Edytorial
Czy chrześcijanie mają znowu zejść do katakumb...
Lidia Dudkiewicz, Redaktor Naczelna „Niedzieli”
Kilka dni po paryskich zamachach z 13 listopada 2015 r. serwis Polskiej Agencji Prasowej podaje: „W Brukseli i w całym regionie stołecznym podniesiono do najwyższego stopień zagrożenia terrorystycznego. W mieście wstrzymano ruch metra”. – Rada dla ludności jest oczywista: unikać miejsc, gdzie zbierają się ludzie, takich jak centra handlowe, koncerty i publiczne środki transportu – wyjaśnia rzecznik rządowego centrum kryzysowego. Aż nie chce się wierzyć, że w takim świecie przyszło nam teraz żyć. To jest „trzecia wojna światowa w kawałkach” – twierdzi papież Franciszek, czyli niewypowiedziana wojna prowadzona poza polem bitwy. W różnych częściach świata giną niewinni ludzie i nikt nie wie, kiedy nastąpi kolejny atak ze strony tzw. Państwa Islamskiego. Rodzi się pytanie: Czy chrześcijanie, tak jak w pierwszych wiekach, mają znowu zejść do katakumb? Trzeba już wprost mówić, że nastąpiło ostre starcie kultur. Europę może uratować tylko powrót do jej chrześcijańskich korzeni. Jeżeli Stary Kontynent nie zaprosi znów do siebie Pana Boga, to Jego miejsce zajmie islam, a Biblię zastąpi Koran. Z niemałym zdziwieniem czytam przypomniany teraz w mediach cytat sprzed kilku miesięcy z wypowiedzi niemieckiej kanclerz Angeli Merkel: „Boicie się islamizacji, zacznijcie chodzić do kościoła. Krzewmy dziś ponownie tradycję, by chodzić na nabożeństwa i trzymać się Biblii. (...) Miejmy odwagę powiedzieć, że jesteśmy chrześcijanami”.
Nasz autor na łamach najnowszej „Niedzieli” w tekście pod celnym tytułem „Uwiedziona Europa” przeprowadza analizę sytuacji po atakach terrorystycznych w Paryżu. Zauważa, że Europa wyrosła z Krzyża Chrystusowego, ale obecnie coraz bardziej zatraca swoją chrześcijańską tożsamość i skazuje się na śmierć w eleganckim świecie laickości, w którym liczą się dzikie wyścigi popularności celebrytów, wysokie notowania wśród konkurencyjnych domów mody czy modeli samochodów. A tymczasem „Starsza Pani Europa wydaje się być wewnętrznie pogubiona, nie wie, kim jest, ani dokąd zmierza”. Gdy przeglądam zdjęcia po paryskich krwawych zamachach, ze zdziwieniem zauważam, że w miejscach zbiorowej pamięci o ofiarach terroru pośród zniczy i kwiatów żałobnicy zostawiają butelki z markowym winem „Bourgogne”, słynne francuskie sery czy bagietki. Można to odczytać jako sygnał z zachodniego zlaicyzowanego świata. A „Starsza Pani Europa co chwilę upiększa zniszczoną twarz kolejną dawką pudru tolerancji i haseł pełnych humanistycznych odniesień, ale tak naprawdę Europa wymaga duchowego odnalezienia siebie i swojej chrześcijańskiej tożsamości”. Pozostaje nam wołanie: „Europo, wracaj do Boga”.
Właśnie rozpoczyna się Adwent. Wkrótce papież Franciszek otworzy Święty Rok Miłosierdzia. Dzieje się to w bardzo niebezpiecznym czasie. Kard. Pietro Parolin w rozmowie z francuskim dziennikiem katolickim „La Croix” otwarcie stwierdza, że Watykan z powodu swojego religijnego znaczenia może stać się celem ataku terrorystów. To przecież światowa stolica katolicyzmu. Trzeba jednak mieć świadomość, że wobec zamachów terrorystycznych w Paryżu rozpoczynający się 8 grudnia Święty Rok Miłosierdzia nabiera wyjątkowego znaczenia. Zanurzenie się teraz głęboko w Bożym Miłosierdziu „to właściwa odpowiedź na terror, aby znaleźć pojednanie” – zauważa ks. Federico Lombardi SJ. To dla wystraszonej ludzkości ratunek, to czas szczególnej łaski.
„Niedziela” 48/2015