Biskupstwo jest służbą

Ks. Adam Łach

Wybitny filozof i historyk. Znakomity mówca. Świetny organizator. Doskonale usystematyzowany naukowiec. Kapłan z powołania, a przy tym prawy, skromny i najzupełniej normalny człowiek. Takich opinii o bp. Stanisławie Wielgusie można usłyszeć setki, niezależnie od tego, czy słucha się ich w diecezji płockiej, którą kierował przez ostatnie 7 lat, czy na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie w latach 1989-98 był rektorem. 6 grudnia 2006 r. Ojciec Święty Benedykt XVI mianował bp. Stanisława Wielgusa arcybiskupem metropolitą warszawskim.
Kapłańskie powołanie zawdzięcza w dużej mierze matce. - To jej przykład, rozmodlenie i wielki szacunek dla Kościoła kształtowały moją duchową sylwetkę - mówi Ksiądz Arcybiskup. Jest jednak pewna mało znana sytuacja, która też nie pozostała bez wpływu na wybór życiowej drogi. Jako kilkuletni chłopiec był ministrantem. W Wierzchowiskach - rodzinnej parafii, która wtedy znajdowała się w diecezji lubelskiej, odbywała się wizytacja kanoniczna. - Pamiętam, że parafię wizytował bp Stefan Wyszyński, późniejszy Prymas Polski. Do nas, ministrantów, mówił wtedy: "Jeśli usłyszycie w waszych sercach głos "Pójdź za mną", to jest to głos Jezusa.
Odpowiedzcie na niego". Pomyślałem sobie wtedy: "Może ja? Może do mnie Chrystus coś powie?". No i zobaczcie, co się nawyprawiało - dodaje ze śmiechem.
Początek drogi kapłańskiej to wikariaty w Zamościu i Lublinie. Kolejnym etapem były studia teologiczne i filozoficzne - i ponowny wikariat - tym razem w Hrubieszowie. W 1969 r. rozpoczął, trwającą do dziś, pracę naukowo-dydaktyczną na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Zwieńczył ją uzyskaniem tytułu profesora. - Bardzo lubię wykłady, ogromnie trudne natomiast jest egzaminowanie. Niejednokrotnie przepytywałem ponad 800 osób w ciągu sesji, tak więc egzaminy trwały ponad półtora miesiąca - wspomina Ksiądz Arcybiskup. Za wykładami przepadają także studenci. Jak zgodnie twierdzą, ks. prof. Wielgus mówi jasno, zrozumiale i przystępnie, nawet o bardzo trudnych sprawach. W pracy naukowej Ksiądz Arcybiskup uwielbia żmudne badania nad starożytnymi rękopisami. Jak mówi, jest to "detektywistyczna praca, przynosząca wiele satysfakcji".
W latach 1989-98 był rektorem swego ukochanego uniwersytetu. Ilekroć przedstawiany jest na oficjalnych uroczystościach, osoby witające natychmiast dodają: "były rektor KUL-u, autor pamiętnych listów, których słuchaliśmy we wszystkich kościołach". Mało kto wie, że rektorstwo stało się przyczyną siwizny Księdza Arcybiskupa. - Zostałem rektorem, kiedy upadał komunizm. W tym czasie szalała inflacja, z dnia na dzień topniały pieniądze na utrzymanie uczelni. Kilkakrotnie występowałem w parlamencie, prosząc o państwowe dotacje. Musieliśmy dwoić się i troić, żeby związać koniec z końcem. Wtedy właśnie osiwiałem - opowiada nowy Metropolita Warszawski.
23 maja 1999 r. Jan Paweł II powołał ks. prof. Stanisława Wielgusa na rządcę prastarej diecezji płockiej. Wspominając ten czas, abp Wielgus wyraził się kiedyś, że decyzję o przyjęciu sakry biskupiej podejmował z drżeniem serca. - To niesłychanie wielka odpowiedzialność przed Bogiem i ludźmi - dodaje dziś.
Tę odpowiedzialną funkcję pełni od 7 lat. I jak wszystko dotychczas, stara się ją pełnić jak najlepiej. Potwierdzają to najbliżsi współpracownicy, a wśród nich płocki wikariusz biskupi ds. katechetycznych ks. prał. dr hab. Ryszard Czekalski. - To wielki człowiek, wspaniały kapłan i biskup, wybitny intelektualista - mówi. - Jego ludzka wielkość polega na tym, że dostrzega każdego człowieka. Jego relacje ze współpracownikami kształtuje olbrzymie zaufanie, jakim obdarza wszystkich, którym powierzył jakieś zadania. To zaufanie w pewnym sensie onieśmiela, ale też bardzo nobilituje - dodaje Ksiądz Prałat.
