Trudna sytuacja chrześcijan w Indiach

Z arcybiskupem Agry Oswaldem Graciasem - przewodniczącym Konferencji Episkopatu Indii obrządku łacińskiego - rozmawia Włodzimierz Rędzioch

Prawie codziennie dochodzą do nas niepokojące wiadomości z Indii: chrześcijanie Indii, które uchodzą za największy demokratyczny kraj świata, padają ofiarą prześladowań ze strony hinduistycznych fundamentalistów, popieranych przez międzynarodową organizację hinduistyczną "Vishva Hindu Parishad" (VHP) oraz jej polityczne ramię - indyjskie ugrupowanie Baratiya Janata Party (BJP). Prześladowania przybierają różnorodne formy, takie jak: dyskryminacja w pracy, pobicia, podpalanie świątyń i szkół chrześcijańskich, zmuszanie do przejścia na hinduizm. Niestety, dochodzi również do ohydnych - często bezkarnych - mordów dokonywanych na chrześcijanach.
Ostatnio organizacja VHP oraz partia BJP zwróciły się do władz stanu Orissa (północno-wschodnie Indie) o natychmiastowe usunięcie z urzędów państwowych, administracji i policji pracujących tam chrześcijan. Te działania, całkowicie sprzeczne z konstytucją indyjską i demokratycznymi zasadami współżycia społecznego, nie zostały dostatecznie napiętnowane przez światową opinię publiczną, a przecież chodzi o politykę, która do złudzenia przypomina dyskryminacyjną politykę prowadzoną kiedyś w hitlerowskich Niemczech! Co gorsza, światowe media prawie całkowicie ignorują problem prześladowań antychrześcijańskich w Indiach. Aby naświetlić Czytelnikom "Niedzieli" sytuację w Indiach, przeprowadziłem wywiad z abp. Oswaldem Graciasem.

Włodzimierz Rędzioch: - Kościół w Indiach pochodzi od Apostołów, a jego powstanie związane jest z nauczaniem Tomasza Apostoła (w 2002 r. obchodzono uroczyście 1950. rocznicę chrześcijaństwa w Indiach). Dlaczego pomimo tej długiej tradycji Kościół postrzegany jest tam nadal jako "obce ciało"?

Abp Oswald Gracias: - Wydaje mi się, że Kościół w Indiach nie przeprowadził odpowiedniej inkulturacji. Podejmowaliśmy wiele prób w tej dziedzinie, ale ciągle jesteśmy postrzegani jako "ci z Zachodu". Być może dlatego, że nasza liturgia, formacja i filozofia są zachodnie, a i misjonarze z reguły pochodzą z krajów Zachodu. Przenikanie chrześcijaństwa do lokalnej kultury (inkulturacja) jest wyzwaniem, które stoi przed Kościołem w każdym kraju świata. Dziś próbujemy to czynić w sposób jeszcze bardziej świadomy. Indie są krajem wielkiej duchowości. To kolebka hinduizmu, buddyzmu, sikhizmu, dżinizmu, a chrześcijaństwo postrzegane jest jako coś, co zostało sprowadzone do Indii. Uważam, że minie jeszcze wiele czasu, zanim się to zmieni.

- A co z liturgią?

- Nasza liturgia jest także zachodnia, ponieważ nie wprowadziliśmy do niej dostatecznej ilości elementów indyjskich.

- Do 2004 r. władza w Indiach była w rękach partii BJP (Baratiya Janata Party) powiązanej z radykalnymi organizacjami hinduistycznymi, takimi jak międzynarodowa organizacja hinduistyczna VHP ("Vishva Hindu Parishad") czy RSS ("Rashtriya Swaymsevak Sangh"). Aby dojść do władzy, partia BJP postawiła na kartę hinduistycznego nacjonalizmu, a ekstremiści hinduistyczni zaczęli zajmować najwyższe urzędy we władzach federalnych (np. minister Arun Shourie i minister Dilip Singh Judeo). W tej atmosferze polityka antychrześcijańska i przymusowe nawracanie na hinduizm stały się oficjalną polityką wielu indyjskich stanów. Niektórzy obserwatorzy polityczni ówczesną politykę indyjską nazywali wprost hinduistycznym faszyzmem. Jaka była sytuacja Kościoła w tych trudnych czasach?

