Świątynia Opatrzności Bożej
200 lat oczekiwania
Artur Stelmasiak
Historia budowy Świątyni Opatrzności Bożej ciągnie się już ponad 200 lat. Przez dwa wieki nie udało się Polakom postawić pomnika-wotum Bożej Opatrzności
Idea budowy Świątyni Opatrzności Bożej sięga czasów panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. W dwa dni po uchwaleniu Konstytucji 3 Maja przez Sejm Czteroletni, a więc 5 maja 1791 r., parlamentarzyści oraz król podjęli dziękczynne zobowiązanie o wzniesieniu kościoła "ex voto wszystkich stanów... najwyższej Opatrzności poświęcony". Miał to być wyraz dziękczynienia "Najwyższemu losami narodów Rządcy" za uchwalenie Konstytucji.
Dokładnie w pierwszą rocznicę uchwalenia Konstytucji odbyło się wmurowanie kamienia węgielnego pod planowaną świątynię na Ujazdowie. Budowę zainaugurował uroczyście król Stanisław August oraz ostatni prymas I Rzeczypospolitej abp Michał Poniatowski. Monarcha zatwierdził także projekt swojego nadwornego architekta Jakuba Kubickiego. Świątynia miała być wzniesiona w stylu klasycystycznym na planie krzyża greckiego.
Niestety, wkrótce rosyjskie wojsko uderzyło na Polskę, co uniemożliwiło wzniesienie kościoła, a trzy lata później naszego kraju nie było już na mapach Europy. Po świątyni została tylko mała zniszczona kapliczka, którą do dziś można oglądać w Ogrodzie Botanicznym na Agrykoli.
Drugie podejście
Po odzyskaniu niepodległości Sejm Ustawodawczy odrodzonej Rzeczypospolitej 17 marca 1921 r. podjął ponownie uchwałę o budowie świątyni. Parlament zdecydował, że koszty jej realizacji, obliczane na 15 milionów ówczesnych złotych, poniesie państwo. Budżet miał również finansować wieczyste stypendium, z którego miały być opłacane Msze św. w intencji Ojczyzny oraz za dusze Polaków poległych w jej obronie.
Jednak trudności ekonomiczne, przede wszystkim szalejąca inflacja, nie pozwoliły młodemu państwu na tak duży wydatek. Dopiero Komitet Pamięci Marszałka Piłsudskiego, zawiązany po jego śmierci pod przewodnictwem prezydenta Ignacego Mościckiego, postanowił zrealizować to dzieło.
Kościół Opatrzności Bożej chciano wznieść na Polach Mokotowskich. Komitet wyłonił w drodze konkursu projekt, który zakładał wzniesienie olbrzymiej świątyni w stylu konstruktywistycznym, z wieżą przypominającą nieco nowojorskie drapacze chmur. Niestety, termin budowy ciągle odsuwano w czasie. Ostatecznie wyznaczono go na tragiczny dla Polski rok 1939.
Inicjatywa Prymasa
Wojna oraz komunistyczna dyktatura, jaka później zapanowała w Polsce, udaremniły realizację planów wzniesienia świątyni na następne 60 lat. Jednak pamięć o podjętych zobowiązaniach trwała w Polsce także w okresie PRL-u. Wierni kierowali przypomnienia do Prymasa Augusta Hlonda, jak i później do kard. Stefana Wyszyńskiego.
Sprzyjające warunki nadeszły po przełomie 1989 r., kiedy to Polska ponownie odzyskała wolność. Dlatego wydawałoby się, że nadszedł czas, kiedy to naród powinien podziękować Bożej Opatrzności, wznosząc obiecaną przez przodków świątynię.
Ideę budowy na nowo ożywił w końcu lat 90. XX wieku Prymas Polski kard. Józef Glemp. Również Sejm w 1998 r. zdecydowaną większością głosów przyjął uchwałę w sprawie budowy Świątyni Opatrzności Bożej. Parlament przyznał w niej, iż "Sejm III Rzeczypospolitej uważa, że śluby złożone przed dwustu laty naród powinien wypełnić", a świątynia będzie "wotum narodu za Konstytucję 3 maja, odzyskanie wolności w 1989 r., 20 lat pontyfikatu Jana Pawła II oraz 2000 lat chrześcijaństwa".
