze w tym jest dla mnie doświadczenie zaufania Bogu, odkrycie, że Bóg jest dobry, że chce mnie uratować, zbawić - wyjaśnia zakonnik.
„Święty patron zmęczonych serc”
- Zaskoczył mnie ten święty - przyznaje o. Łoza, który, niewiele wiedział o św. Pawle Pierwszym Pustelniku, przychodząc do Zakonu uznającego eremitę za swego patriarchę, i pewnie wielu jego współbraci pod tym jego wyznaniem by się podpisało.
Reklama
- Żywot Pawła Pustelnika jest zaskakujący. Często świętych pamiętamy z ich wielkich dzieł miłosierdzia, prowadzonych misji, gorącej ewangelizacji. Tymczasem jego życie jest prostą katechezą, najmocniejszą i najprostszą. Żywot tego świętego wskazuje na jedną zasadniczą rzecz, że on na pustyni nie tylko spotkał Boga, ale on żył w Bożej Obecności. Wydaje mi się, że to jest najważniejsza katecheza, której potrzebuje człowiek, bo każdy potrzebuje spotkania z Bogiem, w tym nurcie, w którym żyje - podkreśla o. Piotr. Zakonnik zauważa, że człowiek w każdym miejscu może spotkać się z Bogiem i jest to najprostsza rzecz na świece, a zarazem jak się okazuje nie taka łatwa, by dać Bogu przestrzeń w swoim sercu.
- Dziś mamy serca zmęczone zbyt wieloma bodźcami, w które obfituje nasz świat - diagnozuje paulin i uśmiecha się, że im dłużej patrzy na postać św. Pawła Pustelnika, tym bardziej mu się ona podoba. Zauważa, że to bardzo aktualny święty i bardziej potrzebny teraz niż w jakimkolwiek innym czasie. - Może dzisiaj św. Paweł Pustelnik jest tym najważniejszym prorokiem, który zachęca, by trochę się zatrzymać, by doświadczyć rytmu swojego serca a nie pędu świata, serca, w którym jest Bóg pragnący dać człowiekowi swoją miłość? - pyta o. Piotr.
Jeśli nie będzie sług, nie będzie cudu
Reklama
Paulini są zakonem łączącym kontemplację z działalnością duszpasterską, którą cechuje otwartość na aktualne potrzeby Kościoła. Zasadniczym rysem ich duchowości jest maryjność, kontemplacja Boga w samotności, umiłowanie modlitwy liturgicznej i pokuty, służba pielgrzymom. Opiekują się sanktuarium na Jasnej Górze, jednym z najważniejszych ośrodków kultu maryjnego w Polsce i na świecie. Papież Jan Paweł II określił maryjność paulinów mianem „charyzmatu jasnogórskiego”. „Macie być szafarzami, wyrazicielami tej miłości, którą Bóg Przedwieczny przez Matkę swego Syna na tym miejscu, zwłaszcza na tym miejscu, chce obdarzać synów i córki narodu polskiego, a także jakże licznych pielgrzymów spoza granic Polski, z daleka i z bliska” - wyznaczał kierunek paulińskiej posługi podczas swojej pielgrzymki na Jasną Górę 19 VI 1983 r. W jasnogórskiej „Kanie” jak podkreślają paulini ten największy cud dokonuje się w przemienianych sercach ludzi. Dźwiganie człowieka przez sakramenty, czyli przez działanie Boga w człowieku - to jedna z najważniejszych misji zakonników. Na Jasnej Górze najwyraźniejszym znakiem jest konfesjonał. Tylko w ubiegłym roku spowiednicy poświęcili pielgrzymom 20.522 godzin poprzez sprawowanie sakramentu pokuty i pojednania. Maryjny charakter paulińskiej duchowości prowadzi zawsze do Jezusa. Jasnogórska Hodegetria wciąż wskazuje na Syna i podpowiada „uczyńcie wszystko, cokolwiek mój Syn wam powie”, a żyć będziecie, zmartwychwstaniecie.
To doświadczenie paulini przenoszą w świat. Np. w Niemczech, gdzie mają kilka placówek, w tym są opiekunami trzech sanktuariów, niedawno zostali poproszeni o posługę duszpasterską w Altötting. To leżące w Bawarii sanktuarium, obok Lourdes, Loreto, Fatimy i Jasnej Góry, zaliczane jest do pięciu głównych centrów kultu maryjnego w Europie. - Sprawowanie Mszy św., głoszenie słowa Bożego i posługa sakramentalna - to jest najważniejsze i to staramy się czynić tam, gdzie jesteśmy - podkreślał niemiecki prowincjał o. Benjamin Bąkowski, od września 2023r. przeor, wicekustosz sanktuarium w Altötting. - Kiedy słyszy się, że w Niemczech ludzie się nie spowiadają, mogę powiedzieć, że każdego dnia w naszym kościele w Passau podczas dwugodzinnych dyżurów w konfesjonałach, ludzie przychodzą. Dlatego też biskup zaprosił nas do Altötting, byśmy i tam troszczyli się o sakrament pokuty i pojednania - wyjaśniał zakonnik i dodał, że „trwając wiernie przy Maryi, mamy świadomość, że z Nią, z Jej pomocą wiele dla ludzi możemy robić”.
„W życiu i w śmierci należymy do Pana”
Mnisi ze swej posługi nie rezygnują nawet tam, gdzie trwa wojna, jak na Ukrainie.
Reklama
O. Justyn Miszczenko, delegat generała Paulinów na Ukrainie podczas wiosennego spotkania przełożonych prowincji i wiceprowincji mówił o wielkich potrzebach duchowych ludzi w czasie wojny. - Sprawujemy Msze św., udzielamy sakramentów, ludzie przychodzą do kościołów, rodzą się też powołania również do naszego zakonu - mówił o. Justyn.
Należący do zarządu Zakonu o. Piotr Łoza, odwiedzając braci w Ukrainie, widzi także wielką potrzebę duszpasterskiej posługi nie tylko dla wiernych w parafiach, ale też żołnierzy z frontu. Zakonnicy dzieląc los narodu ukraińskiego, głoszą niestrudzenie Dobrą Nowinę. - Myślę, że nikt nie miałby odwagi ogłosić też tę Dobrą Nowinę o krzyżu Chrystusa, będąc za granicami Ukrainy. Natomiast paulini, którzy tam są, doświadczając i dzieląc z wiernymi straszną rzeczywistość wojny, cierpienia i zmagania, głoszą, że jest coś więcej niż ludzka kalkulacja, że miłość już zwyciężyła śmierć - mówił zakonnik. O. Łoza opowiadał o spotkaniach z ludźmi, którzy w okrutnych realiach wojny doświadczyli miłości Chrystusa, przyjęli chrzest, o dowódcy oddziału, który każdemu swojemu żołnierzowi nakłada szkaplerz Matki Bożej.
Zakon św. Pawła Pierwszego Pustelnika liczy prawie pół tysiąca mnichów, którzy posługują w 17 krajach świata na 4 kontynentach. „Biali zakonnicy” mają trzy prowincje, czyli części Zakonu, które posiadają pewną autonomię: niemiecką, australijską i amerykańską, trzy jednostki przyrównane do prowincji, czyli wiceprowincje (nie mają pełnych praw): węgierską, słowacką i chorwacką. Obok prowincji i wiceprowincji, są też mniejsze obszary - tzw. delegatury: we Włoszech, Ukrainie i Kamerunie.