Cały dzień z Papieżem
Z abp. Mieczysławem Mokrzyckim – drugim osobistym sekretarzem Jana Pawła II – rozmawia Piotr Chmieliński
– Dlaczego Papież najbardziej lubił wtorki?
– Lubił wszystkie dni tygodnia. Ale wtorki miał wolne, bez oficjalnych spotkań czy audiencji. Mógł więc spokojnie czytać, pisać lub też obcować z przyrodą. Jeżeli była taka możliwość, wyjeżdżał wtedy poza Watykan.
– Jak to się stało, że Ksiądz Arcybiskup został sekretarzem osobistym Jana Pawła II?
– Myślę, że wszystkim kieruje Opatrzność Boża i to właśnie Bóg powołał mnie do kapłaństwa, a potem skierował na studia do Rzymu. Po doktoracie pracowałem w Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Dzięki kard. Marianowi Jaworskiemu miałem możliwość spotykać się z Janem Pawłem II i jego sekretarzem ks. Stanisławem Dziwiszem. I w ten sposób nawiązała się moja znajomość z Papieżem. A potem Ojciec Święty wezwał mnie i zaproponował, żebym został jego drugim sekretarzem. Było to 21 lutego 1996 r.
– Jak wyglądało pierwsze spotkanie już po nominacji?
– Przywitałem się z Papieżem na korytarzu w Watykanie, przy wyjściu z windy. Przyjął mnie bardzo serdecznie, chociaż z pewną rezerwą. Powiedział, żebym się zadomowił i że spotkamy się niedługo na kolacji. Podczas kolacji panowała tak życzliwa, rodzinna atmosfera, że niepokój, który odczuwałem, zniknął.
– Wcześniej był więc jednak niepokój. Bał się Ksiądz Arcybiskup, że nie podoła zadaniu?
– Tak. To było dla mnie wielkie wyzwanie. Nie ukończyłem przecież żadnej szkoły dyplomatycznej. Jednak ks. Dziwisz uspokoił mnie, że z pewnością podołam obowiązkom.
– Prześledźmy krótko typowy dzień powszedni Jana Pawła II w Watykanie. O której Papież wstawał?
– Na początku pontyfikatu wstawał o 5.00-5.15, potem trochę później. Następnie toaleta poranna, jakieś ćwiczenia gimnastyczne i długie modlitwy, w tym Różaniec, który Ojciec Święty odmawiał, leżąc krzyżem. Wreszcie nadchodził czas na Mszę św., odprawianą w pierwszych latach pontyfikatu o 6.30, w późniejszych latach o 7.00, 7.30, a pod koniec życia o godz. 8.00.
– Wiemy, że w papieskich Mszach św. uczestniczyli zaproszeni goście...
– Tak. Byli to przede wszystkim wierni z całego świata, którzy pisali wcześniej prośby o możliwość uczestniczenia w papieskiej Eucharystii. Ale na tych Mszach św. byli obecni również np. biskupi przebywający z wizytą „ad limina” czy przedstawiciele zakonów, które odbywały w Rzymie swoje kapituły.
– Czy Papież głosił homilie?
– W ciągu tygodnia raczej nie. Po Ewangelii była po prostu chwila ciszy.
– W jakim języku Papież odprawiał Msze św.?
– Po łacinie lub w języku, jakim posługiwali się zaproszeni goście.
– Po Mszy św. odbywało się jeszcze spotkanie z gośćmi…
– Tak. Ojciec Święty bezpośrednio po Eucharystii modlił się jeszcze, a goście przechodzili do specjalnej sali i tam czekali na spotkanie z Papieżem. Jan Paweł II podchodził do każdego, witał się, pytał, skąd jest i w jakim celu przyjechał do Rzymu. Każdy otrzymywał na pamiątkę różaniec. Bezpośrednio po tym spotkaniu rozpoczynało się już śniadanie.
– Też z gośćmi?
– Często tak. W ogóle podczas posiłków było wielu gości. Szczególnie na obiadach. Wtedy często byli obecni biskupi z całego świata przebywający akurat w Rzymie. Czasami w niedziele posiłki stawały się bardziej polskie, bo zapraszano też wtedy gości z Polski, którzy opowiadali Ojcu Świętemu o naszej Ojczyźnie.
