Zło dobrem zwyciężył
Milena Kindziuk, Andrzej Tarwid
Był wytrwałym oraz niestrudzonym świadkiem Chrystusa: zło dobrem zwyciężył, aż do przelania krwi – te słowa z listu Papieża Benedykta XVI ludzie z radością przyjęli na pl. Piłsudskiego w Warszawie
Kiedyś w prywatnym notesie mieli jego numer telefonu, a teraz uczestniczyli w wyniesieniu na ołtarze swego przyjaciela, kolegi, znajomego. To wyjątkowa sytuacja. Dlatego ci, którzy osobiście znali ks. Popiełuszkę, byli tego dnia bardzo wzruszeni. A kiedy abp Angelo Amato zaczął wspominać własny pobyt w Muzeum Księdza Jerzego i mówił o wrażeniu, jakie wywarły na nim zdjęcia „zeszpeconej twarzy tego łagodnego Kapłana, podobnej do ubiczowanego i upokorzonego oblicza ukrzyżowanego Chrystusa, które utraciło piękno i godność”, w oczach wielu ludzi pojawiły się łzy.
Najbardziej przejmujący był jednak widok Marianny Popiełuszko – kobiety lekko pochylonej, z laską w ręku, stojącej w odświętnej ciemnowiśniowej garsonce blisko ołtarza, wpatrzonej w usytuowany na wprost niej portret beatyfikacyjny Księdza Jerzego. A potem powoli idącej za relikwiarzem z doczesnymi cząstkami jej syna. Po ludzku – trudne do przyjęcia. Patrząc w perspektywie wiary, można to przeżywać radośnie. I przeżywać jak ona, matka świętego. Bo przecież, jak mówił abp Amato, „ofiara młodego kapłana nie była porażką. Śmierć męczenników jest istotnie posiewem chrześcijan”.
Chyba nie było w historii Kościoła przypadku, by matka uczestniczyła w beatyfikacji swego syna. Ani by słyszała swoje słowa w homilii beatyfikacyjnej. A tak było tym razem, kiedy abp Amato mówił: – Bardzo wzruszające jest świadectwo Mamy naszego Błogosławionego, pani Marianny Popiełuszko: „Mój syn, Ksiądz Jerzy, był przez całe życie człowiekiem głęboko wierzącym. (…) Kiedy służył w wojsku, odmawiał Różaniec pomimo zakazu dowódcy. Nigdy nie słyszałam, by żalił się na Pana Boga. Starał się przyjmować wyrządzane nieprzyjemności w duchu wiary i z miłości do Pana Boga”.
Obok siebie na placu
W niedzielny poranek 6 czerwca w Warszawie od rana świeciło słońce. Polacy obecni na placu Piłsudskiego czuli, że stanowią wspólnotę. Zjednoczeni w modlitwie, w skupieniu, radośni, przyszli oddać Męczennikowi hołd. Spłacić dług, wyrazić wdzięczność i oddać hołd.
Pierwsi pielgrzymi gromadzili się już od soboty. Część z nich – przy grobie ks. Popiełuszki na Żoliborzu. Inni – przed powstającą w Wilanowie Świątynią Opatrzności Bożej. Ale najwięcej – na placu marszałka Józefa Piłsudskiego. 31 lat temu w tym samym miejscu Mszę św. odprawiał Jan Paweł II. Na pamiątkę tamtego wydarzenia postawiono krzyż. I właśnie nieopodal papieskiego krzyża wybudowano biało-czerwony ołtarz zwieńczony symbolem Ducha Świętego oraz napisem: „Zło dobrem zwyciężaj”. Wokół tego hasła w latach 80. XX wieku gromadziły się dziesiątki tysięcy ludzi na Mszach św. za Ojczyznę sprawowanych przez Księdza Jerzego. 6 czerwca wokół ołtarza z hasłem: „Zło dobrem zwyciężaj” zgromadziło się ok. 150 tys. osób.
– Bardzo podoba mi się ten ołtarz. Biały kolor nawiązuje do czystości. Najważniejsze, że przypominano to, co głosił Ksiądz Jerzy. Gdyby wszyscy kierowali się tymi słowami, świat byłby lepszy – powiedziała „Niedzieli” Marianna Popiełuszko, tuż przed rozpoczęciem uroczystości beatyfikacyjnych.
Parafie z całego kraju zorganizowały specjalne pielgrzymki, ale wielu przybyło do stolicy na własną rękę. Starszy mężczyzna z laską przyjechał z Grodna i spacerując wokół ołtarza, podpytywał przechodniów, czy mają może zbędne zaproszenia do sektorów. Jedna z kobiet wyjęła z torebki wejściówkę na Mszę św. beatyfikacyjną i mu podarowała.
Wśród tłumu była też 11-osobowa grupa ze Śląska, która do stolicy... przybiegła wprost spod pomnika Poległych Górników KWK „Wujek”. Biegacze – członkowie Akcji Katolickiej z Knurowa, maratończycy, górnicy oraz podopieczni Caritas – w ciągu dwóch dni pokonali ponad 320 km, żeby wziąć udział w uroczystościach beatyfikacyjnych.
Tuż przed niedzielną Mszą św. wiele osób mówiło, że przypominają im się lata 80. XX wieku. – Wówczas też czuliśmy się razem. Najpierw, gdy powstała „Solidarność”, a potem, już po wprowadzeniu stanu wojennego, na Mszach św. sprawowanych przez Księdza Jerzego. Dlatego nie mogło nas tutaj zabraknąć – opowiadali.
I tak jak w latach 80., obok siebie stali ludzie kultury i robotnicy, młodzi i osoby starsze. Opowiadali o swoich spotkaniach z Księdzem Jerzym. A także o tym, jak słuchali fragmentów jego kazań nadawanych w zagranicznych rozgłośniach. Fenomen tych homilii fascynuje do dnia dzisiejszego. Nawet tych, którzy jak np. mec. Maciej Bednarkiewicz, byli uczestnikami Mszy św. za Ojczyznę.
