Kochająca, odważna, święta...
Anna Kędziora
Z Helenką byłyśmy z jednego rocznika. Mieszkałyśmy kilkanaście kilometrów od siebie. Poznałyśmy się na Pieszej Pielgrzymce Krakowskiej na Jasną Górę w 2008 r. Szłyśmy jako tzw. muzyczne. Dla niej to była już któraś z kolei pielgrzymka, dla mnie – pierwsza i bardzo znacząca z tego względu, że moją intencją było moje własne nawrócenie. Mnóstwo ludzi, w tym i ona. Od samego początku bardzo mocno przykuwała moją uwagę. Była bardzo zaangażowana. To, żeby służyć, wypływało jakoś tak samoczynnie z niej samej. Nie pamiętam, żeby odkładała gitarę. Po całym dniu marszu, grania, śpiewania, po pogodnym wieczorku i sacrosongu ona dalej szła na nocleg, śpiewając. Przez te kilka lat wiele czasu spędziłyśmy razem. Bywały różne sytuacje. Nigdy nie widziałam u niej grymasu niezadowolenia. Zadziwiające było dla mnie to, że nigdy nie spotkałam się z sytuacją, by oceniała innych. Była taką osobą, że gdy nie znasz nikogo, a widzisz ją – to czujesz się chciany i przywitany. Była prawdziwie wspólnototwórcza. Była moją cichą inspiracją do dojrzałego życia chrześcijanina. Bardzo przejrzysta, kochająca i odważna dziewczyna. I dla mnie na pewno święta.
„Niedziela” 06/2017