Prymat sumienia w polityce
Prof. Rocco Buttiglione
Magnificencjo,
Szanowni Profesorowie,
Drodzy Studenci
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego,
Panie i Panowie!
W trudnych momentach 偶ycia, kiedy trzeba podejmowa膰 wa偶ne decyzje, dobrze jest zatrzyma膰 si臋 na chwil臋, zastanowi膰 si臋, a tak偶e poprosi膰 o rad臋 innych ludzi. 呕ycie ka偶dego cz艂owieka jest czym艣 jedynym i niepowtarzalnym, dlatego tylko ten, kto prze偶ywa je w pierwszej osobie, mo偶e o nim decydowa膰. Tylko ten bowiem, kto prze偶ywa od wewn膮trz dan膮 sytuacj臋, zna wszystkie jej aspekty. Co wi臋cej: To on ponosi konsekwencje dzia艂ania i dlatego ma te偶 prawo o nim decydowa膰. Decyduj膮c o dzia艂aniu, decyduje bowiem o sobie samym.
W obliczu decyzji czujemy jednak potrzeb臋 zasi臋gni臋cia rady. Chocia偶 ka偶de ludzkie do艣wiadczenie jest jedyne i niepowtarzalne, to jednak z drugiej strony stanowi ono cz臋艣膰 do艣wiadczenia cz艂owieka. Fundamentalne sytuacje 偶yciowe prze偶ywamy w spos贸b odmienny, ale i analogiczny, dlatego to, co prze偶y艂 kto艣 inny, mo偶e rzuci膰 艣wiat艂o na nasze do艣wiadczenie. Uczymy si臋 z do艣wiadczenia innych ludzi i do艣wiadczenie to mo偶e nam pom贸c w zrozumieniu tego, czego sami do艣wiadczamy. Ludzie s膮 bowiem ze sob膮 powi膮zani.
Korzystamy nie tylko z do艣wiadcze艅 innych ludzi. Drugi cz艂owiek mo偶e nam r贸wnie偶 pom贸c w obiektywnym spojrzeniu na nasze do艣wiadczenie. M贸wimy nieraz: Ten, kto nie prze偶y艂 pewnych rzeczy, nie mo偶e ich zrozumie膰. To prawda, ale nie do ko艅ca. Niejednokrotnie jeste艣my wi臋藕niami tego, co prze偶ywamy. Emocje, kt贸re opanowuj膮 nasz膮 艣wiadomo艣膰, s膮 nieraz tak silne, 偶e nie potrafimy zobaczy膰 i oceni膰 w spos贸b obiektywny z艂o偶onej sytuacji, w kt贸rej si臋 znale藕li艣my. Na przyk艂ad - nie potrafimy w贸wczas zrozumie膰 racji innych ludzi, kt贸rzy s膮 uwik艂ani w t臋 sytuacj臋, nie potrafimy zrozumie膰, jakie warto艣ci wchodz膮 w niej w gr臋 i jaka powinna by膰 nasza odpowied藕. We wszystkich takich przypadkach ten, kto nie jest bezpo艣rednio zaanga偶owany w dan膮 sytuacj臋, gdy偶 nie prze偶ywa jej w pierwszej osobie, mo偶e nam pom贸c w zrozumieniu jej z艂o偶ono艣ci i w znalezieniu w艂a艣ciwej odpowiedzi, zw艂aszcza w贸wczas, gdy trudno nam j膮 przyj膮膰, poniewa偶 stoi ona w sprzeczno艣ci z nasz膮 bezpo艣redni膮 korzy艣ci膮, z nasz膮 obecn膮 pasj膮, z nasz膮 dum膮 czy pych膮.
Dlatego w艂a艣nie w 偶yciu trzeba pyta膰 o rad臋.
Do kogo mamy si臋 jednak zwr贸ci膰? Wydaje si臋, 偶e m膮dry doradca powinien posiada膰 dwie cechy: 偶yciow膮 m膮dro艣膰 i prostot臋 serca. Dlatego dobrze jest pyta膰 ludzi starszych, kt贸rzy prze偶yli ju偶 zawirowania podobne do naszych i maj膮 wi臋cej do艣wiadczenia. Warto jednak pyta膰 r贸wnie偶 ludzi, kt贸rych cechuje prostota dziecka, tych, kt贸rzy potrafi膮 od razu zobaczy膰 to, co istotne i oczywiste samo w sobie. To oni nie pozwalaj膮 nam zagubi膰 si臋 w g膮szczu rozumowa艅, poprzez kt贸re pr贸bujemy przekona膰 siebie samych, 偶e to, co podpowiada nam chwilowa pasja, jest r贸wnie偶 s艂uszne samo w sobie.
A w ko艅cu - jest dobrze, aby ten, kt贸rego pytamy o rad臋, by艂 naszym przyjacielem. Przyjaciel nie jest bezpo艣rednio uwik艂any w sytuacj臋, ale jest w ni膮 zaanga偶owany emocjonalnie, poniewa偶 zale偶y mu na naszym dobru. Nie prze偶ywa - i dobrze jest, je艣li nie prze偶ywa - poruszaj膮cych nas pasji, r贸wnocze艣nie jednak zale偶y mu na nas: jeste艣my cz臋艣ci膮 jego 偶ycia, tak jak on jest cz臋艣ci膮 naszego. Dzielimy z nim warto艣ci, kt贸re nadaj膮 sens naszemu istnieniu i za kt贸re czujemy si臋 odpowiedzialni w chwili decyzji; cz臋sto bywa tak, 偶e wsp贸lnie je odkrywali艣my. Kiedy przyjaciel jest r贸wnie偶 Mistrzem, to tych warto艣ci, kt贸re rzuci艂y 艣wiat艂o na nasz膮 drog臋, nauczyli艣my si臋 w艂a艣nie od niego.