- BJP była u władzy przez 5 lat. Chrześcijanie mieli wtedy wiele problemów - byli atakowani, a policja często nie interweniowała w takich przypadkach. Jednak nie oskarżałbym o to najwyższych władz partii. W owym czasie byłem sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Indii i z tej racji spotykałem się często z premierem i wicepremierem. Z moich rozmów odniosłem wrażenie, że byli oni poniekąd bezsilni wobec wydarzeń, które miały miejsce. Wydaje mi się, że hinduistyczni politycy w sposób instrumentalny wykorzystali religię, by dojść do władzy. To było prawdziwe igranie z ogniem, dlatego sytuacja wymknęła im się spod kontroli. To był bardzo trudny okres w życiu Kościoła, z dumą jednak mogę stwierdzić, że chrześcijanie nigdy się nie załamali. Byliśmy świadomi, że krzyż jest częścią naszej wiary, a prześladowania nie są niczym nowym w historii Kościoła.

- Widzę, że Ksiądz Arcybiskup próbuje tłumaczyć przywódców partii BJP, a przecież ta partia popierała politykę religijnego apartheidu pod hasłem: "Indie tylko dla hinduistów"...

- Z pewnością była to zła polityka, lecz oficjalnie BJP jej nie stosowała. Należy wyjaśnić, że była to polityka międzynarodowej organizaji hinduistycznej Vishva Hindu Parishad. Wielu członków parii BJP zdaje sobie sprawę, że nie można popierać tego typu ideologii w kraju o dużym zróżnicowaniu religijnym.
Chciałbym jednak podkreślić, że generalnie rzecz biorąc, hinduiści w Indiach są ludźmi bardzo tolerancyjnymi. Potrafią docenić także inne religie. Większość hinduistów nie jest fundamentalistami, a jedynie ich mniejszość używa religii w celach politycznych.

- Wielu indyjskich chrześcijan wywodzi się z grup plemiennych, tzw. tribesmen, oraz z najniższej kasty społeczeństwa, tzw. dalit. Ludzie ci, nawracając się na chrześcijaństwo, stają się świadomi swojej ludzkiej godności i równości z innymi grupami społecznymi, co zaburza wiekowy indyjski system kastowy i godzi w przywileje wyższych kast. Czy to prawda, że ataki na chrześcijaństwo mają również podłoże społeczno-gospodarcze?

- Uważam, że jest to sedno sprawy. W wielu regionach atakuje się misjonarzy, ponieważ podważają oni społeczno-gospodarcze stosunki lokalnej społeczności. Jeżeli przeanalizujemy długą historię misji w Indiach, stwierdzimy, że europejscy katechiści i księża parafialni zawsze zajmowali się pracą społeczną, co powodowało zachwianie dotychczasowych układów społecznych. Nie podoba się to ludziom z wyższych klas, którzy wykorzystują niższe klasy. Nie ulega wątpliwości, że system kast zostaje podważony, gdy ludzie z niższych kast stają się świadomi swych praw.

- Dlaczego nazywamy Indie najludniejszą demokracją świata, skoro w państwie tym toleruje się system kast, który segreguje ludzi w sposób jeszcze bardziej radykalny niż demonizowany przez lata południowoafrykański apartheid?

- System kast jest związany z tradycją hinduistyczną i stanowi element indyjskiej filozofii. Hinduizm związany jest z panteizmem, według którego wszyscy jesteśmy częścią Boga. Problem w tym, że każdy z nas pochodzi z innej części Boga, a co za tym idzie - ma inną rangę. Kościół był zawsze przeciwny systemowi kast i go potępiał. Jednak mentalność kastowa jest tak zakorzeniona w mentalności indyjskiej, że potrzeba wielu pokoleń, by to zmienić. Przynależność do kasty liczy się bardziej niż wyznawana religia, wykształcenie czy zasoby finansowe. Kasta jest czymś dominującym w całym systemie społecznym. Nie można nawet na ten temat racjonalnie dyskutować, ponieważ stało się to ogólnie akceptowanym przekonaniem. Wierzę, że przez wdrażanie praw człowieka i indywidualizmu stopniowo osiągniemy równość społeczną, ale wymaga to wiele czasu. Na zakończenie chciałbym stwierdzić, że system kastowy w Indiach to nasz największy problem.

- Dochodzą do nas informacje, że ekstremiści hinduistyczni w dalszym ciągu zmuszają miejscowych chrześcijan do przejścia na hinduizm. Czy to prawda?

