Konsekwencje sakramentalnego"tak"
Ks. Ireneusz Skubiś
W związku ze wzrastającą na świecie, zwłaszcza w Ameryce, liczbą wniosków kierowanych do sądów biskupich w sprawie stwierdzenia nieważności małżeństwa w lutym br. specjalny dokument na ten temat - pt. Dignitas connubii (Godność małżeństwa) - wydała Stolica Apostolska, a niedawno wypowiedział się na ten temat także papież Benedykt XVI. Dokument - instrukcja - nie jest jeszcze przetłumaczony na język polski, nie jest więc powszechnie znany, wiadome jest jednak, że jego celem jest ochrona sakramentu małżeństwa, któremu z Bożego nadania przysługuje szczególna godność.
Kontrowersje prawne dotyczyły zwłaszcza interpretacji kan. 1095 Kodeksu Prawa Kanonicznego, który mówi, że: "Niezdolni do zawarcia małżeństwa są ci, którzy: 1. są pozbawieni wystarczającego używania rozumu; 2. mają poważny brak rozeznania oceniającego co do istotnych praw i obowiązków małżeńskich, wzajemnie przekazywanych i przyjmowanych; 3. z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni podjąć istotnych obowiązków małżeńskich".
Instrukcja precyzuje ogólne sformułowania tego kanonu i podkreśla, że stwierdzenie nieważności związku małżeńskiego może nastąpić jedynie w sytuacjach szczególnych, kiedy już w chwili zawarcia był on z różnych przyczyn nieważny.
Powyższy kanon w procesie mającym na celu stwierdzenie nieważności małżeństwa wymaga zwykle opinii wiarygodnych biegłych. Od pewnego czasu obserwuje się pomoc, jaką w tym zakresie oferują specjalne biura prawnicze, pomagające sformułować pisma wnoszone do sądów kościelnych, tak by zawierały odpowiednią argumentację, i pobierające za to wysokie opłaty. Może się zdarzyć, że te sprawy są prowadzone przez osoby zarabiające na naiwności i niewiedzy zainteresowanych. Wydaje się, że ewentualną pomocą może tu służyć poradnictwo rodzinne, bardziej kompetentne w dziedzinie informacji kościelnej. Na pewno już na wstępie cały problem można ustawić właściwie, mianowicie, byłoby jasne, że w Kościele katolickim nie ma rozwodów, w uzasadnionych przypadkach istnieje tylko możliwość stwierdzenia, że małżeństwo było zawarte nieważnie. (Błędny jest też często używany termin "unieważnienie małżeństwa" - unieważnienie zakłada najpierw ważność związku, który się później unieważnia). Oczywiście, zawsze można się też zwrócić bezpośrednio do sądu kościelnego, który najpełniej i najbardziej kompetentnie udzieli na ten temat informacji.
Za ważne i nierozerwalne uznaje się małżeństwo zawarte w Kościele, wobec świadka urzędowego (biskupa własnego, proboszcza własnego i kapłana delegowanego) i dwóch świadków. Zawarcie małżeństwa poprzedza przygotowanie przyszłych małżonków do pełnienia ich funkcji życiowych. Kościół prowadzi m.in. tzw. prekany. Niestety, zwłaszcza w większych miastach, zauważa się ostatnio większy niż zazwyczaj rozpad związków małżeńskich, kończący się dość często wniesieniem sprawy o tzw. "rozwód kościelny", jakby moment zawierania małżeństwa - przysięga wierności składana wobec Boga i ludzi - był jedynie uroczystym podpisaniem jakiegoś kontraktu, a przecież jest to związek sakramentalny. Tymczasem, żeby można było mówić o nieważności związku, trzeba stwierdzić istotne fakty, które czynią małżeństwo nieważnym już u samego jego początku, a takich nie jest tak wiele, choć niejednemu małżonkowi może się wydawać w trakcie pożycia małżeńskiego, że osoba, z którą związał się węzłem małżeńskim, nie jest tą, z którą wyobrażał sobie przyszłe życie. W czasie kościelnego procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa trzeba "prześwietlić" sam moment zawierania małżeństwa. Cały proces prawny zmierza w kierunku, aby ukazać, czy w chwili zawierania małżeństwa było ono zawierane ważnie, czy nieważnie.
Wyrokowanie w sprawach małżeńskich wymaga jednobrzmiącego wyroku wydanego w dwóch instancjach. Np. Sąd Metropolitalny w Częstochowie wyrokuje jako I instancja. Gdy w I instancji wyrok opiewa nieważność małżeństwa wtedy obrońca węzła małżeńskiego odwołuje się z urzędu do II instancji w tym przypadku w Krakowie. Jeżeli Trybunał II instancji (Kraków) wyda wyrok orzekający nieważność tego małżeństwa, to po uprawomocnieniu się tego wyroku można zawrzeć drugie małżeństwo.
Dlaczego dziś o tym wszystkim mówię. Aby jeszcze raz podkreślić wagę tej życiowej decyzji, jaką jest małżeństwo sakramentalne, zaapelować o odpowiedzialność przy dokonywaniu wyboru współmałżonka i pamiętać o konsekwencjach podjętych kroków. A jeśli dodamy do nich jeszcze ludzkie łzy, gorycz zawodu, stratę cennego czasu, to odpowiedź na pytanie, czy w tak ważnej kwestii życiowej warto działać pochopnie, nasuwa się sama.
"Niedziela" 29/2005