– Ksiądz Jerzy mówił pięknymi, krótkimi zdaniami. Miał uporządkowane myśli. Ja na pierwszych Mszach św. za Ojczyznę byłem absolutnie pewien, że czyta. To moje przekonanie brało się stąd, że odwiedzał moją rodzinę – wyznał Bednarkiewicz – i wówczas mówił całkiem inaczej. Ksiądz Jerzy uważał, aby na Mszach św. nie było cienia nienawiści. Każda Msza św. za Ojczyznę kończyła się wezwaniem do spokoju. Kończyła się modlitwą za tych, którzy rządzą. Uczestnicy Mszy św. wychodzili w nastroju refleksji i potrzeby realizowania dobra, aby to zło zwyciężyć.
– Ludzie podążali za nim od parafii do parafii, bo on miał taki dar, że w jego oczach widzieli się lepszymi – mówiła Maja Komorowska, wybitna polska aktorka.
Na placu Piłsudskiego znajdowała się jeszcze jedna osoba, bez której nie byłoby beatyfikacji. To kard. Józef Glemp. To on podjął decyzję, by ks. Popiełuszko pozostał w Polsce. Nie zmusił go do wyjazdu do Rzymu, do ucieczki. Być może, gdyby to uczynił, uratowałby mu życie. Ale wtedy nie mielibyśmy dzisiaj świętego...
O tym dylemacie Ksiądz Prymas mówił publicznie w 2000 r., kiedy przepraszał, że nie zdołał uratować życia ks. Jerzego Popiełuszki, mimo wysiłków podejmowanych w tym kierunku. – Niech mi Bóg wybaczy, może taka była Jego święta wola – powiedział Ksiądz Kardynał w słynnym kazaniu na placu Teatralnym w Warszawie.
To kard. Glemp podjął i wspierał jednocześnie proces wyniesienia na ołtarze Księdza Jerzego, o czym przypomniał abp Kazimierz Nycz, dziękując za to Prymasowi Seniorowi.
Mszę św. na placu Piłsudskiego, odprawianą po łacinie, koncelebrował z prefektem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych Episkopat Polski i hierarchowie z zagranicy, w tym m.in. kard. William Levada – prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Byli obecni kardynałowie: Stanisław Dziwisz, Józef Glemp, Henryk Gulbinowicz, Franciszek Macharski, a także Adam Maida z Detroit (USA) oraz Kazimierz Świątek z Białorusi. We Mszy św. uczestniczyli też m.in. przedstawiciele świata polityki, w tym premier Donald Tusk, b. prezydent Lech Wałęsa, posłowie i senatorowie oraz kandydaci na urząd prezydenta RP: Jarosław Kaczyński i Bronisław Komorowski.
Podczas Mszy św. beatyfikacyjnej Księdza Jerzego modlono się m.in. za sprawców jego śmierci, „aby zmarłym Bóg okazał swoje miłosierdzie, a żyjącym dał łaskę nawrócenia”.
Ponadczasowe przesłanie
Uroczystości beatyfikacyjne Księdza Jerzego przypominały radosne dni papieskich pielgrzymek do Polski. Kiedy abp Nycz, przedstawiając życiorys Kandydata na ołtarze, mówił, że przy jego grobie w 1987 r. modlił się sługa Boży Jan Paweł II, a w 2005 r. kard. Joseph Ratzinger – obecny Ojciec Święty Benedykt XVI, wokoło panowała cisza. Ludzie czuli, że na ich oczach dzieje się historia. Podobnie zresztą reagowali na słowa abp. Amato, który również przypominał, że Papież Polak Jan Paweł II w 1987 r. modlił się przy grobie Kapłana Męczennika.
Znamienne były też słowa homilii przypominające hasło życia Księdza Jerzego: „Był świadomy, że zło dyktatury miało swoje źródło w szatanie, dlatego zachęcał, aby zło zwyciężać dobrem i łaską Bożą”. Abp Amato wymienił ideologię marksistowską jako zło i system oparty na kłamstwie, nieuznający wartości ewangelicznych, których bronił Ksiądz Jerzy. – Religia, Ewangelia, godność osoby ludzkiej, wolność nie były pojęciami zgodnymi z ideologią marksistowską. To właśnie dlatego rozpętał się przeciw niemu niszczący gniew wielkiego kłamcy, nieprzyjaciela Boga i ciemiężcy ludzkości, tego, który nienawidzi prawdy i szerzy kłamstwo. W tamtych latach, jak zdarzało się niekiedy w historii, na dużym obszarze Europy światło rozumu zostało przyćmione ciemnością, a dobro zastąpione złem – powiedział.
Abp Amato zwrócił też uwagę na uniwersalizm przesłania Błogosławionego: – W obliczu odradzających się prześladowań skierowanych przeciwko Ewangelii i Kościołowi ponadczasowym przesłaniem, jakie musi rozbrzmiewać dzisiaj w naszych sercach, jest to, które wyraził Ojciec Święty Benedykt XVI, przedstawiając syntezę męczeńskiego świadectwa błogosławionego Jerzego Popiełuszki. Papież mówi, że nowy Błogosławiony był kapłanem i męczennikiem, wytrwałym oraz niestrudzonym świadkiem Chrystusa: on zło dobrem zwyciężył, aż do przelania krwi.
Uroczystości beatyfikacyjne zakończyła procesja z relikwiarzem oraz wniesienie relikwii Błogosławionego Męczennika do Świątyni Opatrzności Bożej w warszawskim Wilanowie.
"Niedziela" 24/2010