„Santo subito” Czy potrzebny proces
Ks. Henryk Misztal
Powszechne wołanie „Santo subito” – Święty natychmiast – wielkiej rzeszy ludu Bożego już na pogrzebie Jana Pawła II wzbudziło u wielu pytanie o celowość procesu beatyfikacyjnego. W prasie, publikacjach i dyskusjach zgłaszano wątpliwość, czy jest potrzebny proces, skoro Jan Paweł II już w czasie życia i zaraz po śmierci cieszył się tak szeroką i niemal powszechną opinią świętości u wiernych, a nawet w środowiskach ludzi niewierzących. Zadawano pytanie, czy nie można Jana Pawła II ogłosić świętym przez aklamację, podobnie jak to czyniono w pierwszych wiekach Kościoła?
„Santo subito” – „Santo sicuro”
Istotnie, w pierwszych wiekach chrześcijanie gromadzili się przy grobach męczenników czy wyznawców, opowiadali o ich zachowaniach w czasie męczeńskiej śmierci czy o świętym życiu, tam się modlili, a biskup jako zwierzchnik lokalnego Kościoła (gminy) sprawował Eucharystię i wpisywał imię męczennika do kalendarza tej wspólnoty. Kult świętego natychmiast rozpowszechniał się na inne Kościoły przez przesyłane do nich listy. Wtedy już powstawały opisy męczeńskiej śmierci, zwane aktami męczenników, zbiorami cudów lub w odniesieniu do świętości wyznawców – żywotami, biografiami czy historiami ich życia, które czytano podczas takich zgromadzeń. Jednak te kanonizacje spontaniczne, z powodu braku bliższego dochodzenia prawdy, były dokonywane zbyt szybko, co budziło wiele wątpliwości w odniesieniu do autentyczności grobu lub świętości. Dlatego biskupi na synodach, a potem papieże domagali się coraz bardziej szczegółowej weryfikacji kandydatów do kanonizacji, a z czasem także do beatyfikacji. W ten sposób formowały się przepisy prawne dotyczące prowadzenia szczegółowego badania na wzór procesu sądowego. Przepisy takie odnoszące się do postępowania procesowego przed beatyfikacją i kanonizacją zreformował i skodyfikował w 1983 r. właśnie papież Jan Paweł II. Nic więc dziwnego, że także w odniesieniu do jego beatyfikacji należało je zastosować.
Proces beatyfikacyjny wszystkich kandydatów na ołtarze ma nie tylko funkcje czysto dowodowe w celu sądowego stwierdzenia ich świętości, ale także przyczynia się do pełniejszego ukazania światu piękna danej postaci, jej drogi do świętości i – co bardzo ważne – pełni funkcję ewangelizacyjną, związaną z misją uświęcającą Kościoła.
Kard. Angelo Amato, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie, 15 stycznia 2011 r. w wywiadzie dla „L’Osservatore Romano” powiedział, że „Santo subito” – Święty natychmiast winno też być „Santo sicuro” – Święty pewny. Kościół jako stróż depozytu wiary z polecenia Zbawiciela wypowiedzianego do św. Piotra: „cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie” (Mt 16, 19) w akcie beatyfikacji tu, na ziemi, decyduje przecież o rzeczywistości niebieskiej, to znaczy o zbawieniu danej osoby, zezwala na jej kult publiczny w Kościele, przedstawia do naśladowania i zanoszenia próśb o wstawiennictwo przed Bogiem. Dlatego Kościół chce mieć gwarancje ludzkie w postaci dowodów procesowych i potwierdzenia nadprzyrodzonego w postaci cudu.
