W dalekim Kazachstanie odnalazły swoje miejsce na ziemi
Edyta Hartman
Kazachstan to kraj leżący na wschód od Morza Kaspijskiego, powstały w 1991 r. w wyniku rozpadu Związku Radzieckiego. Dla większości z nas państwo tajemnicze, niemal egzotyczne. Opinię tę z jednej strony potwierdza jego położenie: leży on częściowo w Europie i częściowo w Azji, graniczy z Chinami i z dziwnie brzmiącymi Kirgistanem, Turkmenistanem, Uzbekistanem oraz „swojską” Federacją Rosyjską. Z drugiej – jakże trudny dla nas klimat, gdzie skrajności są normą. I właśnie w tym odległym Kazachstanie swoje miejsce znalazły siostry karmelitanki bose z częstochowskiego Karmelu. O tym, co się u nich dzieje – o pierwszym spotkaniu z kazachską ziemią, trudnych początkach, zmaganiach, ale i radościach, złożeniu wieczystej profesji zakonnej w Kazachstanie przez s. Elżbietę od Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel – piszą sukcesywnie w listach przysyłanych do naszej redakcji z różnych okazji, głównie świąt.
Cel wyjazdu
Z listu przysłanego do redaktora naczelnego „Niedzieli” ks. inf. Ireneusza Skubisia na Wielkanoc 2009 r. dowiadujemy się, jaki przyświecał im cel w tym wyjeździe na Wschód i komu zawierzyły swój trud: „Wyjeżdżałyśmy z Częstochowy (...) w 90. rocznicę objawień fatimskich. Matce Bożej Fatimskiej zawierzyłyśmy fundację naszego Karmelu. (...) S. Łucja obiecała, że będzie duchem z tym Karmelem, który pierwszy podejmie fundację na Wschodzie. Powierzamy jej wstawiennictwu nasze radości i troski i doświadczamy jej pomocy” – piszą siostry.
Życie na stepie
W uroczystość Królowej Pokoju – 25 czerwca 2007 r. częstochowskie siostry otworzyły w Oziornoje fundację klasztoru pw. Miłosierdzia Bożego i Niepokalanego Serca Maryi. Przybyły one na tereny zamieszkane przez potomków Polaków deportowanych z Podola w 1936 r., którzy „ocalili wiarę i życie, ocalili człowieczeństwo poprzez modlitwę, także różańcową (różańce sami wykonywali) odmawianą zawsze i z konieczności w ukryciu. Również w ukryciu sprawowana była Eucharystia, przechowywano Najświętszy Sakrament i udzielano innych sakramentów”.
Siostry zamieszkały w małym domku ofiarowanym im przez mieszkańców Oziornoje, zbudowanym w 1957 r. Trzeba więc było ostro wziąć się do prac remontowych: dobudować kotłownię, sanitariaty, wymienić instalację elektryczną, okna, drzwi, zakupić opał itd. – po prostu dostosować ów ubogi domek do długiej kazachskiej zimy. Co ciekawe, w Kazachstanie wiele męskich prac wykonują kobiety, więc i siostry wzięły się ostro do pracy, o czym także wspominają w swych listach, m.in. szlifowały listewki do zakonnej kraty, oddzielającej kaplicę od miejsca przeznaczonego dla sióstr (tzw. chór zakonny). Jak podkreślają mniszki, to Pan Bóg wspiera podejmowane przez nie przedsięwzięcia i dziś już mały kazachski dom oraz dobudowane pomieszczenia spełniają warunki małego klasztoru, w którym na stałe zagościł Najświętszy Sakrament, umieszczony przez abp. Tomasza Petę – pierwszego proboszcza parafii w Oziornoje, dziś arcybiskupa metropolitę archidiecezji Najświętszej Maryi Panny w Astanie, do której terytorialnie należy właśnie Oziornoje.
Wśród dzisiejszych chrześcijan na kazachskiej ziemi, jak piszą siostry, widać zanik poczucia sacrum. Średnie i młodsze pokolenie coraz rzadziej korzysta z sakramentów świętych i zawiera sakramentalne związki małżeńskie, częściej natomiast korzysta z białej i czarnej magii, w szybkim tempie rozprzestrzeniają się też sekty, stąd tak ważna jest obecność i świadectwo na kazachskiej ziemi osób duchownych. Tamtejszy Kościół modli się o „szaleńców Bożych”: kapłanów, zakonników i siostry zakonne, których deficyt jest tutaj odczuwany cały czas. Liczby są zatrważające: „W naszej archidiecezji, która jest dwukrotnie większa od całej Polski, pracuje ok. 40 kapłanów – piszą karmelitanki i dodają, że mimo wszystko jest nadzieja. – Odradza się Kościół w Kazachstanie – ziemi zroszonej łzami, cierpieniem, niewyobrażalnym bólem tysięcy męczenników, zesłańców, deportowanych. Dla wielu z nich, którym przemocą usiłowano wyrwać Boga z serca, jedynym oparciem stał się On sam. Jako najcenniejsze skarby przekazywali swoim dzieciom modlitewniki w języku polskim, przywiezione w zesłańczym dobytku. Takie modlitewniki i książki religijne zastałyśmy również w naszym domu. Jedna z mieszkanek Oziornoje, córka zesłańców, wspominała ojca, który na łożu śmierci powiedział: „Nie mam srebra ani złota, ale co mam najcenniejszego, to wam zostawiam”, i przekazał wzruszonej rodzinie książeczki do nabożeństwa. Przechowywane są one jako relikwie i testament.
Powrót do źródeł
Siostrom pobyt w Kazachstanie przyniósł też samo dobro. Jak piszą, „ubóstwo przyrody, ogołocenie krajobrazu, bezkresny step, horyzont łączący niebo z ziemią, niepowtarzalne piękno wschodów i zachodów słońca, gwiaździste niebo, surowość klimatu – to wszystko czyni człowieka pokornym wobec potęgi Wszechmocnego i zależnym we wszystkim od Niego samego”, pozwalając niejako wrócić do początków – źródeł charyzmatu zgromadzenia karmelitańskiego, do dziedzictwa „świętych naszych Ojców z góry Karmel, których życie pragniemy naśladować”, a więc do protoplasty Karmelu – proroka Eliasza. Życie w stepie, w odległości 25 km od najbliższej drogi asfaltowej, bez telewizji, radia i internetu, a więc praktycznie poza zasięgiem cywilizacji XXI wieku, sprzyja wyciszeniu, kontemplacji, adoracji i modlitwie, a więc atrybutom życia kontemplacyjnego. I właśnie na kazachskim stepie karmelitanki bose z Częstochowy: s. Joanna Maria od Jezusa Zmartwychwstałego, s. Ewa Maria od Eucharystii i s. Elżbieta od Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel doznają przedziwnej, bliskiej obecności Boga, realizując przy tym swoje talenty i tworząc jedność w różnorodności narodowej i religijnej. „Jesteśmy tu szczęśliwe i bardzo potrzebne” – mówią i proszą o modlitwę, by wytrwały w swym powołaniu i dalej z wielką radością spełniały wolę Bożą na kazachskiej ziemi, a także w miarę możliwości o ofiary pieniężne na konto: 48 1240 1213 1111 0000 2379 7460, z dopiskiem: „Darowizna dla Karmelu w Kazachstanie”.
"Niedziela" 38/2009