W decyzji chodzi zatem o nasz wsp贸lny los. Jeste艣my odpowiedzialni przed naszymi przyjaci贸艂mi. Dlatego dobrze jest zapyta膰 ich o rad臋 w chwili podejmowania decyzji, za kt贸r膮 jeste艣my jednak osobi艣cie odpowiedzialni.
Istnieje wiele sposob贸w pytania o rad臋. Mo偶na po prostu zatelefonowa膰 i zapyta膰: "Spotka艂o mnie to i to. Co powinienem zrobi膰?". Czasami jednak wydarzenia biegn膮 tak szybko, 偶e nie mamy mo偶liwo艣ci postawienia takiego pytania. Musieliby艣my zbyt wiele wyja艣nia膰, a nie mamy na to czasu. Musimy zatem decydowa膰 sami. Je艣li jednak rzeczywi艣cie mamy przyjaci贸艂, to r贸wnie偶 w贸wczas tak naprawd臋 nie jeste艣my sami.
Zastanawiaj膮c si臋, pytamy bowiem jednocze艣nie, co powiedzieliby nasi przyjaciele, gdyby byli tu obecni i gdyby dok艂adnie znali sytuacj臋. Nawet je艣li w chwili podejmowania decyzji nie mo偶emy zasi臋gn膮膰 ich rady, czujemy si臋 wobec nich odpowiedzialni. To dlatego czujemy potem potrzeb臋 wyt艂umaczenia im naszej decyzji, przedstawienia im naszych racji, oczekujemy potwierdzenia przez nich tego, co wybrali艣my w cichym dialogu z samymi sob膮, w kt贸rym jednak - cho膰 z oddali - byli obecni r贸wnie偶 oni.
Dlaczego tak wa偶ny jest dla nas os膮d innych ludzi? Czy dlatego, 偶e cz艂owiek jest "zwierz臋ciem stadnym", kt贸re - po to, aby si臋 czu膰 pewnym siebie - potrzebuje potwierdzenia ze strony innych?
Musimy jednak uwa偶a膰, aby nie pope艂ni膰 b艂臋du. Tym, co naprawd臋 jest dla nas wa偶ne, nie jest os膮d innych, potwierdzenie ze strony naszego otoczenia. Istotny jest os膮d przyjaci贸艂. Musimy zatem zapyta膰, kim jest przyjaciel. Arystoteles m贸wi, 偶e najwy偶sza forma przyja藕ni rodzi si臋 ze szczerego pragnienia dobra drugiego cz艂owieka, a zarazem z poznania jego prawdziwego dobra. Dlatego przyjaciel jest dla nas autorytetem. W j臋zyku 艂aci艅skim s艂owo auctoritas pochodzi od czasownika augeo (wzrasta膰). Autorytetem jest ten, kto przyczynia si臋 do naszego wzrostu.
Przyjacielem jest zatem kto艣, kto pomaga nam wzrasta膰 w naszym cz艂owiecze艅stwie. W tym sensie przyjaciela definiuje si臋 poprzez histori臋. Przyjacielem bowiem jest kto艣, z kim odkryli艣my i prze偶yli艣my co艣, dzi臋ki czemu wzrastali艣my w naszym cz艂owiecze艅stwie. Przyjacielem jest kto艣, z kim dzielimy odkrycie warto艣ci - prawdy o dobru - anga偶uj膮cej nasz膮 odpowiedzialno艣膰. Odkrycie warto艣ci jest bowiem zawsze zwi膮zane z odkryciem naszej za ni膮 odpowiedzialno艣ci. Warto艣膰 wnosi roszczenie do zaistnienia, ale jej konkretne istnienie realizuje si臋 w naszym zaanga偶owaniu, a nawet jest pewnym sposobem naszego bycia.
Odpowied藕 na warto艣膰 jest naszym samospe艂nieniem w warto艣ci i dzi臋ki warto艣ci. Warto艣膰 prawdy wnosi roszczenie do tego, aby by艂a realizowana w naszym - zgodnym z prawd膮 - 偶yciu. Sumienie jest miejscem, w kt贸rym zadajemy sobie pytanie o nasz膮 relacj臋 do warto艣ci, a jednocze艣nie pytamy o nas samych. Spotkanie z warto艣ci膮 otwiera bowiem przed nami mo偶liwo艣膰 偶ycia w prawdzie, otwiera przed nami bramy autentycznej egzystencji.
Obok tej mo偶liwo艣ci pojawia si臋 te偶 inna: mo偶liwo艣膰 odrzucenia i zdrady odkrytej i uznanej warto艣ci, mo偶liwo艣膰 egzystencji nieautentycznej. Ca艂e 偶ycie moralne sprowadza si臋 do konkretnego wyboru pomi臋dzy tymi dwiema mo偶liwo艣ciami.
Jak powiedzieli艣my, decyzji nie podejmujemy samotnie. Filozofowie, zw艂aszcza fenomenologowie, intersubiektywno艣膰 przeciwstawiaj膮 nieraz obiektywno艣ci. Takie przeciwstawienie jest jednak b艂臋dem i prowadzi do powa偶nego zamieszania. 艢wiat warto艣ci, kt贸ry jest obiektywny i dlatego w艂a艣nie apeluje do naszej odpowiedzialno艣ci i do naszego sumienia, ods艂ania si臋 przed nami jako istniej膮cymi wraz z innymi i domaga si臋, aby go egzystencjalnie urzeczywistni膰 w naszym dzia艂aniu wraz z innymi. Intersubiektywno艣膰 nabiera sensu dzi臋ki obiektywno艣ci warto艣ci, towarzysz膮c ich odkrywaniu i urzeczywistnianiu. Pragnienie cz艂owieka i g艂臋boki dynamizm 偶ycia moralnego nie odnosi si臋 do prostego faktu istnienia wraz z innymi, lecz do istnienia wraz z nimi w prawdzie, w odkrywaniu prawdy i we wsp贸lnym wzrastaniu w niej. To prawda jest tym, co 艂膮czy ludzi.
Wsp贸lnota ludzi w prawdzie r贸偶ni si臋 od innego typu wsp贸lnoty, kt贸ra jest wsp贸lnot膮 fa艂szyw膮. Jest to wsp贸lnota oparta na strachu, a zw艂aszcza na strachu przed samotno艣ci膮, na obawie przed byciem odrzuconym przez innych. Wyb贸r solidarno艣ci wymaga odwagi odrzucenia szanta偶u samotno艣ci. Po to, aby m贸c by膰 z innymi w prawdzie, trzeba si臋 zaanga偶owa膰 i odrzuci膰 bycie z innymi bez prawdy.
Najbardziej subteln膮 form膮 szanta偶u jest w艂a艣nie intersubiektywno艣膰 bez prawdy: Je艣li nie zrezygnujesz z tego, co uzna艂e艣 za prawd臋, zostaniesz wykluczony z kr臋gu przyjaci贸艂 i ze wsp贸lnoty z innymi lud藕mi. Owa forma szanta偶u jest najgorsza w艂a艣nie z tego wzgl臋du, 偶e ludzkie poszukiwanie prawdy ma aspekt wsp贸lnotowy, intersubiektywny. To dlatego intersubiektywno艣膰 nie powinna by膰 nigdy przeciwstawiana obiektywno艣ci prawdy.
Sumienie jest zatem odpowiedzialne wobec prawdy, a zarazem wobec tych, wraz z kt贸rymi jeste艣my zwi膮zani prawd膮. Je艣li nie mo偶emy bezpo艣rednio zapyta膰 ich o rad臋, zwracamy si臋 w stron臋 ich obrazu, kt贸ry nosimy w sobie, a potem wyja艣niamy im to, co uczynili艣my. W pewnym sensie robimy to w艂a艣nie teraz.
Ja, doktor tego Uniwersytetu, kt贸rego Mistrzowie tak wiele nauczyli mnie o prawdzie o cz艂owieku, przychodz臋, aby wyja艣ni膰 Wam moj膮 decyzj臋, a zarazem poprosi膰 Was o rad臋. Pozostaje to w zgodzie z natur膮 uniwersytetu jako takiego. Uniwersytet jest bowiem miejscem poszukiwania prawdy; co wi臋cej, w instytucji, jak膮 jest uniwersytet, poszukiwanie prawdy nie odbywa si臋 w samotno艣ci i w oddzieleniu od drugich, lecz w spos贸b wsp贸lnotowy, przez wsp贸lne badania. Dlatego przyja藕艅, kt贸ra powstaje na uniwersytecie i obejmuje profesor贸w i student贸w, ma szczeg贸ln膮 jako艣膰. Pami臋膰 o niej wspiera decyzje naszego sumienia i je podtrzymuje.
To, co si臋 wydarzy艂o, jest dobrze znane. Przedstawiono moj膮 kandydatur臋 na cz艂onka Komisji Europejskiej. Propozycj臋 tak膮 wysuwaj膮 rz膮dy pa艅stw cz艂onkowskich. Kandydaci przes艂uchiwani s膮 przez Parlament Europejski. Bada si臋 ich kompetencje zawodowe (nale偶y sprawdzi膰, czy rozumiej膮 co nieco z tego, czym maj膮 si臋 zajmowa膰) oraz integralno艣膰 moraln膮. Nie jest to ocena polityczna. Podczas gdy w parlamencie narodowym oceniamy polityczn膮 blisko艣膰 idei - na przyk艂ad kandydata na ministra - z naszymi w艂asnymi ideami, to w Parlamencie Europejskim nie mo偶e tak by膰. Komisarze nominowani s膮 bowiem przez poszczeg贸lne rz膮dy, kt贸re reprezentuj膮 oczywi艣cie r贸偶ne opcje polityczne. Dlatego osoby, kt贸re nigdy nie mog艂yby wsp贸lnie tworzy膰 rz膮du narodowego, mog膮 i musz膮 zasiada膰 wsp贸lnie w jednej Komisji Europejskiej. Podczas mojego przes艂uchania nikt nie wysun膮艂 w膮tpliwo艣ci co do moich kompetencji zawodowych, a jednak socjali艣ci, liberalni demokraci, zieloni i komuni艣ci zagrozili, 偶e je艣li nie zrezygnuj臋 z kandydowania, to b臋d膮 g艂osowa膰 przeciw Komisji. Nie mog臋 zatem nie doj艣膰 do wniosku, i偶 uznano, 偶e nie jestem godny moralnie, aby pe艂ni膰 funkcj臋 komisarza europejskiego. Z jakiego powodu? Dlatego, 偶e powiedzia艂em to, co o homoseksualizmie m贸wi Katechizm Ko艣cio艂a katolickiego. Gdyby takie kryterium zastosowano w przesz艂o艣ci, ani Adenauer, ani De Gasperi, ani Schuman nie mogliby by膰 komisarzami europejskimi.
Niekt贸rzy chwalili mnie za odwag臋, inni zarzucali mi nazbyt ostentacyjne manifestowanie swojej wiary. Musz臋 powiedzie膰, 偶e nie zas艂uguj臋 ani na pochwa艂y, ani na krytyk臋. Zachowa艂em si臋 jak nader ostro偶ny chrze艣cijanin, prawie jak Nikodem, kt贸ry przyszed艂 do Jezusa w nocy, gdy偶 ba艂 si臋 uczonych w Pi艣mie i faryzeusz贸w. To nie ja wprowadzi艂em do dyskusji publicznej s艂owo tak silnie obci膮偶one emocjonalnie, jak s艂owo "grzech". Uczynili to moi przeciwnicy. Niestety, wiele lat, kt贸re po艣wi臋ci艂em studiowaniu i nauczaniu filozofii, zw艂aszcza fenomenologii, sprawi艂o, 偶e nie potrafi艂em omija膰 pyta艅 i m贸wi膰 tak, aby nie powiedzie膰 niczego (umiej臋tno艣膰 takiego m贸wienia jest sztuk膮, kt贸ra mo偶e si臋 nieraz politykowi przyda膰). Odpowiedzia艂em zatem, m贸wi膮c minimum tego, co mo偶e powiedzie膰 chrze艣cijanin (nie odwa偶ny, raczej boja藕liwy): "Mog臋 s膮dzi膰, 偶e homoseksualizm jest grzechem, ale nie ma to 偶adnego znaczenia politycznego, dop贸ki nie m贸wi臋, 偶e homoseksualizm jest przest臋pstwem". Tego jednak nie m贸wi臋; co wi臋cej, z przekonaniem przyjmuj臋 zasad臋 niedyskryminowania os贸b homoseksualnych. Je艣li bowiem wszyscy grzesznicy mieliby by膰 karani, to wszyscy trafiliby艣my do wi臋zienia - ze mn膮 na pierwszym miejscu. Czym innym jest poziom polityki i prawa, a czym innym poziom os膮du moralnego. Parlament Europejski nie ma prawa wchodzi膰 do mojego sumienia i m贸wi膰 mi, co mam my艣le膰.
Jak wida膰, mamy tu do czynienia ze znan膮 od dawna zasad膮 liberaln膮. Zgodnie z t膮 zasad膮 osoby, kt贸re maj膮 r贸偶ne pogl膮dy moralne, mog膮 偶y膰 razem jako obywatele o r贸wnych prawach w tej samej wsp贸lnocie politycznej. Ta liberalna zasada jest jednocze艣nie zasad膮 chrze艣cija艅sk膮. Spotykaj膮c cudzo艂o偶nic臋, Jezus nie m贸wi: Zrobi艂a艣 dobrze, r贸b tak dalej, wr贸膰 do twego kochanka lub poszukaj sobie innego. M贸wi jej: "Id藕, a od tej chwili ju偶 nie grzesz!" (J 8, 11), a to oznacza: To, co zrobi艂a艣, jest z艂e, ale Ja ciebie nie pot臋piam - nie dlatego, 偶e jeste艣 niewinna, ale dlatego, 偶e ci wybaczam. A do zgromadzonych Jezus m贸wi: Nie macie prawa pot臋pia膰, gdy偶 tak偶e wy jeste艣cie grzesznikami i potrzebujecie mi艂osierdzia. B膮d藕cie mi艂osierni, bo i wy potrzebujecie mi艂osierdzia. Tylko Jezus ma prawo pot臋pia膰, ale On nie pot臋pia, gdy偶 przyszed艂 na 艣wiat nie po to, aby go pot臋pi膰, lecz po to, aby go zbawi膰.
Parlament Europejski odrzuci艂 t臋 liberaln膮 i chrze艣cija艅sk膮 zasad臋, wprowadzi艂 natomiast now膮 inkwizycj臋. Nie interesowa艂 si臋 okre艣lonym stanowiskiem czy lini膮 polityczn膮, lecz s膮dem sumienia, d膮偶膮c do ustanowienia nowej ortodoksji, swego rodzaju nowej ateistycznej religii Unii. Dla tej nowej ateistycznej religii istnieje tylko jedna prawda, a mianowicie to, 偶e 偶adna prawda nie istnieje. Ten, kto nie chce zrezygnowa膰 z wydawania s膮d贸w wed艂ug kryteri贸w dobra i z艂a, jest obywatelem drugiej kategorii i nie mo偶e sprawowa膰 urz臋d贸w w Unii. A przecie偶 wolne jest takie spo艂ecze艅stwo, w kt贸rym grzesznicy mog膮 grzeszy膰, a ksi臋偶a i filozofowie mog膮 m贸wi膰, 偶e grzech jest grzechem. Je艣li jedna z tych form wolno艣ci zanika, to spo艂ecze艅stwo nie jest ju偶 wolne.
Powiedzia艂em, 偶e Parlament wzi膮艂 na siebie powa偶n膮 odpowiedzialno艣膰 dzia艂ania sprzecznego z Konstytucj膮, gdy偶 przypisa艂 sobie prawo, kt贸rego nie posiada, i ustanowi艂 now膮 ideologiczn膮 inkwizycj臋. W rzeczywisto艣ci sprawy potoczy艂y si臋 jeszcze inaczej. Grupy, kt贸re by膰 mo偶e posiada艂y wi臋kszo艣膰 w Parlamencie, zagrozi艂y, 偶e je艣li nie zrezygnuj臋 z kandydowania, to nie udziel膮 wotum zaufania Komisji Europejskiej. G艂osowanie jednak nie odby艂o si臋. Zrezygnowa艂em, aby unikn膮膰 zastosowania powy偶szej zasady. Po mojej dymisji problem pozostaje otwarty. Musi si臋 on sta膰 przedmiotem zmaga艅 kulturowych i politycznych w najbli偶szych latach, po to, aby okre艣li膰, jakiej Europy rzeczywi艣cie chcemy.
W chwili podejmowania decyzji przypomnia艂em sobie o ma艂ej ksi膮偶eczce profesora tego Uniwersytetu, ks. Tadeusza Stycznia. Pierwotnie by艂 to wyk艂ad, kt贸ry us艂ysza艂em na Meetingu Ruchu Comunione e Liberazione w Rimini. Jego bohaterem by艂 Jan Kowalski - jeden z wielu wi臋藕ni贸w sumienia, przetrzymywanych w wi臋zieniach czy miejscach internowania przez re偶im genera艂a Jaruzelskiego, kt贸rym proponowano wolno艣膰 pod warunkiem, 偶e podpisz膮 deklaracj臋 lojalno艣ci wobec re偶imu. Ksi膮dz Stycze艅 wyja艣nia艂, 偶e powiedzenie nieprawdy w celu odzyskania wolno艣ci r贸wna si臋 upokorzeniu i zranieniu w艂asnej wolno艣ci. Tym bowiem, czego w rzeczywisto艣ci boi si臋 w艂adza, jest si艂a prawdy. Je艣li jednak uczynimy z prawdy towar wymiany, je艣li uznamy, 偶e mo偶emy j膮 zdradzi膰 dla w艂asnej korzy艣ci, to tym samym rezygnujemy z si艂y prawdy. Czy mo偶emy si臋 jeszcze do niej odwo艂ywa膰, je艣li nie uznajemy jej w praktyce, uznaj膮c jedynie logik臋 przemocy, a w ka偶dym razie w swoim dzia艂aniu poddajemy si臋 raczej logice przemocy ni偶 sile prawdy?
Przypomnia艂em sobie r贸wnie偶 szkockiego m臋czennika z XVII wieku - ksi臋cia Gordona. Kiedy w zamian za zaparcie si臋 wiary zaproponowano mu 偶ycie i wolno艣膰, ksi膮偶臋 Gordon odpowiedzia艂: "艁atwiej jest oddzieli膰 moj膮 g艂ow臋 od mego cia艂a, ni偶 moje serce od mego Pana". Dobrze jednak wiedzia艂em, 偶e nie mog臋 si臋 por贸wnywa膰 ani z ksi臋ciem Gordonem, ani nawet z Janem Kowalskim. Tym, kt贸rzy zach臋cali mnie do zmiany moich pogl膮d贸w, powiedzia艂em w贸wczas: "艁atwiej jest oderwa膰 moje siedzenie od mego fotela, ni偶 moje serce od mego Pana". Tylko B贸g wie, czy potrafi艂bym odda膰 moj膮 g艂ow臋 za Pana. Mam nadziej臋, 偶e tak, ale wola艂bym nie by膰 wystawiany na pr贸b臋. Mia艂em natomiast do艣膰 si艂y, aby zrezygnowa膰 z fotela w Komisji Europejskiej. S膮 rzeczy wa偶niejsze od cz艂onkostwa w Komisji, a w艣r贸d nich na pierwszym miejscu znajduj膮 si臋 wiara i sumienie.
Tyle na temat tego, co mnie spotka艂o. Nie okazaliby艣cie jednak solidarno艣ci ze mn膮 tak, jak j膮 okazali艣cie, i nie sta艂bym tu dzisiaj przed Wami, gdyby chodzi艂o jedynie o niesprawiedliwo艣膰, kt贸rej do艣wiadczy艂em. Chodzi bowiem o co艣 wi臋cej.
Przede wszystkim chodzi o to, czy katolik - szerzej: chrze艣cijanin, a prawdopodobnie r贸wnie偶 偶yd - mo偶e by膰 komisarzem europejskim. To, co powiedzia艂em, by艂o bowiem minimum tego, co powinien powiedzie膰 cz艂owiek wierz膮cy. Czy w Unii Europejskiej chrze艣cijanie s膮 obywatelami drugiej kategorii? Na to pytanie trzeba odpowiedzie膰 zar贸wno na p艂aszczy藕nie instytucjonalnej, jak i na p艂aszczy藕nie politycznej. Na p艂aszczy藕nie instytucjonalnej konieczna jest taka reforma norm post臋powania Parlamentu, kt贸ra uniemo偶liwi w przysz艂o艣ci nadu偶ycia ze strony wi臋kszo艣ci, podobne do tego, jakie mia艂o miejsce w moim przypadku. Na p艂aszczy藕nie politycznej konieczna jest w Europie mobilizacja ludzi wierz膮cych, a wraz z nimi wszystkich ludzi kochaj膮cych wolno艣膰 i wierz膮cych w te zasady wolno艣ci, kt贸re jako jedyne mog膮 zagwarantowa膰 偶ycie w jednej wsp贸lnocie politycznej ludzi posiadaj膮cych r贸偶ne wizje 艣wiata jako obywateli z r贸wnymi prawami. Ci, kt贸rzy dopu艣cili si臋 tego nadu偶ycia, zdali sobie spraw臋, 偶e przesadzili, i teraz d膮偶膮 do tego, aby zapomniano o tym fakcie. Obawiaj膮 si臋 bowiem, 偶e tak oczywisty fakt dyskryminacji chrze艣cijan w Unii Europejskiej mo偶e doprowadzi膰 do mobilizacji wielkich, a dot膮d drzemi膮cych i podzielonych si艂 chrze艣cijan. Naszym zadaniem jest natomiast sprawienie, aby owa ha艅ba nie zosta艂a zapomniana, oraz zach臋cenie chrze艣cijan i wszystkich ludzi, kt贸rzy kochaj膮 wolno艣膰, do dzia艂ania na rzecz obrony ich prawa do bycia r贸wnoprawnymi obywatelami w Europie jutra.
Drugie pytanie, kt贸rego nie mo偶emy unikn膮膰, brzmi: Dlaczego do tego dosz艂o? Oczywi艣cie, chciano upokorzy膰 jednego chrze艣cijanina, aby zastraszy膰 innych. Chciano pokaza膰, 偶e wykluczenie odwo艂ania si臋 do Boga w Konstytucji nie wynika z przypadkowych okoliczno艣ci, lecz jest pozytywnym wyznaniem innej wiary - wiary ateistycznej, relatywistycznej i antychrze艣cija艅skiej.
Chodzi jednak nie tylko o to. Pot臋偶ne lobby chce z Brukseli narzuci膰 wszystkim pa艅stwom cz艂onkowskim uznanie ma艂偶e艅stwa mi臋dzy osobami tej samej p艂ci oraz tzw. "pro-active action", to znaczy aktywn膮 promocj臋 ze strony pa艅stwa homoseksualnego stylu 偶ycia. W istocie chodzi o odrzucenie tradycyjnego modelu rodziny, w kt贸rym rodzina sk艂ada si臋 z ojca, matki i dzieci. Ze swojej strony s膮dz臋, 偶e pa艅stwo powinno aktywnie promowa膰 rodzin臋, poniewa偶 rodzina pe艂ni rol臋 spo艂ecznie pozytywn膮, niezb臋dn膮 w 偶yciu wszystkich narod贸w. W rodzinie bowiem rodz膮 si臋 i s膮 wychowywane dzieci, a bez dzieci nar贸d umiera.
