Ojciec Święty Benedykt XVI odwiedził Bawarię
"Kto wierzy, nigdy nie jest sam"
Ks. Paweł Rozpiątkowski
Podczas wizyty Benedykta XVI w Bawarii było wiele elementów, które wprowadzały w sentymentalny nastrój. Ojciec Święty jednak na pierwszy plan wysunął przede wszystkim duszpasterski wymiar pielgrzymki. Adresatem przesłania, z którym przyjechał, byli nie tylko jego rodacy. Benedykt XVI upominał się o Boga wobec całego zachodniego świata.
Wprowadzenie do chrześcijaństwa
Szczególnie widoczne było to 12 września na ratyzbońskim przystanku papieskiej wizyty. Najpierw na Mszy św., później podczas spotkania na Uniwersytecie i wreszcie na ekumenicznych Nieszporach. Podczas Eucharystii na błoniach Ratyzbony Islinger Feld, w której uczestniczyło ponad 250 tys. osób, Benedykt XVI mówił o podstawach wiary. Swoje rozważanie rozpoczął od kontekstu społecznego, w którym przychodzi ludziom dokonywać wyborów wiary. Posłużyło mu to do postawienia prowokujących pytań: "W co właściwie wierzymy? Czym jest wiara? Czy może ona jeszcze istnieć we współczesnym świecie?". Późniejsze słowa były właściwie odpowiedzią na te pytania, a za oś rozważań posłużyło Ojcu Świętemu apostolskie wyznanie wiary. Kazanie Papieża było swoistą miniaturką wprowadzenia do chrześcijaństwa, skierowanego zarówno do wątpiących i poszukujących, jak i do tych, którzy potrzebują ugruntowania w wierze. Benedykt XVI ostrzegł przed fałszowaniem oblicza Boga: "... ważne jest, aby wyraźnie powiedzieć, w którego Boga wierzymy, i że uznajemy Jego ludzkie oblicze".
Wołanie o rozum
Na Uniwersytecie Ratyzbońskim, gdzie przez osiem lat był profesorem, Ojciec Święty mówił o relacji wiary i nauki. Mówił o wzajemnej ich potrzebie. Zwrócił uwagę na pewne nurty, które chcą wykluczyć teologię z panteonu nauki. To, zdaniem Papieża, jest groźne, bo po pierwsze - godzi w rozum, a po drugie - wyklucza dialog kultur. "Rozum staje się głuchy na to, co Boskie, a religia zostaje zepchnięta do subkultury, uniemożliwia dialog kultur. Zachód od dawna niechętnie podejmuje podstawowe pytania rozumu, który sam jest zagrożony, co może przynieść duże szkody" - powiedział Ojciec Święty. W sytuacji najpilniejszego dialogu, o jaki woła zglobalizowany świat, słowa te zabrzmiały szczególnie donośnie.
Czwarty dzień pielgrzymki Benedykta XVI zakończyły Nieszpory ekumeniczne. Papież spotkał się w kościele św. Ulryka z przedstawicielami 16 Kościołów chrześcijańskich Bawarii i reprezentantami Gminy Żydowskiej. W swojej refleksji Ojciec Święty mówił, podobnie jak na Islinger Feld, o sprawach fundamentalnych. Tym razem dla ekumenizmu. Wskazał na trzy słowa: wyznanie, świadectwo i miłość. To one muszą wyznaczać postawę dążenia do jedności wśród chrześcijan, jeśli chcemy dojść do przezwyciężenia gorszących podziałów.
W Bawarskiej Częstochowie
Na zakończenie Mszy św. w Ratyzbonie Benedykt XVI wspomniał Matkę Bożą. Była to kontynuacja maryjnego wątku pielgrzymki, który rozpoczął się już w pierwszym dniu papieskiej wizyty w Bawarii podczas modlitwy pod kolumną na placu Mariackim w Monachium, a którego apogeum miało miejsce w Altötting 11 września. Altötting jest największym sanktuarium maryjnym Niemiec, zwanym popularnie Bawarską Częstochową. W tym miejscu, opierając się na ewangelicznym opisie pierwszego cudu w Kanie Galilejskiej, Benedykt XVI mówił o roli Maryi w dziele zbawienia. Kilka godzin po Mszy św. Papież odprawił Nieszpory i przemówił do duchowieństwa. Wskazał na brak kapłanów, bo "żniwo jest wielkie", oraz na konieczność czerpania sił z żywych związków z Panem.
W tym dniu Benedykt XVI odwiedził jeszcze Marktl am Inn, miejsce swego urodzenia. W miejscowym kościele modlił się przy chrzcielnicy, przy której przyjął chrzest św.
Na chwilę w domu
Dwa ostatnie dni pielgrzymki były już spokojniejsze i miały bardziej prywatny charakter. 13 września Benedykt XVI spędził głównie ze swoim bratem - ks. Georgiem Ratzingerem oraz ze znajomymi. Z bratem zjadł obiad, razem też modlili się przy grobie rodziców i siostry w Ziegetsdorf pod Ratyzboną. Ojciec Święty odwiedził również, nadal należący do niego, dom w Pentlingu. Częściowo osobisty charakter miało także poświęcenie nazwanych jego imieniem organów w barokowej świątyni zwanej Starą Kaplicą. Papież, który jest miłośnikiem muzyki, dał temu wyraz w swoim przemówieniu. Mówił o znaczeniu muzyki, która nie jest jedynie dodatkiem, ale tworzy liturgię. Niemal pieszczotliwie opisywał rolę organów. "Podobnie jak w organach - mówił - gdzie wprawna ręka musi zawsze sprowadzać dysharmonię do prawidłowego brzmienia, tak też i my w Kościele, w różnorodności darów i charyzmatów musimy przez wspólnotę wiary zawsze na nowo znajdować jedność w wychwalaniu Boga i we wzajemnej miłości".
Ku pożegnaniu
Ostatni, pożegnalny dzień wypełniło spotkanie z duchowieństwem w katedrze we Fryzyndze. W improwizowanym przemówieniu Benedykt XVI zauważył, że powołania są darem Boga. Przestrzegał, aby nadzieję pokładać wyłącznie w managemencie powołaniowym.
Później było już lotnisko w Monachium i pożegnanie. Benedykt XVI pochwalił w nim swoich rodaków za ciągle żywą wiarę, której na swoich ziemiach doświadczył. Spory passus poświęcił pracy ludzkiej. Zaskoczonym przypomniał, że 14 września przypada 25. rocznica ogłoszenia encykliki Laborem exercens wielkiego Papieża Jana Pawła II. "To proroczy tekst" - mówił i zachęcał do jego praktycznego wykorzystania w Niemczech. Jego zdaniem, jest dobrą receptą na obecną sytuację społeczną w Niemczech.
Benedykt XVI przyjechał do Bawarii, aby wzmocnić wiarę, i wyjechał wiarą rodaków umocniony. "Do zobaczenia!" - to były ostatnie publicznie wypowiedziane słowa podczas tej pielgrzymki. Znaczą, że Benedykt XVI ma nadzieję na następną.
"Niedziela" 39/2006