Prawda o rzeczach ostatecznych w perspektywie encykliki "Spe salvi"
Kard. Stanisław Nagy SCJ
Encyklika "Spe salvi" jest wyjątkowo bogatą skarbnicą zrębów prawdy chrześcijańskiej. Naczelnym wątkiem tej prawdy, podjętym przez encyklikę, jest wątek chrześcijańskiej nadziei z jej wersjami tzw. wielkiej i małej nadziei. Ale poza, albo raczej w związku z tym wiodącym tematem encyklika podejmuje jeszcze zwarty zespół chrześcijańskiej problematyki zamkniętej w dziale teologicznego wykładu, klasycznie określanym terminem: "o rzeczach ostatecznych" albo "życie wieczne" (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, cz. I, art. 12, par. I-VI, s. 249-258), poczynając od śmierci, poprzez sąd, do piekła, czyśćca i nieba.
Sens tej problematyki jest równie doniosły, jak skomplikowany. Encyklika podejmuje tę problematykę już to jako ważny element, przesłankę wykładu chrześcijańskiej nauki o cnocie nadziei chrześcijańskiej, już to jako jej bezpośrednią konsekwencję i ostateczne zwieńczenie życia człowieka.
Sprawa nadziei jest w encyklice "Spe salvi" cenną perspektywą dla pogłębionego, pogodnego i świeżego ujęcia tego doniosłego zrębu chrześcijańskiego Credo. Z tego względu wartościowa dla życia chrześcijańskiego wydaje się być refleksja również nad tym wątkiem ważnego dokumentu, jakim jest ta encyklika.
Teologiczna zawartość artykułu wiary "o życiu wiecznym"
Kresem życia ludzkiego na ziemi, mierzonego czasem i rytmem doczesności, jest śmierć. Stanowi ona punkt graniczny losu ludzkiego. Ten moment, mieszczący się jeszcze w czasie i wymiarze ziemsko-doczesnym, w rozumieniu chrześcijańskim "kończy życie człowieka jako czas otwarty na przyjęcie lub odrzucenie łaski Bożej ukazanej w Chrystusie" (KKK, s. 249). Jest to więc wejście w nowy wymiar egzystencji, którego punkt wyjścia stanowi tzw. sąd szczegółowy, a więc swoiste podsumowanie zakończonego co dopiero życia w czasie i porządku doczesnym. Jego dopełnieniem będzie na końcu dziejów ludzkich - połączony z drugim przyjściem Chrystusa, posiadający wymiar uniwersalny - "sąd ostateczny" (por. Mt 25, 14-46; 18, 23-35;). W konsekwencji sądu los człowieka, w nowym wymiarze egzystencji wyzwolonej z przemijania, a naznaczonej wiecznotrwałością, ułoży się w ramach trzech ewentualności. Są nimi: niebo, czyściec i piekło.
Pierwsza z tych ewentualności jest stanem pełnej szczęśliwości. Jak powie Katechizm Kościoła Katolickiego: "Tajemnica szczęśliwej komunii z Bogiem i tymi wszystkimi, którzy są w Chrystusie, przekracza wszelkie możliwości naszego zrozumienia i wyobrażenia" (s. 251).
Drugą ewentualnością wejścia człowieka w wymiar wieczności jest "końcowe oczyszczenie, czyli czyściec" (jw.). Jest to stan tych, "którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego zbawienia" (jw.). Podlegają oni niezbędnemu oczyszczeniu "by zyskać świętość konieczną do wejścia do radości nieba" (s. 252).
Trzecią, do głębi przejmującą ewentualnością egzystowania człowieka po śmierci - jak dalej lapidarnie stwierdza Katechizm - jest "stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi", który określa się słowem "piekło" (s. 253).
Tak w lapidarnym skrócie wygląda, według Katechizmu Kościoła Katolickiego, katolickie ujęcie nauki "o życiu wiecznym". A jak ten ważny artykuł wiary przedstawia w swojej encyklice Benedykt XVI?
Eschatologia widziana przez pryzmat "Spe salvi"
Jak powiedziano we Wstępie, problematyka życia wiecznego usytuowana jest w encyklice albo jako przesłanka, swoiste cząstkowe uwarunkowanie konstrukcji doktryny o cnocie nadziei, albo jako jej chwalebne i szczęśliwe zwieńczenie.
W tej perspektywie encyklika próbuje na początku, na gruncie danych biblijnych i Tradycji, określić, czym jest prawdziwa nadzieja (por. nr 2-10). Kontynuując ten wątek w numerach 10-12, podejmuje problem śmierci i związanej z nią wieczności.
Prezentację problemu śmierci rozpoczyna pytanie: "Czy naprawdę chcemy żyć wiecznie?". I odpowiada Papież realistycznie, że ludzie "nie chcą życia wiecznego, lecz obecnego" (nr 10). Konsekwencją tego jest to, że "chciałoby się odsunąć śmierć jak najdalej" (tamże). Jak nie podziwiać tego wsłuchania się w tęsknoty współczesnego człowieka, który poza horyzont swego życia odsuwa prawdę o Bogu i istnieniu świata pozagrobowego!
Genialność tego uwspółcześniania problemu śmierci widać jeszcze w tym, że paradoksalnie "żyć zawsze, bez końca - to w sumie może być tylko nudne i ostatecznie nie do zniesienia" (tamże). A finałem tej genialnej sekwencji jest cytat ze św. Ambrożego: "Nieśmiertelność jest raczej ciężarem niż korzyścią, jeżeli nie rozświetla jej łaska" (tamże).
Z problemem śmierci wiąże się także w ujęciu encykliki problem wieczności oraz jej szczęśliwego rozwiązania w postaci nieba. Te dwa zagadnienia encyklika tak pięknie ze sobą zespala, że nie można tego komentować, a po prostu trzeba dosłownie zacytować: "wieczność nie jest ciągiem następujących po sobie dni kalendarzowych, ale czymś, co przypomina moment ostatecznego zaspokojenia, w którym pełnia obejmuje nas, a my obejmujemy pełnię. Byłby to moment zanurzenia się w oceanie nieskończonej miłości, w którym czas - przed i potem - już nie istnieje. Możemy jedynie starać się myśleć, że ten moment jest życiem w pełnym znaczeniu, wciąż nowym zanurzaniem się w głębie istnienia, podczas gdy po prostu ogarnia nas radość" (nr 12). Pozostaje już tylko dopowiedzieć konkluzję: to przecież chodzi o niebo, tylko jakżeż głęboko i zwięźle opisane.
Wnikliwą uwagę encyklika skupia na dwu dalszych poza problematyką nieba, członach bytowania człowieka po śmierci, a więc w momencie wkroczenia w wieczność. Idzie o stan pośredni między stanem pełni szczęścia, w konsekwencji osiągnięcia pełnej komunii w miłości człowieka z Bogiem, oraz stan ostatecznej klęski życiowej człowieka, jaką jest potępienie.
Ten stan pośredni określany jest klasycznym terminem - "czyściec". Punktem wyjścia do sprawy czyśćca w encyklice jest stwierdzenie, że "u większości ludzi w największej sferze ich istoty jest obecne ostateczne wewnętrzne otwarcie na prawdę, na miłość, na Boga. Jednak w konkretnych wyborach życiowych jest ono przesłonięte przez coraz to nowe kompromisy ze złem (...) Co dzieje się z takimi ludźmi?" (nr 46) - pyta encyklika. Odpowiedź na to pytanie zawiera się już częściowo w stwierdzeniu, że "nasz brud nie plami nas na wieczność, jeśli pozostaliśmy ukierunkowani na Chrystusa, na prawdę i na miłość" (nr 47). Istnieje więc "stan pośredni", w którym "dusza dojrzewa do komunii z Bogiem" (nr 45). Dopełnienie nauki o tym "stanie pośrednim", jakim jest czyściec, stanowi wyraźnie nawiązujące do Starego Testamentu stwierdzenie, że "można przyjść z pomocą zmarłym w ich przejściowym stanie poprzez modlitwę" (nr 48). W Nowym Testamencie te możliwości ubogacone są przez Eucharystię i jałmużnę (por. jw.).
Dogłębnie i lapidarnie prezentuje encyklika ten trzeci, tragiczny stan wkroczenia człowieka w wieczność, jakim jest stan potępienia wiecznego, czyli piekło. "Są ludzie - stwierdza encyklika - którzy całkowicie zniszczyli w sobie pragnienie prawdy i gotowość do kochania. Ludzie, w których wszystko stało się kłamstwem; ludzie, którzy żyli w nienawiści i podeptali w sobie miłość. Jest to straszna perspektywa (...). Takich ludzi już nie można uleczyć, a zniszczenie dobra jest nieodwołalne; to jest to, na co wskazuje słowo «piekło»" (nr 45). Jest to przerażające w swej tragicznej logice, ale i w definitywnym tragicznym finale.
Fakty opisane z zadziwiającą przejrzystością, ale i w zharmonizowaniu z klimatem życia współczesnego człowieka, ukazują los człowieka z chwilą jego niechybnego wkroczenia w tajemniczy wymiar wieczności. Uwarunkowane jest ono w sposób decydujący wydarzeniem wyraziście zaznaczającym się w nauczaniu Chrystusa, jakim jest problem koniecznego rozrachunku całego życia z walnym udziałem Boga (por. nr 43).
Na czoło w encyklice w tej sprawie wysuwa się problem powszechnego przekonania o potrzebie generalnego rozrachunku z życia ludzkiego. Encyklika poświęca tej sprawie ważny rozdział końcowy, zatytułowany jednoznacznie: "Sąd ostateczny jako miejsce uczenia się i wprawiania w nadziei". Tak zatytułowany rozdział, choć zawiera zestaw innych zagadnień, to przecież na pierwszym miejscu uwagę swoją koncentruje na sprawie fundamentalnego przekonania zdrowo myślącej części ludzkości, czego interesującym przykładem jest przytoczony przez encyklikę pogląd współczesnej ważnej szkoły frankfurckiej (por. nr 42).
Encyklika w dwu aspektach ujmuje to wielkie i logiczne zapotrzebowanie na generalny rozrachunek postępowania człowieka na ziemi. Polemizuje naprzód z poglądem, że problemu sprawiedliwości nie da się pogodzić z ideą Boga, i to Boga miłującego człowieka (por. nr 42). A następnie stwierdziwszy, że czysto ludzkie próby wymierzenia sprawiedliwości definitywnej skazane były i są na niepowodzenie, z mocą i głębokim przekonaniem uważa za jedynie prawdziwą i pełną jego realizację właśnie w chrześcijańskim artykule wiary, zawartym w pojęciu "Sądu Ostatecznego". Wiara w Sąd Ostateczny - mówi encyklika - "jest przede wszystkim i nade wszystko nadzieją - tą nadzieją, której potrzeba stała się oczywista, zwłaszcza w burzliwych wydarzeniach ostatnich wieków" (nr 43). Stwierdzenie to wskazuje na wyraźne związki z artykułem o Sądzie Ostatecznym, ale i w jednoznaczny sposób akcentuje jego oczywistość i doniosłe miejsce w Credo chrześcijańskim.
Godna bacznej uwagi jest konkluzja tej frazy: "Jestem przekonany - mówi Papież - że kwestia sprawiedliwości stanowi istotny argument - a w każdym razie argument najmocniejszy - za wiarą w życie wieczne" (tamże). Miałoby się ochotę nieśmiało opowiedzieć za pełną słusznością tej konstatacji. Bo rzeczywiście istnieje problem finalnego wymierzenia sprawiedliwości wobec wołających o pomstę do nieba krzywd i gwałtów na słabych i niewinnych przez tych, którzy uszli w doczesności kary za popełnione czyny. Może tego w pełni dokonać sprawiedliwie Bóg Stwórca, odwieczny Pan ludzkości (por. nr 44).
W związku z Sądem Ostatecznym encyklika w sposób subtelny dotyka jeszcze sprawy z nim związanej, jaką jest problem sprawiedliwości i łaski, a z tym poczucie głębokiego lęku i krzepiącej nadziei (por. nr 46, 47). Trudno trafnie a skrótowo zreferować te bogate teksty, odsyłam więc do ich ujęcia w tekście encykliki.
Wnioski końcowe
Niniejsza wypowiedź jest tylko skromną próbą przedstawienia tego, co w doniosłym dokumencie papieskim zostało powiedziane na temat ważnego artykułu wiary, jakim jest zrąb prawd ostatecznych dotyczących losu ludzkiego.
Jako próba, nie była ona w stanie zasygnalizować wszystkich elementów ujęcia tej problematyki, jaka znalazła się w encyklice. Trzeba będzie ją doczytać z dosłownego jej tekstu.
Ponadto lojalnie trzeba stwierdzić, że pewna część zacytowanych fragmentów zaczerpnięta jest w encyklice z Katechizmu Kościoła Katolickiego.
A wreszcie, oczywisty jest wspomniany organiczny związek analizowanej w encyklice nadziei z dominującą w niej problematyką nadziei chrześcijańskiej. Wspomniano na początku tej wypowiedzi, że to powiązanie ma dwie ściśle ze sobą związane wersje oczywistej przesłanki do prezentacji tematu wiodącego, ale i do logicznego jego zwieńczenia. Nasuwa się więc konkluzja, że tę pierwszą wersję prezentuje niepozbawiona świętej grozy nauka o Sądzie Ostatecznym, a drugą - prawda o jego ostatecznych konsekwencjach, związanych z wejściem w obszar wieczności.
Czy jest to słuszna sugestia - niech rozstrzygnie dogłębne, choć niepozbawione trudności osobiste spotkanie z pięknym tekstem encykliki "Spe salvi".
"Niedziela" 14/2008