Dzisiaj w Europie rodzi si臋 zbyt ma艂o dzieci, poniewa偶 dominuj膮ca ideologia zach臋ca m艂odych ludzi do cynizmu, do tego, aby nie wierzyli w mi艂o艣膰 i oddzielali seks od mi艂o艣ci. Skutek jest taki, 偶e seks staje si臋 nudny, a mi艂o艣膰 zanika.
Nie mo偶emy i艣膰 dalej t膮 drog膮. Potrzebujemy takiego klimatu kulturowego, kt贸ry zach臋ci m艂odych ludzi do otworzenia si臋 na niezwyk艂膮 przygod臋, jak膮 jest bycie rodzicami. Potrzebujemy polityki rodzinnej, kt贸ra pomo偶e kobiecie realizowa膰 jednocze艣nie jej prawo do waloryzacji jej umiej臋tno艣ci zawodowych oraz prawo do bycia matk膮, a tak偶e doceni rol臋 kobiet, kt贸re rezygnuj膮 z kariery zawodowej, aby po艣wi臋ci膰 si臋 rodzinie, poniewa偶 ich wyb贸r ma wielk膮 warto艣膰 kulturow膮, spo艂eczn膮 i polityczn膮.
W przysz艂ej Europie kwestia warto艣ci zbiega si臋 w znacznej mierze z kwesti膮 rodziny. Najwi臋kszym zagro偶eniem dla Europy nie jest islam, lecz nihilizm, kt贸ry rodzi si臋 w jej wn臋trzu i prowadzi do wysuszenia 藕r贸de艂 naszej witalno艣ci i kreatywno艣ci. Czy偶 b臋dzie mo偶na mie膰 za z艂e islamowi zaj臋cie naszych ziem, je艣li Europa bez dzieci sama pozbawi si臋 ludzi i zniknie z dziej贸w?
Na podstawie obowi膮zuj膮cego prawodawstwa, a tak偶e na podstawie traktatu konstytucyjnego, kt贸ry zostanie poddany pod g艂osowanie parlament贸w i narod贸w, kwestie ma艂偶e艅stwa i rodziny nale偶膮 do wy艂膮cznej kompetencji pa艅stw cz艂onkowskich. Jest jednak oczywiste, 偶e przez przewrotn膮 interpretacj臋 Konstytucji antyrodzinne lobby w Parlamencie Europejskim b臋dzie stara艂o si臋 wywrze膰 presj臋 na parlamenty narodowe, przypisuj膮c sobie uprawnienia, kt贸rych nie posiada. Dlatego zamierzam zaproponowa膰 parlamentowi w艂oskiemu do艂膮czenie do g艂osowania nad ratyfikacj膮 Konstytucji deklaracji interpretacyjnej, kt贸ra potwierdzi fakt, i偶 definicja ma艂偶e艅stwa i rodziny oraz kwestie zwi膮zane z obron膮 偶ycia pozostaj膮 w pe艂ni w ramach suwerenno艣ci poszczeg贸lnych pa艅stw cz艂onkowskich. Nikt nie powinien si臋 艂udzi膰, 偶e b臋dzie m贸g艂 nam z Brukseli nakazywa膰, jak w Rzymie czy w Warszawie mamy post臋powa膰 w tak delikatnej materii, kt贸ra dotykaj膮c 偶ycia i rodziny, dotyka korzeni to偶samo艣ci narodowej. Propozycj臋 t臋 przedstawi艂em 7 stycznia w Monachium parlamentarzystom z CSU, a dzisiaj powtarzam j膮 przed Wami. By艂oby dobrze, gdyby we wszystkich - a przynajmniej w wi臋kszych - krajach przypomniano z moc膮 fakt, 偶e decyzje w kwestiach rodziny pozostaj膮 w gestii narod贸w.
Czym innym jest niedyskryminowanie os贸b homoseksualnych jako os贸b, a czym innym stworzenie uprzywilejowanych warunk贸w dla homoseksualizmu jako stylu 偶ycia. Potwierdzenie faktu, 偶e w tej materii Parlament Europejski nie ma 偶adnych uprawnie艅, stanowi艂oby w艂a艣ciw膮 odpowied藕 kulturow膮 i polityczn膮 na wyzwanie, kt贸re zosta艂o rzucone. Je艣li kto艣 natomiast s膮dzi, 偶e prawo do decydowania o samym sednie to偶samo艣ci narodowej nale偶y odst膮pi膰 Brukseli, niech we藕mie na siebie odpowiedzialno艣膰 i niech zag艂osuje w parlamencie przeciw propozycji deklaracji, kt贸ra potwierdza t臋 zasad臋. Nar贸d wyda sw贸j os膮d podczas nast臋pnych wybor贸w.
W tym miejscu trzeba postawi膰 trzecie pytanie: Czy Europa, kt贸ra si臋 boi lub wstydzi wymienienia w preambule swojej Konstytucji imienia Boga, Europa, kt贸ra chce dyskryminowa膰 chrze艣cijan, redukuj膮c ich do obywateli drugiej kategorii, Europa, kt贸ra zmierza do 艂agodnego samob贸jstwa i kt贸ra jest tak za艣lepiona nienawi艣ci膮 do siebie samej, 偶e uwa偶a za nieprzyjaci贸艂 tych, kt贸rzy chcieliby j膮 ocali膰 - czy ta Europa jest jeszcze nasz膮 Europ膮? Czy pozostawanie w takiej Unii ma jeszcze sens?
Pytania te s膮 uzasadnione i bardziej ni偶 ktokolwiek inny potrafi臋 zrozumie膰 gniew i oburzenie, z kt贸rych si臋 rodz膮. Szczerze i otwarcie musz臋 jednak powiedzie膰, 偶e poddanie si臋 zgorzknieniu i wycofanie si臋 z walki, w kt贸rej chodzi o dusz臋 Europy, by艂oby b艂臋dem. Prosta prawda jest taka: my jeste艣my Europ膮 - Europ膮 jest Polska, Europ膮 s膮 W艂ochy. Nie istnieje inna Europa, w kt贸rej mogliby艣my do艣wiadcza膰 naszej narodowej to偶samo艣ci. Je艣li ten statek, jakim jest Europa, mia艂by zaton膮膰, to nikt z nas nie ma do dyspozycji 艂odzi ratunkowych. A z drugiej strony: czy mo偶emy powiedzie膰, 偶e kt贸re艣 z naszych pa艅stw - Polska lub W艂ochy - jest odporne na t臋 chorob臋, jak膮 jest nihilizm, na kt贸r膮 cierpi Europa? Nie, nasz los jest wsp贸lny, wsp贸lna jest nasza choroba, a zatem i lekarstwo mo偶e by膰 tylko wsp贸lne. Dramatyczne pytania, kt贸re postawi艂em, powinny raczej przypomnie膰 nam o tym, 偶e Europa, kt贸r膮 budujemy, nie jest rajem na ziemi, lecz miejscem walki. Oczywi艣cie, nie jest to nasza Europa, ale nie jest to te偶 "ich" Europa, o ile b臋dziemy potrafili wytrwale walczy膰 pomimo pora偶ek i bez popadania w nadmierny entuzjazm po zwyci臋stwach. Ta walka b臋dzie d艂uga i nie wiem, czy j膮 wygramy.
Cywilizacje, kt贸re przez wieki dominowa艂y, w ko艅cu zanik艂y; r贸wnie偶 Jezusowa obietnica ostatecznego zwyci臋stwa wiary dotyczy chrze艣cija艅stwa, ale niekoniecznie odnosi si臋 do europejskiej i zachodniej cywilizacji chrze艣cija艅skiej.
Pewne jest to, 偶e nasi przeciwnicy nie mog膮 wygra膰. Ich projekt nie jest projektem budowy innej Europy. Jest to raczej projekt zniszczenia tej jedynej Europy, jaka istnieje.
Je艣li mia艂aby w艣r贸d nas przewa偶y膰 perspektywa nihilizmu, to w obliczu wyzwa艅 XXI wieku (przede wszystkim wobec wyzwania islamu) Europa mo偶e si臋 tylko zawali膰. Dlatego nasza walka nie jest walk膮 o chrze艣cija艅sk膮 Europ臋. Jest to walka o ocalenie Europy, ocalenie, kt贸re nie jest mo偶liwe bez powrotu do podstawowych warto艣ci naturalnych. Czy偶 wolno艣膰, rozum i rodzina nie s膮 warto艣ciami naturalnymi? Oczywi艣cie, s膮 to zarazem warto艣ci chrze艣cija艅skie, ale tylko dlatego, 偶e objawienie chrze艣cija艅skie potwierdza i pog艂臋bia warto艣ci, kt贸re s膮 obecne ju偶 w porz膮dku stworzenia i s膮 zasadniczo dost臋pne ka偶demu cz艂owiekowi. Dlatego nasza walka nie ma charakteru konfesyjnego: jest 艣wiecka, racjonalna, ludzka. Nie opiera si臋 na dogmacie religijnym, lecz na racjonalno艣ci ludzkiej, obywatelskiej i politycznej.
Jest oczywi艣cie prawd膮, 偶e kiedy Europa odchodzi od chrze艣cija艅stwa, to razem z prawd膮 chrze艣cija艅sk膮 gubi si臋 r贸wnie偶 ludzka prawda o naszych dziejach i o naszej kulturze. Sednem dzisiejszego nihilizmu nie jest w istocie 艣mier膰 Boga, lecz raczej 艣mier膰 cz艂owieka, dekonstrukcja cywilizacji i kultury. Jak powiedzia艂 kard. Joseph Ratzinger, Europa, kt贸ra odrzuca chrze艣cija艅stwo, zaczyna nienawidzi膰 siebie samej i d膮偶y do zniszczenia w艂asnego ludzkiego oblicza.
Uwagi te nale偶膮 ju偶 jednak do innego obszaru refleksji - do teologii i filozofii dziej贸w. Pozostaj膮c w porz膮dku 艣wieckim i u偶ywaj膮c 艣wieckiego j臋zyka, mo偶emy powiedzie膰, 偶e w dzisiejszej Europie toczy si臋 sp贸r o cz艂owieka, sp贸r o znaczenie bycia cz艂owiekiem. Sp贸r o cz艂owieka (Der Streit um den Menschen) - taki tytu艂 nosi ksi膮偶ka, kt贸r膮 przed laty opublikowali trzej wybitni profesorowie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego: Karol Wojty艂a, Tadeusz Stycze艅 i Andrzej Szostek. Kiedy j膮 dzisiaj czytamy, w wielu aspektach jawi si臋 nam ona jako profetyczna. Sp贸r o cz艂owieka w Europie rozstrzyga si臋 w艂a艣nie dzisiaj.
Je艣li zatem nie mo偶emy opu艣ci膰 Europy, to musimy wej艣膰 w ni膮 jeszcze g艂臋biej, podejmuj膮c sp贸r o cz艂owieka z wi臋kszym zdecydowaniem i pasj膮.