– Zatem dużo się rozmawiało podczas tych posiłków?
– Tak. Obiad trwał nieraz około półtorej godziny. Był czas na omówienie wielu spraw.
– Czy Papież miał swoje ulubione potrawy?
– Lubił jajecznicę, kaszę gryczaną, a na deser słodycze. Ale jadł wszystko, co podano. Ze smakiem i apetytem.
– Czy Papież oglądał telewizję?
– Czasami podczas kolacji oglądał polskie „Wiadomości”. Szczególnie gdy nie było gości albo gdy byli tacy, przy których wypadało włączyć telewizor. Ale oglądał tylko sam początek, streszczenie najważniejszych informacji.
– Czy komentował jakoś te doniesienia?
– Był zawsze powściągliwy w komentarzach.
– A z Księżmi, swoimi sekretarzami, rozmawiał na tematy polityczne?
– Bardzo rzadko. Te sprawy omawiał ze swoim, można powiedzieć, ministrem spraw zagranicznych, z prefektami poszczególnych kongregacji. Takie spotkania z poszczególnymi współpracownikami – ministrami z Kurii Rzymskiej odbywały się codziennie od 18.00 do 19.00. W piątki np. Papież spotykał się z prefektem Kongregacji Nauki Wiary.
Ojciec Święty przyjmował też gości na oficjalnych audiencjach – od 11.00 do 13.00. Od kilku do kilkunastu osób dziennie. Potem był obiad i mniej więcej od 15.00 do 18.00 Ojciec Święty miał czas wolny. Modlił się, czytał, przeglądał dokumenty, pisał.
– Dużo czytał?
– Bardzo dużo. Każdą książkę, która się pojawiała – np. ktoś ją podarował albo przysłało wydawnictwo – Papież przeglądał, czytał kilka stron. Niektóre zostawiał sobie do przeczytania w całości.
– Gazety też czytał?
– Tak. Codziennie dostawał skrót artykułów z Sekretariatu Stanu. Wykładane były także na korytarzu dzienniki włoskie. Po śniadaniu je przeglądał.
– A polskie gazety?
– Też czytał, np. „Tygodnik Powszechny”, „Niedzielę”.
– Komentował jakieś artykuły? A może polecał Księżom teksty do przeczytania?
– Czasami rzeczywiście rozmawiał z nami na jakieś tematy, które go zainteresowały.
– A jak wyglądał wieczór?
– Po kolacji była jeszcze praca. Konsultował z nami pewne sprawy, przedstawialiśmy mu dokumenty, listy do podpisania. Jeszcze długo czytał. Szedł do kaplicy, modlił się, śpiewał Apel Jasnogórski. Przed położeniem się do łóżka patrzył jeszcze przez chwilę w milczeniu na Plac św. Piotra i udzielał błogosławieństwa. Zasypiał zwykle ok. 22.30-23.00.
– Był to człowiek głębokiej modlitwy. Czy jakieś formy modlitwy lubił szczególnie?
– Jego życie duchowe było bardzo bogate. Modlitwy bardzo zróżnicowane. Od medytacji do modlitwy ustnej. Śpiewał pieśni, recytował litanie, odmawiał Różaniec. Odprawiał Drogę Krzyżową, „Gorzkie żale”, nabożeństwo majowe i czerwcowe.
– A brewiarz?
– Oczywiście, też! Odmawianie Liturgii Godzin to obowiązek każdego kapłana, również papieża. I Jan Paweł II tego nie zaniedbywał.
– Czego Ksiądz Arcybiskup nauczył się od Jana Pawła II?
– Chciałbym być, tak jak Ojciec Święty, dobrym chrześcijaninem, dobrym człowiekiem. Tak jak Jan Paweł II mieć dla każdego czas, być cierpliwym, zauważyć każdego człowieka, nawiązać z nim kontakt.
– Czy w swojej posłudze biskupiej we Lwowie stara się Ekscelencja jakoś naśladować Jana Pawła II?
– Życzyłbym sobie apostołować tak jak on. Umieć współpracować z najbliższymi, mieć dobre relacje z ludźmi wszystkich sfer.
"Niedziela" 15/2009