- Tak, to prawda. Fundamentalistyczne organizacje hinduistyczne organizują specjalne obozy, w których - jak twierdzą - "ludzie powracają do domu", tzn. przechodzą z chrześcijaństwa na hinduizm. Z naszych informacji wynika jednak, że bardzo mało ludzi porzuca chrześcijaństwo, a rozgłos, jaki nadaje się tego typu przypadkom, ma cele propagandowe. Poza tym niektórzy chrześcijanie stają się hinduistami w zamian za pewne korzyści. Jednak raz jeszcze powtarzam, że nie jest to zjawisko masowe, chociaż próbuje się wmówić ludziom, że chodzi o tysiące chrześcijan.

- Jakie zmiany nastąpiły w Indiach po dojściu do władzy Partii Kongresu?

- Przed wyborami wszyscy byli przekonani, że hinduistyczna partia BJP utrzyma się przy władzy. Dzięki Bogu zwycięstwo odniosła Partia Kongresu, co było miłą niespodzianką. Rząd występuje przeciwko fundamentalistom i głosi, że Indie są krajem wszystkich religii. Problem w tym, że zmiany dokonały się na szczytach władzy, a w terenie dawni biurokraci pozostali na swoich stanowiskach.
Chciałbym wyjaśnić, że poprzedni rząd miał pewne osiągnięcia gospodarcze. Niestety, jedynie klasa średnia stała się bogatsza, natomiast ludzie biedni jeszcze bardziej zubożeli. Poprzednie władze nie interesowały się losem biedoty i chłopów. Obecny rząd ma zmienić tę politykę. Mamy dobrego premiera, którego wszyscy szanują za jego uczciwość, dyscyplinę i za rozsądne podchodzenie do problemów. Działa specjalna komisja ds. mniejszości, która podejmuje działania mające na celu ochronę mniejszości i zapewnienie im specjalnych praw.

- Czy - według Księdza Arcybiskupa - rządowi premiera Singha uda się zapewnić wolność religijną wszystkim obywatelom?

- Premier Singh oświadczył, że taki jest cel jego polityki. Premier i członkowie rządu powtarzają to często. Myślę, że chcą tego również wszyscy ludzie, ponieważ każdy obywatel musi być traktowany, jakby był częścią kraju. Wydaje mi się, że rząd nie może zaniechać polityki na rzecz wolności religijnej, gdyż straciłby zaufanie ludzi. Nie można dokonać radykalnych zmian w społeczeństwie bez przeprowadzenia gruntownych zmian na szczytach władzy.

- Mam nadzieję, że władze zajmą się także zmianą podręczników szkolnych, które służyły propagandzie hinduistycznej...

- To gorzka prawda. Poprzedni rząd próbował zmieniać historię i w ten sposób kształtować umysły dzieci. Gdyby tego typu manipulacje historią powiodły się, miałoby to długoterminowe negatywne efekty. Na szczęście skończono z tym.

- Czy rozwój gospodarczy w ostatnich latach przyczynił się do sekularyzacji indyjskiego społeczeństwa?

- Myślę, że w Indiach nigdy do tego nie dojdzie. Indie mają głębokie korzenie duchowe, a religia odgrywa ogromną rolę w życiu każdego ich mieszkańca. Ze swej natury są blisko Boga. Nawet jeżeli nie modlą się regularnie, Bóg odgrywa ważną rolę w ich życiu osobistym i rodzinnym. Dlatego sam dobrobyt nie wyeliminuje Boga z życia ludzi. Jedynie nieliczna mniejszość może ulec sekularyzacji, lecz Indie jako takie pozostaną narodem religijnym, w którym Bóg będzie zawsze obecny.

- Co mogą uczynić katolicy z innych krajów, by pomóc katolikom indyjskim i ustrzec ich przd agresją ze strony hinduskich fundamentalistów?

- Wyrazy solidarności i poparcia dodają nam odwagi, ponieważ potrzebujemy wsparcia i zapewnienia, że katolicy z innych krajów są z nami, że stanowimy jedną rodzinę. Nie chcemy sprawiać wrażenia, że jesteśmy "zachodnim" Kościołem, i dlatego nie prosimy o pomoc Zachodu w tych kwestiach. Z drugiej jednak strony cenimy sobie to, że inni katolicy interesują się nami i wspomagają nas, ponieważ jesteśmy zdecydowaną mniejszością. To dla nas bardzo ważne.

- Fakt, że domagamy się od władz indyjskich respektowania praw mniejszości, wcale nie znaczy, że mieszamy się do wewnętrznych spraw państwa...

- To prawda. Prawa człowieka, wolność religijna, zapewnienie wolności sumienia każdemu człowiekowi - to filozofia, która rozpowszechnia się na całym świecie. Z Waszą pomocą może się stać również filozofią Indii.

- Dziękuję za rozmowę.

"Niedziela" 29/2005

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl