Chrześcijanie wywodzący się z islamu
Z Giorgiem Paoluccim - redaktorem naczelnym włoskiego dziennika katolickiego "Avvenire", współautorem książki "I cristiani venuti dall'Islam" (Chrześcijanie wywodzący się z islamu), napisanej wspólnie z libańskim dziennikarzem Camillem Eidem - rozmawia Włodzimierz Rędzioch
Włodzimierz Rędzioch: - Jak powstała Pańska książka o chrześcijanach wywodzących się z islamu?
Giorgio Paolucci: - Wraz z moim przyjacielem Camillem Eidem szukaliśmy ludzi, którzy ze względu na wybór, jakiego dokonali, mają problemy z podzieleniem się z innymi swymi doświadczeniami, chociaż są z powodu tego wyboru szczęśliwi. Książka jest więc próbą ukazania wierzchołka góry lodowej zjawiska, które nie jest marginalne.
- Nie było to chyba łatwe zadanie?
- Pierwszym problemem było znalezienie konwertytów z islamu. Chyba wszyscy słyszeli o Abdulu Rahmanie, 41-letnim Afgańczyku, któremu w rodzinnym kraju groziła kara śmierci za apostazję. Dzięki mobilizacji światowej opinii publicznej udało się go ocalić od śmierci i dziś mieszka on we Włoszech. Z tej okazji przez dwa tygodnie wszystkie gazety we Włoszech i w całej Europie pisały na temat problemu apostazji w islamie i kary śmierci, którą przewiduje prawo islamskie dla apostaty. Naszym zadaniem było więc odnalezienie tych ludzi i ukazanie historii ich życia. Chcieliśmy udowodnić, że są to sprawy, które nie dotyczą jedynie odległych państw, takich jak Afganistan, lecz są aktualne również we Włoszech i w innych krajach Europy.
- Dlaczego sprawy te mają dotyczyć również Europy?
- Emigracja sprawiła, że wyznawcy islamu są wśród nas. Islam jest więc w Europie w całej swej złożoności, włącznie z wielkim problemem wolności religijnej, którego ani państwa islamskie, ani rozsiane po świecie wspólnoty muzułmańskie nie potrafiły jeszcze rozwiązać. W naszej książce pogłębiamy aspekty teologiczne oraz prawne apostazji i kary za nią. Ukazujemy również drogi życiowe konwertytów, aby zrozumieć, jak ludzie mogą być zafascynowani chrześcijaństwem, ryzykując narażanie się na pogróżki, prześladowania i najróżniejsze trudności. W ciągu dwóch lat pracy - pokonując opór i strach wielu ludzi - udało nam się zebrać świadectwa 30 byłych muzułmanów, którzy przeszli na chrześcijaństwo i dziś we Włoszech żyją swoją nową wiarą.
- Dlaczego muzułmanie nawracają się na chrześcijaństwo?
- Każdy człowiek zadaje sobie w głębi serca pytania dotyczące sensu życia, szczęścia, miłości, przyjaźni, życia po śmierci. Ludzie, których spotkaliśmy, często nie znajdowali zadowalających odpowiedzi na te pytania w Koranie i w muzułmańskim wychowaniu, które otrzymali, zetknęli się natomiast z fascynującymi świadectwami chrześcijan - przyjaciół, kolegów w pracy, sąsiadów, nauczycieli, którzy ukazali im, że istnieje odpowiedź bardziej przekonująca. Odpowiedzią tą nie jest Koran, ale chrześcijaństwo. Jezus Chrystus stał się więc ukoronowaniem ich poszukiwań i realizajcą ich ludzkich aspiracji.
- Czy mógłby Pan opowiedzieć jakąś historię nawrócenia z islamu na chrześcijaństwo?
- Na początku chciałbym podkreślić, że środowisko i rodziny islamskie nastawione są bardzo wrogo do przypadków nawracania się na chrześcijaństwo. W skrajnych przypadkach konwertyci stają się przedmiotem prześladowań lub są zabijani. Śledząc świadectwa nawróconych muzułmanów, utwierdziłem się w przekonaniu, że na początku procesu nawrócenia jest zafascynowanie chrześcijańskim świadectwem.
Pozwolę sobie dać dość szczególny przykład, ponieważ dotyczy on Turka. Ten młody człowiek nie znajdował w tradycji islamskiej przekonujących odpowiedzi na dręczące go pytania. Chodził do imama, który zalecał mu lekturę Koranu i radził, by nie zadawał sobie zbyt wielu pytań, które mogą go wyprowadzić na złą drogę. Pewnego dnia wszedł do kościoła w czasie Mszy św. i usłyszał słowa: "Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje". Bóg, który staje się Ciałem, który staje się towarzyszem drogi człowieka i daje mu swe Ciało - w tradycji islamskiej to coś nie do przyjęcia, ale jednocześnie coś fascynującego. Następnie młody Turek odwiedził księdza i zaczął z nim dyskusję na temat podstawowych kwestii życia. Odpowiedzi, które otrzymał od kapłana, były tak przekonujące, że rozpoczął drogę nawracania się na chrześcijaństwo. Gdy został ochrzczony, postanowił całkowicie poświęcić swe życie Chrystusowi. Dziś jest w nowicjacie Jezuitów we Włoszech, marzy, by wrócić do Turcji i pracować wśród młodzieży swego kraju.
- Co muzułmanie znajdują w chrześcijaństwie, a czego nie ma w islamie?
