Edytorial
Na ratunek człowiekowi
Lidia Dudkiewicz, Redaktor Naczelna „Niedzieli”
Wielki ładunek treści jest zawarty w powiedzeniu: „Kto ratuje jednego człowieka, ratuje jakby cały świat”. Dalszy ciąg mógłby być taki: „Kto zabija jednego człowieka, zabija jakby cały świat”. Dotykamy tutaj kategorii wartości najwyższych – chodzi o ludzkie życie, które w Polsce jest obecnie zagrożone jak nigdy dotąd, bo staje się obiektem dzikiego biznesu. Przez polski parlament przeszedł projekt zbrodniczej ustawy, pisanej prawdopodobnie pod dyktando klinik in vitro. Ustawa, pełna błędów i sprzeczna z konstytucją, została zaakceptowana przez Sejm RP i Senat RP. Okazuje się, że nawet w sprawach najwyższej wagi decydują i zwyciężają silne interesy partyjne i biznesowe. Polscy biskupi nie ustają w walce o człowieka, szczególnie tego najmniejszego, najsłabszego. Do publicznej wiadomości został właśnie podany list przewodniczącego KEP abp. Stanisława Gądeckiego do prezydenta Bronisława Komorowskiego, zawierający zdecydowany sprzeciw wobec globalizacji wykluczania bezbronnych. Przewodniczący KEP staje w obronie dzieci nienarodzonych, które w procedurze in vitro próbuje się całkowicie pominąć i uprzedmiotowić. „Im właśnie, tuż po poczęciu, odbiera się prawo do rozwoju, narodzin i godnego życia. W ten sposób traktuje się je nie jako osoby ludzkie, ale jako przedmioty, którymi można dowolnie dysponować” – pisze abp Gądecki i usilnie prosi prezydenta, aby nie podpisywał ustawy o in vitro.
Kolejne cmentarzysko XXI wieku, który jest bardzo złym wiekiem, to placówki aborcyjne. Ostatnio jesteśmy świadkami skandalu wokół największej amerykańskiej organizacji aborcyjnej Planned Parenthood. W Internecie jest dostępny szokujący film, nakręcony ukrytą kamerą, potwierdzający, że handluje się organami nienarodzonych dzieci. Pani ginekolog z filmu podaje nawet cennik za serce, płuca czy nerki małego człowieka. Współczesny przemysł śmierci osiąga już przerażające rozmiary. W Polsce została wydana książka odnotowująca, kto ile zarabia w różnych „sektorach”, m.in. na in vitro, aborcji, eutanazji czy eugenice. To jakiś tragiczny znak naszych czasów.
W bieżącym numerze „Niedzieli” pokazujemy też obraz z innego świata, tego po stronie życia. Znana aktorka Ewa Błaszczyk, która całą sobą nie zgadza się na eutanazję, już od 15 lat podtrzymuje życie swojej córki Oli, jednej z bliźniaczek, która zapadła w śpiączkę. Wszystko stało się nagle, w 2000 r. Dziewczynka, popijając tabletkę, zakrztusiła się i w konsekwencji – zalała płuca. Przez niedotlenienie doznała ciężkiego urazu mózgu i zasnęła. Wkrótce po tragedii aktorka wraz z ks. Wojciechem Drozdowiczem założyła fundację „Akogo?”, która pomaga dzieciom pogrążonym w śpiączce. Fundacja postawiła sobie za cel wybudowanie Budzika – pierwszej w Polsce kliniki ratującej dzieci w śpiączce. Udało się. Nie bez przyczyny klinika dedykowana jest Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II. – Opowiadamy się po stronie życia, a nie śmierci, żeby pokazać, że jesteśmy przeciwni eutanazji. Mam wrażenie, że żyjemy w dobie zagrożenia, w której ludzie chorzy, słabi i starzy stają się zbyteczni. Nie chcę żyć w takim świecie! – powiedziała kiedyś „Niedzieli” Ewa Błaszczyk. Klinice Budzik wybiły już dwa lata. Do tej pory udało się wybudzić 18 dzieci. Ola jeszcze śpi, a jej mama czuwa i walczy o nią, aż do przebudzenia i dłużej...
„Niedziela” 30/2015