Niekt贸re decyduj膮ce aspekty tego sporu rozgrywaj膮 si臋 na terenie polityki. Nie powinni艣my si臋 ba膰 polityki. Ofensywa przeciw Europie wyrusza z terenu polityki i na tym terenie nale偶y jej stawi膰 czo艂a. Si艂y tych, kt贸rzy pragn膮, aby Europa 偶y艂a, s膮 wielkie, ale u艣pione. Si艂y tych, kt贸rzy dysponuj膮 jedynie projektem 艣mierci Europy, s膮 znacznie mniejsze, ale dobrze zorganizowane i 艣wiadome swego celu.
R贸wnie偶 w moim przypadku przegrali艣my tylko jednym g艂osem. Nie powinni艣my czu膰 si臋 przegrani i rezygnowa膰 z walki. Musimy by膰 艣wiadomi faktu, 偶e w dziedzinie polityki potrzebujemy chrze艣cija艅skiego 艣wiadectwa i 偶e spo艂eczne nauczanie Ko艣cio艂a jest integraln膮 i nieusuwaln膮 cz臋艣ci膮 chrze艣cija艅skiej doktryny, tak jak 艣wiadectwo chrze艣cijanina w polityce jest integraln膮 i nieusuwaln膮 cz臋艣ci膮 chrze艣cija艅skiego 艣wiadectwa w 艣wiecie.
Uprawianie polityki nie jest 艂atwe, ale 艂atwe nie jest r贸wnie偶 偶ycie. Regu艂y polityki s膮 w wielu aspektach podobne do regu艂 偶ycia. Polityka jest sztuk膮 takiego prowadzenia wsp贸lnoty ku dobru wsp贸lnemu, kt贸re respektuje zarazem wolno艣膰 ka偶dego z jej cz艂onk贸w. To samo dokonuje si臋 w 偶yciu rodziny. Trzeba by膰 gi臋tkim, otwartym na kompromisy, ale bez rezygnowania z tego, co istotne. Ten w艂a艣nie punkt podkre艣la艂em kilka lat temu w moim poprzednim wyk艂adzie w Lublinie, kt贸ry po艣wi臋cony by艂 "b贸lowi polityki". B贸l polityki polega na niemo偶no艣ci przekonania do dobra i prowadzenia ku dobru. Co robi膰, kiedy w sferze polityki dobro nie jest uznawane? Wi臋kszo艣膰 nie zawsze ma racj臋. Co robi膰 w贸wczas, gdy wi臋kszo艣膰 si臋 myli? Trzeba pr贸bowa膰 j膮 przekona膰 lepszymi argumentami, staraj膮c si臋 o to, aby zrozumia艂a nasze racje. Wi臋kszo艣膰 podejmuje bowiem zazwyczaj s艂uszne decyzje, o ile tylko zostanie odpowiednio poinformowana i je艣li w odpowiedni spos贸b przedstawi si臋 jej wchodz膮ce w gr臋 alternatywy i warto艣ci. Je艣li nar贸d si臋 myli, to za jego pomy艂k臋 odpowiedzialni s膮 zazwyczaj politycy, kt贸rzy nie potrafili mu wyja艣ni膰 problemu i przekona膰 go, to znaczy nie spe艂nili swojej roli przewodnika. Dlatego trzeba, aby szeregi polityk贸w by艂y zasilane przez ludzi m艂odych: dobrze przygotowanych, pe艂nych entuzjazmu, a zarazem realistycznych i umiarkowanych.
Polityk potrzebuje entuzjazmu i przekonania co do warto艣ci, ale potrzebuje r贸wnie偶 realizmu i umiarkowania. Zadanie prowadzenia narodu w wolno艣ci i dbania o to, aby nie zosta艂 on oszukany, nie jest 艂atwe; co wi臋cej, to zadanie nigdy si臋 nie ko艅czy. Trzeba bezkompromisowo kocha膰 prawd臋, a zarazem trzeba posiada膰 zdolno艣膰 do zawierania dobrych kompromis贸w, tak aby kierowa膰 procesem, kt贸ry mo偶e by膰 tylko stopniowy i w kt贸rym czasami najlepszy mo偶liwy wynik b臋dzie polega艂 na przeszkodzeniu wi臋kszemu z艂u.
Niekt贸rzy szukaj膮 w polityce bezkompromisowo艣ci. Chocia偶 pragnienie to jest zrozumia艂e wobec rozpowszechnionych w polityce bezwstydnych demonstracji oportunizmu i wobec zdrady fundamentalnych zasad, to jednak jednostronne podkre艣lenie bezkompromisowo艣ci by艂oby b艂臋dne. Polityka jest r贸wnie偶 sztuk膮 kompromisu, kt贸ry pozwala przesuwa膰 punkt decyzji politycznej we w艂a艣ciwym kierunku, maj膮c 艣wiadomo艣膰, 偶e dobro, kt贸re jest mo偶liwe do zrealizowania w dziejach, nigdy nie uto偶samia si臋 z dobrem absolutnym, kt贸re nie jest z tego 艣wiata. Polityka nie jest tylko 艣wiadectwem; musi by膰 bowiem 艣wiadectwem skutecznym.
W poszukiwaniu tej trudnej i delikatnej r贸wnowagi nie nale偶y jednak nigdy zapomina膰 o przyk艂adzie 艣w. Tomasza Morusa, kt贸ry nie przypadkiem jest patronem polityk贸w. Na ile to tylko mo偶liwe, trzeba unika膰 konieczno艣ci wyboru pomi臋dzy zwyci臋stwem politycznym a w艂asnym sumieniem. Polityk powinien osi膮ga膰 to, do czego d膮偶y, bez zdradzania w艂asnego sumienia. Je艣li jednak okoliczno艣ci uniemo偶liwiaj膮 zachowanie tej r贸wnowagi, nale偶y w贸wczas bez wahania i艣膰 za g艂osem w艂asnego sumienia.
Pora偶ka, przyj臋ta w duchu 艣wiadectwa prawdzie, mo偶e by膰 藕r贸d艂em najwi臋kszego dobra cz艂owieka.
T艂umaczenie z j臋zyka w艂oskiego Jaros艂aw Merecki SDS