Affidato, czyli zawierzony
Rozmawia ks. Mariusz Frukacz
Z włoskim artystą złotnikiem Michele Affidato rozmawia ks. Mariusz Frukacz
KS. MARIUSZ FRUKACZ: – Kiedy i jak narodziła się idea wykonania repliki koron papieża Klemensa XI?
MICHELE AFFIDATO: – Jestem artystą złotnikiem, który wykonuje dzieła sakralne. Pewnego dnia spotkałem dziewczynę z Polski, właśnie z Częstochowy. Katarzyna znała moją drogę artystyczną. Rozmawialiśmy o wielkiej czci do Maryi, Madonny z Częstochowy. Opowiadałem jej o czci do naszej Maryi. W swoim życiu wielokrotnie spotykałem się z Janem Pawłem II. Mogę mówić o silnej więzi z naszym ukochanym wielkim pielgrzymem pokoju. Wspomniana dziewczyna zaprosiła mnie do Częstochowy. Pamiętam, że gościł nas o. Jan Golonka, który był odpowiedzialny za zbiory jasnogórskie. Wówczas narodziły się nasze więzi, rozmawialiśmy o naszych Madonnach. Wtedy jeszcze nie myślałem o wykonaniu diademów dla Matki Bożej. Zanim wyjechałem z Częstochowy, zorientowałem się, że zbliża się 300. rocznica wielkiego wydarzenia – koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Powiedziałem Katarzynie, że pięknie by było, gdybym mógł z tej okazji wykonać korony dla Matki Bożej. Minął blisko rok od tamtego momentu, gdy Katarzyna poinformowała mnie, że o. Stanisław Rudziński – nowy kustosz jasnogórskich Zbiorów Sztuki Wotywnej proponuje taką właśnie realizację. Przybyłem do Częstochowy, pokazałem rysunek diademów, które miały być podobne do tych, które podarował Klemens XI w 1717 r. Do diademów dodałem trzy nowe gwiazdy, które symbolizują Trójcę Świętą. Ta idea się spodobała. W realizacji tego projektu wspomogła mnie również ta młoda dziewczyna z Częstochowy. I rozpoczęliśmy pracę.
– W tych dniach obchodzimy 1. rocznicę pielgrzymki Ojca Świętego Franciszka do Polski. Inni papieże też dawali dowody bliskości Stolicy Apostolskiej z Jasną Górą...
– To oznacza, że Kościół w Polsce jest bardzo ważny, bardzo otwarty i bardzo przyjazny. Jestem zaszczycony, że mogłem zrealizować projekt nowych koron dla Matki Bożej Jasnogórskiej. Pracowałem dla Jana Pawła II i Benedykta XVI, a teraz także dla Franciszka. Jestem świadkiem pontyfikatów tych trzech papieży, ich posługi Piotrowej. Już w 1982 r., kiedy Jan Paweł II przybył do mojego miasta Crotone, odkryłem tę piękną ikonę Matki Bożej z Częstochowy. To Czarna Madonna, podobnie jak nasza z Capocolonna. Na jedno z oficjalnych spotkań z Janem Pawłem II przyniosłem do pobłogosławienia korony dla Matki Bożej z Karmelu w moim mieście. Wówczas Ojciec Święty podarował mi ikonę Madonny z Częstochowy. I ta właśnie Madonna niejako weszła do mojego domu, stała się bardzo ważna w moim życiu. I za każdym razem, gdy patrzyłem na tę Madonnę, miałem świadomość, że patrzyłem na Madonnę Jana Pawła II, wielkiego pielgrzyma pokoju. Papież Polak pozostaje zawsze w moich modlitwach. Maryja była zawsze obecna w moim życiu, ale nigdy nie myślałem, że któregoś dnia będę wykonywał dla Niej diademy. W swojej działalności artystycznej zrealizowałem blisko 100 takich dzieł, jednak te korony są dla mnie prawdziwie wielką radością.
– Na zakończenie pragnę zwrócić uwagę, że Pańskie nazwisko – Affidato – znaczy „zawierzony”. Czy to także ma dla Pana jakieś znaczenie?
– Oczywiście, że tak. Jestem dumny z tego, że jestem zawierzony Maryi. Ufam, że Madonna zawsze będzie mnie strzegła, ale także wszystkich nas, szczególnie teraz, kiedy na świecie jest tak trudno i jest tak wiele wojen. Ufam, że Maryja może nam ofiarować lepszy świat.
„Niedziela” 32/2017