Z pielgrzymką do Ziemi Świętej
Ks. Ireneusz Skubiś
Na przełomie września i października redakcja Niedzieli w dwóch grupach miała szczęście pielgrzymować do Ziemi naszego Zbawiciela. Była to wyjątkowa pielgrzymka, wielkie wydarzenie w życiu nas wszystkich. Ziemia Święta - Piąta Ewangelia. Podczas wędrówki po Ziemi Jezusa na każdym kroku towarzyszyła nam Jego obecność. Wędrowaliśmy przecież Jego śladami. Byliśmy w Betlejem, w miejscu, gdzie się narodził, byliśmy w miejscach, gdzie czynił cuda - przemieniał, uzdrawiał, nauczał w przypowieściach, hartował wiarę swych uczniów, gdzie był pojmany, sądzony, skazany na śmierć; przemierzaliśmy Jego Drogę Krzyżową, kiedy szedł na Golgotę, modliliśmy się w miejscu Jego konania, przy kamieniu namaszczenia, sprawowaliśmy Mszę św. w kaplicy Grobu, gdzie złożono ciało Jezusa i gdzie zmartwychwstał; byliśmy w Wieczerniku, gdzie po zmartwychwstaniu spotkali się uczniowie Jezusa i gdzie zstąpił na nich Duch Święty...
Wszystko, co odczytujemy z kart Ewangelii, na tej ziemi miało swoje ukonkretnienie. W poszczególnych miejscach odprawialiśmy Msze św. według odpowiednich formularzy dla tych miejsc. Przeżywaliśmy tu Eucharystię jakby od nowa, bo mieliśmy świadomość, że tutaj był Jezus i Jego Matka, tutaj słuchali swojego Mistrza Apostołowie. Oczom naszych dusz ukazywał się coraz bardziej i coraz głębiej ogrom Bożego objawienia.
Ja również bardzo przeżyłem fakt, że właśnie w tym miejscu, na tej ziemi - kamienistej, trudnej, spalonej słońcem, objawił się Bóg. Jerozolima i jej okolice to jeden wielki kamień! Niełatwo było żyć Panu Jezusowi w takich warunkach. Dzisiaj ten teren już jest jakoś "ucywilizowany", są dobre drogi, niemal wszędzie można dojechać samochodem, ale wtedy te przestrzenie trzeba było pokonywać pieszo, wytrwale wspinać się na okazałe przecież i tak liczne wzniesienia tego terenu. Mieszkaliśmy w hotelu, który znajdował się na Górze Oliwnej. Przed nami roztaczała się więc codziennie wspaniała panorama Jerozolimy, miasta, nad którym przecież patrzący stąd również Jezus zapłakał (kościół Dominus Flevit)...
Jerozolima jest miejscem wyjątkowo silnie skupiającym trzy wielkie religie monoteistyczne - religię żydowską, chrześcijańską i islam. Musimy mieć świadomość, że wyznawcy tych religii bardzo sobie cenią te miejsca święte. Nie zauważało się jakichś "zgrzytów" wśród tych ludzi, tak różnej przecież wiary, wszyscy prawdziwie wierzący byli mili, życzliwi, służący pomocą. Zwróciliśmy uwagę, jak wielka i radykalna jest religijność muzułmanów. Był właśnie Ramadan i obowiązywał ich m.in. ścisły post od wschodu aż do zachodu słońca. Widzieliśmy, że młody arabski kierowca, muzułmanin, przez calutki dzień nie napił się nawet wody, w tym czasie odrzucił także papierosy, które palił w dużych ilościach. Podziwialiśmy tę determinację w wyznawaniu wiary. Podobne obserwacje można było poczynić, gdy chodzi o żydów. Chociaż mówi się, że 80% żydów w Izraelu to ludzie niewierzący, to jednak ci, którzy wierzą, przywiązują ogromną uwagę do zaleceń swojej wiary, obfitej w wymogi rytualne. Widzieliśmy wielu ubranych odświętnie żydów z dziećmi za rękę zdążających pod Ścianę Płaczu. Jak oni się modlili w skupieniu! Jak im zależało, by oddać cześć Bogu! A że w tym czasie przypadało też żydowskie Święto Namiotów (Sukkot), przy wielu domach, na tarasach bloków i w innych miejscach zbudowane były zalecane przepisami tej religii namioty, ozdobione liśćmi palm, w których zbierano się całymi rodzinami, zapraszając do siebie Boga. Przeżywaliśmy też, czyniąc stosowne obserwacje, muzułmański piątek, żydowską sobotę i chrześcijańską niedzielę.
