Przyszła jako nadzieja
Ewa Oset
Idea peregrynacji Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej zrodziła się w 1956 r. w efekcie Ślubów Jasnogórskich. 29 sierpnia 1957 r. kopia Cudownego Wizerunku Pani Jasnogórskiej rozpoczęła wędrówkę po archidiecezji warszawskiej. Obecnie nawiedzenie Obrazu odbywa się w archidiecezji łódzkiej, w następnych latach Matkę Bożą w Jej jasnogórskim wizerunku przyjmą kolejno diecezje: kaliska, elbląska, toruńska, ełcka
Zamiatali ulice, przystrajali okna, układali dywany z kwiatów. Ktoś kupił święty obraz, ktoś nowy różaniec. Później długo wpatrywali się w Matkę Bożą z Jasnogórskiego Obrazu. I nie wstydzili się łez, kiedy Obraz opuszczał ich parafię. Co dziś zostało z nawiedzenia Matki Bożej w kopii Jasnogórskiego Obrazu w diecezji sandomierskiej?
Zapał, refleksja i czyn
Wielu księży uważa, że na owoce nawiedzenia trzeba dłużej poczekać, ponieważ ziarno nie od razu wzrasta. Ks. Stanisław Misiak z Niska mówi, że w ludziach najpierw rodzi się zapał, później przychodzi refleksja, a następnie czyn. To otwarcie się na łaskę i przyjęcie tej łaski poprzez sakramenty. Ale w swojej parafii zauważył już większe zaangażowanie się w budowę kościoła pw. Matki Bożej Fatimskiej.
Nawrócenie dokonane w konfesjonale
Dowodem działania Boga przez pośrednictwo Matki Najświętszej jest moment nawrócenia, jakiego dotyka się w konfesjonale. To dało się zauważyć w czasie nawiedzenia. Ludzie tłumnie przystępowali do sakramentu pokuty i pojednania. Niektóre spowiedzi dokonywały się po wielu latach. Ks. Rafał Golonka – wikariusz parafii św. Michała Archanioła w Ostrowcu Świętokrzyskim podkreślił, że nawiedzenie, które rok temu przeżywała jego parafia, odbija się właśnie w konfesjonale, w pogłębionych spowiedziach.
Zjednoczenie w rodzinach
– Dużo dzieje się we wnętrzu człowieka, nie z każdego można wydobyć, jak obecność Matki Bożej wpłynęła na jego życie, ale zauważyłem poczucie większej więzi w rodzinach – mówi ks. kan. Adam Nowak z Klimontowa. – Wiele osób, które przebywają za granicą, przyjeżdżało na czas nawiedzenia. – Patrzyłem na Maryję z Jasnej Góry i na żonę, która modliła się, przykrywając rękami twarz. Od 5 lat pracuję w Austrii. Do domu przyjeżdżam na urlopy. Ciągnie mnie tamto życie i łatwiejszy pieniądz. Jednak – żona sama na gospodarstwie, syn buduje dom, potrzebują mnie tutaj. Matka Boża chyba mnie upomniała – dał świadectwo mieszkaniec jednej z wiosek.
Dary materialne
Przygotowywanie parafii na godne przyjęcie Matki Bożej jednoczy. Większość parafii stara się jako wyraz swojej wdzięczności za dar nawiedzenia wykonać jakieś dary materialne – jest to też świadectwo budzenia się u wielu świadomości odpowiedzialności za materialny stan parafii, świątyni. Oddawano do użytku w szybkim tempie wykończone kościoły, jak np. w Nowosielcu, Lipie, budowano kaplice, remontowano świątynie, montowano witraże, odnawiano polichromie.
Wiara ciągle żywa
To rozmodlenie ma swoją kontynuację. W wielu kościołach odprawiane są specjalne nabożeństwa, w niektórych parafiach wierni gromadzą się na modlitwie przy przydrożnych kapliczkach. Są parafie, gdzie właśnie peregrynują wizerunki Matki Bożej Częstochowskiej, nawiedzając każdy dom. Ks. kan. Krzysztof Pałac z Jeżowego uważa, że Maryja przypomniała, iż dla wierzących źródłem codziennego optymizmu jest Boża Opatrzność, że to Bóg prowadzi wszystko. A ziemia sandomierska, borykająca się z problemami bezrobocia, przymusowych emigracji, coraz większą laicyzacją życia, tej nadziei potrzebowała i nadal potrzebuje.
Dziękowali w domu Matki
Minęły prawie dwa miesiące od zakończenia peregrynacji, ale, jak mówią wierni z diecezji sandomierskiej, Matka Boża jest z nimi. Tłumnie, całymi rodzinami, z biskupem ordynariuszem Krzysztofem Nitkiewiczem i bp. Edwardem Frankowskim, ze swoimi proboszczami i wikariuszami, przyjechali w połowie października br. na Jasną Górę, aby jeszcze raz podziękować za wszystko, co wydarzyło się w ich sercach i wspólnotach. – Nasza liczna obecność w tym miejscu świadczy o tym, że po czasie nawiedzenia pozostało w nas coś więcej niż tylko wspomnienia. To potwierdzenie tego, że w naszych sercach płonie ciągle miłość do Najświętszej Dziewicy i że owoce czasu peregrynacji nie tylko w nas trwają, ale będą nieustannie się rodziły i dojrzewały – wyraził swoją nadzieję bp Krzysztof Nitkiewicz.
Bp Edward Frankowski: Owoce tego nawiedzenia są wszechstronne. Dużym przeżyciem było ono dla księży, którzy przygotowywali swoje parafie. Były misje poprzedzające ten czas, były przez rok spotkania księży jeszcze z ówczesnym biskupem ordynariuszem Andrzejem Dzięgą, obecnie metropolitą szczecińsko-kamieńskim. Zintegrowały się parafie, bo było dużo zadań, które trzeba było wykonać wspólnie. Wiele par zawarło sakramentalny związek małżeński, w wielu rodzinach, małżeństwach, sąsiedztwach, zakładach pracy zapanowała zgoda. Była to powszechna mobilizacja i integracja wszystkich środowisk. Zaangażowały się samorządy, policja, służba drogowa, szkoły. Ludzie starali się na różne sposoby dać Matce Bożej wyraz swojej czci, miłości i radości ze spotkania. Mamy nadzieję, że dzięki nawiedzeniu będzie większe zaangażowanie we wspólnotach, stowarzyszeniach, że będzie więcej powołań kapłańskich, będzie większa odpowiedzialność w ludziach za rodzinę, środowisko lokalne i Ojczyznę.
"Niedziela" 45/2009