Dziękuję za Kolonię Wambierzyckiej Królowej Rodzin

W Wambierzycach z kard. Joachimem Meisnerem - arcybiskupem Kolonii i gospodarzem tegorocznych ŚDM - rozmawia Lilianna Sicińska

Urodzony we wrocławskiej Leśnicy, jest częstym gościem na Dolnym Śląsku. Niezwykle komunikatywny w kontakcie z każdym spotkanym człowiekiem, szczególnie ukochał dzieci. Mówi o nich, że są największą radością i sensem naszego życia. Rodziców wypytuje o dzieci, dziadków o wnuki. Każde spotkane dziecko błogosławi, rodzicom nakazując czynić to samo. Tym razem kard. Joachim Meisner, arcybiskup Kolonii, zawitał do Wambierzyc - do sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin - na zaproszenie bp. Ignacego Deca, ordynariusza świdnickiego. Tu 28 sierpnia br. świętowano jubileusz: przed 25 laty Prymas Stefan Wyszyński koronował Cudowną Figurę Matki Bożej. W tym roku znów do położonego w Kotlinie Kłodzkiej sanktuarium przybyło kilkanaście tysięcy pielgrzymów - także nasi sąsiedzi z Czech (z bp. Duką z Hradec Králove), Niemiec (z bp. Reineltem z Drezna) i Słowacji. Znów, jak przed laty z Prymasem Tysiąclecia, modlono się o "rodziny Bogiem silne".

Lilianna Sicińska: - Rok temu przywiózł Ksiądz Kardynał do sanktuarium Wambierzyckiej Pani świecę, ofiarując ją Matce Bożej w intencji Światowych Dni Młodzieży. Dziś podarował Ksiądz Kardynał drugą - w podziękowaniu za te dni. Jakie są wrażenia Księdza Kardynała po kilku dniach od tego wielkiego wydarzenia?

Kard. Joachim Meisner: - Światowe Dni Młodzieży zostały nam podarowane. My byliśmy w stanie tylko je zorganizować, ale wnętrze duchowe zostało nam podarowane.
Od początku byłem przekonany, że będzie to wielkie i szczególne wydarzenie, bo były to pierwsze Dni Młodzieży w kooperacji z dwoma Papieżami: wielkim Janem Pawłem II z nieba i naszym dobrym Benedyktem XVI. Nawet dziennikarze niemieccy byli głęboko poruszeni, bo dostrzegli, że istnieje nie tylko globalizacja zła - której przejawem jest m.in. terroryzm, ale jest też globalizacja dobra - jak to pokazali młodzi chrześcijanie. Najbardziej zadziwiające jest to, że młodzi nie chcą brać udziału w takim permisywnym, ustabilizowanym życiu dorosłych i poszukują nowych wartości.

- Niedawno rozmawiałam z polskimi studentami wracającymi z ŚDM w Kolonii. Przywieźli budujące wspomnienia ze spotkania z Ojcem Świętym i z młodymi z całego świata, ale też inne wrażenia. Zachwyceni byli m.in. życzliwością i gościnnością przyjmujących ich rodzin, mówili o przełamywaniu stereotypów. Jak Ksiądz Kardynał postrzega te zjawiska - jako symptomy jedności europejskiej, o której tak wiele się mówi?

- Tu nie chodzi o polityczny wymiar tej przyjaźni, lecz o prawdziwy wymiar chrześcijaństwa: bo w chrześcijaństwie nie ma granic ani podziału na narody. Jest właśnie jedność w Chrystusie.
Jeśli chodzi o gościnność - wielokrotnie powtarzałem, że powinniśmy uczyć się jej od naszych wschodnich sąsiadów. To w Polsce przecież obowiązuje hasło: "Gość w dom - Bóg w dom". Najprawdopodobniej więc cecha ta przyszła do nas właśnie z Polski.
Wszyscy chcieliśmy młodych z całego świata przyjąć jak najlepiej. Zdarzyło się m.in., że firma, która była odpowiedzialna za wyżywienie młodych ludzi w czasie ŚDM, w pierwszych dniach miała problemy z organizacją i niektórzy z opóźnieniem albo wcale nie dostali posiłków. Wydałem wtedy polecenie, żeby ci młodzi szli do pobliskich restauracji, pubów i jedli do syta, a restauratorzy niech przyślą rachunki do mnie.

- Jakich owoców wielkiego spotkania w Kolonii możemy się spodziewać?

- Najważniejszy owoc tych dni jest ten, że chrześcijaństwo rozprzestrzenia się coraz dalej. Jeżeli ktoś dotknie radioaktywnego materiału - sam staje się radioaktywny i "zaraża" dalej. Jeśli ktoś dotknie Chrystusa - staje się "chrystoaktywny" i w kontakcie z innymi "zaraża" kolejne osoby. Mam wielką nadzieję, że wydarzenia z Kolonii będą promieniowały dalej i wciąż będzie się rozprzestrzeniała aktywność w Chrystusie. Przed ŚDM w naszych niemieckich parafiach powstało ponad 3,5 tys. tzw. Kertime - grup źródłowych. Przez cały rok prowadziły one katechizację i przygotowania praktyczne do ŚDM. Na początku proboszczowie byli sceptyczni - mówili, że nie można takiej ważnej sprawy powierzać młodzieży ze względu na brak doświadczenia. Zauważyłem wówczas, że to właśnie młodzi powinni to robić, bo to przecież ich spotkanie, a nie spotkanie seniorów. Później proboszczowie przyznali mi rację.

- Czy będzie kontynuacja tych działań?

- Po ŚDM młodzi będą nadal się spotykać. Kertime będą nadal inspirować dalsze spotkania katechizacyjne, by rozważać te treści i tematy, które poruszane były w Kolonii.
W przyszłym roku planujemy także pielgrzymkę do miejsc, gdzie odbywało się spotkanie z Ojcem Świętym, gdzie Benedykt XVI odprawiał Msze św. Chcemy również z tymi młodymi ludźmi wyjść na ulice Kolonii, Bonn, Düsseldorfu i innych miast z ewangelizacją uliczną.

- Przed 25 laty, podczas koronacji wambierzyckiej Cudownej Figury Matki Bożej Prymas Stefan Wyszyński wygłosił entuzjastycznie przyjętą homilię w kontekście rodzących się protestów polskich robotników. Dziś mija 25 lat od powstania "Solidarności". Jak Ksiądz Kardynał - częsty gość w naszym kraju - postrzega naszą drogę do wolności i naszą przyszłość?

- Gdy kard. Karol Wojtyła został papieżem, siła jego umysłu i wiary rozniosła się z poziomu Polski na poziom światowy. Wtedy na komunistycznych murach pojawiły się rysy, a pierwszą rysą na komunizmie była "Solidarność". Bez "Solidarności" nie byłoby wolnej Europy, ale bez Jana Pawła II nie byłoby "Solidarności".
Chciałbym jednak powiedzieć także coś krytycznego: Polacy odznaczają się wielkością, kiedy znajdują się w sytuacjach kryzysowych. Natomiast kiedy już otrzymają wywalczoną wolność - sami sobie stwarzają problemy. A Europa potrzebuje Polski wolnej i zjednoczonej. Dla Europy jest to bardzo ważne - i tego oczekiwałbym od Polaków.

- Dziękuję za rozmowę.

"Niedziela" 37/2005

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl