Przybyliśmy oddać Mu pokłon... (Mt 2, 2)

Z abp. Stanisławem Ryłką - przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Świeckich - rozmawia Włodzimierz Rędzioch

Włodzimierz Rędzioch: - Światowe Dni Młodzieży to idea Jana Pawła II, kapłana, który przez lata zajmował się duszpasterstwem młodzieży, który z młodymi spędzał wakacje, który przygotowywał ich do małżeństwa. Natomiast kontakty obecnego Papieża ze środowiskiem młodzieżowym ograniczały się w przeszłości do spotkań w aulach uniwersytetów, w których wykładał prof. Ratzinger. Dlatego wielu ludzi obawiało się, że masowe zloty młodzieży nie pasują do "temperamentu" Benedykta XVI. Czy obawy te były uzasadnione?

Abp Stanisław Ryłko: - Dwudziesta edycja Światowego Dnia Młodzieży - podobnie jak poprzednie - obfitowała w niespodzianki. Przede wszystkim znowu zaskoczyła nas wszystkich młodzież, która tak licznie odpowiedziała na zaproszenie - tym razem - dwóch Papieży: Jana Pawła II i Benedykta XVI. W pamięci uczestników na długo pozostanie widok Marienfeld, z milionem młodych z całego świata, zatopionych w Adoracji Eucharystii, pełnych radości i entuzjazmu wiary. "Zmęczone chrześcijaństwo" Europy Zachodniej - o którym często mówi Papież Benedykt XVI, bardzo potrzebowało takiego właśnie świadectwa. Ale tym razem zaskoczył nas wszystkich również Benedykt XVI, który wbrew opiniom - właśnie takim, jakie Pan przytoczył - doskonale sprostał temu wielkiemu zadaniu, wobec którego stanął. Oczywiście, jego styl dialogu z młodymi był inny niż Jana Pawła II. Serce Następcy św. Piotra było jednak tak samo otwarte dla młodych i oni to natychmiast wyczuli. Stąd ten wielki entuzjazm, jaki od początku do końca towarzyszył Ojcu Świętemu w Kolonii.

- Ksiądz Arcybiskup jako jeden z głównych organizatorów Dnia Młodzieży w Kolonii prawie przez cały czas był blisko Benedykta XVI. Jak Papież przeżył to swoje pierwsze spotkanie z młodymi, którzy nazywani są pokoleniem Jana Pawła II?

- Ojciec Święty - jak to wszyscy widzieliśmy - nie ukrywał swojej radości ze spotkania z młodymi. Wyraźnie czuł się pośród nich dobrze i reagował spontanicznie na wszystkie sygnały, jakie z ich strony do niego docierały. Wystarczyło spojrzeć na jego uśmiechniętą twarz. Od pierwszej chwili umiał nawiązać z młodymi dobry kontakt. Bardzo szybko znalazł właściwy klucz do serc uczestników Światowego Dnia Młodzieży. Równocześnie Papież Benedykt XVI był świadom wielu niezwykłych okoliczności, jakie przygotowały to spotkanie młodych. Wielokrotnie zwracał uwagę, iż to Jan Paweł II wybrał Kolonię na miejsce obchodów Dnia Młodzieży, a tym samym poniekąd wyznaczył cel pierwszej podróży zagranicznej swojego następcy. "To nie ja zadecydowałem!" - powtarzał wielokrotnie... Zaiste, niezbadane są wyroki Bożej Opatrzności!

- XX Światowy Dzień Młodzieży nazwano Dniem Dwóch Papieży: Jana Pawła II i Benedykta XVI. Może właśnie z tego powodu wielu dziennikarzy próbowało porównywać ich "styl duszpasterski". Wielu z nich stwierdziło - uczynił to również Joaquin Navarro-Valls, dyrektor watykańskiego Biura Prasowego - że Jan Paweł II był "Papieżem gestu", a Benedykt XVI jest "Papieżem słowa". Czy to syntetyczne stwierdzenie jest trafne?

