Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest od dwóch lat w Polsce świętem państwowym. Data ta, w historii antykomunistycznego podziemia, ma znaczenie symboliczne i wybrana została nieprzypadkowo. To właśnie 1 marca 1951 r., w więzieniu mokotowskim wykonano wyroki śmierci na członkach kierownictwa IV komendy WiN (Wolność i Niezawisłość).
Kontynuowali opór
Walki zbrojne w Polsce nie ustały wraz z podpisaniem kapitulacji przez hitlerowskie Niemcy. Wielu żołnierzy podziemia było przekonanych, że wkroczenie sowietów, to początek nowej okupacji. Postanowili zostać w lasach i kontynuować opór. Liczni spośród nich polegli z bronią w ręku, innych więziono i poddawano okrutnym torturom. Część z nich zasiadła na ławie oskarżonych w procesach pokazowych, których wynik był z góry przesądzony.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ten tekst będzie próbą przybliżenia losów dwóch żołnierzy podziemia antykomunistycznego z naszego regionu. Ich biografie i dokonania są bardzo różne. Jeden wsławił się dziesiątkami spektakularnych akcji przeciwko ludowej władzy i przeszedł do legendy, jako jedna z najświetniejszych postaci powojennej partyzantki. O drugim do niedawna niewiele było wiadomo. Działał krótko i nim jeszcze zdążył wyrządzić znaczące szkody nowemu ustrojowi, trafił do więzienia, którego murów nigdy nie miał już opuścić. Obaj bohaterowie tej opowieści zostali zamordowani na podstawie wyroków wydanych przez stalinowskie sądy.
Zapora
Reklama
11 listopada 2009 r., w Tarnobrzegu odsłonięty został pomnik majora Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, który urodził się i wychował w tym nadwiślańskim grodzie.
Był najmłodszym z dziewięciorga dzieci blacharza Jana Dekutowskiego i Marii z domu Sudackiej. Młody Hieronim uczęszczał do Państwowego Gimnazjum i Liceum imienia hetmana Jana Tarnowskiego w Tarnobrzegu. 19 maja 1939 r. zdał maturę i zamierzał podjąć studia we Lwowie. Plany te pokrzyżował wybuch wojny i sowiecka agresja na Polskę.
Reklama
W kampanii wrześniowej Dekutowski walczył jako ochotnik, potem z resztkami polskich oddziałów przekroczył granicę. Został internowany na Węgrzech. Po brawurowej ucieczce z obozu, przez Jugosławię i Włochy, przedostał się, w listopadzie 1939 r. do Francji, gdzie zgłosił się do odtwarzanej tam Armii Polskiej. Otrzymał przydział do 4. Pułku Piechoty 2. Dywizji Strzelców Pieszych. Od stycznia do kwietnia 1940 r. przebywał w szkole podoficerskiej, po ukończeniu której został awansowany do stopnia starszego strzelca. Potem uczęszczał do Szkoły Podchorążych Piechoty w Camp de Coëtquidan, walczył również w szeregach 2. Dywizji Strzelców Pieszych. Wobec kapitulacji Francji przeszedł granicę szwajcarską i okrężną drogą dotarł do Wielkiej Brytanii. Do 6 stycznia 1941 r. służył w III batalionie I Brygady Strzelców. Następnie szkolił się w Szkole Podchorążych Piechoty, którą ukończył z wyróżnieniem. Jako prymus otrzymał z rąk wicepremiera Stanisława Mikołajczyka oficerski kordzik. 24 kwietnia 1942 r. zgłosił się ochotniczo na przeszkolenie dywersyjne do służby w kraju. 4 marca 1943 r. został zaprzysiężony jako cichociemny w Audley End przez ppłk. dypl. Michała Protasewicza ps. „Rawa”.
17 września 1943 r. Dekutowski został zrzucony do Polski. Jako podporucznik objął dowództwo oddziału partyzanckiego w Inspektoracie Zamość. Jego ludzie przeprowadzili wiele udanych akcji przeciw okupantowi niemieckiemu oraz kolaborantom działającym na rzecz Niemiec i sowietów. W lutym 1944 r. Hieronim Dekutowski został szefem Kedywu Inspektoratu Rejonowego Lublin i Puławy. Najsłynniejszą w tym czasie jego akcją była bitwa z Niemcami stoczona pod wsią Krężnica Okrągła k. Bełżyc. Oddział „Zapory” zaatakował z zasadzki kolumnę transportową, złożoną z 16 samochodów, częściowo wypełnionych żołnierzami, esesmanami i żandarmerią. Wroga wspierały samoloty wywiadowcze, które wiązkami granatów i ostrzałem broni maszynowej atakowały partyzantów. Mimo to, tylko części niemieckiej kolumny udało się wycofać. Na placu boju hitlerowcy zostawili około 50 zabitych oraz dużą ilość uzbrojenia.
Reklama
Po wkroczeniu wojsk sowieckich na Lubelszczyznę Dekutowski pozostał w konspiracji, podejmując walkę z nowym okupantem. Prowadził akcje skierowane przeciw Urzędu Bezpieczeństwa (UB) i Milicji Obywatelskiej (MO). W maju 1945 r. oddział „Zapory” liczył ok. 350 osób. 1 czerwca 1945 r. Dekutowski został rozkazem Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj awansowany na stopień majora. Rozpoczął ścisłą współpracę z WiN, podporządkowując się dowództwu tej organizacji. W latach 1945-47 „Zapora” przeprowadził około 60 akcji zbrojnych, wymierzonych w Armię Czerwoną i funkcjonariuszy nowej władzy. Nie ufając komunistom, nie skorzystał z amnestii, pozostając w konspiracji do czerwca 1947 r. Potem podjął decyzję o wyjeździe na Zachód, przekazując dowództwo nad oddziałem kpt. Zdzisławowi Brońskiemu ps. „Uskok”.
Wraz z kilkoma swoimi ludźmi, we wrześniu 1947 r. Dekutowski dotarł na punkt kontaktowy w Nysie, skąd wszyscy mieli zostać przerzuceni za granicę. W wyniku zdrady „Zapora” i jego żołnierze wpadli w ręce UB. Bohaterski partyzant przeszedł wyjątkowo brutalne śledztwo. Oprawcy wybili mu zęby, połamali ręce i żebra, złamali nos i zerwali paznokcie. Proces Dekutowskiego i jego byłych podkomendnych rozpoczął się 3 listopada 1948 r. „Zapora” został skazany na siedmiokrotną karę śmierci. Wyrok wykonany został 7 marca 1949 r. o godz. 19.
Mnich
10 kwietnia 1951 r. w kieleckim więzieniu przy ul. Zamkowej, wykonany został wyrok śmierci na 21-letnim Ludwiku Machalskim ps. „Mnich” ze Staszowa, który stał na czele rozbitej przez UB organizacji niepodległościowej, mającej zakonspirowaną kwaterę w lasach golejowskich. Mało znane wcześniej losy „Mnicha” i jego grupy, ukazane zostały w wydanej niedawno książce pt. „O sprawiedliwy wymiar kary” autorstwa Krystyny Bień-Orlicz, ciotecznej siostry Machalskiego.
Ludwik urodził się 23 sierpnia 1929 r. w Jaśle, ale całe dzieciństwo spędził w Staszowie, który był rodzinnym miastem jego ojca, Leopolda. Matka - Ludwika z Bieniów - pochodziła z nieodległej Ossali i była rodzoną siostrą Adama Bienia, późniejszego ministra i więźnia Łubianki, sądzonego w „procesie szesnastu”.
Reklama
Po przeprowadzce do Staszowa Leopold Machalski prowadził warsztat rymarski, a potem również sklep ze swoimi wyrobami, który mieścił się w budynku zabytkowego ratusza, pośrodku Rynku.
Ludwik przed wojną uczęszczał do szkoły powszechnej w Staszowie, a w czasie okupacji uczył się na tajnych kompletach. Gdy po przejściu frontu w Strużkach pod Osiekiem utworzone zostało Wiejskie Gimnazjum Koedukacyjne, kontynuował tam naukę. W lipcu 1945 r. zdał małą maturę i wyjechał kształcić się dalej w kieleckim LO im. Jana Śniadeckiego. Studia rozpoczął w Krakowie, na Akademii Handlowej, jednak bardzo szybko przeniósł się na Politechnikę Łódzką, by po niedługim czasie znowu zmienić adres na Wietrzno k. Koszalina, gdzie zapisał się na kurs traktorzystów.
Jest wielce prawdopodobne, że częste przeprowadzki miały związek z działalnością konspiracyjną, w którą już wtedy się zaangażował.
Kiedy dokładnie powstała organizacja „Mnicha”? Z dostępnych źródeł wynika, że było to wiosną 1950 r. Swego rodzaju mentorem Ludwika, który od początku wiedział o jego zamiarach i udzielał mu wskazówek był mieszkający w Warszawie jego stryj Jan Machalski ps. „Gryf”, przedwojenny urzędnik Ministerstwa Skarbu, a potem oficer Podziemia.