Ukazywał drogę do Chrystusa
Tak powszechna i spontaniczna opinia o świętości Jana Pawła II, wyrażana w wołaniu ludu Bożego „Santo subito”, nie stanowiła nacisku dla prowadzących proces beatyfikacyjny, lecz mu towarzyszyła i była podstawą udzielenia dyspensy przez papieża Benedykta XVI od przewidzianego prawem 30-letniego oczekiwania na początek procesu. Po tym akcie nastąpiło najpierw dochodzenie w celu zebrania i analizy z punktu widzenia wiary całej pisemnej działalności Jana Pawła II. Następnie przesłuchano ze wszystkimi rygorami procesowymi najważniejszych świadków naocznych w celu potwierdzenia jego świętości i wreszcie zebrano i opracowano krytycznie całą dokumentację życia i działalności od urodzenia aż do odejścia do Boga. Ten etap trwał najdłużej, gdyż należało się także ustosunkować do wszystkich zastrzeżeń zgłaszanych przez różne środowiska niechętne Kościołowi i samemu Ojcu Świętemu. Niczego nie zlekceważono, aby mieć pewność, że postać Jana Pawła II jest nie tylko krystalicznie czysta pod względem wiary i obyczajów, ale także godna polecenia wszystkim wiernym do naśladowania. Właśnie w procesie Jana Pawła II jak w świetle reflektorów ukazało się całe piękno jego dziecięcej wręcz wiary i ufności do Boga, miłość do Chrystusa i Jego Matki, a także bezprzykładna miłość do każdego człowieka, bez względu na jego przekonania religijne i pochodzenie społeczne czy kolor skóry. Tą miłością Sługa Boży obejmował szczególnie ludzi chorych, biednych, poniżanych i pogardzanych przez różne reżimy, a nawet nieprzyjaciół – tych, którzy usiłowali go zabić. Proces ukazał wielki charyzmat komunikowania się Jana Pawła II ze światem współczesnym, wspaniałe przesłanie o konieczności poszanowania godności każdej osoby ludzkiej. Poprzez udział w cierpieniu i chorobie Jan Paweł II ukazał chrześcijański sens cierpienia, przez swe zaangażowanie pasterskie dał dowody, jak każdy człowiek winien wykonywać obowiązki swego stanu, czy będąc kamieniarzem, robotnikiem, rolnikiem, profesorem, kapłanem, biskupem, czy nawet papieżem. Chciał jechać i rozmawiać nawet z tymi, którzy go nie chcieli wpuścić do swego kraju. Przełamywał bariery i zbliżał wszystkich wierzących, niezależnie od religii i wyznania, promował wartość rodziny, pracy ludzkiej, sprawiedliwości społecznej. Jakże kochał swoją ojczyznę i uczył kochać każdy kraj, każdą ziemię, choćby w tym geście całowania ziemi kraju, który odwiedzał. W pięknie przyrody, w pracy rolnika i śpiewie ptaków czy szumie oceanów odnajdywał ślady Boga Stwórcy i wykazywał wzajemne wspomaganie się nauki i wiary. Trudno nawet wyliczyć wszystkie przesłania Jana Pawła II czysto religijne, jak Miłosierdzie Boże, kult Eucharystii, kult maryjny, misyjność Kościoła, świętość życia, rola laikatu, a szczególnie kobiet, ekumenizm, powszechne powołanie do świętości, wielkość powołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego, potrzeba nowej ewangelizacji, wierność Ewangelii i służba najuboższym, traktowanie władzy jako służby, poszanowanie wolności religijnej, obecność Boga w całej jednoczącej się Europie. Studiowanie i realizowanie tych przesłań może wypełnić całe życie każdego człowieka, bez względu na jego poglądy. Są one bardzo aktualne w obliczu zagrożeń laicyzacji życia, relatywizmu wartości i otwartego prześladowania chrześcijan. Czyż nadal nie jest potrzebna obrona dziedzictwa Krzyża, a także powiązania Polski z kulturą Zachodu i Wschodu, wierność korzeniom, walka z naszymi wadami narodowymi, które niejednokrotnie przyczyniały się do utraty wolności, a także umiejętność zagospodarowania wolności, która została nam zwrócona? Dowodzenie czysto ludzkie przeprowadzone w procesie ukazało osobę Jana Pawła II jako wielką betlejemską gwiazdę, wskazującą drogę do Chrystusa w dzisiejszych czasach. Ale Kościół nie poprzestał na świadectwach ludzkich i czekał na potwierdzenie świętości Jana Pawła II przez cud dowodzony oddzielnie i z taką skrupulatnością, aby stał się dodatkową Bożą pieczęcią, upewniającą Benedykta XVI w decyzji o ogłoszeniu daty beatyfikacji. W sumie od śmierci Jana Pawła II do jego beatyfikacji w dniu 1 maja 2011 r. upłynie jedynie 6 lat i 29 dni. W tak krótkim czasie dokonano tak wiele w odkryciu całego piękna tej wyjątkowej Postaci przełomu wieków.