- Aby odpowiedzieć na to pytanie, przedstawię Panu historię bośniackiego oficera. W czasie wojny na Bałkanach walczył on przeciwko Serbom. Nocą w okopach słuchał radia z Sarajewa, które nadawało zarówno przemówienia Mustafy Cericia - szefa islamskiej wspólnoty Bośni i Hercegowiny, jak i kard. Vinko Puljicia. Cerić namawiał do świętej wojny (dżihadu) o islamską ziemię, która jest obowiązkiem każdego muzułmanina, kard. Puljić natomiast mówił, że dopóty nie będzie pokoju na tej ziemi, dopóki nie będziemy mieli odwagi przebaczyć sobie nawzajem, i że jedynie pojednanie może przywrócić przyjaźń między narodami. Oficera uderzył fakt, że jego przywódca zachęcał do użycia broni, a jego wróg namawiał do pojednania. W końcu porzucił broń i wyjechał do Włoch. Tam trafił do więzienia, gdyż - jak się później okazało - niesłusznie oskarżono go o spowodowanie pożaru. Więźniów odwiedzała chorwacka zakonnica. Gdy dowiedziała się, że jest muzułmaninem, spytała, czy ma mu przynieść Koran. Odpowiedział, że zna Koran i chciałby przeczytać Ewangelię. Zakonnica postarała się o Ewangelię, która stała się lekturą Bośniaka. Tak zaczęła się również ich przyjaźń, która doprowadziła bośniackiego oficera do chrztu.
Są to historie, które mają coś z cudu, tak jak cudowne jest każde nawrócenie, ponieważ w gruncie rzeczy jest dziełem łaski Bożej.
- Czy to prawda, że pewien muzułmanin nawrócił się na chrześcijaństwo, słuchając włoskiego Radia Maryja?
- To prawda. Był to Algierczyk, który chciał nauczyć się włoskiego. Ponieważ uniwersytet w Algierze był zamknięty z powodu zamieszek, kupił sobie wideokasetę z kursem języka, zamknął się w domu i zaczął studiować. Słuchał również włoskich programów radiowych. Pewnego wieczoru złapał stację, która ciągle powtarzała te same słowa - był to Różaniec recytowany przez ks. Livio Fanzagę, założyciela Radia Maryja. Od tego dnia słuchał regularnie Radia Maryja. Dzięki radiu i lekturze książek pogłębił znajomość chrześcijaństwa. Po pewnym czasie stwierdził, że jest ono właśnie tym, czego szukał. Francuski ksiądz z Algieru nie chciał go jednak ochrzcić, ponieważ uznał, że może to być zbyt niebezpieczne. Dlatego Algierczyk wyjechał do Włoch, gdzie został ochrzczony (odwiedził, oczywiście, redakcję Radia Maryja). Dziś mieszka w Toskanii i prowadzi bardzo skryte życie, bo ciągle grozi mu niebezpieczeństwo.
- Jakie wnioski wyciągnęliście z waszego dziennikarskiego sondażu dotyczącego chrześcijańskich konwertytów z islamu?
- Nasza książka rzuca trzy wyzwania: wyzwanie islamowi, aby uznał wolność religijną; wyzwanie władzom państwowym Zachodu, aby gwarantowały tę wolność; wyzwanie chłodnym chrześcijanom, aby przypomnieć im, że spotkanie z Chrystusem jest prawdziwą "rewolucją" życia.
Artykuł 18 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka z 1948 r. uznaje wolność religijną za fundament każdego społeczeństwa obywatelskiego. Dlatego wspólnoty muzułmańskie na Zachodzie mają prawo domagać się od władz ochrony ich praw religijnych, lecz z tego samego powodu powinny one uznać prawo każdego człowieka do przejścia na inną religię.
Władze każdego państwa muszą zapewnić przestrzeganie prawa do wolności religijnej. Nie do przyjęcia jest fakt, że muzułmanin, który przeszedł na chrześcijaństwo, musi się z tym ukrywać i np. chodzić do kościoła kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zamieszkania, by nie narażać się na prześladowanie ze strony lokalnej wspólnoty islamskiej.
Muzułmanie nawróceni na chrześcijaństwo są też wielkim wyzwaniem dla Kościoła, ponieważ są elementem "wiosny" chrześcijaństwa w czasach, gdy w wielu krajach przestało ono być "motorem" egzystencji, a stało się jedynie "dekoracją". Spotykając się z tymi nowymi chrześcijanami, wywodzącymi się z islamu, byliśmy pod wrażeniem ich entuzjazmu i odwagi. To od nich słyszeliśmy słowa: "Nie zdajecie sobie sprawy, jak wielki skarb posiadacie... Jezus Chrystus zrewolucjonizował nasze życie". Pewien Algierczyk powiedział nam: "Posiadacie zamkniętą szkatułę, w której macie skarb. My przychodzimy do waszych kościołów i nie widzimy tego skarbu, przybywamy do waszego kraju i widzimy zamkniętą szkatułę. Powinniście trzymać ją otwartą, bo zawiera skarb dla wszystkich. Jesteście nieśmiali i wstydzicie się, zamiast proponować Jezusa emigrantom". U tych nawróconych widzieliśmy niezwykle żywą wiarę, która uświadomiła nam, że Chrystus dokonał i wciąż dokonuje w świecie prawdziwej rewolucji.
"Niedziela" 1/2007