Poparcie Jana Pawła II
Wznoszenie świątyni gorąco popierał również Jan Paweł II. W czasie pielgrzymki w 1999 r. podczas celebry na placu Piłsudskiego poświęcił kamień węgielny, który został wmurowany dokładnie w tym miejscu, gdzie ma stanąć ołtarz. "Niech ta świątynia stanie się miejscem szczególnego dziękczynienia za wolność Ojczyzny. Modlę się, by żadne bolesne doświadczenie nie zakłóciło tego dziękczynienia, na które czekaliśmy 200 lat" - mówił Ojciec Święty. Papież wspierał budowę zarówno modlitwą, jak i finansowo. Sługa Boży Jan Paweł II jest w gronie jej najhojniejszych darczyńców.
Wznoszona w Wilanowie świątynia będzie również ogólnonarodowym dziękczynieniem za pontyfikat Ojca Świętego. "Wybranego w 1978 r. Papieża Polaka mamy prawo nazywać darem Bożej Opatrzności - mówi metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz. - Wydaje się, że wznosząc Świątynię Opatrzności, jesteśmy zobowiązani w sposób szczególny do podjęcia działań zmierzających do refleksji nad nauczaniem Jana Pawła II i upamiętniających ten dar, jaki nam Boża Opatrzność dała" - pisze abp Nycz w książce "Pod skrzydłami Bożej Opatrzności".
Budowlany marazm
W styczniu 2002 r. Prymas wybrał ostateczny projekt świątyni autorstwa architektów Wojciecha i Lecha Szymborskich z zespołem. Świątynia zaprojektowana została na planie krzyża greckiego, z czterema wejściami, zwieńczona kopułą z krzyżem. W listopadzie 2002 r. kard. Glemp symbolicznie rozpoczął budowę - wbił łopatę w ziemię tuż obok kamienia węgielnego.
Choć we wrześniu 2003 r. zakończono budowę stropu nad dolną, podziemną kondygnacją świątyni, to jednak przez kilka następnych lat na terenie budowy trwały raczej prace konserwacyjne tego, co już zostało wybudowane, a nie kontynuacja inwestycji.
Mimo poparcia Papieża, Kościoła w Polsce i władz państwowych budowa świątyni napotykała wiele przeszkód. A konta Fundacji, która zajmowała się pozyskiwaniem funduszy, wielokrotnie świeciły pustkami. Okazało się, że choć Bogu dziękować chciała cała Polska, to jednak ciężar finansowy inwestycji spoczął głównie na barkach archidiecezji warszawskiej.
Budowa świątyni-wotum traktowana jest jako bardzo istotne zadanie przez obecnego metropolitę warszawskiego abp. Kazimierza Nycza. Jest on zdania, że wznoszenie tak ważnego symbolu religijno-narodowego nie może być dziełem jednej diecezji, lecz włączyć się w nie winna cała Polska.
Kard. Józef Glemp, Prymas Polski
Świątynia Opatrzności często była krytykowana, ale wielkie dzieła zwykle są poddawane krytyce. Świątynia nigdy nie była realizacją moich osobistych ambicji, żadnych osobistych interesów tu nie mam - przecież, jak przypuszczam, nie doczekam końca budowy i poświęcenia świątyni. Nawet w moim testamencie wydałem polecenie, by pochowano mnie w archikatedrze św. Jana. Jeśli dopuściłem się przy jej budowie uchybień, to mam nadzieję, że Opatrzność odpuści mi moje grzechy, a wrogów obecności czuwającego Boga nawróci.
Abp Kazimierz Nycz, Metropolita Warszawski
Centrum Opatrzności Bożej będzie nowoczesną instytucją kultury, czyli nie tylko miejscem modlitewnego dziękczynienia Bogu za te wszystkie wydarzenia, które miały miejsce przez ponad 200 ostatnich lat historii Polski, ale także miejscem upamiętnienia innych dróg do wolności. Dziś nie pamięta się, jaki otrzymaliśmy skarb w postaci niepodległości. Brakuje nam postawy wdzięczności. Świątynia Opatrzności dotąd nie powstała właśnie dlatego, że Polakom brakuje naturalnej postawy wdzięczności.
"Niedziela" 18/2008