Beatyfikacja – rekolekcje dla świata
Jeśli chodzi o funkcję ewangelizacyjną procesu, związaną z misją uświęcającą Kościoła, to przyczynił się on do zebrania i oceny owoców świętości Jana Pawła II w postaci wielkiej liczby szkół i uniwersytetów, instytucji kościelnych i świeckich noszących nie tylko jego imię, ale zgłębiających głoszone przez niego prawdy, wielu inicjatyw społecznych, jak np. stypendiów dla ubogich, sierocińców dla dzieci i innych dzieł, których nie sposób wyliczyć. Entuzjazm w odniesieniu do osoby Jana Pawła II przypomina dawny entuzjazm wiary, kiedy to imionami świętych nazywano ulice, place, miasta, a nawet państwa, kiedy kapliczki z Bożą Męką czy Matką Najświętszą i postaciami świętych stawiano powszechnie przy drogach, autostradach, a także polnych dróżkach. Nie wiemy, czy dotychczas jakikolwiek święty ma tyle tablic, pomników, nazw ulic, co Jan Paweł II. Chociaż nie są one najważniejsze, to jednak świadczą o wielkiej czci, jaką się cieszy jego osoba i wartości, które głosił.
Proces beatyfikacyjny stał się też swoistego rodzaju rekolekcjami dla świata, okazją do wielu sympozjów, publikacji, pogłębionych studiów nad wiarą i nauką, medytacji, modlitw, czuwań, akcji charytatywnych zinstytucjonalizowanych i spontanicznych, ożywienia wolontariatu, dni młodzieży obejmujących wiele państw i narodów, pielgrzymek, międzynarodowych kongresów rodzin, dni ekumenicznych i dialogu międzyreligijnego, rozumienia Kościoła jako wielkiej rodziny narodów, Kościoła w służbie ludzkości, Kościoła nie od święta, ale w „ubraniu roboczym”. Jak ważne jest ukazanie przez Jana Pawła II świętości jako „wysokiej miary życia chrześcijańskiego”, dostępnej dla każdego człowieka. Parafrazując słowa kard. José Saraivy Martinsa odnoszące się do świętości w ujęciu Jana Pawła II, można powiedzieć, że właśnie proces pozwolił lepiej przyjrzeć się temu wielkiemu świętemu naszych czasów, zwanemu w wielu środowiskach Janem Pawłem II Wielkim. W nim jako świętym ukazuje się niejako „DNA” posoborowego Kościoła, świadka wiary oraz „czynnej obecności Boga pośród swego ludu”, jako słowa, „które Bóg wypowiada w historii dla dobra ludzkości, by uchronić go przed «miernością», a życiu każdego człowieka nadać sens”. Teraz będziemy mogli publicznie oddawać cześć Janowi Pawłowi II, polecać swoje sprawy Bogu za jego wstawiennictwem, budować kościoły i naśladować przynajmniej jedną z cnót i cech jego wielkiej osobowości. Proces ukazał Jana Pawła II – według słów kard. Stanisława Dziwisza, najbliższego świadka jego świętości – jako człowieka „modlitwy oraz bardzo wielkiej głębi i prostoty”, którego „poczucie humoru zatrzymywało się tam, gdzie jego żarty mogłyby kogoś urazić. Papież odznaczał się wielką delikatnością wobec ludzi”. Podobnie jak w małej kropli rosy może się odbijać całe słońce, tak w Janie Pawle II możemy przez publiczne ukazanie go światu w procesie beatyfikacyjnym zobaczyć wielki ocean Bożej miłości i miłosierdzia.
"Niedziela" 13/2011