- Wobec tak bogatych osobowości, jakimi są Jan Paweł II i Benedykt XVI, każda próba zamknięcia ich w jakimś sztywnym gorsecie typologii jest przedsięwzięciem niezmiernie ryzykownym, gdyż zbyt wiele upraszcza. Myślę, iż mówienie o "Papieżu gestu" i "Papieżu słowa" jest właśnie takim uproszczeniem. Dla wszystkich bowiem jest oczywiste, iż tak jak za "gestami" Jana Pawła II szło słowo, i to słowo niezwykle mocne, z wielkim ładunkiem profetycznym, tak za "słowami" Benedykta XVI szły również gesty, które są wyrazem jego osobowości. Zwróćmy uwagę na swoiste brzmienie głosu Ojca Świętego, na jego delikatny i ujmujący uśmiech, na jego ramiona otwierające się po ojcowsku na młodych - to były jego gesty, które młodzi w lot uchwycili i dali na nie entuzjastyczną odpowiedź. Słowem - czuli się kochani również przez tego Papieża! Mówiąc o "gestach", nie sposób nie wspomnieć również wizyty w kolońskiej synagodze, a także spotkania ekumenicznego czy spotkania ze wspólnotą muzułmanów...

- Jakie było najważniejsze przesłanie Benedykta XVI do młodych zgromadzonych w Kolonii?

- Przemówienia Ojca Świętego skierowane do młodych w Kolonii to prawdziwa kopalnia treści, nad którymi muszą się uważnie pochylić zarówno młodzi, jak i duszpasterze. Ojciec Święty Benedykt XVI dał nam wyraźne zręby programu duszpasterstwa młodzieży, które ma za punkt wyjścia trud poszukiwania "Drogi, Prawdy i Życia", czyli Chrystusa (postaci Mędrców ze Wschodu są tego doskonałym przykładem!), a za punkt kulminacyjny - Adorację i Eucharystię. Jest to program, który stawia wysokie wymagania zarówno młodym, jak i duszpasterzom i domaga się od nich pójścia "pod prąd" zarówno tendencjom kultury laickiej, jak i pewnym tendencjom duszpasterskim (zwłaszcza na Zachodzie Europy!), które powodowane fałszywym lękiem, by nie utracić młodzieży, boją się stawiać wymagań, boją się mówić o powołaniu do świętości, o modlitwie. A młodzież dzisiejsza, wbrew pozorom, właśnie tego od duszpasterzy oczekuje. W Kolonii czuło się to wyraźnie!

- Czy możemy już dziś mówić o konkretnych owocach spotkania młodych w Niemczech?

- Światowe Dni Młodzieży to wielki dar dla młodych, dzisiaj często bardzo zagubionych, ale również dar dla Kościoła, który potrzebuje tych momentów "epifanii" swojej młodości, którą czerpie z Chrystusa i Jego Ewangelii. To opatrznościowe narzędzie ewangelizacji młodzieży, jakie zostawił nam sługa Boży Jan Paweł II. Pyta Pan o owoce Światowego Dnia Młodzieży w Kolonii - będą one z pewnością podobne do tych, które znamy z poprzednich jego edycji: a więc przede wszystkim rozbudzenie w młodych entuzjazmu wiary w jej wymiarze społecznym, pogłębienie ich poczucia przynależności do Kościoła, m.in. przez przywiązanie i miłość do Następcy św. Piotra, a przede wszystkim liczne i autentyczne nawrócenia, powroty do Chrystusa i do Kościoła po latach błądzenia po manowcach i odkrycie roli sakramentu pokuty. Kościół oczekuje od młodych również odważnych i przemyślanych decyzji dotyczących wyboru powołania, zwłaszcza zaś powołania kapłańskiego lub zakonnego. Ten ostatni wymiar jest dzisiaj niezwykle cenny! Na nowe impulsy czeka też duszpasterstwo młodzieży. W tym roku do Kolonii przybyło 750 biskupów oraz ok. 10 tys. kapłanów. Była to dla nich ważna szkoła duszpasterstwa młodych. Każdy Światowy Dzień Młodzieży jest więc wielkim darem dla całego Kościoła, ale równocześnie zadaniem, które wciąż na nowo wszyscy - młodzież i duszpasterze - musimy podejmować. Ziarno zasiane w duszach młodych w czasie tych dni wymaga pielęgnacji i o tym zapominać nie wolno!

