Nowa „wspaniała” Polska
Grzegorz Górny
Kilka miesięcy temu podczas posiedzenia Sejmu pełnomocnik komitetu „Stop pedofilii” Mariusz Dzierżawski zaczął z trybuny parlamentarnej czytać napisaną obscenicznym językiem instrukcję, jak się onanizować. Jego wypowiedź została przerwana przez ówczesną marszałek Sejmu Ewę Kopacz. Zauważyła ona, że na sali jest przecież młodzież, którą takie treści mogą zgorszyć. W odpowiedzi usłyszała, że jest to fragment podręcznika do edukacji seksualnej, zaaprobowanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej dla polskich szkół.
Niedawno do znajomego proboszcza na Ursynowie zgłosili się „rodzice”, by ochrzcić dziecko. Podczas wypełniania formalności okazało się, że niemowlę nie miało ojca, posiadało natomiast trzy matki. Jedna jest matką genetyczną (dała komórkę jajową), druga – matką biologiczną (wynosiła płód w macicy), a trzecia – matką społeczną (adoptowała i wychowuje dziecko). Ojciec pozostaje nieznany, ponieważ nasienie pochodziło z banku spermy.
Witajcie w nowym „wspaniałym” świecie! To wszystko nie dzieje się w odległej przyszłości ani w literackiej wyobraźni. Są to wydarzenia, których akcja rozgrywa się tu i teraz, w dzisiejszej Polsce. Pewne procesy społeczno-obyczajowe, dewastujące życie publiczne i rodzinne, uruchamiane są bez rozgłosu, rozwijane metodą faktów dokonanych i z pominięciem publicznej dyskusji. Niepostrzeżenie zasypiamy w jednej rzeczywistości, a budzimy się w innej. Nagle okazuje się, że to, co jeszcze niedawno było uważane za nienormalne, dziś uchodzi za normę.
Czy da się wskazać konkretny moment, w którym to nastąpiło, tak jak można precyzyjnie stwierdzić, że zamach na WTC miał miejsce 11 września 2001 r.? Otóż nie, gdyż mamy do czynienia nie tyle z jednorazowym wydarzeniem, ile z długofalowym procesem.
Nie są to jednak zjawiska, na które nie mamy wpływu. Kierunek, w jakim podąża cywilizacja, zależy od sumy naszych konkretnych wyborów życiowych. Mieszczą się w tym również decyzje polityczne, a także aktywność w przestrzeni publicznej. Rację miał Czesław Miłosz, gdy w swym „Traktacie moralnym” pisał: „Nie jesteś jednak tak bezwolny/ A choćbyś był jak kamień polny/ Lawina bieg od tego zmienia/ Po jakich toczy się kamieniach”.
Nie istnieje więc coś takiego, jak determinizm historyczny, ponieważ mamy wolną wolę. Nie ma takiej nieubłaganej konieczności dziejowej, która kazałaby ludzkości zaakceptować zwariowane ideologie. Dlatego obojętność chrześcijan oraz ich odwrócenie się plecami od spraw publicznych jest w gruncie rzeczy przyzwoleniem na oddawanie pola przeciwnikowi. Jak powiedział bowiem Edmund Burke: „Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili”.
* * *
Grzegorz Górny
Reporter, eseista, autor wielu książek i filmów dokumentalnych, stały publicysta tygodnika „wSieci”
„Niedziela” 03/2015