Światowy Dzień Pokoju
Kazimierz Szałata
Prawdziwy pokój rodzi się w sercu człowieka. Ta podstawowa prawda przyświecała wielkiemu humaniście XX wieku Raoulowi Follereau, który jeszcze podczas okrutnej drugiej wojny światowej podjął inicjatywę ustanowienia Światowego Dnia Pokoju – takiego szczególnego czasu, który pozwoli każdemu z nas uświadomić sobie, że jesteśmy powołani do twórczego budowania podstawowych relacji między ludźmi. Co prawda historia ludzkości zapisana jest datami wojen i podbojów, ale, jak mówił Raoul Follereau, w końcu kiedyś musimy nauczyć się żyć po ludzku, to znaczy nie jedni przeciw drugim, ale jedni dla drugich. Tego uczy nas cywilizacja budowana na mądrości greckiej, rzymskim prawie i chrześcijańskiej religii. Szczególne zobowiązania w dziele budowania pokoju mają chrześcijanie, którzy nie mogą zapomnieć słów Jezusa Chrystusa, który w uroczystym Kazaniu na Górze mówi: „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi” (Mt 5, 9). To szczególne błogosławieństwo wynoszące nas do godności bycia synami Bożymi w sposób szczególny zobowiązuje nas do tego, byśmy zawsze i wszędzie byli aktywnymi budowniczymi pokoju.
Czym jest pokój?
Samo zaprzestanie działań wojennych nie jest jeszcze pokojem. Potwierdzają to czasy tzw. zimnej wojny, wojny nerwów, wzajemnych oskarżeń, prowokacji i podejrzeń. Mimo kolejnych apeli, listów kierowanych do wielkich tego świata, inicjatywa Raoula Follereau przez ponad dwadzieścia lat pozostawała bez echa. Z zadowoleniem i satysfakcją uznano stan bez działań zbrojnych w Europie za pokój, choć przecież przez całe lata nikt nie czuł się bezpiecznie. Kiedy w końcu Follereau zwrócił się do młodzieży świata z apelem o poparcie programu czynnego budowania cywilizacji pokoju, której umownym znakiem byłby obchodzony raz w roku Światowy Dzień Pokoju, do siedziby ONZ napłynęło ze wszystkich kontynentów kilka milionów listów od młodych ludzi, którzy doskonale rozumieli konieczność odwrócenia biegu dziejów, które są wciąż nastawione na konfrontację. Wtedy Follereau obliczył, że gdybyśmy raz w roku wydali na cele charytatywne, humanitarne tyle, ile codziennie wydajemy przez cały rok na zbrojenia, to można by było wyleczyć wszystkich trędowatych i nakarmić wszystkie dzieci, które wciąż gdzieś umierają z głodu. Ale na taki gest nie było stać ani wielkich mocarstw, ani małych krajów. W ONZ debatowano nad propozycją Raoula Follereau, aż wreszcie w 1968 r. papież Paweł VI ogłosił po raz pierwszy Światowy Dzień Pokoju, który miał przypadać w najbardziej znaczącym momencie kalendarza, mianowicie 1 stycznia. Jeszcze raz Kościół katolicki z całą odpowiedzialnością podjął jedno z najtrudniejszych wyzwań współczesnego świata. Od tamtej pory kolejni następcy św. Piotra kierowali każdego roku specjalne orędzia, które są ważnym elementem nauczania społecznego Kościoła.
Czym jest wojna?
Każda wojna jest jakąś porażką, ujawnia słabość i niedojrzałość człowieka, który nie potrafi rozwiązywać problemów społecznych w sposób godziwy, bez użycia siły. Mimo zwycięskich bitew trzeba wcześniej czy później zasiąść do wspólnego stołu, trzeba rozmawiać, bo trzeba żyć dla siebie. Do tego potrzebna jest głęboka formacja, prawdziwa szkoła mądrości i pokory, z której rodzi się sprawiedliwość i to nie ta zapisana w traktatach i umowach, ale w sercu człowieka. Traktaty są formalnymi ramami, które musi wypełnić nasza wola. Inaczej będą nic niewartymi dokumentami. Stąd nauczanie Kościoła w sprawach pokoju przekracza porządek bieżącej polityki, sięgając głębiej do źródeł, na których można budować sprawiedliwą i szczęśliwą przyszłość dla wszystkich narodów.
Dopełnieniem tej inicjatywy, której patronuje Raoul Follereau, były organizowane przez Papieża Jana Pawła II spotkania przedstawicieli różnych religii w Asyżu. Okazało się, że pokój jest tak bliski sercu człowieka, iż mimo znaczących różnic w rozumieniu świata, człowieka i Boga, można i trzeba razem szukać sposobów docierania do serc i umysłów ludzi, którzy jeszcze nie potrafią zrozumieć, że jedyną szansą dla normalnego rozwoju człowieka jest pokój, który stanowi podstawowy element konstrukcji zwanej cywilizacją miłości.
"Niedziela" 1/2010