Na tym tle zauważyliśmy, że chrześcijaństwo - religia Jezusa Chrystusa, jako jedyne mówi o przebaczeniu. Pan Jezus nauczał nas o Bogu, który jest miłosierny, i o tym, że my też mamy przebaczać. Chrześcijaństwo mocno podkreśla wagę przykazania miłości bliźniego. Myślę, że może dlatego tak trudno jest pogodzić się mahometanom i żydom, bo i jedna, i druga religia niezbyt mocno dostrzega znaczenie przebaczenia i miłości swego brata.
Nas, wywodzących się z kraju o zdecydowanej przewadze liczebnej katolików, zaskakuje jeszcze i to, że wiele spośród miejsc świętych, miejsc związanych z życiem Pana Jezusa, jest pod władzą muzułmanów, ale także chrześcijan prawosławnych, którzy mają nieco inne zwyczaje liturgiczne i kulturowe. Tak jest np. w Bazylice Narodzenia Pana Jezusa w Betlejem czy w Bazylice Grobu Bożego w Jerozolimie. Jest tam dużo świateł, wschodnich ozdób. Świadomość, że są to miejsca tak bardzo związane z Chrystusem, którego zupełnie inaczej "umiejscowiliśmy" w naszej wyobraźni, zadziwia i napawa szczególnym wzruszeniem.
Ogromnym przeżyciem były dla nas także inne miejsca, m.in. miejsce spotkania Pana Jezusa z Piotrem nad Jeziorem Genezaret, kiedy to z ust Jezusa padło pytanie: "Szymonie, czy Mnie miłujesz?" (por. J 21, 15). I samo Jezioro Galilejskie - 42-48 m głębokie, o powierzchni 165 km kw., po którym płynęliśmy niewielkim stateczkiem, podobnie jak kiedyś Piotr, który wołał do Pana Jezusa: "Panie, ratuj, giniemy!" (por. Mt 8, 25). Do szczególnych przeżyć pielgrzymki należy zaliczyć modlitwę na Via Dolorosa w starej Jerozolimie, wśród ulicznego zgiełku, nawoływań sprzedających, ciekawskich spojrzeń gapiów. Pewnie podobnie było wtedy, gdy na śmierć szedł tędy Pan Jezus. A potem Msza św. w kaplicy Bożego Grobu...
Tej pielgrzymki nie można porównać z żadnym innym doświadczeniem pielgrzymkowym i tego miejsca z żadnym innym uświęconym modlitwą miejscem na świecie. I co ciekawe, ta pielgrzymka się dla nas nie skończyła, ona w nas ciągle jest - chociaż to jest chyba inaczej: to my w niej ciągle uczestniczymy...
Serdecznie dziękujemy Zarządowi Duszpasterstwa Pielgrzymkowego Księży Pallotynów, z jego dyrektorem ks. Romanem Tkaczem SAC, za piękną organizację naszej wyprawy do Ziemi Jezusa. Dziękujemy księżom przewodnikom - ks. dr. Maciejowi Borowskiemu SDS i ks. dr. Andrzejowi Głaskowi za ich trud i otwarcie się na nasze duchowe i wszystkie inne potrzeby. Odpowiedzialne, profesjonalne podejście do tego, co się robi, jest zawsze najlepszą reklamą. Niech Pan Jezus, jak najczęściej odwiedzany na swojej ziemi, błogosławi.
"Niedziela" 46/2005