Abp Wielgus potrafi znaleźć wspólny język z każdym człowiekiem, dostrzega też zwykłe ludzkie potrzeby. Często, gdy rano idzie z domu do kurii, zatrzymują go ludzie proszący o wsparcie. Wiele razy udziela pomocy.
- Każde spotkanie z nim to uczta duchowa. Człowiek ma poczucie, że spotyka się z kimś wielkim - intelektem i duchem - wyznaje ks. Czekalski. - Bywa, że idę do Księdza Arcybiskupa, by załatwić jakąś urzędową sprawę, a zupełnie niespodziewanie uczestniczę w niezwykle ciekawym, ubogacającym mnie miniwykładzie. Ksiądz Arcybiskup ma bowiem niesłychanie rzadki dar przekładania swej potężnej wiedzy na codzienność.
Sam abp Stanisław Wielgus uważa, że biskupstwo jest przede wszystkim służbą. - Biskupstwo było dla mnie totalną zmianą stylu życia - mówi. - Zawsze byłem najpierw kapłanem, ale byłem też przecież człowiekiem uniwersytetu. Przychodzi jednak w życiu taki czas, kiedy bez znaczenia staje się to, co czujemy. Mamy po prostu wykonać zadanie zlecone nam przez Opatrzność. My, kapłani, mamy być jak żołnierze będący wciąż do dyspozycji Chrystusa. Na pytanie, czy biskupstwo jest nobilitacją, odpowiada: - Nie rozpatruję tego w kategorii awansu - to nie ten styl myślenia. Dla mnie jest to zadanie i służba; nadto służba bardzo odpowiedzialna, bo wiążąca się z odpowiedzialnością za innych.
Ważną postacią w życiu abp. Wielgusa jest Jan Paweł II. - Wielokrotne spotkania z Papieżem wywarły na mnie niesłychane wrażenie. Zawsze byłem pełen podziwu dla jego apostolskiej pracy. Podobnym szacunkiem Ksiądz Arcybiskup darzy Benedykta XVI, którego uważa za "najwybitniejszego współczesnego myśliciela chrześcijaństwa".
Mimo że prawie nie ma wolnego czasu, znajduje chwile, by posłuchać ulubionych kompozytorów: Beethovena, Smetany, Griega czy Mozarta, albo sięgnąć - jak sam mówi - nie po dobre, lecz po najlepsze książki. Przepada zwłaszcza za literaturą faktu i wspomnieniami wybitnych ludzi. Wolny czas przeznacza także na czytanie, korektę i recenzowanie prac swoich studentów.
Hobby, na które dziś brakuje mu czasu, to zbieranie grzybów, a także praca w gospodarstwie rolnym, którą często wykonywał, gdy żyli jeszcze jego rodzice. Potrafi też świetnie gotować. Ta rzadka u mężczyzn umiejętność pozostała z profesorskich czasów, kiedy gotował sobie sam. Teraz nawet siostry z płockiego domu biskupiego sałatkę śledziową, niektóre zupy, a także wieprzowinę w kapuście przygotowują według przepisów abp. Wielgusa. Ci, którzy jedli te potrawy, potwierdzają, że smakują wyśmienicie. Ksiądz Arcybiskup lubi też sport: niegdyś z zapałem uprawiał narciarstwo i strzelectwo. - Konieczność ciągłego odnawiania pozwoleń na policji spowodowała, że wbiłem gwóźdź w lufę strzelby i zaprzestałem strzelania - mówi. Arcybiskup może też poszczycić się rekordem w nieprzerwanym pływaniu, wynoszącym aż 7 godzin. Abp Stanisław Wielgus marzy, aby Kościół rozwijał się bez przeszkód, nie przeżywając zagrożeń, takich jak terroryzm, wojny, głód czy nędza. By osoby rządzące społeczeństwami kierowały się w swoim życiu etyką. - Wszelkie kryzysy mają prawie zawsze u źródła kryzys etyczny. Oby nie było takich kryzysów, ludzie tracą bowiem wtedy sens istnienia - mówi.

"Niedziela" 51/2006

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl