Wprowadzam uczciwą równowagę stron
Z Jackiem Kurskim – prezesem Telewizji Polskiej – rozmawia ks. Ireneusz Skubiś
KS. IRENEUSZ SKUBIŚ: – Byliśmy przez lata świadkami uprawiania w Polsce „polityki wstydu”. Wypływało to m.in. ze słów wypowiedzianych kiedyś przez Donalda Tuska, że „Polska to nienormalność”. Jak Pan Prezes odniósłby się do tego problemu, który był przecież obecny także w polskiej telewizji?
JACEK KURSKI: – Telewizja Polska bywała wprost emanacją tego podejścia, emanacją „polityki wstydu”, i hołdowała wszystkiemu, co przychodziło z zewnątrz. Przykład „polityki wstydu”? Zakup filmu „Nasze matki, nasi ojcowie” i wyemitowanie go w Telewizji Polskiej. Czyli – przyjęcie niemieckiego punktu widzenia, odwracającego wektory moralnej odpowiedzialności za II wojnę światową. W kraju, w którym Niemcy dokonali makabrycznych zbrodni, wymordowali 6 mln obywateli, zburzyli 38 proc. majątku! A jednocześnie ta sama Telewizja Polska przez 25 lat nie uważała za stosowne zainicjować serial czy film fabularny o Żołnierzach Wyklętych czy chociażby o rotmistrzu Witoldzie Pileckim – bohaterze, który powinien stać się w ogóle bohaterem II wojny w skali światowej, bo jako ofiara tej wojny podjął walkę z dwoma największymi totalitaryzmami XX wieku i oddał życie w obronie wolności.
– Ekipa obecnie sprawująca władzę pragnie przywrócić w Ojczyźnie normalność. Jak wpisze się w to zarządzana przez Pana Prezesa TVP?
– Chcemy, żeby telewizja mówiła o ważnych dla Polaków sprawach. Musi to być telewizja powagi i konkretu. Do tej pory ścigała się z mediami komercyjnymi. Chciałbym, żeby było po prostu normalnie. Uczciwa informacja, poważna debata, nieskrępowane starcie przeciwieństw, ambitniejsza rozrywka, dobre filmy – również familijne – powrót do kultury wysokiej. 2 marca br. wyemitowano pierwszy odcinek „Pegaza”, bardzo spluralizowanego. Chodzi też o powrót do sportu na głównej antenie, zakup meczów reprezentacji narodowej w piłce nożnej – prowadzimy starania o powrót piłki narodowej do telewizji publicznej. Mecz reprezentacji Polski w telewizji publicznej „smakuje” zupełnie inaczej niż w Polsacie. To musi być telewizja ważnych spraw, w której rolą jej władz jest umożliwianie sporu i pilnowanie reguł.
– Czy można dokonać jakichś reform w obszarze telewizji w obecności środowisk, które ją dotychczas tworzyły?
– Powiem wprost: trzeba wpuścić nowe szczupaki do tego stawu. Trzeba spluralizować grono twórców, dziennikarzy i komentatorów. To się właśnie dzieje, również w sferze kultury. Do tej pory było tak, że telewizja była gmachem wydmuszką, a produkcja odbywała się poza telewizją. Środkiem do naprawy tego stanu rzeczy jest spluralizowanie grona protagonistów kultury, producentów i wprowadzanie nowych bohaterów masowej wyobraźni, rozpisywanie konkursów na scenariusze. Wkrótce ogłoszę np. konkurs na serial o Adamie Mickiewiczu. Niepojęte, że przez 60 lat w polskiej telewizji takiego filmu nie zrobiono. Będzie więc nowe otwarcie, odwołujące się do źródeł naszej narodowej tożsamości. Nowi bohaterowie muszą zawładnąć masową wyobraźnią. I to jest ta zasadnicza zmiana w kulturze, która nastąpi za mojej prezesury.
– Wspaniałe były tegoroczne obchody 1 marca – Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Zabrakło mi jednak pamięci o księżach. Osobiście znałem dwóch księży z diecezji częstochowskiej skazanych na śmierć za walkę o wolność. Może trzeba do tego tematu kiedyś wrócić...
– To było pierwsze otwarcie i będą kolejne, będziemy takich ludzi odnajdywać. Dopiero rozpoczynamy to dzieło.
– Całe życie publiczne w Polsce jest dziś poddawane ostrym ocenom, a nawet przerzucane do ośrodków zagranicznych, czego przykładem jest sprawa Trybunału Konstytucyjnego czy właśnie reforma medialna. Jaka jest w tym rola telewizji publicznej oraz innych publicznych mediów? A może macie już jakieś pomysły na to, by wygrała polska racja stanu?
– Polska telewizja musi prezentować polski punkt widzenia, polską narrację. Ma do tego instrumenty, musi mówić prawdę – bo tylko prawda jest ciekawa – i musi pilnować reguł. Podałem przykłady narracji dotyczącej II wojny światowej. Musimy wyprodukować duży film o rotmistrzu Witoldzie Pileckim, pokazać go powszechnie jako bohatera, symbol XX wieku. Nie możemy obawiać się podjęcia dyskusji czy sporów z przeciwnikami ideowymi czy kulturowymi.
Ważny element prezentowania polskiego punktu widzenia to również idea – która jest moim konikiem – budowy telewizji środkowoeuropejskiej. Kiedyś nazwałem ją roboczo Poland 24, dziś bardziej skłaniam się ku nazwie Central Europe 24 czy też Intermarum 24 – (I”m24). Byłby to całodobowy anglojęzyczny kanał tematyczny, zarządzany przez wspólną redakcję Polaków, Czechów, Słowaków, Węgrów, Rumunów, Litwinów, Łotyszy, Estończyków, ew. Słoweńców czy Chorwatów, czyli przedstawicieli krajów, które wyrwały się spod dominacji sowieckiej, a dzisiaj są w Unii Europejskiej i mają często wspólny punkt widzenia, nie tylko polityczny – jak dostrzeganie zagrożenia ze Wschodu, szantażu energetycznego, stosunek do sprawy emigracji tzw. uchodźców czy własna ocena tempa i kierunku integracji europejskiej – ale również kulturowy, jak obrona niektórych wartości. Taka telewizja byłaby znakomitym miejscem dla prezentacji poglądów i idei, które są dzisiaj słabo reprezentowane w dyskursie europejskim. Myślę tu również o zachodnioeuropejskich konserwatystach. Pomysł jest ambitny, długofalowy, przyszłościowy.
– Istnieją w Polsce rozmaite media lokalne, a także media katolickie. Czy widzi Pan Prezes możliwość wykorzystania ich w realizacji programu nowej telewizji publicznej?
– Oczywiście, że tak. Jesteśmy ustawowo zobowiązani do przestrzegania wartości chrześcijańskich, trudno, żeby telewizja publiczna kraju, w którym ponad 90 proc. obywateli jest ochrzczonych, miała być agresywnie laicka, antykatolicka. Szanujemy autonomię państwa i Kościoła, ale obecność ludzi Kościoła w debacie publicznej musi być traktowana jako coś normalnego.
– Wiadomo, że środowiska neoliberalne i antychrześcijańskie, obecne w naszym dzisiejszym życiu kulturalnym, mają ogromne wsparcie ze strony swoich towarzyszy w Europie i na świecie. Jakie przedsięwzięcia należy podjąć, żeby wzmocnić nasze rodzime priorytety?
– Ważne jest nadanie medium publicznemu, jakim jest Telewizja Polska i Polskie Radio, statusu, który nie zrywa – jak się niestety dotąd działo – komunikacji z dużą częścią polskiego społeczeństwa o przekonaniach chrześcijańskich. To wszystko po prostu zaczyna się dziać i z pewnością budzi wiele emocji oraz krytykę ze strony tych, którzy do tej pory mieli monopol na prestiż, na autorytet i nie chcą się pogodzić z nowym. No cóż, czasy się zmieniły, naród upomniał się o swoje prawa.
– Zgłaszają się do Pana Prezesa ludzie z nowymi propozycjami, ważnymi dla polskiej kultury, która przecież jest chrześcijańska. Jak Pan przyjmuje ich oferty?
– Kieruję je do dyrektorów anten, do agencji produkcji telewizyjnej i filmowej. Zgłosił się np. p. Paweł Woldan z pomysłem serialu o kard. Stefanie Wyszyńskim. Wszyscy mają szanse, a ja daję im możliwości. Nie są one duże, bo moi poprzednicy wydali ok. 600 mln zł na produkcję na zapas. Ale takie jest życie i trzeba sobie z tym poradzić. Nie mam teraz swobody dysponowania dużymi środkami na budowę nowego kontentu telewizyjnego, ale takie możliwości z pewnością pojawią się za rok czy półtora.
– Słyszę nieraz, że wprawdzie są pewne zmiany w telewizji, ale nie są one wyraziste. Opozycja wykorzystuje możliwości telewizyjne, żeby w sposób dość arogancki i stronniczy przedstawiać swoje racje. A i dziennikarze są często po prostu dwuznaczni. Czy nie należałoby bardziej zdecydowanie opowiedzieć się za prawdą i uczciwością?
– Uważam, że wprowadzam uczciwą równowagę stron. To, że jestem krytykowany przez nurt liberalny, który utracił monopol, czy lewicowy, także przez ten głos, który teraz przyjmuję z respektem, a który jest głosem środowisk integralnie prawicowych – dowodzi, że chyba trzymam się tego zdrowego rozsądku i środka. Telewizja publiczna nie może hołdować jakiemukolwiek przechyłowi, monopolowi, musimy stwarzać uczciwe reguły gry i ich pilnować, niech wygrywa ten, który w tym sporze będzie bardziej przekonujący. Mówię to w duchu kibica. Moim obowiązkiem jest natomiast stworzenie uczciwych reguł. Nurt, który jest przeciwny czy to nurtowi prawicowemu, czy nawet wrażliwości chrześcijańskiej, musi być obecny w dyskursie publicznym, w publicznej telewizji.
Mamy 12 kanałów Telewizji Polskiej, 2,8 tys. zatrudnionych ludzi i setki współpracowników – zawsze ktoś trafi na jakiś fragment, który wydaje mu się przechyłem. Komuś nie spodoba się np. emisja „Idy”, komuś innemu – że jest za dużo o Żołnierzach Wyklętych, ale na tym polega pluralizm, na tym zasadza się wolność. Ważne, żeby obowiązywały uczciwe reguły, żeby telewizja publiczna była emanacją przekonań naszego społeczeństwa. Koniec z monopolem!
„Niedziela” 11/2016