Co uczynimy z naszą niepodległością...
Ks. Ireneusz Skubiś
Starsze pokolenie Polaków zapewne pamięta wiersz Władysława Bełzy - Katechizm polskiego dziecka, zaczynający się od słów: "- Kto ty jesteś? - Polak mały". Jest to wiersz, w którym zawiera się pytanie o tożsamość mieszkańca tej ziemi, o to, kim on jest, do jakiej grupy ludzkiej przynależy. Pytanie zwyczajne, organizacyjne, ale przecież ma wymiar o wiele głębszy. Wybrzmiewa ono szczególnie w obecnej Europie, o której mówi się, że się jednoczy, że formalnie właściwie już się zjednoczyła. Stawiam sobie to pytanie dziś, kiedy przeżywamy Święto Niepodległości - a więc niezależności państwa od innych narodów w sprawach wewnętrznych i zewnętrznych, niezawisłości, suwerenności, wolności... Tak mówi definicja.
Tak się złożyło, że rządy Europą objęło wielu ludzi, którzy hołdują hasłom bliskim ruchom wywodzącym się z lat 60. ubiegłego wieku. Mówiło się wtedy o takich "dzieci kwiaty". Wydaje się, że dziś właśnie oni przejęli rząd dusz nad Europą i znaleźliśmy się w sytuacji bardzo dziwnej. Europa, która ma 80% chrześcijan, czyli ludzi, którzy wierzą w Chrystusa, którzy przynależą do kultury chrześcijańskiej, z których bardzo duży procent jest katolikami - dziś powoli wyzbywa się swojej chrześcijańskiej tożsamości - w imię wygody, łatwego bogacenia się czy dochodzenia do stanowisk. Ten proces zauważyliśmy i w Polsce, nawet wśród katolickich elit, które uległy pokusie materializmu. I choć wielka jest reakcja Polaków na pielgrzymki do Ojczyzny Ojca Świętego i tak gorąco oklaskujemy wszystkie jego wypowiedzi, wydaje się, że gdzieś umyka nam ich treść lub odsuwamy ją grzecznie na bok, poddając się chaosowi moralnemu, jaki idzie z codziennością. Z pewnością ogromne spustoszenie w naszej świadomości poczynił komunizm, dokonując wielkiej gry człowiekiem, wielkiego szantażu intelektualnego po to, żeby ludzi zniewolić, żeby doprowadzić do zniszczenia tkanki chrześcijańskiej w ich myśleniu i działaniu. Bardzo smutne, a niekiedy wręcz przerażające jest, że tak wielu światłych skądinąd ludzi nie oparło się pokusie posiadania, posiadania za wszelką cenę. Dlatego boimy się o Polskę, boimy się o czas najbliższy, bo nie wiemy, jakie to społeczeństwo w swej większości się okaże. Przyglądamy się dziś mediom, przyglądamy się temu wszystkiemu, co następuje w życiu naszych elit - ludzi, którzy mają nas reprezentować, i to prowadzi do smutku, do zamyślenia się nad tym, co się z Polską stało, co się stało z tylu szlachetnymi ludźmi, którzy jakby zapomnieli o pewnych wartościach, tak ważnych dla Polaka, jak np. sprawa honoru, odpowiedzialności przed Bogiem i historią, którzy zapominają niekiedy o zwykłej ludzkiej uczciwości, solidności wykonywanej pracy itd. Niestety, trzeba powiedzieć, że na wielu płaszczyznach przegraliśmy, nie zdało egzaminu nasze chrześcijańskie sumienie. Zniszczona polska gospodarka, sprzedane polskie banki, media w rękach obcych właścicieli - te fakty mówią za siebie. I wydaje się, że proces ten się pogłębia. Dowiadujemy się, jak bardzo nasz naród jest słaby etycznie, moralnie, jak bardzo uległ korupcji - jak mało jest w nas miłości Ojczyzny.
Jak więc w kontekście wiersza W. Bełzy wygląda dziś nasz patriotyzm? Jak wygląda również nasza wolność i niepodległość, którymi tak się cieszymy? Czy bronimy - czy w ogóle chcemy bronić - wartości, które dotąd stanowiły o naszej tożsamości, za które poniosło śmierć tak wiele pokoleń Polaków? Czy ich cierpienia mają pozostać bezsensowne z powodu naszej wygody, opieszałości czy wręcz bezmyślności? Przecież wszyscy wiemy - nawet jeśli ktoś nie jest chrześcijaninem - co dla naszego narodu jest najważniejsze, co może umocnić państwo i ludzi. Wszystko się dziś, Kochani, zaczyna odwracać, paradoksalnie, w imię wolności narzucają nam nowe "wartości" - tylko dlaczego my nie potrafimy krytycznie myśleć, nie mamy minimum wyobraźni, by dostrzec, ku czemu to wszystko zmierza...
Tak piękny i wyrazisty przykład współczesnego Polaka patrioty, służącego swojemu krajowi sercem i umysłem, rozsławiającego jego dobre imię aż po krańce ziemi, daje nam od 26 lat Ojciec Święty Jan Paweł II. Myślę, że dziś - w dobie otwartych granic i wielkiej migracji ludzi - jest on dla nas najlepszym przykładem, jak trzeba pracować dla kraju, by słowo "Polak" budziło życzliwość i szacunek na świecie, a w kraju - dawało poczucie tego, co wartościowe, co jakościowo najlepsze, ożywione myślą i sercem. Jan Paweł II swą postawą mówi nam jeszcze jedno: że o Polskę trzeba dbać. Tak jak troszczymy się o osobę, która stanowi obiekt naszej miłości, tak winniśmy też troszczyć się o naszą matkę - Ojczyznę, której tak wiele przecież zawdzięczamy.