Edytorial
Ulica i zagranica atakują
Lidia Dudkiewicz, Redaktor Naczelna „Niedzieli”
Dynamika wydarzeń nie pozwala na letni odpoczynek. Ulica i zagranica wciąż atakują architektów dobrej zmiany w Polsce, szybko odmieniających oblicze naszego życia. Wystarczy spojrzeć na skutki dotychczasowej działalności jednego tylko resortu – Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, które rzuciło koło ratunkowe polskim rodzinom przez wdrażanie programu „Rodzina 500+”, aby zobaczyć, że od prawie 2 lat żyjemy w innej Polsce. Wreszcie liczy się dobro obywateli, a nie oligarchów partyjnych. Niestety, ludzie dotychczasowych ośrodków władzy i różnych korporacji nie chcą pogodzić się z rzeczywistością i honorowo odejść na bok. Przygotowali program rewolty, aby rozhuśtać nastroje społeczne, wciągnąć jak najwięcej ludzi w polityczną awanturę i doprowadzić do ulicznej konfrontacji. Marzy im się polski Majdan. Totalna opozycja, która wyprowadza ludzi na ulice, nie proponuje jednak żadnego ideowego programu dla Polski. Ma tylko program dla siebie i prowadzi brutalną walkę o władzę, aby z powrotem dobrze się urządzić i odzyskać przywileje.
Rewolta, która w ostatnich tygodniach wybuchła na ulicach polskich miast, robiła wrażenie spontanicznych protestów w reakcji na reformę sądownictwa. Wszystko jednak wskazuje na to, że ludzi zmanipulowano. Wmówiono im, że PiS zmienia ustrój Polski, wprowadza totalitaryzm i trzeba się temu zdecydowanie sprzeciwić. Rozgrzano społeczne emocje, aby sparaliżować Polskę i zatrzymać dobrą zmianę. Te działania mają dokładnie opracowaną strategię, opartą na idei obywatelskiego nieposłuszeństwa. Do rewolty przeciwko rządowi wzywa Fundacja Otwarty Dialog. W gabinetach cieni powstał plan destabilizacji pod nazwą: „Niech państwo stanie: wyłączmy rząd!”. Plan składa się z 16 kroków, stanowiących instruktaż obalenia obecnej władzy. Przewiduje się w nim m.in.: ciągłe wzmacnianie protestów; wywoływanie buntu sędziów; zorganizowanie strajku generalnego; nakłanianie do niepłacenia podatków i innych należności na rzecz Skarbu Państwa; pikiety pod siedzibami rządu, partii i pod domami polityków PiS; prowokowanie Jarosława Kaczyńskiego, które ma doprowadzić do jego rozstroju emocjonalnego i rozpadu PiS na frakcje.
Ten konkretny scenariusz realizowany jest na naszych oczach. Uruchomiono już nie tylko określone instytucje, ale i środki materialne dla polskiej ulicy, która ma zatrzymać rząd. Pieniądze płyną z Rosji, z Niemiec i od miliardera George’a Sorosa. Po stronie przeciwników obecnego rządu stoją media sterowane przez zagraniczne koncerny. Naciski ulicy ostatnio wzmocniła Komisja Europejska. Jej wiceprzewodniczący Frans Timmermans poinformował o wszczęciu wobec Polski postępowania o naruszenie unijnych przepisów w związku z wejściem w życie ustawy o ustroju sądów powszechnych. Główne zastrzeżenie prawne KE dotyczy dyskryminacji ze względu na płeć z powodu wprowadzenia odmiennego wieku przejścia w stan spoczynku dla kobiet (60 lat) i mężczyzn (65 lat) sprawujących urząd sędziowski. Polski MSZ natychmiast odpowiedział, że „polityka społeczna i organizacja wymiaru sprawiedliwości należą do kompetencji państw członkowskich”. A szef gabinetu Prezydenta RP stwierdził, że zarzuty KE brzmią groteskowo, skoro dotyczą zróżnicowania wieku emerytalnego sędziów między kobietami a mężczyznami. – Jeśli to główne uchybienie, jakie Komisja znalazła w tej ustawie, to można stanowisko KE uznać za paradoksalne – podkreślił.
„Niedziela” 32/2017