Reklama
Pierwszą osobą, której zaproponował Ludwik udział w tworzeniu konspiracyjnej grupy był Jan Firmanty ze Staszowa - w czasie okupacji żołnierz AK, po wojnie dwukrotnie aresztowany przez UB. Z poręczenia Firmantego szeregi organizacji zasilili Franciszek Brzyszcz i Leon Cieniek ze Strzegomia. Potem dołączali do niej kolejni: Feliks Sikora, Jan Gawłowicz, Józef Bugaj, Stefan Rugała, Mieczysław Rugała, Roman Kwiatkowski, Wincenty Janowski, Wiktor Gondek, Jan Adamus i wielu innych. Krystyna Bień-Orlicz w swojej książce zidentyfikowała nazwiska czterdziestu osób, powiązanych w różnym stopniu z organizacją „Mnicha”.
Działania grupy skierowane były przeciwko instytucjom państwowym i nastawione na gromadzenie broni, a także pieniędzy na jej zakup oraz utrzymanie ludzi zaangażowanych w konspirację. W żadnej z przeprowadzonych akcji członkowie organizacji Machalskiego nikogo nie poturbowali.
Do najgłośniejszych dokonań „Mnicha” i jego ludzi należy napad na posterunek MO w Klimontowie, który miał miejsce 30 czerwca 1950 r. Poza Machalskim wzięli w nim udział: Bronisław Niedzielski, Artur Świtlak, Feliks Sikora, Jan Gawłowicz i Leon Cieniek - w sumie sześć osób, z czego tylko dwóch było uzbrojonych. Akcja się powiodła. Konspiratorzy zdobyli rkm, pepeszę, dwa kbk, kilka granatów, pistolet TT i sporą ilość amunicji. Wszystko ukryte zostało w bunkrze na terenie lasów golejowskich, który był tajną kwaterą grupy.
Kilkakrotnie udało się organizacji Machalskiego zabrać pieniądze z kas Spółdzielni Samopomoc Chłopska w różnych miejscowościach ziemi staszowskiej. W miarę jednak, jak wzrastała aktywność siatki, wzmogła się również intensywność wymierzonych w jej likwidację działań funkcjonariuszy UB i MO.
Reklama
13 sierpnia 1950 r. we Wrocławiu zatrzymani zostali Artur Świtlak, Jerzy Feleksy i Jerzy Węgłowski. W trakcie śledztwa zeznali oni, że należą do nielegalnej grupy operującej na terenie powiatu sandomierskiego. Nie podali żadnych nazwisk kolegów, ale wymienili kilka pseudonimów. To wystarczyło UB do namierzenia kolejnego członka organizacji, Tadeusza Kwietnia ze Staszowa. Potem lawina ruszyła z impetem.
17 sierpnia 1950 r. siły bezpieki i Korpusu Bezpieczeństw Wewnętrznego otoczyły bunkier w lesie golejowskim. Rozpoczęła się ostra walka, w wyniku której zginęli Jan Firmanty i Roman Kwiatkowski, oraz prawdopodobnie również jacyś uczestnicy obławy, lecz informacja o tym została przez władze utajniona. Osiem kolejnych, przebywających w bunkrze osób aresztowano. Byli to: Jerzy Skowron, Franciszek Brzyszcz, Leon Cieniek, Feliks Sikora, Jan Hyla, Jan Listewnik, Kazimierz Zębala i Bronisław Niedzielski. Samego „Mnicha” nie było wówczas w kryjówce. Zatrzymano go w domu, wraz z młodszym bratem Henrykiem i ojcem Leopoldem. W szpony aparatu bezpieczeństwa wpadli też dwaj bracia Jerzego Skowrona - Zdzisław i Ryszard.
W trakcie procesu przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Kielcach Ludwik Machalski, Feliks Sikora i Artur Świtlak skazani zostali na karę śmierci. Pozostali otrzymali wyroki dożywocia lub wieloletniego więzienia.
Bierut skorzystał z prawa łaski względem Świtlaka i Sikory, odrzucił jednak prośbę Machalskiego. 10 kwietnia „Mnich” powiadomiony został o decyzji prezydenta. Na urzędowym piśmie z Warszawy zawarta została adnotacja, by wyrok śmierci wykonać bezzwłocznie. Jeszcze tego samego dnia Ludwik został stracony. O godz. 18.50 więzienny lekarz stwierdził jego zgon.
Ciała zamordowanych w kieleckim więzieniu grzebane były w obrębie cmentarza na Piaskach. Matce Machalskiego powiedziano, że syn spoczął w mogile oznaczonej numerem 11. Była tam i modliła się przy niej, nie mając pewności, czy kryje ona szczątki Ludwika. Potem, na groby skazańców wysypane zostały tony ziemi, pochodzącej z prowadzonych nieopodal robót drogowych. Dziś nikt już nie jest w stanie powiedzieć, gdzie dokładnie znajduje się miejsce spoczynku „Mnicha”.