Z prasy zagranicznej
Mafioso nie może być chrzestnym
Mafijni bossowie nie mogą być ani rodzicami chrzestnymi, ani świadkami bierzmowania. Tak zadecydował abp Michele Pennisi, ordynariusz diecezji Monreale na Sycylii. Hierarcha wydał dekret na fali dyskusji, która rozpoczęła się we Włoszech w grudniu ub.r., kiedy wyszło na jaw, że ojcem chrzestnym swojego kuzyna został syn słynnego sycylijskiego mafiosa Salvatore „Totò” Riiny. Sam raptem tydzień wcześniej przyjął sakrament bierzmowania.
Wydarzenie nie miało co prawda miejsce na terenie jurysdykcji abp. Pennisiego, ale znany z nieprzejednanego stanowiska wobec włoskiej mafii hierarcha postanowił wydać taki dekret. Na łamach rzymskiego „Corriere della Sera” przypomniał, że chrzestni powinni być gwarantem tego, iż dziecko będzie wzrastać w wierze, czego absolutnie nie zapewniają mafijni bossowie. Przyznał również, że nie odbiera bossom mafii prawa do nawrócenia, ale zastrzega, że musi ono być realne. Hierarcha dodał również, że problem mafii czy zorganizowanej przestępczości nie dotyczy tylko południa Włoch, lecz całego kraju i w ogóle Europy, a więc podobne zasady powinny być implementowane wszędzie.
Przed wydaniem dekretu abp Pennisi skonsultował swoją opinię z kapłanami swojej diecezji. Przyjęli ją jednogłośnie.
Motywy konwersji muzułmanów
Jak wygląda rzeczywiście sprawa z muzułmańskimi konwersjami na chrześcijaństwo wśród ostatniej rzeszy imigrantów, którzy przybyli do Europy? Pojawiają się głosy, że takich sytuacji jest wiele, choć liczy się je raczej w setkach niż w tysiącach, a przecież wiadomo, że w ostatnich latach na Stary Kontynent przybyły miliony muzułmanów.
Na pewno nie można mówić o masowych nawróceniach. Jakie motywy kierują setkami konwertytów? Niektóre europejskie gazety, jak np. brytyjskie „The Guardian” i „The Mail” czy niemiecki „Der Spiegel”, rozmawiały zarówno z protestanckimi pastorami – bo zwykle w tych wspólnotach muzułmanie przyjmują chrzest – jak i z samymi nawróconymi, którzy ze względu na obawę zemsty ze strony współbraci w wierze chcą zazwyczaj pozostać anonimowi. Na pewno ważnym dla wielu faktorem, który decyduje o przyjęciu chrztu, jest wyrachowanie. Osoby te liczą, że pomoże im to uzyskać prawo do stałego pobytu i uchroni przed deportacją. Zdarzają się też – choć mniej liczne – nawrócenia szczere, wynikające z prawdziwego spotkania z Jezusem np. przez Biblię, którą niektórzy po raz pierwszy trzymali w rękach, bo w ich kraju była zakazana.
Wszystkie gazety podkreślają ryzyko, które wiąże się z konwersją muzułmanów. Konwertyci narażają się często na okrutną zemstę nawet ze strony członków swoich rodzin. Zdarzały się też przypadki, że arabscy tłumacze, którzy pośredniczyli w rozmowie konwertyty z urzędnikami imigracyjnymi, tłumaczyli słowa zainteresowanego błędnie tylko po to, aby osłabić jego szanse na uzyskanie azylu.
Biskupi zadowoleni?
Na wybory w Holandii Europa patrzyła z dużym zainteresowaniem, mimo że to mały kraj. Wszyscy byli ciekawi, czy uchodzący za najbardziej otwartych na swobody obyczajowe w Europie Holendrzy wybiorą populistyczną, antyimigrancką Partię Wolności, co mogło pociągnąć za sobą wzrost analogicznych postaw w innych europejskich krajach. A jak zapatrywali się na to holenderscy biskupi? Po zwycięstwie Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji dotychczasowego premiera Marka Ruttego i słabszym, niż oczekiwano, wyniku Partii Wolności rzecznik holenderskiego Episkopatu Anna Kruse powiedziała, że nie należy oczekiwać specjalnego oświadczenia holenderskiej konferencji biskupiej. Wskazała jednak na przedwyborcze stanowisko biskupów – pasterze Kościoła w Holandii opowiedzieli się przeciw nietolerancji. Może to oznaczać, że wybory poszły po myśli holenderskich hierarchów, choć trudno powiedzieć, w jakim stopniu ich stanowisko miało wpływ na decyzje wyborców.
Oficjalnie katolicy stanowią 28 proc. 17-milionowej holenderskiej populacji. 42 proc. Holendrów nie przyznaje się do żadnej religii.
Zamach na Mszę św.
Skrajnie lewicowa hiszpańska partia Podemos rozpoczęła kampanię na rzecz usunięcia transmisji Mszy św. z hiszpańskiej telewizji publicznej. Przedstawiciele ugrupowania, które jest trzecią siłą polityczną na Półwyspie Iberyjskim, powołują się, oczywiście, na konstytucyjny rozdział Kościoła od państwa.
„El País” przypomina, że programy religijne są obecne niemal we wszystkich telewizjach publicznych w Europie, nawet w agresywnie laickiej Francji. Dziennik cytuje również specjalistów od rynku telewizyjnego, którzy twierdzą, że największymi przegranymi w sytuacji, gdyby lewakom udało się wyrugować Mszę św. z telewizji, byliby ludzie starsi i schorowani, którzy w sporej liczbie zasiadają przed odbiornikami w każdą niedzielę.
Oglądalność Mszy św., która pod względem finansowym jest transmisją niskobudżetową, sięga 300 tys. osób.
„Niedziela” 14/2017