- Czy po 20 latach formuła Światowych Dni Młodzieży jest ciągle aktualna, czy raczej należy ją zmienić?

- Formuła Światowych Dni Młodzieży odznacza się tym, iż jest bardzo pojemna i elastyczna. Światowe spotkania młodych z Następcą św. Piotra są do siebie podobne, zachowując zawsze swoją własną fizjonomię i strukturę (czuwa nad tym właśnie Papieska Rada ds. Świeckich, której jestem przewodniczącym), a równocześnie każde z nich jest inne, ma swoją własną specyfikę, określoną m.in. przez okoliczności czasu i miejsca, gdzie się odbywa oraz przez tematykę, jaką Ojciec Święty wybiera. Tak jest za każdym razem. Dlatego każda edycja Światowego Dnia Młodzieży niesie w sobie spory element zaskoczenia i niespodzianki, również i dla nas, organizatorów. Każda edycja jawi się jako dar, który nas przerasta. Efekt końcowy jest bowiem zawsze o wiele większy od wkładu ludzkich sił i pomysłów organizacyjnych. Dlatego naszą podstawową troską dzisiaj jest nie tyle zmiana formuły, co wierność wobec daru, jaki Kościół przez Jana Pawła II otrzymał.

- Każdy z dotychczasowych Dni Młodzieży pozostawił po sobie jakiś symbol. Jaka scena, jaki gest papieski urasta do rangi symbolu XX ŚDM?

- W tym momencie przychodzą mi na myśl przede wszystkim dwa niezmiernie sugestywne obrazy. Najpierw powitanie Ojca Świętego na Renie, które do złudzenia przypominało ewangeliczną scenę, gdy Chrystus z łodzi nauczał rzesze nad brzegiem jeziora Genezaret. Wielu młodych tak to właśnie odebrało. To nie był zręcznie wyreżyserowany spektakl - to był znak i przesłanie, które młodzi doskonale zrozumieli. A drugi obraz - to Adoracja Eucharystyczna na zakończenie modlitewnej wigilii. Milion młodych z całego świata na klęczkach przed Chrystusem obecnym w Najświętszym Sakramencie. Swoista Statio Orbis obecnego Roku Eucharystii! To także był znak o niezwykłej mocy, który dawał i daje wiele do myślenia. Ale to było także wyzwanie skierowane do młodych: nie bać się zginać kolana, nie bać się modlitwy. Zarazem było to wyzwanie skierowane do duszpasterzy: nie bać się proponować młodym modlitwy i nie bać się stwarzać młodym okazji do modlitwy. Ojciec Święty Benedykt XVI przypomina nam niestrudzenie, iż w modlitwie adoracji wobec Stwórcy człowiek najpełniej wyraża prawdę o sobie, o swojej godności i o swojej wielkości. Myślę, iż XX Światowy Dzień Młodzieży w Kolonii pozostanie w pamięci uczestników przez te dwa wymowne znaki. Wielka przygoda duchowa Światowych Dni Młodzieży trwa nadal. Żegnając Kolonię, młodzi mówili sobie: do zobaczenia w Sydney w roku 2008, w czasie następnego spotkania młodych z Następcą św. Piotra. Przygotowania już się rozpoczęły...

- Dziękuję za rozmowę.

"Niedziela" 37/2005

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl