Uderzenie w największą rodzinę świata
Ks. Ireneusz Skubiś
Głośnym echem odbiła się XV Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę, która miała miejsce na początku lipca br. To wielkie religijne wydarzenie zasługuje na szczególną uwagę - spotkała się bowiem imponująca rzesza pielgrzymów z różnych zakątków Polski oraz z zagranicy. To triumf Radia Maryja i Telewizji Trwam, które razem funkcjonują jako medium. Radio Maryja jest masowym przekaźnikem wiadomości religijnych z życia Kościoła powszechnego; przekazuje nauczanie Ojca Świętego, Episkopatu Polski, umożliwia kontakt z ważnymi osobistościami także życia społecznego, ekonomicznego, kulturalnego. To informacje z polskich parafii, gdzie Radio Maryja i Telewizja Trwam są nawet obecne z mikrofonami i kamerami. Ze studia toruńskiej rozgłośni mogą się wypowiadać duszpasterze. Tam mikrofon jest naprawdę otwarty. Toruńskie radio i telewizja dają swój czas antenowy ludziom, którzy mają coś ważnego do powiedzenia. Stąd przez całą dobę przekazuje się ważne i istotne problemy, dyskutując i polemizując. Zauważa się wyraźną różnicę między dostępem do audycji Radia Maryja i Telewizji Trwam a dostępem do innych mediów, które skrupulatnie wyliczają czas i pieniądze za dostęp do studia. W ich programach występują zwykle te same osoby i środowiska albo firmy, które stać na opłacenie reklamy czy publikacji.
Trudno sobie dzisiaj wyobrazić polską scenę religijną bez Radia Maryja i Telewizji Trwam. Tymczasem zauważa się wyjątkową wrogość wobec nich. Ataki na te media szczególnie nasiliły się po lipcowej pielgrzymce na Jasną Górę. Wygląda to tak, jakby uderzenie w o. Tadeusza Rydzyka i jego dzieło było zaplanowane wcześniej, aby zniszczyć sukces kolejnej pielgrzymki Rodziny Radia Maryja i ją zdyskredytować w opinii świata. Nagromadzono różne środki przeciwko o. Rydzykowi. Zwróćmy uwagę na metody działania. Ktoś podstępnie nagrywa rozmowy, przekazuje przez internet do wiadomości publicznej i na łamy wrogiego Radiu Maryja tygodnika. Czyż nie przypomina nam to niedawnych czasów komunizmu, gdy smutni panowie wyposażeni w magnetofony na polecenie funkcjonariuszy panującego systemu politycznego po kryjomu nagrywali wypowiedzi ludzi, którzy mieli odwagę samodzielnie myśleć i wyrażać swoje poglądy? Osobiście znam takie przypadki z czasów działalności SB. Pamiętam, jak kiedyś jednemu gorliwemu tajniakowi na służbie zatrzeszczał ukryty mikrofon, co go zdemaskowało. Podstępne działania i bezwzględność postępowania przypominają koszmarną noc komunizmu.
Nie mogę się wypowiadać w sprawie nagrań z toruńskiej uczelni, ponieważ ich nie słyszałem. Wolno mi natomiast ustosunkować się do metody służącej skompromitowaniu o. Rydzyka. Jeżeli znalazł się student, który nagrywał wykłady swojego profesora na zlecenie jakichś osób czy redakcji, to trzeba się raczej zastanowić, jakim on jest człowiekiem. A redakcja pisma, która taką metodę przyjmuje i posługuje się nią, sama sobie wystawia świadectwo. Dla niej cel uświęca środki.
Tymczasem podstawową zasadą kultury łacińskiej jest to, że cel nie uświęca środków. Ktokolwiek zabawiał się w bycie szpiegiem, szpiclem, podstępem szuka wiadomości, staje się naprawdę szpiegiem i szpiclem. Metoda, którą zastosowano wobec Dyrektora Radia Maryja, jest uwłaczająca, obca naszej kulturze. Jeżeli media chcą być prawe, niech działają w sposób godny, honorowy.
Zbieg pewnych okoliczności wyraźnie wskazuje, że chodziło o uderzenie w pielgrzymkę Rodziny Radia Maryja, w Ojca Dyrektora i w Jasną Górę, która jest symbolem wartości religijnych i domem dla katolickiego narodu. Radio Maryja jest także nośnikiem tych wartości, a o. Rydzyk - kapłanem, który bardzo wspomaga polskie duszpasterstwo, wielkie sprawy Kościoła i polską kulturę katolicką. Dobrze, że ukazał się list podpisany przez intelektualistów katolickich stających w obronie o. Rydzyka. Sądzę, że społeczeństwo katolickie musi być solidarne, bo siły liberalne, nieprzyjazne Kościołowi uderzają w ludzi, którzy strzegą tego, co najważniejsze.
"Niedziela" 30/2007